wtorek, 24 sierpnia 2010

3. Za wszelką cenę

W następnym SR, obiecuję XD. Wiem, że ZWC dwa razy pod rząd, ale jakoś tak wypadło, że wolałam napisać rozdział do tego ;d
Rozdział dłuższy od poprzedniego, gdyż połowa narzekała, że było krótko xD. No to macie prawie pięć stron worda (moje standardy to dwie i pół xD).

Ten jakże wspaniały tytuł zawdzięczam Silris XD. Ja dałabym coś o wiele mniej ambitnego XD.

***

III - Tajemnice przeszłości

Naruto otulił się szczelniej bluzą, zaczynał żałować, że nie założył kurtki. Teraz będzie stał na dworze w tym mrozie… Jedyną dobrą rzeczą w tym wszystkim było to, że niedługo posłucha sobie piosenek ulubionego zespołu.
Wyglądał na pustej ulicy samochodu. Sasuke powiedział mu, że przyjedzie po niego, ale jak na razie spóźniał się. I to poważnie! Już pół godziny!
Blondyn wygrzebał z kieszeni komórkę i wybrał numer bruneta już po raz niewiadomo który, lecz tak jak i wcześniej – Uchiha nie odbierał. Uzumaki zaklął pod nosem, wpychając telefon z powrotem do spodni.
Gdy już zaczynał się obawiać, że mężczyzna zapomniał o nim, zza rogu wyjechała czarna BMK, która lśniła nowością, nawet, gdy słońce chowało się za chmurami. Niestety, blondyn o takim pojeździe mógł tylko pomarzyć… Chociaż może dzięki temu artykułowi coś się zmieni? Może w końcu poprawi swoją stopę życiową?
Samochód zatrzymał się tuż przed nim, a Naruto nie myśląc wiele dopadł drzwi i otworzył je, wskakując do środka. Od razu otuliło go przyjemne ciepło. Aż odetchnął, zapadając się w skórzanym fotelu.
- Zamknij drzwi – burknął brunet, wyrywając chłopaka ze słodkiego letargu. Naruto mruknął coś pod nosem, po czym wykonał polecenie Sasuke.
- Spóźniłeś się – wytknął mu obrażony. Założył ręce na klatkę piersiową, ostentacyjnie odwracając głowę w stronę szyby. – Kazałeś mi stać w tym zimnie! Jak będę chory to robisz za pielęgniarkę… W sumie słodko wyglądałbyś w stroju siostry… - zastanowił się, kątem oka przyglądając się mężczyźnie.
- Ty wyglądałbyś o wiele lepiej – warknął, ruszając. Naruto zachichotał, przybliżając się do kierowcy.
- Nie ciągnie cię do koronkowej bielizny? Pomyśl o biustonoszu, pończoszkach… Podnieca cię to? – wymruczał przesyconym erotyzmem głosem. Uchiha odetchnął ciężko, stając na światłach i pocierając nos u nasady.
- Skończ już. Nie, nie ciągnie mnie do damskiej bielizny – przewrócił oczami. – Miałem pełno pracy, stąd to spóźnienie.
Naruto wydął wargi, opadając na fotel. Milczał przez chwilę, co było u niego zjawiskiem naprawdę dziwnym i trochę niepokojącym. Może właśnie dlatego brunet przyglądał mu się z obawą.
- Mogłem cię nie wyciągać – burknął w końcu, gdy zapaliło się zielone światło, a samochód ruszył. Uchiha posłał mu zaskoczone spojrzenie, po chwili powracając wzrokiem do drogi. Był zmęczony. Jedyne, o czym myślał to łóżko i sen, jednak umówił się z tym blond idiotą i jakoś nie zamierzał odwoływać spotkania. – Pewnie ciężko pracujesz, hm? Jak to jest być aktorem w teatrze? Długich ról musisz się uczyć, co? – Naruto przyglądał mu się z delikatnym uśmiechem.
Sasuke zastanowił się chwilę, przywracając wspomnienia sprzed kilku lat, jak to dopiero zaczynał swoją karierę aktora i grał w Tokijskim teatrze. Tak, nauka ról była najgorsza.
- Zależy od spektaklu i w kogo się wcielasz. Jeżeli jesteś głównym bohaterem, to chyba wiadomo, że dostajesz najdłuższą rolę – wzruszył obojętnie ramionami.
- Lubisz się ich uczyć?
- Nie, są jak wrzód na tyłku, ale w końcu dzięki nim stałem się gwiazdą - westchnął, po chwili zdając sobie sprawę z tego, co powiedział. – W końcu gram w Nowojorskim teatrze, a to jest osiągnięcie – zreflektował się.
Naruto uśmiechnął się kącikiem ust, szybko wyłapując pomyłkę bruneta, lecz nie skomentował tego ani słowem.
- Jesteś z Japonii, prawda? – spytał, jakby nigdy nic. Uchiha przytaknął. – Kiedy przyleciałeś do USA?
Sasuke jakby na chwilę zamarł, zaciskając coraz mocniej dłonie na kierownicy. Wstrzymał oddech, tępo wpatrując się w drogę.
Blondyn zmrużył oczy, przyglądając mu się w zastanowieniu. Czyżby zadał jakieś niewygodne pytanie? Brunet nie wspomina dobrze dni, w których opuścił rodzinny kraj?
- Parę lat temu – wzruszył ramionami, wypuszczając powietrze z płuc ze świstem.
- Był jakiś konkretny powód? – wypytywał dalej. Sasuke zmarszczył brwi, zagryzając przy tym dolną wargę. Naruto zauważył, że oczy mężczyzny jakby zaszkliły się, ale może to było przywidzenie? – Przepraszam, jak nie chcesz, to nie mów – szepnął miękko, będąc zły sam na siebie. Nie powinien wypytywać o takie rzeczy… Jednak, jeżeli chodzi o artykuł… Och! Będzie musiał wszystko w nim zamieścić!

Sasuke przyglądał się jakiemuś zespołowi stojącego na scenie. Byli oni supportem dla tego właściwego, który miał za chwilę zagrać.
- Nie znam ich – burknął Naruto, zły, że musi tyle czekać. Stali daleko od estrady, dzięki czemu nie musieli gnieść się w tłumie, który otaczał arenę, ale mimo wszystko było dokładnie słychać dźwięki muzyki.
Blondyn oparł się o płot, jaki miał za plecami, wzdychając ciężko.
- Trochę zimno – mruknął, naciągając na głowę kaptur bluzy. – W dodatku ci idioci zabierają cenny czas! Jak ja nie lubię supportów! – marudził pod nosem. Sasuke spojrzał na niego kątem oka, także opierając się plecami o ogrodzenie. Włożył ręce do kieszeni swojego skórzanego, czarnego płaszcza, obserwując blondyna i wysłuchując jego burczenia. Chłopak miał naprawdę przyjazny głos. Trochę ochrypły, jakby mutacja się zatrzymała i nigdy nie zakończyła, chociaż był już dorosłym mężczyzną. Miał w końcu dwadzieścia sześć lat i na tyle wyglądał. Był wysoki, zupełnie jak Sasuke, i raczej dobrze zbudowany, choć tego Uchiha nie mógł wiedzieć na pewno. W końcu niewiele da się dostrzec pod workowatą bluzą.
- Um, jestem gdzieś brudny? – spytał chłopak, czując badający wzrok bruneta na sobie. Aktor westchnął, po czym pokręcił głową. – To, co mi się tak przyglądasz? – wydął usta. Sasuke nie mógł się nie uśmiechnąć. Niby dorosły mężczyzna, a zachowywał się jak nastolatek…
- Zabronisz? – parsknął kpiąco, wzdychając i wędrując wzrokiem na scenę. Support już dawno z niej zszedł Tłum wykrzykiwał rytmicznie nazwę zespołu, a na arenie zapanowała ciemność. Słychać było coraz głośniejsze dźwięki gitary, aż w końcu rozbrzmiała perkusja, zapaliły się światł, a na estradę wybiegł jakiś czarnowłosy mężczyzna krzycząc coś do mikrofonu.
Sasuke nie znał tego zespołu. On rzadko słuchał muzyki, miał za dużo pracy na takie rzeczy.
- Ponoć wokalista jest gejem – usłyszał głos z boku. Zerknął na Uzumakiego, wpatrzonego w to, co dzieje się na scenie. Mógłby przysiąc, że jego oczy teraz błyszczały. Brakowało mu tylko szaleńczo machającego ogona. – Och – westchnął cicho. – Gdybym tylko mógł go spotkać osobiście – rozmarzył się. – Przystojny jest! – Sasuke zmarszczył brwi. Nie podobał mu się ten entuzjazm w glosie blondyna!
- Zwyczajny – westchnął. Co z tego, że z tej odległości nie widział wokalisty? Musiał jakoś ostudzić chłopaka!
- Spójrz tam! – wskazał na telebim, na którym widać było akurat twarz piosenkarza. – Ma cudowne wargi! I ten prosty nos!
Brunet prychnął głośno, kręcąc z politowaniem głową. Przecież ten mężczyzna był zwyczajny! Co takiego Naruto w nim widział?!
- Widziałem przystojniejszych – wzruszył ramionami. Niebieskie oczy spojrzały na niego zaskoczone.
- A ja nie – odparł rezolutnie, coraz bardziej denerwując bruneta. Nie było to świadome, blondynowi naprawdę podobał się wokalista zespołu, stąd to zachwycanie się nim.
- Stać cię na kogoś lepszego – prychnął poirytowany.
- Tak? – spytał zaskoczony, spoglądając na Sasuke. Szybko jednak zrozumiał, gdzie zrobił błąd i o co Uchiha może się denerwować. – Jesteś zazdrosny! – wytknął mu, uśmiechając się szeroko.
- Że niby ja? – wskazał na siebie, unosząc brwi wysoko, w geście zdziwienia. – No chyba teraz żartujesz – pokręcił głową.
- Nie – zaśmiał się cicho. – W końcu ci się podobam, ach ja i ta moja uroda – teatralnie odgarnął kosmyk włosów z czoła.
- Nie pochlebiaj sobie – burknął, czując nagły przypływ gorąca. Naruto uśmiechnął się przebiegle, stając naprzeciwko mężczyzny i nachylając się nad nim. Oparł jedną dłoń na płocie, tuż koło policzka Sasuke. Nachylił się i jakby nigdy nic pocałował. Było to jedynie muśnięcie wargami, gdyż zaraz po tym odsunął się od niego, łapiąc za rękę.
- Chodź, pójdziemy gdzieś na kawę, straciłem ochotę na koncert. Zimno jest – powiedział udając, że przed chwilą nic się nie stało i ciągnąc go w stronę parkingu. Zaskoczony Uchiha poszedł za nim, całkowicie się nie opierając.

Naruto spoglądał w menu, całkowicie nie wiedząc, co wybrać. Nie potrafił się zdecydować, jaki pucharek lodów zamówić. Hawajski; z ananasem, kiwi, mango, czy może coś bardziej tradycyjnego? A może ciasto? Czekoladowe!
- Pośpiesz się – warknął Uchiha, spoglądając na kelnerkę. Blondyn zagryzł wargę, mrużąc oczy. Postanowił zastosować wyliczankę. W ostateczności padło na danie, które na samym początku nie było brane pod uwagę.
- Szarlotkę na ciepło – westchnął zrezygnowany. Kobieta przytaknęła, ukradkiem zerkając na bruneta. Sasuke doskonale wyłapał jej spojrzenie, westchnął ciężko, błagając w myślach, by nie wyskoczyła za chwilę z karteczką i długopisem. Nie chciał takich akcji przy blondynie… Z ulgą stwierdził, że dziewczyna odeszła. Miał tylko małą nadzieję, że nie wróci tu z jakimś zeszytem i nie poprosi o autograf.
Powrócił wzrokiem do chłopaka, dłużej przyglądając się jego podłużnym znamionom na twarzy. Trzy kreski ozdabiały każdy z policzków, przypominając wąsy.
- Długo już je masz? – spytał, przerywając ciszę, jaka między nimi nastała. Naruto spojrzał na niego zaskoczony, szybko jednak zrozumiał, o co chodzi. Jakby odruchowo dotknął jednej z blizn. Zagryzł wargę, nie wiedząc, czy może powiedzieć. Tylko jedna osoba znała ich historię, a ta osoba właśnie umierała…
- To taka pamiątka – szepnął, mając ochotę parsknąć śmiechem. Pamiątka… Pamiątki powinny przypominać szczęśliwe chwile. Sasuke spojrzał na niego zaciekawiony, mrużąc oczy. – Bo… Nie, nie będę ci się zwierzać – zaśmiał się nerwowo. – Zresztą, co cię obchodzi moja przeszłość? – wzruszył ramionami.
- Nie zmuszam cię – odpowiedział niby obojętnie. – Ale szczerze mówiąc, obchodzi – westchnął. Sam nie wiedział, dlaczego tak interesuje go ten chłopak. Czuł się przy nim normalnie. Naruto traktował go jak zwyczajnego człowieka, nie uważał na słowa, mówił to, co myślał, często dopiekając mu swoimi docinkami. Był także ciekawą osobą. Bo kto normalny, w XXI wieku nie zna jednej z największych kinowych gwiazd?!
Oczywiście, istniała także możliwość, że mężczyzna udawał… Jednak Sasuke jakoś nie mógł w to uwierzyć. A może raczej nie chciał? Może wolał karmić się kłamstwami, by choć przez chwilę poczuć się zwyczajnie? By odpocząć od swojej sławy?
Nie mniej jednak brunet wierzył blondynowi.
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym – powiedział cicho, po chwili namysłu. Nigdy jeszcze nikomu się nie zwierzał… Mimo to czuł, że musi to zrobić. Nie tylko, dlatego, żeby wyciągnąć z Sasuke informacje o jego przeszłości. Po prostu, czuł się winny. Chciał, aby Uchiha znał chociaż jego prawdziwą przeszłość. – Miałem wtedy pięć lat, więc wiele nie pamiętam. Trafiłem do domu dziecka – mówił, wbijając wzrok w drewniany, okrągły blat stolika. Brunet chłonął jego słowa, z każdą chwilą coraz bardziej robiło mu się żal tego chłopaka. – Może i tam nie jest tak strasznie… Co ja mówię – pokręcił głową. – Lata, które tam spędziłem były moimi najgorszymi. Od samego początku byłem trochę… zbuntowanym dzieckiem, a po stracie rodziców to się pogłębiło. Postawiłem się temu, komu nie wolno, no i stąd te znamiona – wskazał na blizny, śmiejąc się pod nosem nerwowo. Właśnie w tym momencie do ich stolika podeszła kelnerka, stawiając zamówienie. Uśmiechnęła się do Sasuke przymilnie.
- Mogę prosić…
- Nie, nie możesz – przerwał jej, doskonale wyczuwając moment. – Odejdź, bo przeszkadzasz – warknął, piorunując ją spojrzeniem. Kobieta uchyliła usta, by coś powiedzieć, ale gdy tylko wyłapała wzrok bruneta, zamknęła je, wygładzając swoją firmową, czerwoną spódniczkę.
- Smacznego – powiedziała, po czym odwróciła się na pięcie i czym prędzej odeszła, zostawiając mężczyzn samych. Sasuke specjalnie wybrał stolik, ogrodzony kwiatami, by byli jak najmniej widoczni. Nie chciał ciekawskich spojrzeń…
- Jesteś niemiły – mruknął blondyn, łapiąc za widelec i powoli zabierając się za parujące ciasto.
- Była natrętna – westchnął Uchiha, zerkając w stronę filiżanki z espresso. Chwycił za uchwyt, unosząc ją do ust. Wziął małego łyka, po czym skrzywił się delikatnie. Pił lepsze. Nic dziwnego, sam wybrał tą kawiarnię tylko ze względu małych ilości klientów. Już wiedział, dlaczego ludzie tu nie przychodzą…
- Przesadzasz – przewrócił oczami, wpychając sobie do ust kawałek ciasta. Oczy mu się zaszkliły. Zapomniał, że jest gorące! Z trudem przełknął kęs. – Gorące! – zawył. Sasuke w odpowiedzi tylko przewrócił oczami. – Nie przejąłbyś się nawet, gdyby mi teraz język odpadł! – zarzucił mu, wydymając wargi.
- Oj, uwierz, przejąłbym się – uśmiechnął się drwiąco.
- Taa, jasne.
- Wiesz, dlaczego? – nachylił się bardziej nad stolikiem, opierając łokcie na blacie. – Bo nie powtórzyłaby się wczorajsza sytuacja w zoo – parsknął, a blondyn automatycznie się rozchmurzył.
- Podobało ci się – powiedział zadowolony.
- Nie – odparł, jakby nigdy nic sięgając po swoją kawę i powracając do swojej poprzedniej pozycji. Zapadła chwila ciszy, podczas której brunet badał wzrokiem blizny na policzkach Naruto. – Bolało? – spytał, przerywając milczenie. Uzumaki wbił widelczyk w ciasto, nabierając na niego kawałek.
- Noo – westchnął, przedłużając samogłoskę. – W ogóle, na samym początku strasznie się babrało – uśmiechnął się smutno pod nosem. Nie były to najmilsze wspomnienia. – Na przemian ropiało i krwawiło – skrzywił się, przypominając sobie, jak wtedy wyglądał.
- Jeżeli chcieli cię oszpecić, to im się to nie udało – westchnął Sasuke, wyrywając go z ponurych rozmyślań. Blondyn posłał mu zaskoczone spojrzenie. – Wyglądasz dzięki nim… - zastanowił się nad doborem słowa. – Uroczo.
Naruto uśmiechnął się szeroko, chichocząc pod nosem.
- Wiesz, że mówisz to mężczyźnie? – spytał, całkowicie rozbawiony. Na samym początku myślał, że Sasuke to będzie typowa Hollywoodzka gwiazdeczka. Rozkapryszona i zapatrzona w siebie, jednak brunet był całkowicie inny. Może bardziej… zwyczajny? Jak normalny człowiek, nie mający na swoich barkach kilku kinowych hitów i miana najprzystojniejszego amerykańskiego aktora.
- Nie mam problemu z rozpoznawaniem płci – parsknął, kręcąc głową.
- Um… Sasuke… Dlaczego przyleciałeś do USA? – spytał nieco niepewnie. Brunet westchnął. Obawiał się tego pytania. Mógł skłamać, tyle, że Naruto też mu opowiedział o swojej przyszłości, a usłana różami to ona nie była…
- Byłem do tego zmuszony. My, japończycy jesteśmy zupełnie inaczej wychowywani niż wy, amerykanie – mruknął, bawiąc się uszkiem od filiżanki. – Musimy szanować rodziców. Od samego początku musiałem słuchać ojca. Nie mogłem ot tak zignorować jego woli. Stwierdził, że mam talent i że mam swoją karierę rozwijać w tym kraju. No to jestem – wzruszył ramionami. Naruto coś jednak podpowiadało, że to nie była cała prawda…
- Jaki był twój ojciec? – zadawał kolejne pytania.
- Zapracowany – wzruszył ramionami. Nie wspominał jakoś radośnie swojego dzieciństwa. – Praktycznie go nie widywałem.

- Dzięki za wszystko – powiedział Naruto, powoli odpinając pasy. Sasuke zerknął na kamienicę, w której mieszkał chłopak. Nie była to najbiedniejsza dzielnica, ale daleko było jej do tych bogatych. Szare budynki, miejscami ozdobione graffiti, znajdowały się po obu stronach dość krótkiej ulicy, którą oświetlały tylko trzy latarnie. Było cicho i dosyć ciemno.
Blondyn spojrzał na bruneta, który w tej chwili również mu się przyglądał. Uzumaki zastanowił się chwilę, po czym wychylił się lekko i opierając dłoń na udzie mężczyzny, złączył ich usta w początkowo subtelnym pocałunku. Sasuke położył rękę na karku chłopaka, przyciągając go do siebie bliżej. Wystawił język, obrysowując nim wargi blondyna, który ochoczo je uchylił. Uchiha skorzystał z tego zaproszenia, wsuwając się do wnętrza ust Naruto. Uzumaki mruknął coś w jego wargi, splatając z nim język. Dłonią delikatnie gładził udo mężczyzny, sunąc nią w górę i w dół, nie dotykając jednak krocza. Sasuke musiał przyznać, że było mu przyjemnie. W dodatku te słodkie dźwięki, jakie wydawał blondyn, jeszcze chwila, a będzie mieć problem…
Jednak Naruto odsunął się od niego w ostatniej chwili, gdy powoli zaczynało brakować mu miejsca w bieliźnie.
- To cześć – powiedział szybko, otwierając drzwi i wychodząc na wieczorne, jesienne powietrze.

14 komentarzy:

  1. ! Jeszcze chwila i to Sasuke napisze ten artykuł o Uzumakim xD Jak on mógł powiedzieć, że mu się nie podobało to, co było w zoo? Dx Ale końcówka była świetna ^^ heh, widać że Naruto gustuje w brunetach. Dlaczego miałam Sai'a przed oczami, gdy wokalista tamtego zespołu wbiegł na scenę? xD
    No nie powiem, Uzumaki nie miał lekkiego dzieciństwa.
    Oni tak otwarcie ze sobą flirtują, że nie mogę przez nich normalnie czytać! Co chwila się czymś dławię i do końca nie wiem czym ^^" Chyba śmiechem, ale to wcale nie jest pewne xD W każdym razie, rozdział świetny! Sasuke mógłby go odprowadzić do domu, a wtedy Naruto wpóściłby go do środka i... pewnie wyszłoby na jaw o zawodzie Naruto... Czyżby Sasuke coś podejrzewał? Heh... no nie dowiem się, aż do następnej notki, a na nią się raczej szybko nie zanosi, na rzecz SR X3
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Achhh!*rozpływa się*Rozdział boski.Podoba mi się to jak ze sobą tak otwarcie flirtują.Wiedziałam,że sprawisz Naruto nie lekką przeszłość;pKoniec strasznie mi się podobał:DSuper rozdział i taki dłuugi*cieszy się*Pozdrawiam i weny życzę;*
    jusoks

    OdpowiedzUsuń
  3. Były może 3 literówki, ale podczas pisania tak 'fajnie' długiego tekstu to doskonały wynik.

    Naruto musi BARDZO uważać, żeby nie zakochać się w Sasuke, bo jeśli to zrobi...to nie tylko artykuł się posypie. Nie wiem czemu, ale na miejscu 'tajemniczego wokalisty' automatycznie postawiłam Oro ;)
    Choć gdyby to był on, pewnie wspomniałabyś o języku, przekraczającym zdolności Gene Simmons'a ;)

    BTW co do jednej rzeczy muszę się z Naruto nie zgodzić. Mój ukochany zespół gra do dzisiaj czasem jako sup, chociaż głównie jako headliner'zy i nie powiem, aby 'Karaluchy'(jednak lepiej brzmi 'Papa Roach') byli jakkolwiek kiepscy...No ale z tego tytułu nie było PR na Coke...Mam nadzieję, że za rok się uda *U*

    No ale wracając do meritum. Wyliczanka Naruto jest bardzo obrazowa, jako przenośnia( znowu filozofuję =.=) - zwykle wypada na to, czego chcemy najmniej, a jeśli już jakimś cudem wypadnie na coś ciekawego...To i tak dochodzimy do wniosku, że lepiej byłoby wziąć coś innego. Morał: Nie pozostawiać nic ślepemu losowi ;)


    BTW(pomija wulgaryzmy)
    Z Naru to du.pa, a nie fan. Poskakałby, to by się rozgrzał, a nie zdobywa wejściówę na dobry band i...rezygnuje, bo się 'małej ciotuni' zimno zrobiło. Żeby było jasne epitet użyty powyżej nie jest nawiązaniem do orientacji seksualnej, a zachowania ;p


    Pozdrawiam, Sasame

    OdpowiedzUsuń
  4. KURCZE! Patrzę do góry i ucięło pół komenta :

    BTW co do jednej rzeczy muszę się z Naruto nie zgodzić. Mój ukochany zespół gra do dzisiaj czasem jako sup, chociaż głównie jako headliner'zy i nie powiem, aby 'Karaluchy'(jednak lepiej brzmi 'Papa Roach') byli jakkolwiek kiepscy...(UCIĘŁO) W końcu nawet grali na WOODSTOCK'u i dali czadu XD(i teraz nabiera to sensu) No ale z tego tytułu nie było PR na Coke...Mam nadzieję, że za rok się uda *U*

    SASAME

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam zaległość. Zajęty człek jestem i nie nadążam wszystkiego komentować. Ale już jestem :D
    Cały czas uważam, że Naruto powinien dostać Oskara za swoją życiową rolę ;) Świetnie mu idzie zakręcanie Sasuke dookoła palca. Tyle, że ani się obejrzy a sam się zakręci. Ech, tak to jest, kto mieczem walczy... ;) Uwielbiam Twoje opisy spotkań pana od gaci i żurnalisty. Ich dialogi i nie tylko są po prostu fantastyczne. Widać jak otwartość i szczerość Naruto pozbawia czujności Sasuke, który spragniony normalności łatwo daje się wkręcać. Boję się momentu, gdy wszystko się wyda. Oj, to będzie tragedia :( Ciekawa jestem jak daleko posunie się Uzumaki, żeby zdobyć informacje i czy faktycznie je opublikuje, czy w porę złapie się za łapy... Och tyle niewiadomych, tyle atrakcji nas jeszcze czeka (zaciera łapki)
    Dowiedzieliśmy się też trochę o przeszłości naszych chłopców. Naruto sprytny, najpierw sam powiedział coś o sobie, żeby Sasuke poczuł się, że też coś musi o sobie opowiedzieć. Cwaniaczek jeden. Info za info.
    Niech wen będzie z Tobą moja droga i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie literówki, cholera!?
    ><
    No dobra, byłam po piwie, ale no!
    No dobra... Mogły być xD
    A co do tytułu, tak wiem kochanie, że jest wspaniały ;3 *puszy się*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham końcówkę! Nie lubię jak akcja posuwa się za szybko, dlatego cieszę się, że to spotkanie nie skonczyło się łóżkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu jestem i mogę się zabrać do komentowania ^^ Jakoś bardzo mi do gustu przypadły te trzy rozdziały 'Za wszelką cenę' jakie powstały.
    Coś czuję, że z tego całego 'kręcenia' Naruto nie wyjdzie nic dobrego xD A ja bym bardzo chciała szczęśliwe zakończenie TT.TT

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam to opowiadanie. Ma w sobie nutkę tajemnicy, a za razem wydaje się, że dokładnie jestem sobie w stanie wyobrazić i dopowiedzieć, co i jak się potoczy. Czytanie każdego odcinka sprawia mi przyjemność i bawi ;))
    A tak z ciekawości zapytam, czytałaś może "Wywiad z potworem"? Jeżeli nie, to przeczytaj sobie chociażby recenzje.
    "Wywiad z potworem" Nory Roberts ;) Może zobaczysz o co mi chodzi ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak już wiesz, kocham to opowiadanie. Nie ma to jak oryginalność.
    Zacznijmy od tego, że nie ma szans żebym napisała coś tak mądrego jak osoby nade mną, więc zrobimy po mojemu xD.

    O ja cierpię dolę, jakie zajekurwabiste! <3
    Kocham Sasusia. I niech nie pieprzy, że mu się nie podobało w ZOO, phii. Bulwers normalnie! Specjalnie tak powiedział, ha! Ja to jednak jestem inteligentna, że doszłam do tego wniosku, nie uważasz? xD
    Haha, i ten tekst "Wyglądasz uroczo, Narusiu-prawiczusiu z tymi bliznami". Troszkę zmieniłam... Takie Twoje prawa autorskie xDD. Zresztą chciałam się wykazać kreatywnością ;P. Wyszło mi co?!
    A Naruś, skarbek mój... Ileż on się nacierpiał w przeszłości ;<. Ale Sasuś go pocieszy... O taaaak :D *szczerzy kły*. A ta ważna osoba, umierająca ;<, to pewnie dziadziuś Jiraya. Zboczuszek kochany < 3 xDD. W zasadzie Sasuke mógłby pożyczyć Naruto kasę, nie? Myślę, że tyle ma xDD. Ale zobaczymy jak to będzie.
    Naruto za dużo się o Sasuke nie dowiedział... Ale to dobrze, bardzo dobrze.
    Matko z córką a te pocałunki!
    Jezus Marian! Padnę na zawał, ale dobrze! Możesz tak częściej xD. Ehh, jakie to słodkie. Pokochałam to opowiadanie.
    Jak najszybciej coś dodaj! Bo uschnę i nic Ci nie będę komentować, o!
    A jako "Twój rodzynek" mam prawo Cię szantażować xD.
    Niach, niach!
    No. Kocham Cię i w ogóle xD :*.
    Jak będziesz z kimś miała jakiś problem to wiesz... moja klata przybędzie na pomoc xDD.

    Twoja Bond-kobieta.
    Patoritsia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm...no dawno nie pisałam komentarzy, ale czytam każdą notkę więc nadal jestem fanką. Notka oczywiście mi się podobało..ale mam wrażenie jakbyś to przyśpieszyła, tak trochę za bardzo. No niby mnie się podoba, ze całowali się już na drugim spotkaniu (albo nie przeczytałam dokładnie) ale jednak trochę za szybko. Życzę weny i czekam na SR.

    kamilka62

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak dawno mnie nie było, że aż nie wiedziałam gdzie skończyłam czytać Twoje opowiadania, jednak są i plusy, np. to nowe opowiadanie, które jest wprost cudowne, szkoda mi tylko Sasuke, jednak Naruto jest zmuszony do wykorzystania go, mam jednak nadzieje, ze znajdzie sie na to inny sposob. : )

    OdpowiedzUsuń
  13. To opowiadanie jest świetne. Jak z resztą wszystkie twoje prace.
    Uh, ten Sasuke... jak zwykle tajemniczy.
    I zazdrosny. Nie spodziewałam się, że słowa Uzumaki'ego wywołają u niego zazdrość. Ale to dobrze, bo (moim zdaniem) to znak, że Naruto mu się podoba.
    Oj, biedny Naru, nie zbyt przyjemną miał przeszłość. Uchiha zresztą też. Mam nadzieję, że wkrótce zbliżą się do siebie.
    Tak właściwie... ciekawi mnie co dolega Jirayi.
    Może... może gdyby Naruto powiedział Sasuke prawdę (ale później ^^) to Uchiha dałby mu pieniądze na leczenie Jirayi.
    No nic, czekam na kolejny rozdział opowiadania, które mam nadzieję tym razem będzie zakończone happy endem jak niewiele twoich dzieł xP.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy