czwartek, 8 lipca 2010

25. Obsesja - KONIEC

XXV - Wyjaśnienia
***

Gnałem przed siebie. Jedyne co czułem, to złość. To uczucie zawładnęło mną całkowicie, przysłaniało wzrok. Widziałem ciemność, ale mimo to biegłem. I wiedziałem dokąd. Wiedziałem nawet, co chcę później zrobić.
Słyszałem, jak ktoś mnie woła. Ktoś, kto znajduje się z tyłu, a ja się od niego oddalam. Znałem ten głos, ale w tamtej chwili nie pamiętałem, do kogo należał. Był przyjemny, ale dało się w nim wyczuć nutki zdenerwowania.
Dotarłem pod jakiś dwupiętrowy budynek. Czułem się tak, jakby ktoś mną zawładnął. Zapanował nad moimi myślami, emocjami i ciałem.
Trzask. Na tyle głośny, by wdarł się do mojego umysłu i bym zdołał go usłyszeć. Dopadłem drzwi i otworzyłem je z hukiem, prawie wyrywając je z zawiasów. Szybkim krokiem przemierzyłem korytarz, wciąż do końca nie panując nad sobą. Wszedłem do salonu. Na kanapie siedziała ona. Kobieta idealna. Perfekcyjna żona i matka, której nienawidziłem za wszystko. Za to, że kocha Sasuke. Za to, że ma z nim dziecko. Za to, że w ogóle jest. Że żyje.
Spojrzała na mnie zaskoczona, otwierając szeroko oczy. Czułem jej strach. Drżała, a książka, którą zapewne czytała, wypadła z jej dłoni na podłogę. Rzuciłem się na nią, pchany jedną, jedyną emocją – złością. Złapałem za przód jej bluzki, ściągając ją z sofy.
Nawet wtedy, gdy zawładnął mną demon i teoretycznie nie powinienem nic słyszeć ani pamiętać, ja rejestrowałem wszystko.
Krzyczała. Nie, ona wrzeszczała, wpatrując się we mnie jak w oprawcę.
- Naruto?! Co ty robisz?! Boże! Uspokój się – powtarzała co chwilę, drżąc. A ja z każdą minutą miałem jej dosyć. Była słaba, bezradna wobec mnie. Nie była nawet ninją, była zwyczajnym mieszkańcem kraju Ognia.
Syknąłem wściekle, prezentując jej lekko wydłużone przednie zęby. Zaczęła otaczać mnie paląca, czerwona chakra. Z całej siły rzuciłem ją o przeciwległą ścianę. Wbiła się w nią, pozostawiając wgniecenie. Zemdlała. Podbiegłem do niej chcąc wszystko zakończyć. By Sasuke mógł być ze mną. Bo przecież jej nie kochał. A skoro jej nie kocha, może być ze mną.
- Naruto! – krzyknął ktoś za mną. Stanąłem w bezruchu, nie potrafiąc wykonać żadnego ruchu. Znałem ten głos. Znałem, aż za dobrze. – Co ty robisz?! Zwariowałeś?! – wrzeszczał na mnie, po czym podbiegł do swojej żony. A ja? A ja stałem i przyglądałem się, jak sprawdza jej puls. Jak próbuje ją ocucić. – Kurwa! Dlaczego to zrobiłeś?! – podniósł na mnie oskarżycielski wzrok, a ja nagle poczułem się winny. Uczucie złości wparowało. Tak nagle, tylko za sprawą jego głosu. Opadłem na kolana. Teraz to ja byłem bezsilny.
- Kocham cię! – krzyknąłem, krztusząc się.
Sasuke zamarł. Tak, jakbym powiedział mu to pierwszy raz. Spojrzał na mnie całkowicie zaskoczony. Nie wyzwał. Nie krzyczał. Nie przeklinał. On tylko patrzył i zastanawiał się nad czymś głęboko, marszcząc brwi.
- Dlaczego nie możesz być ze mną? Nie kochasz jej. Mnie też nie… Jaka różnica, z kim będziesz? – łzy cisnęły mi się do oczu.
Sasuke zagryzł wargę.
- Nic nie rozumiesz, młotku – powiedział, wzdychając z rezygnacją. Położył swoją żonę na ziemi i spojrzał obojętnie na jej twarz. Tak, jakby nic dla niego nie znaczyła. Jakby była nikim.
- To mi wytłumacz! – krzyknąłem, zaciskają nerwowo dłonie na kolanach.
- Nie kocham jej i nigdy nie będę, wiesz dlaczego? – zasyczał zdenerwowany. Otworzyłem szerzej oczy, sam już nie wiedząc, czego mam się spodziewać. Jak na komendę, przez moją głowę przewinął się obraz tamtego pocałunku. Wbrew pozorom – najpiękniejsza chwila mojego życia. Pokręciłem przecząco głową, zagryzając wargę. Serce niemal chciało wyskoczyć mi z piersi, a dłonie drżały. – Bo ty musiałeś wejść buciorami w moje życie! – warknął tak, jakby miał mi to za złe. Uchyliłem usta, wpatrując się w niego jak idiota. On tylko prychnął, spoglądając zimno na Mirune.
- Co? – spytałem, nic nie rozumiejąc.
Sasuke podniósł na mnie swoje czarne oczy i przyglądał mi się jakoś tak inaczej. Jakby z rozżaleniem.
- Jesteś aż tak głupi, że nie rozumiesz? – wytknął mi, po czym uciekł wzrokiem. Nie chciał o czymś mówić, a ja niestety nie wiedziałem, co to było. Westchnął ciężko, pocierając skronie. – Nie chciałem, by ktokolwiek się o tym dowiedział, ale teraz… - mruknął cicho, pod nosem. – Kurwa – zaklął, spuszczając wzrok na podłogę. Ja za to przyglądałem mu się, gubiąc w tym wszystkim coraz bardziej. – Jesteś dla mnie bardzo ważny – powiedział w końcu, spoglądając na mnie obojętnie.
Otworzyłem szeroko oczy, uchylając przy tym wargi. Że co? Zamrugałem zbity z tropu.
Jakie to było łatwe do przewidzenia… Od samego początku wiedziałem.
- Czasem zdaję sobie sprawę z tego, że to zmienia się w jakąś chorą obsesję – mówił dalej, co było do niego zupełnie nie podobne.
- Co? Ale ty… Ale ty przecież ze mnie kpiłeś! Wyzywałeś i nagle tak… - powiedziałem mało składnie, gubiąc się we własnych słowach. – Nic już nie rozumiem – jęknąłem, kuląc się lekko. – O co tu chodzi? Dlaczego…?
- Mam żonę i dziecko – prychnął. – Układam sobie jakoś życie, wracam do Konchy tylko dlatego, bo wiem, że ciebie w tym mieście nie ma i nagle co? Zjawiasz się. Jakby nigdy nic wyznajesz mi miłość – syknął, chyba mając mi to za złe – Nachodzisz na każdym kroku, więc co się dziwić? Musiałem cię jakoś od siebie odsunąć, ożeniłem się. Urodziła mi się córeczka, wszystko szło swoim torem, a ty to musiałeś zepsuć! I jeszcze prowadziłeś się z tym… Saiem – niemal wypluł imię bruneta.
Zakryłem ręką usta, chcąc się w tej chwili rozpłakać. Ze szczęścia, smutku, złości. Te wszystkie emocje zaczęły się we mnie kumulować. Och, boże… On czuł to samo, co ja?
- Kocham cię – powtórzyłem, jakby chcąc go o tym zapewnić. – Bardzo. Ktoś mi ciągle powtarza, że to już nie jest miłość, tylko obsesja…
- Nie da się nie zauważyć – przerwał mi. Przytaknąłem, uśmiechając się delikatnie.
- Ale czasem mi się wydaje, że to wciąż jednak miłość – westchnąłem.
- Gadasz jak baba, Naruto – przewrócił oczami. – Ale już za późno na to wszystko – wzruszył ramionami, wstając i biorąc szatynkę na ręce. Podszedł do kanapy i ją na niej położył. Obserwowałem wszystko zaskoczony.
- Jak to…? – Przecież na nic nigdy nie jest za późno!
- Normalnie – wzruszył ramionami. – Spóźniłeś się. Mam żonę i dziecko – mruknął. – Myślisz, że je zostawię? – prychnął, kręcąc głową tak, jakby to wszystko było zabawne.
Spóźniłem się…? Gdybym nie opuszczał wtedy wioski… Sasuke mógłby być mój, a nie tej Mirune?
Podniosłem się w ekspresowym tempie, dopadając go i łapiąc za przód bluzki. Przyciągnąłem go do siebie i wpiłem w jego usta. Nie wiem kiedy oplótł moją talię i po prostu… Oddał pocałunek. Nie tak jak wtedy – agresywnie. Teraz był delikatny, czuły.
- Muszę odbudować klan – szepnął, odsuwając mnie od siebie. – Muszę pomścić Itachiego. Nie może się nagle okazać, że Sasuke Uchiha jest gejem, rozumiesz? Dlatego wtedy z ciebie szydziłem, bo miałem nadzieję, że dasz sobie spokój i po prostu mnie zostawisz. Ale ty za każdym razem wracałeś – przyciągnął mnie do siebie, przytulając. Serce zabiło mi mocniej. – Jednak pewnego razu chyba zrozumiałeś. Na misji. Zachowywałeś się tak, jak stary Naruto, którego pokochałem. I nagle przyprowadzasz jakiegoś nieznajomego. Na dodatek go całujesz… Na moich oczach. Wtedy straciłem całą samokontrolę – westchnął, odsuwając się ode mnie. – Idź już. Sai w końcu nie jest taki zły.

Na następny dzień, z samego rana pobiegłem do jego rezydencji, cały radosny. Właściwie to miałem nadzieję na to, że teraz, po tym jak Sasuke wyznał mi swoje uczucia, wszystko się zmieni. Że mimo jego zapewnień, jednak będzie chciał… Być ze mną? A przynajmniej się jakoś spotykać. Już nie byłbym zły na to, że dalej jest z Mirune. Wystarczyłoby mi, by po prostu nie zapomniał o mnie.
Dotarłem do jego domu i uśmiech spełzł mi z twarzy, gdy tylko przeczytałem tablicę wbitą w ziemię.
„Na sprzedaż”
Jak to „Na sprzedaż”? Szybko dobiegłem do drzwi i zacząłem w nie panicznie walić, mimo to nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Złapałem za klamkę i usiłowałem je otworzyć, jednak były zamknięte.
Zdenerwowany obiegłem dom dookoła i zajrzałem w pierwsze okno. W środku znajdowały się meble, ale nigdzie nie mogłem dostrzec osobistych rzeczy, takich jak kwiaty w wazonie, czy choćby książki.
Wyprowadził się? Ale jak to?! Przecież powiedział, że jestem dla niego ważny! Wytłumaczył wszystko!
Nie myśląc już wiele, ruszyłem do siedziby Hokage. Ona na pewno wiedziała. Musiała wiedzieć…
Gdy tylko wbiegłem do budynku i znalazłem się na odpowiednim piętrze, dopadłem drzwi, niemal wpadając do środka. Kobieta zza biurka spojrzała na mnie zaskoczona.
- Naruto? – spytała, marszcząc gniewnie brwi. – Wyjdź i wejdź jeszcze raz, uprzednio grzecznie pukając – rozkazała, ja jednak zignorowałem jej słowa.
- Gdzie jest Sasuke?! – niemalże wykrzyknąłem, dysząc.
Zamrugała zaskoczona, po czym odwróciła wzrok i wbiła go w okno.
- Uch – stęknęła, przełykając nerwowo ślinę. – Musiał opuścić wioskę – powiedziała w końcu, spoglądając na mnie niepewnie.
A ja stałem przed jej biurkiem, zaciskając nerwowo dłonie. Jak to opuścił wioskę? Dlaczego?!
- Co? – jęknąłem, całkowicie nie rozumiejąc.
A może ty po prostu nie chcesz zrozumieć? Zrozumieć, że cię zostawił?
- Godzinę temu opuścił wioskę. Wcześniej był powiadomić mnie o tym, bym wykreśliła go z listy mieszkańców. Innymi słowy, wymeldował się – westchnęła.
- Jak to? – czułem jak łzy cisną mi się do oczu. Zostawił mnie, po tym wszystkim, co mówił. Zostawił mnie.
I ta okropna świadomość, że już jest za późno na to, by cokolwiek zmienić. Gdybym pięć lat temu nie opuszczał wioski… Wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Gdzie jest teraz? Mówił coś? – mruknąłem płaczliwie. Spojrzała na mnie zaskoczona, zagryzając wargę.
- Nie – pokręciła głową, po czym wstała z krzesła, wyminęła łóżko, przytulając mnie do siebie.
Odepchnąłem ją, wybiegając z gabinetu.

Minęło kolejne pięć lat. A on nie wrócił, nigdy już go po tym nie widziałem, mimo iż szukałem.
Zamieszkałem z Saiem, ale nie kochałem go. Nie mogłem pokochać kogoś innego. Nie mogłem, gdyż obsesja ani na chwilę mnie nie opuściła.
Bywały momenty, że patrząc w oczy Saia, widziałem tęczówki Uchihy. Uprawiając seks z brunetem, miałem wrażenie, że jest ze mną Sasuke.
Zostałem Hokage. Spełniłem swoje dziecięce marzenie, ale jakoś… Jakoś nie cieszyłem się z tego tak, jak powinienem.
Pewnego razu, przeglądając papiery dotyczące misji, natrafiłem na pewną kartkę sprzed trzech lat. Gdy tylko przeczytałem imię i nazwisko osoby biorącej w niej udział, serce zaczęło bić mi szybciej. Dotyczyła ona Sasuke Uchihy.
Z każdym przeczytanym słowem, serce biło mi szybciej. Okazało się, że przeprowadził się do wioski Żelaza.
I pomyśleć, że był tak blisko. Na wyciągnięcie ręki, a ty wszystko spieprzyłeś. Nawet znaleźć go nie potrafisz.
To, że w niej zamieszkał, było częścią jego misji rangi „S”. Miał szpiegować jakiegoś ninja zagrażającemu Liściowi, zebrać najpotrzebniejsze informacje, a później zabić.
Przełknąłem ślinę, czytając dalej. Dłonie drżały mi nerwowo, a tekst zaczął zamazywać się. Czy to możliwe, bym go jeszcze odnalazł? Po tylu latach?!
Jednak wszystkie nadzieje rozwiały się, gdy tylko natrafiłem na jedno zdanie.
„Zginął podczas wykonywania misji, ciała nie odnaleziono.”
Kartka wypadła mi z ręki i z głuchym szelestem opadła na podłogę.
Bo to już nie jest miłość, to obsesja...

12 komentarzy:

  1. Podoba mi się koniec. I to bardzo.
    Czytając myślałam, że dotrwam do happy endu a tu miłe zaskoczenie, chociaż jakbym miała pozostawić dalszą części mojej niezrozumiałej wyobraźni pewnie w jakiś sposób skończyło by się w stylu "żyli długo i szczęśliwie". *skojarzył jej się ze shrekiem XD*
    Ale pozostawmy moje rozmyślania.
    Opowiadanie naprawdę bardzo dobre, jedno z lepszych które czytałam, dlatego zacznę czytać drugie, które zaczęłaś pisać :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam całą serie "Obsesja". Od początku tej serii tak jak żona Sasuke spostrzegała że dziwnie się zachowywał.
    Ostatnie rozdziały mnie zamurował. Myślałam, że Naruto w którymś rozdziale odejdzie i Uchiha zostanie Hokage. Chociaż Uzumakiego nienawidzę jako bohatera to bym nie życzyła mu pod koniec, żadnego opowiadania autorskiego, że on umrze. Były kilka wersji na koniec, ale ty wybrałes/as najleprza. Płakałam jak to czytałam ten ostatni moment.
    Jak coś prszę cię bardzo, powiadaiaj mnie o NN - 3492253

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda, że opowiadanie odbiega od schematu i to oczywiście nie jest złe, ale odbiega tak dalece od niego, że mimo wszystko pozostawia niedosyt jaki płynie ze smutnego zakończenia. Osobiście wolę dobre zakończenie bo wielu trudnych przeszkodach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co napisać... Z każdym rozdziałem rosła moja ciekawość czy wszystko dobrze się ułoży? Czy będą razem? Przeczytałam wszystko w niespełna 3 godziny i rozryczałam się na końcu jak małe dziecko... Jeszcze w życiu nie popłakałam się tak czytając jakieś opowiadanie. Jestem pod wielkim wrażeniem dla twojej osoby. Przyjmij moje gratulacje. To wszystko, nic więcej nie jestem w stanie napisać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholera... Po tym zdaniu mnie zamurowało. Dlaczego musiał ginąć? Dlaczego nie mogło się potoczyć inaczej? A jednak... kiedy to czytałam czułam tylko coś na kształt fascynacji. Obsesji?: ) Chciałam, żeby Naruto pokochał Saia, nawet żeby zostawił Uchihę. Przeczytałam wszystko na raz. Jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam, chociaż nie najlepsze, to jednak w kwestii angstów - świetne. Nie płakałam ale wewnętrznie wszystko odczuwałam. Na przemian odczuwałam irytuację do Uzumakiego, złość na Sasuke, żal mi było Saia. Tęsknotę za starym Naruto. I mimo, że to opowiadanie, to ja ciągle mam nadzieję, że tak naprawdę - skoro ciała nie odnaleziono - Uchiha po prostu uciekł. Że żyje i że może jednak niedługo wróci, do niego, do Naruto, a jednocześnie mam chorą nadzieję, że on go wtedy odrzuci. Choć raz zachowa resztkę godności.
    Jestem pod wrażeniem, wielkim: ) Wprawdzie wyłapałam kilka błędów, ale to takie pierdoły, o których szybko się zapominało i teraz nawet nie jestem w stanie ich wskazać. Czytałam trzy z twoich opowiadań - jak na razie - i uważam, że do tej pory to było najlepsze.
    Perełka: ) Szczerze, szczerze podziwiam, tylko to ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. jak to przeczytałam całe jakoś mnie tak w głowie szumiało. Jakby taka wciągająca pustka... jakbym gdzieś spadała... wow!! Ale fajne uczucie *O* Ja chce jeszcze raz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Raaanyy... Czuje pustke. Ta. Świetne to opowiadanie, a ten koniec... Kurcze, choć cały czas dopingowałam Saia, miałam nadzieje że po tym wyznaniu Sasuke, Naruto będzie mógł się nim choć trochę nacieszyć. No nic. Przeczytałam już ze 100 opowiadań SasuNaru i szczerze Ci powiem, że twoje było najbardziej oryginalne.
    To ja się biorę za następne twoje opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra. Zakończenie...
    ZAKOŃCZENIE?! O kurna.
    Mnie za mało. A niech Sas gnije. Niech gniją ci, którzy trzymają język za zębami, zamiast powiedzieć wszystko po cichu, ale wprost <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu CUDOWNE!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju... Nie to żebym przepadała za Sasuke... Właściwe to go nawet nie lubię, ale nie życzyłam mu śmierci. Szkoda mi też Naruto. Nigdy nie miała rodziny i nawet teraz nie udało mu się odnaleźć szczęścia. Ale opowiadanie super^^. Oryginalne i naprawdę świetnym stylem napisane. Ani razu się nie nudziłam i udało mi się pochłonąć w jeden dzień xD
    Ale ciągle szkoda mi Naruto ;( Nie spodziewałam się aż tak smutnego zakończenia chociaż happy endu też nie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Opowiadanie świetne. . .łzy mi lecą i nie mogę przestać. . .Troszkę podobnie jak w moim życiu. . .Bolesne doznanie. . .;(

    OdpowiedzUsuń
  12. Dream, miałam Ci skomentować już dawno, ale coś czasu nie miałam, przepraszam. Chciałam najpierw nadrobić Twoje poprzednie opowiadania, a nie zaczynać od Twojego najnowszego. Chociaż przyznam, że mnie bardzo kusi i chyba niedługo je przeczytam, i, owszem, skomencę. xD

    Obsesja jest tak dobra, jak mi mówiono, choć rzeczywiście nie jakaś mocno depresyjna, jak również słyszałam. ;) Pewnie na jej temat przeczytałaś już multum opinii i ja tylko się będę powtarzać, ale fabuła poprowadzona została bardzo fajnie, konsekwentnie. Co się będę rozdrabniać, fabuła jest naprawdę mocną stroną tego opowiadania -- ciekawa, angażująca ze świetną końcówką. Końcówka własnie mocno mnie zaskoczyła, serio, hyhy, mimo wszystko myślałam, że będzie happy end, ewentualnie powtórka z rozrywki czyli "Poszukiwania Sasuke" vol.2, a tutaj coś niekoniecznie pokrewnego. Ohgott, to jak najbardziej na plus, bo wolę zakończenia, które nie są totalnie happy, a to jest wręcz gorzkie. Świetne, gratuluję, choć może odbiegnę od schematu, skoro powiem, że nie płakałam. Jestem raczej niepłaczącą kobitą, więc to u mnie niedziwne.xD
    Co do bohaterów, hmm, Naruto przez połowę czasu miałam ochotę zdzielić po łbie (tak, i kazać mu się ogarnąć i ułożyć sobie życie z Saiem, dokładnie XD), Sasuke także mnie denerwował niemożliwie, a Saia właśnie było mi strasznie żal. Dobry chłop z niego, to i mi szkoda go było. :P
    Podobały mi się, mimo nieszczególnej sympatii do Naruto, relacje na linii Sai-Sakura-Naruto. Uał, nie spodziewałam się czegoś takiego zwłaszcza po pannie Haruno. ;)

    Kilka uwag miałabym do narracji pierwszoosobowej z perspektywy Naruto i trochę do stylu, ale jest to na tyle stary tekst, że wyciąganie tego raczej nie byłoby przydatne -- na Twoje nowsze opowiadania zerknęłam sobie tak jednym okiem (póki co jednym okiem, drugie oko dołączy niezadługo:) i muszę powiedzieć, że widać różnicę. Wielką. Teraz piszesz dużo płynniej, nie widać żadnych niezręczności przy przechodzeniu między zdaniami, od opisu do dialogu i odwrotnie, narracja nie "szarpie" w żadnym miejscu tekstu. No, same opisy tez zdecydowanie podniosły swój poziom. To mogłam sobie zostawić na później, ale jak jestem na gorąco, to musiałam na każdy temat. Głupio by mi było zresztą zostawić króciutki komentarz do takiego długiego opowiadania. ;)

    Za to przyznaję, że pomysł z poprawieniem Obsesji jest chwalebny i przydatny, bo momentami szwankowały głównie przecinki.

    Ha! Teraz mam nadzieję, że koment przeczytasz, bo nie chciałam go umieszczać na forum pod niedokończonym opowiadaniem. :)
    Całuski ślę i zabiorę się już za coś nowszego,
    mechalice

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy