poniedziałek, 9 sierpnia 2010

1. Za wszelką cenę

No i jest pierwszy rozdział tego... Czegoś xD.
Po prawej macie opis opowiadania. Może i jest krótkometrażowe, ale to w końcu zawsze opowiadanie xd.
Na tą chwilę wiem już ile rozdziałów będzie liczyć. Nie mam ich wszystkich napisanych, ale mam je zaplanowane od początku do końca xd. Tak więc widzicie - brakiem pomysłów już wykręcić się niestety nie mogę xD.

Mam nadzieję, że 'Za wszelką cenę' Wam się spodoba i przypadnie do gustu tak samo jak SR ;d.
A i cieszę się, że jednak Suigetsu nie jest aż tak bardzo nielubianą postacią xd. Chociaż z drugiej strony macie pełne prawo nie pałać do niego sympatią xD.

W następnej publikacji Słodka rywalizacja, gdyż obiecałam nie zaburzyć ciągłości dodawania jej rozdziałów.
***

I - „Moja cola!”, czyli niefortunne zderzenie

Blondyn spoglądał na redaktora naczelnego z szeroko otwartymi oczami. Czy aby na pewno się nie przesłyszał?! Dostał swoje pierwsze zadanie! Opublikuje swój pierwszy artykuł! Już nie wspominając nawet o tym, ile pieniędzy dostanie za ten jeden, durny tekst!
- Naprawdę!? – krzyknął rozentuzjazmowany, aż podnosząc się z krzesła. – Oczywiście, że to napiszę! – przytaknął szybko, jakby bojąc się, że ta robota ucieknie mu spod nosa.
Szarowłosy mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. Nikt nie chciał podjąć się tego zadania, ale teraz wygląda na to, że ten głupi chłopczyk się zgodzi. – Tylko… o czym ten artykuł? – spytał ciszej, z powrotem zajmując swoje miejsce.
- Zostanie mu poświęcona strona tytułowa, jak widzisz, jest bardzo ważny – westchnął, przeglądając jakieś papiery, które znajdowały się na jego biurku. – Może się nawet okazać, że będziemy pierwszą gazetą, piszącą o tym. Tego nie ma nawet w portalach internetowych – dodał, zagryzając wargę. Na twarzy blondyna malowało się coraz większe zaciekawienie. – Ale będziesz musiał się postarać, by zdobyć te informacje – zastrzegł.
Chłopak niemal natychmiastowo przytaknął. Był gotów poświęcić się temu całkowicie, byle tylko odnieść jakiś sukces! No i zdobyć tak bardzo potrzebne mu w tej chwili pieniądze.
- O co chodzi?
- Naruto, po tym artykule „New York Times” odniesie jeszcze większy sukces, a ty będziesz tym, który się do niego przyczynił. Chodzi mi o pewną bardzo tajemniczą gwiazdę. Praktycznie nic nie wiadomo na jej temat. Jedynie, że pochodzi z Japonii i jego brat również stał się sławny, ale pisząc książki detektywistyczne.
Uzumaki szybko połączył fakty, a entuzjazm nagle z niego opadł.
- Chodzi o Sasuke Uchihę? – spytał, wzdychając. Kakashi przytaknął, uśmiechając się.
- Grał w najlepszych Hollywoodzkich filmach. Odniósł prawdziwy sukces, a ma tylko dwadzieścia cztery lata, jest niewiele młodszy od ciebie – dodał, jakby chcąc to zaznaczyć. – Jednak żaden wywiad z nim nie ma nic wspólnego z jego życiem, czy też przeszłością. Mówi jedynie o nowych produkcjach, w których będzie grać. Właściwie to nic o nim nie wiemy. Jego brat jest równie tajemniczy, ale on nas teraz nie obchodzi.
Naruto przełknął ślinę. Nie podobał mu się ten pomysł.
- Mam zdobyć informacje? – zapytał tak dla zasady, gdyż dobrze znał odpowiedź. Kakashi odchylił się do tyłu na swoim skórzanym fotelu.
- Masz zdobyć jego zaufanie, a informacje przyjdą same. Potrzebujemy skandalu, rozumiesz? Kompromitujących rzeczy. Takich, po których Uchiha będzie się wstydzić wyjść z apartamentu – uśmiechnął się przebiegle. Blondyn przytaknął, nie do końca pewny, czy to wszystko jest fair. On nie chciałby, żeby ktoś wchodził buciorami w jego życie, nabałaganił, a później wyszedł, nawet się nie oglądając. Ale to była jego życiowa szansa! Drugiej takiej może nie dostać! Po tym artykule będzie miał zapewnione stanowisko w każdej gazecie w USA!
- Dowiedziałem się tylko tego, że Sasuke w piątki wieczorem zawsze pojawia się w Central Parku.

Odetchnął wieczornym powietrzem. Dość miał już zgiełku miasta, chyba wolałby żyć na wsi. Jednak teraz trwały zdjęcia do nowego filmu, po którym zapewne jego popularność jeszcze wzrośnie, bo zapowiada się na kolejny kinowy hit. Szedł spokojnie drużką Central Parku, całkowicie zatapiając się w swoich myślach, jakby to było być znów normalnym cywilem. Nie musiałby się użerać z tymi ludźmi, którzy napadają go nawet, gdy idzie do sklepu po bułki! Jeszcze brakuje tego, by w toalecie mu towarzyszyli. Westchnął ciężko, idąc przed siebie i już nawet nie patrząc na drogę. Nagle, z jego rozmyślań wyrwało go uderzenie. Nie zauważył chłopaka idącego z naprzeciwka i po prostu wpadł na niego. Zimne krople jakiegoś napoju spływającego mu po twarzy całkowicie go otrzeźwiły. Zerknął niechętne na blondyna leżącego na ziemi. Zmarszczył brwi zdegustowany.
Zaraz się zacznie, pomyślał zły. A chciał się tylko przejść, odetchnąć (może nie do końca świeżym) powietrzem i zapomnieć o męczącym dniu na planie!
- Moja cola! – krzyknął chłopak, popatrując na pusty kubek coli z McDonald’s. – A ty co tak stoisz? – warknął na niego blondyn, gniewnie mrużąc oczy, co zaskoczyło bruneta. – Żadnego „przepraszam”? Języka w gębie zabrakło!?
Sasuke aż otworzył szerzej oczy. Ten chłopak odnosi się do niego w t a k i sposób? A gdzie prośba o autograf? Gdzie pytania dotyczące jego kolejnego filmu?!
- Przez ciebie jestem cały mokry! – blondyn spojrzał z bólem na swoją bluzę, podnosząc się z ziemi. – To świństwo mam nawet we włosach! A ty nawet przeprosić nie raczysz! – chłopak puknął bruneta w klatkę piersiową, groźnie spoglądając mu w oczy. Sasuke nie potrafił zrozumieć jego reakcji. Każdy normalny człowiek cieszyłby się, że zderzył się z gwiazdą filmową, a ten blondyn przed nim jest oburzony!
- Za co miałbym przepraszać? – zakpił, odwracając głowę w bok i to był jego błąd. Dziewczyna siedząca na ławce, od pewnego momentu obserwowała ich bacznie. Gdy tylko zauważyła, kim jest brunet, podniosła się i podbiegła do nich.
- Za co?! Ty się jeszcze śmiesz pytać, za…
- Jesteś Sasuke Uchiha!? – pisnęła zaskoczona, wchodząc w słowo blondynowi. Chłopak zmarszczył groźnie brwi, wyjątkowo tym niezadowolony.
- Może być nawet świętym Mikołajem, przez niego straciłem cole! Wisisz mi dwa dolce! – wskazał oskarżycielsko palcem na bruneta.
Szatynka zignorowała jego słowa, całą swoją uwagę skupiając na filmowej gwieździe.
- Och! Nie mogę uwierzyć, że cię spotkałam!
- A ja nie mogę uwierzyć, że nie mam już coli! – odwarknął chłopak, przewracając oczami.
Sasuke przyjrzał się blondynowi zaskoczony. Czy to możliwe, by nie skojarzył jego twarzy z tymi wszystkimi filmami, w których zagrał?!
- Nie wiesz, kim jestem? – spytał ostrożnie.
- Dupkiem, który wylał mi colę? – odpowiedział chłopak, najwyraźniej nie rozumiejąc pytania mężczyzny. – A ty, co tu tak sterczysz!? – fuknął na dziewczynę. Ta obdarowała go pilotowanym spojrzeniem, po czym wzrokiem znów powróciła do przystojnej twarzy Sasuke.
Brunet westchnął, wyciągając kartkę i długopis ze swojej kurtki, namazał coś na niej i wręczył szatynce.
- Teraz zostaw nas samych – burknął, na co dziewczyna przytaknęła i, cała w skowronkach, odeszła. - Nie żartujesz? – zwrócił się do chłopaka, którego wcześniejsza odpowiedź zdziwiła go.
- Tak, wiesz, żartuję. Ubaw po pachy, co? Szczególnie, dlatego, że jestem mokry, kleję się i jest mi zimno! – oburzył się. – A ty nawet nie przeprosisz! – prawie że tupnął ze złości nogą. – A i colę mi wisisz – dodał po chwili namysłu.
Sasuke pierwszy raz spotkał kogoś takiego… Kogoś, kto zupełnie nie rozpoznaje jego twarzy. Kogoś, kto zachowuje się w jego stosunku normalnie, tak jakby rozmawiał z najzwyczajniejszą osobą na świecie. Jakby nie była ona gwiazdą światowego formatu.
Poczuł się strasznie lekko. Jak normalny, szary człowiek, mający normalne, szare problemy.
- Co powiesz na to, byśmy jutro spotkali się w barze? Postawię ci drinka – zaproponował. Chciał bliżej poznać tego blondyna. Chciał znów się poczuć jak zwykły mieszkaniec Nowego Yorku.
- Ta, jasne. I się nie pojawisz – chłopak przewrócił oczami. – Za godzinę u Tedd’a. Jest niedaleko – zaproponował blondyn, wzruszając ramionami.
- Za godzinę? – spytał. Właściwie to… Nigdy nie był w barze dla normalnych ludzi.
- Jak się umyję i przebiorę – wskazał na mokrą bluzę. Uchiha uśmiechnął się lekko, ledwo dostrzegalnie.

Naruto ubrał czystą bluzkę, przeglądając się w lustrze. Dziwnie mu było oszukiwać bruneta, ale wiedział, że to jedyny sposób, by zdobyć jego sympatię. Jednak najdziwniejsze było to, że nie zaplanował całej tej akcji z colą. Po prostu poszedł do Central Parku, zaraz po posiłku w McDonald’s i jakoś samo wyszło.
Aż się uśmiechnął do swojego odbicia w lustrze. Mina Sasuke, gdy dał mu znak, że całkowicie go nie poznaje, była po prostu bezcenna. A później tamten uśmiech, jaki przyozdobił jego twarz…
Potrząsnął głową, wyrzucając z siebie niepotrzebne myśli. Musi zaprzyjaźnić się z nim, wyciągnąć najważniejsze informacje i napisać kompromitujący artykuł. Mimo tego, że czuł, iż jest to całkowicie chamskie, musi to zrobić. Chociażby dla pieniędzy, by uratować jedyną, jeszcze żyjącą, ważną osobę w jego życiu.

Wszedł do pełnego baru. Czego innego mógł się spodziewać? W końcu jest piątek. Rozejrzał się, natrafiając na osobę siedzącą przy stoliku w najciemniejszym kącie. Uśmiechnął się lekko, ciesząc, że Sasuke potraktował to zaproszenie poważnie. Podszedł do niego, przywołując na twarz wyraz niechęci i niezadowolenia.
- Myślałem, że zwiejesz i nie oddasz mi tych dwóch dolców – burknął, siadając naprzeciwko. – Jestem Naruto – przedstawił się, nie kwapiąc wyciąganiem ręki w jego stronę.
- Sasuke Uchiha – odpowiedział brunet, przyglądając się zaskoczeniu, jakie malowało się na twarzy blondyna. Teraz zapewne jego tożsamość zostanie odkryta…
- Uchiha? – powtórzył blondyn pod nosem. – Ten Uchiha?! Co pisze te wszystkie wspaniałe książki detektywistyczne?! – mina bruneta wyrażała teraz dogłębne osłupienie. Wpatrywał się tępo w chłopaka, zastanawiając się, z jakiego on się świata urwał.
- To mój brat – był pewny, że po tych słowach Naruto skojarzy co nieco.
- Jasne!? Ja też chciałbym mieć takiego brata! Pewnie masz dostęp do tych wszystkich jego rękopisów! – podniecał się. – Ej, ej, ej! – zakrzyknął nagle. – Ja cię skądś chyba znam… - zmarszczył brwi, nachylając się nad stołem i przybliżając swoją twarz do bruneta.
- No, jeżeli oglądasz telewizję, to na pewno mnie znasz – westchnął niby obojętnie.
- Już wiem! – trzasnął dłońmi o stół. – Brałeś udział w „Potyczkach Jerrego Springera”! To ty byłeś tą kobietą, której mąż nie pozwalał na zmianę płci! I co? W końcu się zgodził, tak? Trochę ci tą twarz wymodelowali, ale właściwie to nie straciłeś uroku… Czy może straciłaś? – zapytał sam siebie, a Sasuke miał ochotę walnąć głową o ścianę.
- Zapewniam cię, że z Jerrym nie miałem nigdy nic wspólnego – westchnął po chwili. A jednak blondyn go nie kojarzył.
- A myślałem, że…
- To źle myślałeś – przerwał mu. – Co chcesz do picia? – spytał, wstając. Naruto ułożył usta w dzióbek, zastanawiając się.
- Colę z wódką – uśmiechnął się. Sasuke za to skrzywił się, zdegustowany.
- Trochę prymitywne – westchnął.
- Wiesz, w tym barze raczej nie dostaniesz drinka z parasoleczką – przewrócił oczami. Brunet na to nic nie odpowiedział. Podszedł do lady, a barman spojrzał na niego niechętnie, całkowicie nie wiedząc, kim jest jego klient. Ale była to zasługa światła, a może raczej jego braku. Ta część baru była słabo oświetlona.
- Wódkę z colą i… - zastanowił się, spoglądając za mężczyznę i przyglądając się trunkom, jakie stały za nim. Nie było ich wiele. To był raczej bar dla hołoty, więc czego miał się spodziewać? – I whisky z lodem – westchnął ciężko.
Brodaty facet przytaknął, realizując jego zamówienie. Już po chwili Sasuke powrócił do stolika z dwoma szklankami. Jedną z nich postawił przed Naruto.
- Twój drink kosztował trzy dolce – powiedział. – A cola, którą wylałem niecałe dwa. To oznacza, że wisisz mi kasę – uśmiechnął się kpiąco.
- Tego dolara potraktuj jako zapłatę za możliwość spędzenia ze mną wieczoru – odpowiedział bezczelnie Naruto, popijając swój alkohol.
- To ty powinieneś mi zapłacić – westchnął od niechcenia Sasuke, popatrując na bursztynowy napój w swojej szklance.
- Hm? – mruknął chłopak, najwidoczniej nic nie rozumiejąc. – To ja tu będę sławny, nie ty – uśmiechnął się szeroko. Brunet wziął trunek w ręce i popił, przyglądając się chłopakowi znad szklanki.
- Ile ty właściwie masz lat?
- Dwadzieścia sześć – odparł chłopak, a Sasuke uśmiechnął się drapieżnie.
- To stary jesteś. Czym się zajmujesz? – sam nie wiedział skąd się bierze to zainteresowanie tym całym Naruto. Po prostu fakt, że chłopak całkowicie nie kojarzył go z hitami kinowymi, sprawiał, że było mu jakoś lżej. Nie był postrzegany przez pryzmat prasy. W końcu mógł się przy kimś zachowywać normalnie. Być sobą.
- Skończyłem akademię sztuk pięknych, sam nie wiem, po co – westchnął Uzumaki. A gdy zdał sobie sprawę, że w tej jednej chwili nie kłamie brunetowi, poczuł się trochę lżej. Sumienie na chwilę przestało go nękać. – Artyści wiele nie zarabiają, dlatego musiałem łapać się deski ratunku i zostałem…- już chciał powiedzieć, że pracuje w gazecie, ale szybko się opamiętał. Sasuke nie był głupi, potrafi chyba połączyć koniec z końcem i domyślić się, co to oznacza. – I pracuję na zmywaku w restauracji… Godne nieudacznika – uśmiechnął się z zakłopotaniem. – Ale co mogę zrobić po takiej szkole? Usiąść w parku i malować portrety? – zaśmiał się nerwowo. To, że dostał pracę w redakcji, było wielkim cudem. Gdyby nie znajomości, pewnie skończyłby w tym parku.
- Potrzeba trochę cierpliwości – odpowiedział Sasuke, którego zafascynowała historia blondyna.
- Nie rozumiesz – pokręcił głową. – Lubię rysować, właśnie dlatego wybrałem tą szkołę i te studia. Jednak szybko zrozumiałem, że nie wolno kierować się sercem, a rozumem – wzruszył ramionami, jakby rozmawiał o pogodzie. – A teraz opowiedz coś o sobie.
- Jestem aktorem – odpowiedział Sasuke automatycznie. Naruto aż otworzył szerzej oczy.
- Grasz w teatrze?! Nigdy jeszcze tam nie byłem – zaśmiał się z zakłopotaniem. Brunet spoglądał na chłopaka w ogromnym zdziwieniu. Dawał mu tyle wskazówek, a blondyn dalej nie kojarzy?!
Naruto dopił swojego drinka.
- To ja będę się już zbierać – oznajmił, odstawiając pustą szklankę.
- Poczekaj – zatrzymał go głos Sasuke. – Daj mi swój numer.
- Nie zadzwonisz – stwierdził chłopak, zakładając kurtkę.
- Zadzwonię, daj.
- To ty mi daj swój – Naruto uśmiechnął się szeroko. Uchiha najwidoczniej jeszcze nie wiedział, w co się pakuje.

Brunet rzucił się na wielkie hotelowe łóżko. Był zmęczony, ale mimo to jakiś taki… szczęśliwy? Pierwszy raz w życiu spotkał kogoś, kto zupełnie nie wiedział, kim jest. I właśnie dzięki temu blondynowi, choć na chwilę powrócił do normalnego życia. Nikt nie prosił o autografy, nikt nie zadawał pytań dotyczących kariery. Z Naruto było tak… normalnie. Tak, jak być powinno.
Z rozmyślań wyrwała go pikająca komórka. Zerknął na aparat, na którego wyświetlaczu zobaczył obcy numer.
- Tak? – odebrał zaskoczony. To był jego prywatny telefon… Numer znały tylko nieliczne osoby.
- Cześć, draniu – odezwał się znany mu, trochę zachrypnięty, ale radosny głos. Naruto… Jeszcze nie zapisał go w komórce. – Słuchaj, bo mam pytanie. I to ważne… - powiedział jakoś tak poważniej. Brunet odetchnął ciężko. Nie chciał, by to było to, co czym myślał. Wtedy Uzumaki stanie się kolejną natrętną osobą. – Dlaczego twoja morda ozdabia pudełko gaci, które dostałem od dziadka?!
- Najwidoczniej twój dziadek zna się na gaciach – odpowiedział rozbawiony.

12 komentarzy:

  1. Ostatni tekst mnie rozbawił do łez:''Dlaczego twoja morda ozdabia pudełko gaci, które dostałem od dziadka?!
    - Najwidoczniej twój dziadek zna się na gaciach''bhahaha.
    dziewczyno ty to masz pomysły jak ja uwielbiam czytać twoje opowiadania:D będę z niecierpliwością oczekiwać na C.D tego i innych opowiadań.Pozdrwiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem ci, że zaskoczyłaś mnie. Oczywiście w sensie pozytywnym. Te opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu i naprawdę bardzo lekko mi się to czytało. W ogóle fajny pomysł ;) Jak na razie, chyba nic więcej nie napisze więc pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja zacznę od tego samego "Dlaczego twoja morda ozdabia pudełko gaci, które dostałem od dziadka?!" Parsknęłam śmiechem :D Ja nie wiem czemu Naruto nie poszedł do filmówki ;) Oskar za rolę życiową ;D
    Teraz od początku. Wchodzę ja sobie w poszukiwaniu SR a tu psikus, nie ma. Coś nowego, trochę się zasmęciłam, że dalszego ciągu nie ma, ale co tam, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Zabrałam się zatem za czytanie a tu się okazało, że dostałam rasowego konia i to z rzędem! Bardzo mi się spodobało. Świetny, świeży pomysł. Trochę chamskie ma zadanie Naruto. Ale cóż, takie niestety są prawa prasy. Wolna amerykanka. Współczuję tym wszystkim gwiazdom, życia nie mają. Wcale się nie dziwię, że Sasuke był zafascynowany kimś, kto go ochrzanił za wylanie coli. I jeszcze dwa dolce chciał. Oj będzie wesoło. Na początku. Potem zapewne będzie mniej wesoło. Och tyle przed nami atrakcji :D Ciekawe dla kogo potrzebna ta kasa.
    Co do wieku to mają 24 i 26 lat. A Naruto zachowuje się jakby miał 16, ten to chyba nigdy nie dojrzeje ;) Rozwrzeszczany jak zawsze.
    Ogólnie cudo i już nie mogę doczekać się co będzie dalej. Niechaj więc wen Cię trzyma, ku naszej radości.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie:)
    Gdy je czytałam cały czas miałam banana na twarzy:D (jezuś... jak to brzmi...)
    z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na cd. Pozdrawiam
    moni-chan

    OdpowiedzUsuń
  5. *jeszcze się krztusi* coś wspaniałego! xD chcę dożyć kolejnego rozdziału! XD I taki długi ^^ Wspaniale to obmyśliłaś XD Naruto tak go wkręca, ale jak! xD Leżałam od momentu z kolą, dalej nie dało się nie brechtać. "widziałem cię w potyczkach Jerry'ego Sprintera!" xD Leżeć i kwiczeć to mało, a myślałam, że gość ma "Springer" ^^" never mind, ta rzeczywistość jest inna. Nie mogę się doczekać kontynuacji, ale już się domyślam, że dalsze części nie będą już takie kolorowe. W końcu czyjeś życie wisi na włosku! Naruto po ASP... dobry patent, przecież to artysta! Sasuke też, ale on też mnie rozbawił. Zachował zimną krew. Kurcze, jego "morda" (oblicze) na opakowaniu gaci od dziadka... XD po co Naruto były potrzebne gacie do przebrania o tej porze?! Świetnie napisane ^^ ciekawe, jak w końcu zakończy się praca nad tym artykułem.
    pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh, a ja zacznę inaczej. Z jakieś kilka - 3, a może 4 - dni temu zaczęłam czytać Twoje opowiadania. Piszesz świetnie! A teraz po kolei.

    Naruto w "Obsesji" jest... straszny. Normalnie się go bałam! Podobał mi się, ale kolejne rozdziały czytałam z obawą i ciągle tłuczącym się jednym pytaniem po głowie: "co ten wariat teraz zrobi?". Z jednej strony cieszyłam się, że "Obsesja" się skończyła tak, a nie inaczej, a z drugiej... czułam niedosyt. Czułam niedosyt, bo nie było happy endu! A może to i dobrze, że go nie było? Sama nie wiem. "Obsesja" jakoś dla mnie kontrowersyjna dosyć była... Z jednej strony dobrze, że nie różowo, słodko i mdło, a z drugiej... bałam się tego obłąkanego, szalonego i - napiszę już wprost - chorego Naruto... I to mnie tak przerażało - mój strach.

    Z kolei "Słodka rywalizacja" powaliła mnie na kolana natychmiastowo. Zero strachu i obawy przed czytaniem (póki co!) i wiele się dzieje, i jest mój młotkowy Młotek, i jest mój draniowaty Drań, i jest mój gaarowaty Gaara, i... mnóstwo innych! Wszystko tak doskonale opisujesz, że nawet lubię Twojego Suigetsu :) Krótko kończąc ten temat: "jestem spragniona kolejnych części"!

    Powodem mojego (początkowo!) baaardzo mało entuzjastycznego przyjęcia "Za wszelką cenę" był właśnie zachwyt nad SR. Gdy zobaczyłam pierwszą część "Za wszelką cenę", załamałam się. Psioczyłam na Ciebie strasznie! Coś w stylu: "O nie! Zawiesiła tamto opowiadanie! Co za zołza!". (Przepraszam za zołzę, ale naprawdę byłam wściekła! Bardzo wściekła!). W ramach protestu szukałam już krzyżyka, żeby zamknąć kartę, gdy coś mnie tknęło i zmusiło do przeczytania chociażby opisu nowej historii. Opis tak mnie zaintrygował, że postanowiłam jeszcze skusić się na ten rozdział... I wiesz, że nie żałuję? ;) Masz nową czytelniczkę ;)
    Zaskoczył mnie wiek bohaterów, a zwłaszcza to, że TEN Sasuke jest MŁODSZY od TEGO Naruto! Jak już spotykam się z różnicą wieku między tą dwójką, to zawsze Uchiha jest starszy. A u Ciebie tak fajnie, bo oryginalnie :D
    Mogę dodać jeszcze jedno: "Najwidoczniej twój dziadek zna się na gaciach". Normalnie RE-WE-LA-CJA! Gra aktorska Uzumaki'ego też wymiata!

    Dobra, kończę, bo pewnie teraz to Ty masz mnie dość i już po pierwszych 4(?) zdaniach chciałaś wyłączyć okno z moim komentarzem, a w najgorszym razie usunąć go...

    Pozdrawiam i weny życzę.

    Nakashi

    Ups... Przepraszam za moje samorozpisanie się i zanudzanie Cię moimi wywodami, ale to nie było planowane! Serio!

    Nakashi

    OdpowiedzUsuń
  7. Fanka Młotka^^10 sierpnia 2010 00:33

    Mnie informuj tylko że nie na GG dobrze?? Na adres kasiula241196@wp.pl Super masz talent a te niektóre teksty były wprost powalające!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, ale długie notki piszesz... A ja nie umiem nic konstruktywnego w komentarzu napisać... Jedyne co mogę powiedzieć to... Chcę więcej :D
    A i tak btw jest już allegory, oraz odpowiedź co do twojego pytania z komentarza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niby długa, a przeczytałam w 10minut. Rozbawił mnie dialog, dotyczący coli z McDonalda między Sasuke i Naturo, i ten ostatni też. Myślę, ale mogę się mylić, że Naruto ma tylko dziadka, który jest mu niezmiernie bliski oraz ciężko chory.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudeńko po prostu.
    Jak tak patrzę na całość, to mi się robi szkoda Sasuke. Biedaczek jeszcze nie wie w co się wkopał.
    Dialogi były miodzio :)) Hehe xD
    Ciekawi mnie jak to wszystko rozstrzygniesz. Bo fabuła jest świetna :"))

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmmm...Zacznę od tego, co nurtuje mnie najbardziej...

    Czyżby to miało być NARUSASU? Może się mylę, ale takie mam skojarzenie zwłaszcza, że Uzumaki jest starszy od Uchihy ;)
    Choć gdyby tak było, to jednak zachowanie blondyna jest zbyt lekkie, trochę dziecinne...Może więc SasuNaruSasu? No ale znowu ten wiek...

    No a tak z innej beczki...
    Historia odegrała się na Sasie
    W NARUTO to on robił w konia blond-młota, a tu jest na odwrót.

    Podoba mi się też, że opo jest w amerykańskim klimacie, który osobiście uwielbiam...Ale nie dziwię się. W końcu ile ŚWIATOWYCH gwiazd jest z Ameryki( kij, że Sas z Japonii! Karierę rozwija w USA ;) )

    Ciekawi mnie też, kim jest 'cenna osoba'. Jakoś nie wiem czemu, ale w tej roli widzę Ircię, lub dziadka Ji...stawiając iż 'szarowłosy' z pierwszej sceny to Kaszkasz x)

    Zawsze może też być Tsunade, ale jej CHOREJ jakoś nie widzę...Ta babka zdaje się mieć dziewięć żyć...Jak kot ;)

    Sasame

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja kurde nie wiem skąd ty masz w główce takie pomysły Oo Normalnie ci zazdroszczę, bo nie dość, że miałaś pomysł to jeszcze go wspaniale rozpisałaś. Ja tak nie umiem T.T Pomysłów pełno, ale nie umiem ich opisać fajnie ;c
    I cały ten rozdział przeleciałam z uśmiechem na twarzy i wybuchem niepohamowanego śmiechu na końcu XD Morda Saska na pudełku po gaciach hahaha
    Już lecę czytać kolejne części :D

    PS. Coś ode mnie XD marne bo marne, ale może się jeszcze poprawię jak poczytam kilka twoich opowiadań :)
    http://naruxsasuxyaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy