Oneshot
(Kurosaki Ichigo i Tensa Zangetsu)
Uśmiecham się pod nosem, słuchając tego twojego bełkotu przed snem, który stawał się już chyba rutyną.
Przecierasz ręcznikiem wilgotne włosy i mruczysz pod nosem:
- Zabiję cię, Tensa, jeżeli i tej nocy nie dasz mi spać. Jutro, do cholery, muszę wstać do szkoły, mam ważny egzamin, a na dodatek po lekcjach muszę iść do pracy! Inaczej Unagiya mnie zabije, więc obaj będziemy martwi. – Chodzisz po pokoju, trochę bezmyślnie, wrzucając od czasu do czasu jakąś książkę, czy też zeszyt, do torby.
Powinienem od razu dać ci niezłą lekcję za taki stosunek do mnie, ale spokojnie. Nie zapomnę o tym.
Uśmiecham się trochę szerzej, gdy w końcu kładziesz się do łóżka, gasisz światło i jeszcze raz, przed zaśnięciem dodajesz:
- Żadnych sztuczek, Zangetsu!
Nastaje długa chwila ciszy. Zamykasz oczy, przewracasz się na bok, szukając dogodnej pozycji, jednak jej nie odnajdujesz, bo nie lubisz zasypiać ani na boku, ani na brzuchu.
Wiem o tobie wszystko, Kurosaki.
Wiem wszystko, znam twoje myśli, bo łączy nas cudowna więź, która występuje tylko pomiędzy Shinigami i jego Bankai. Ale oprócz tej więzi pomiędzy nami jest coś jeszcze, prawda, Ichigo?
Wiem też o twojej dawnej miłości do Rukii, do czego w żadnych okolicznościach byś się nie przyznał. Jesteś zbyt dumny, ale mimo to byłeś nią zachwycony i powoli coś w tobie kiełkowało.
To wszystko jednak jest już przeszłością. Teraz nie myślisz o Rukii w taki sam sposób, co kiedyś. Teraz twoje myśli zaprzątam ja.
Zasypiasz. W końcu. Czekam na to każdego wieczora, bo nocą łatwiej jest mi cię zabrać do mojego świata.
- Zangetsu, ty...! – już masz coś powiedzieć, rozglądając się dookoła i omiatając wzrokiem szare budynki miasta, gdy gryziesz się w język. Wiesz, że nie powinieneś się tak do mnie zwracać, w końcu to ja daję tobie siłę. To dzięki mnie wygrywasz walki.
- Trochę szacunku, Kurosaki – mówię szeptem, zdradzając swoją pozycję. Twoje orzechowe oczy niemal od razu odnajdują mnie na jednym z blokowych dachów. Odbijasz się od podłoża i już po chwili stoisz naprzeciwko, marszcząc te swoje brwi w niezadowolonym grymasie.
Uśmiecham się, tym razem już o wiele bardziej oszczędnie. Unoszę jedynie kąciki ust, przyglądając się tobie w milczeniu.
Wzdychasz, kapitulujesz, kręcisz głową i opadasz na podłoże. Wcale nie masz mi za złe, że znowu cię tu ściągnąłem. Cieszysz się, bo lubisz spędzać ze mną czas. Bo tak naprawdę każdej nocy czekasz na mnie, ale nie przyznajesz się. Dlaczego?
Ach, jesteś zbyt dumny, Kurosaki. Jak zawsze, ale podobno jaki Shinigami taki i jego Bankai. Pod wieloma względami jesteśmy do siebie podobni.
- Już nie masz zamiaru mnie zabijać? – pytam trochę ironicznie, spoglądając na ciebie z góry.
- Wolałbym nie stracić swojego Bankai – odpowiadasz. Uśmiecham się lekko, mało wylewnie, zresztą tak jak zawsze. Kucam przy tobie, bez skrępowania patrząc teraz na twoją twarz.
- Nie należę do ciebie, Ichigo. Nie jestem żadnym przedmiotem – mówię, przesuwając dłońmi po twoim, trochę drapiącym od jednodniowego zarostu, policzku.
Śmiejesz się. Masz ładny głos, wiesz? Naprawdę ładny, mocny, trochę ochrypły głos. Wydaje mi się nawet, że przechodzą mnie od tego dreszcze, ale przecież to niemożliwe. To jest zbyt ludzki odruch, a ja nie jestem człowiekiem.
- Ty jesteś mój, a ja jestem twój. Wydaje mi się, że to dosyć dobry układ - odpowiadasz uśmiechając się w charakterystyczny dla ciebie sposób; kątem ust.
Czy to była deklaracja, Ichigo?
Łapiesz mnie za ramiona i przyciągasz do szybkiego pocałunku. Po co to? Przecież wiesz, że nie możemy stworzyć czegoś takiego, co jest pomiędzy ludźmi, bo ja nie jestem człowiekiem.
Ale za to łączy nas więź występująca tylko pomiędzy Shinigami i Bankai. Jedyna, niepowtarzalna więź, którą umacniamy czymś jeszcze. Przywiązaniem i… Jak nazwiesz to uczucie, którym mnie darzysz?
Ja sam nie wiem, jak mógłbym je określić. Miłość jest zbyt ludzkim pojęciem, jednak oddałbym dla ciebie wszystko i dobrze o tym wiesz. Bo zależy mi tylko na chronieniu ciebie, dlatego pozwalam używać tobie mojej mocy.
- To był jakiś typ oświadczenia? – pytam, gdy w końcu udaje mi się uciec od twoich miękkich warg.
Śmiejesz się. Znowu. Unikasz w ten sposób odpowiedzi, którą przecież i tak znam. Tak.
Bo łączy nas więź i występuje ona tylko pomiędzy Shinigami i Bankai.
Tak, Ichigo, jestem twój, a ty jesteś mój.
Przecierasz ręcznikiem wilgotne włosy i mruczysz pod nosem:
- Zabiję cię, Tensa, jeżeli i tej nocy nie dasz mi spać. Jutro, do cholery, muszę wstać do szkoły, mam ważny egzamin, a na dodatek po lekcjach muszę iść do pracy! Inaczej Unagiya mnie zabije, więc obaj będziemy martwi. – Chodzisz po pokoju, trochę bezmyślnie, wrzucając od czasu do czasu jakąś książkę, czy też zeszyt, do torby.
Powinienem od razu dać ci niezłą lekcję za taki stosunek do mnie, ale spokojnie. Nie zapomnę o tym.
Uśmiecham się trochę szerzej, gdy w końcu kładziesz się do łóżka, gasisz światło i jeszcze raz, przed zaśnięciem dodajesz:
- Żadnych sztuczek, Zangetsu!
Nastaje długa chwila ciszy. Zamykasz oczy, przewracasz się na bok, szukając dogodnej pozycji, jednak jej nie odnajdujesz, bo nie lubisz zasypiać ani na boku, ani na brzuchu.
Wiem o tobie wszystko, Kurosaki.
Wiem wszystko, znam twoje myśli, bo łączy nas cudowna więź, która występuje tylko pomiędzy Shinigami i jego Bankai. Ale oprócz tej więzi pomiędzy nami jest coś jeszcze, prawda, Ichigo?
Wiem też o twojej dawnej miłości do Rukii, do czego w żadnych okolicznościach byś się nie przyznał. Jesteś zbyt dumny, ale mimo to byłeś nią zachwycony i powoli coś w tobie kiełkowało.
To wszystko jednak jest już przeszłością. Teraz nie myślisz o Rukii w taki sam sposób, co kiedyś. Teraz twoje myśli zaprzątam ja.
Zasypiasz. W końcu. Czekam na to każdego wieczora, bo nocą łatwiej jest mi cię zabrać do mojego świata.
- Zangetsu, ty...! – już masz coś powiedzieć, rozglądając się dookoła i omiatając wzrokiem szare budynki miasta, gdy gryziesz się w język. Wiesz, że nie powinieneś się tak do mnie zwracać, w końcu to ja daję tobie siłę. To dzięki mnie wygrywasz walki.
- Trochę szacunku, Kurosaki – mówię szeptem, zdradzając swoją pozycję. Twoje orzechowe oczy niemal od razu odnajdują mnie na jednym z blokowych dachów. Odbijasz się od podłoża i już po chwili stoisz naprzeciwko, marszcząc te swoje brwi w niezadowolonym grymasie.
Uśmiecham się, tym razem już o wiele bardziej oszczędnie. Unoszę jedynie kąciki ust, przyglądając się tobie w milczeniu.
Wzdychasz, kapitulujesz, kręcisz głową i opadasz na podłoże. Wcale nie masz mi za złe, że znowu cię tu ściągnąłem. Cieszysz się, bo lubisz spędzać ze mną czas. Bo tak naprawdę każdej nocy czekasz na mnie, ale nie przyznajesz się. Dlaczego?
Ach, jesteś zbyt dumny, Kurosaki. Jak zawsze, ale podobno jaki Shinigami taki i jego Bankai. Pod wieloma względami jesteśmy do siebie podobni.
- Już nie masz zamiaru mnie zabijać? – pytam trochę ironicznie, spoglądając na ciebie z góry.
- Wolałbym nie stracić swojego Bankai – odpowiadasz. Uśmiecham się lekko, mało wylewnie, zresztą tak jak zawsze. Kucam przy tobie, bez skrępowania patrząc teraz na twoją twarz.
- Nie należę do ciebie, Ichigo. Nie jestem żadnym przedmiotem – mówię, przesuwając dłońmi po twoim, trochę drapiącym od jednodniowego zarostu, policzku.
Śmiejesz się. Masz ładny głos, wiesz? Naprawdę ładny, mocny, trochę ochrypły głos. Wydaje mi się nawet, że przechodzą mnie od tego dreszcze, ale przecież to niemożliwe. To jest zbyt ludzki odruch, a ja nie jestem człowiekiem.
- Ty jesteś mój, a ja jestem twój. Wydaje mi się, że to dosyć dobry układ - odpowiadasz uśmiechając się w charakterystyczny dla ciebie sposób; kątem ust.
Czy to była deklaracja, Ichigo?
Łapiesz mnie za ramiona i przyciągasz do szybkiego pocałunku. Po co to? Przecież wiesz, że nie możemy stworzyć czegoś takiego, co jest pomiędzy ludźmi, bo ja nie jestem człowiekiem.
Ale za to łączy nas więź występująca tylko pomiędzy Shinigami i Bankai. Jedyna, niepowtarzalna więź, którą umacniamy czymś jeszcze. Przywiązaniem i… Jak nazwiesz to uczucie, którym mnie darzysz?
Ja sam nie wiem, jak mógłbym je określić. Miłość jest zbyt ludzkim pojęciem, jednak oddałbym dla ciebie wszystko i dobrze o tym wiesz. Bo zależy mi tylko na chronieniu ciebie, dlatego pozwalam używać tobie mojej mocy.
- To był jakiś typ oświadczenia? – pytam, gdy w końcu udaje mi się uciec od twoich miękkich warg.
Śmiejesz się. Znowu. Unikasz w ten sposób odpowiedzi, którą przecież i tak znam. Tak.
Bo łączy nas więź i występuje ona tylko pomiędzy Shinigami i Bankai.
Tak, Ichigo, jestem twój, a ty jesteś mój.
***
To już od Was zależy, czy ten oneshot będziecie traktować jak pewnego rodzaju prolog do opowiadania, które niedługo się tu pojawi, czy będzie on dla Was jednorazowym występkiem :)
Tym samym otwieram początki publikowania opowiadania pod tytułem Bardziej ludzki. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się pierwszy rozdział, ale z pewnością nie będzie to duża odległość czasowa ;)
Tym samym otwieram początki publikowania opowiadania pod tytułem Bardziej ludzki. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się pierwszy rozdział, ale z pewnością nie będzie to duża odległość czasowa ;)
jestem pod wrażeniem :D wspaniałe opo wreszcie coś ciekawego dla siebie znalazłam. Tez pisalam bloga ale go zostawilam i minal juz rok i nie wiem... chyba wroce ale nie jestem pewna
OdpowiedzUsuńzapraszam do odwiedzenia melloxmatt.blog.onet.pl
pozdrawiam, będe ciebie tez odwiedzać. moge dodac cie do linkow???
kyuketsuki
Hm... skoro mogę traktować to jako prolog to znaczy, że opowiadanie będzie o Ichigo i Zangetsu? Bosko!
OdpowiedzUsuńTekst bardzo mi się podoba, z chęcią przeczytam więcej!
Weny!!
NIE jestem fanką Bleach. Byłam pewna, że mi się nie spodoba.
OdpowiedzUsuńA szlag by to. Podoba mi się.
Ale nie byłabym sobą, gdybym się czegoś nie czepiła. "Powinienem od razu dać tobie niezłą lekcję za taki stosunek do mnie, ale spokojnie." Tobie? "Dać ci." Tobie jest takie... no. Nie wiem dlaczego, skojarzyło mi się z wyrażeniem "mieć seks".
Btw. ładny szablon.
A czepiaj się, czepiaj ;D
UsuńŁahah. Przeciągam na złą stronę mocy? :D Ja ostatnio jestem... khem, delikatnie mówiąc zakochana w tym tasiemcu, Bleachu. Co chwilę wymyślam pomysły na nowe fabuły i przez to drugi blog idzie się kochać. Ale znam siebie już na tyle, że wiem, że obsesja na slash z Bleacha mi minie, więc chyba to nie jest aż takie groźne.