piątek, 12 listopada 2010

22. Słodka rywalizacja

Dreigo – nie staczasz się (mówi to osoba, która już znalazła się na dnie xD)! Ja też nie spotkałam się z polskim fickiem SuiNaru… Nie wiem, może szukać nie umiem, ale uwielbiam tą parę ;3. Co do moich kolejnych opowiadań, to piszę już jakieś dłuższe, jednak nie jestem do końca przekonana czy wstawić xd.

Rozdział daję tak szybko z okazji tego, że Silris jest u mnie :3.
***

XXII – Emocje

Lekcja matematyki ciągnęła się Sasuke w nieskończoność, a przyczyną tego był pewien blondyn siedzący ławkę przed nim.
Brunet już od rana widział, że coś z nim jest nie tak. Był cichy, jakby przygnębiony i co najważniejsze – ignorował go! Nawet na chwilę nie zatrzymał na nim spojrzenia, nie podszedł i nie przywitał się, nie zagadał… Nic! Zupełnie, jakby się nie znali. Jakby jeszcze niedawno się nie całowali i nie byli na randce. Bo tamten wypad do kawiarni Sasuke traktował jak randkę.
Zmarszczył brwi w zastanowieniu, przenosząc swoje spojrzenie na okno, skąd widoczny był dziedziniec liceum.
Nie miał pojęcia, co stało się z Naruto. Zrobił coś nie tak? A może dowiedział się o jego bójce z Gaarą? No, ale przecież mógłby do niego podejść i porozmawiać, a nie boczyć się jak małe dziecko.
A zresztą tej rudej wiewiórce się należało. Powinien dostać jeszcze mocniej, szkoda tylko, że Kakashi przerwał im tą wymianę zdań… Westchnął cicho, zwilżając wargi językiem i krzywiąc się przy tym. Sam trochę oberwał. Miał podbite oko i rozwaloną dolną wargę, ale przynajmniej wyglądał lepiej od Gaary. Rudy przypominał pandę z tymi śliwkami wokoło oczu.
Oderwał swoje spojrzenie od okna, przenosząc je na Suigetsu, siedzącego w ławce pod ścianą. Białowłosy miał siniaka na policzku. Ciekawe, co było tego przyczyną… Jego uwadze nie umknął również fakt, że między Hozukim a Uzumakim panuje dosyć napięta atmosfera. Nie raz przyłapał blondyna ciskającego granatami z oczu w chłopaka. Suigetsu zazwyczaj wtedy spuszczał wzrok jakoś wybitnie zawstydzony.
W końcu zadzwonił dzwonek, którego Uchiha tak wyczekiwał. Nie, żeby lubił przerwy, bo nie lubił. Ale każda kolejna przerwa zbliża do końca lekcji. Cała klasa automatycznie zerwała się z krzeseł, pakując książki i zeszyty. Nauczyciel jeszcze coś mówił, ale kogo by to obchodziło? Swój czas na gadanie miał i go zmarnował.
Sasuke także zaczął się pakować, ale nie tak chaotycznie jak jego koledzy z klasy. Jemu się przecież nigdzie nie spieszyło. Przerwy były tak samo nudne jak lekcje.
Gdy tylko wyszedł na hol, podszedł do niego Suigetsu.
- Musimy porozmawiać – mruknął.
- To mów – odparł trochę zgryźliwie brunet, idąc przed siebie i nawet nie spoglądając na białowłosego.
- Ale nie tu – westchnął. – Chodź do toalety lepiej.
W liceum Konoha męskie ubikacje były najczęściej puste, gdyż chłopcy nie bardzo mieli co tam robić, załatwiali swoje potrzeby i wychodzili, nie to co dziewczyny, które musiały poprawić swój (zdaniem Sasuke) i tak nieudany makijaż.
Weszli do łazienki, w której tak jak przypuszczali – było pusto. Sasuke oparł się o parapet, spoglądając na Hozukiego wyciągającego telefon.
- Czego chciałeś? – warknął zirytowany, że ten idiota traci jego czas, samemu bawiąc się aparatem.
- Już, już – odpowiedział. – O! – uśmiechnął się lekko, włączając jakieś nagranie. Sasuke w pewnym momencie nie za bardzo zrozumiał, czego dotyczy owe nagranie, lecz gdy usłyszał ten ochrypły, niski i przyjemny dla ucha głos Naruto, od razu załapał.
- Wyłącz to – syknął. – Nie mam zamiaru słuchać, jak Uzumaki cię rżnie – prychnął, siląc się na spokój, co niezbyt mu wychodziło. Ogarnęła go irytacja i złość, a do tego jeszcze nieznane mu wcześniej uczucie, które się pogłębiło, gdy tylko wyobraził sobie blondyna z Suigetsu.
- Wygrałem – powiedział, jakby to potrzebowało jeszcze oficjalnego ogłoszenia. Sasuke jednak nie przejmował się tym, a to było co najmniej dziwaczne, w końcu przegrał z takim idiotą jak Hozuki!
Jego jednak zaczęła nękać myśl, że Naruto spał z Suigetsu… Zacisnął usta w wąską linię, starając się trzymać twarz. Nie może pokazać, że to nagranie wywołało w nim tyle emocji.
- I to nie Naruto rżnął mnie, a ja jego – prychnął białowłosy trochę oburzony.
- Warto podkreślić – prychnął. – Po tym, co ze mną wyprawiałeś, nie widzę cię w roli aktywnej – zakpił z niego bardziej ze złości. Chciał mu dogryźć za to, że przeleciał blondyna ot tak i jeszcze się tym chwali. Jakby Naruto był niczym, kolejną osobą, którą można zaliczyć…
- Ej! – burknął zbulwersowany, zagryzając po chwili wargę w dość nerwowym geście. – No i… - wymruczał cicho, tak że Sasuke prawie tego nie usłyszał. – Powiedziałem o wszystkim Naruto – szepnął.
Uchiha zmarszczył brwi, nie będąc pewnym, czy aby się nie przesłyszał.
- Co zrobiłeś? – zapytał spokojnie. „Cisza przed burzą” – przemknęło przez myśli Suigetsu. Pocieszył się, że w końcu Sasuke aż tak bardzo blondyna nie lubił. W końcu musiał udawać dla dobra zakładu. Teraz jednak, gdy zakład został rozstrzygnięty, nie powinien jakoś bardzo się wściekać, nie?
- Powiedziałem mu o zakładzie – powiedział już głośniej, trochę pewniej niż przed chwilą. – To jest pamiątką od Uzumakiego – wskazał na swój policzek, na którym widniał siniak. – Ma siłę w pięściach, nie powiem – zaśmiał się trochę nerwowo, przypominając sobie wczorajsze zdarzenie.
Sasuke słysząc jego żart nawet się nie uśmiechnął. Stał tylko w bezruchu, wpatrując się w Suigetsu bez cienia emocji. Zupełnie jak porcelanowa lalka.
Zamrugał, gdy przetrawił informacje.
Że niby ten pajac wygadał wszystko blondynowi!? On na głowę upadł, czy co!? Jego dłoń samoistnie zacisnęła się w pięść na myśl, że Naruto teraz pewnie go nienawidzi… W końcu bawił się jego uczuciami…
A ten idiota, Hozuki, stał przed nim i jeszcze uśmiechał się szeroko, tak jakby oczekiwał słów pochwały!
Widząc ten jego głupawy uśmiech, Sasuke po prostu nie wytrzymał. Może nie było tego po nim widać, ale zaczęło się kumulować w nim mnóstwo emocji. Złość, irytacja i… Strach? Uchiha nie wiedział, jak nazwać to ostatnie uczucie. Nigdy go nie odczuwał, skąd więc mógł wiedzieć, jak ono wygląda? Ale chyba tak… To chyba był strach. Strach przed straceniem zaufania blondyna.
W mgnieniu oka złapał białowłosego za przód bluzki, rzucając go na ścianę i przyciskając go do niej.
- Wiesz, co, kurwa, zrobiłeś!? – wydarł się, a w jego oczach Suigetsu łatwo mógł dostrzec furię, o jaką by go nawet nie podejrzewał. Czarne tęczówki Uchihy zawsze albo były obojętne, albo kpiły z rozmówcy, teraz jednak Hozuki go nie poznawał. Uchylił aż usta ze zdziwienia, nie do końca rejestrując, że brunet właśnie nim potrząsa i za chwilę jego bluzka po prostu nie wytrzyma.
I co było źródłem tych emocji? Naruto…
Przecież Sasuke nie raz swoją postawą dawał do zrozumienia, że ma gdzieś uczucia chłopaka, sam przecież dał się wciągnąć w ten głupi zakład…
- Ty naprawdę jesteś taki głupi!? – usłyszał, czując, że Sasuke ciągle go trzyma i przyciska do ściany. Krzyczał coś jeszcze, ale Suigetsu tego nie zarejestrował, gdyż doznał nagłego olśnienia (nawet mu czasami się to zdarza).
Skoro Sasuke tak się tym przejmuje, czy to nie oznacza, że zależy mu na Uzumakim? Zmarszczył brwi w zastanowieniu, jak przez mgłę słysząc darty kawałek materiału. No to po bluzce.
Czyżby Naruto złapał w swoje sidła Sasuke? Nie… To brzmi tak irracjonalnie… Sasuke i miłość, dwa wykluczające się słowa.
Ale jeżeli tak jest, to czy… Czy wczoraj tego nie zepsuł?
- Uspokój się – warknął, powracając do rzeczywistości. Złapał wkurzonego bruneta za nadgarstki, odciągając go od siebie. Jego bluzka była powyciągana, a z dołu nawet lekko podarta, jednak nie przejął się tym.
Chyba powinien naprawić to, co zepsuł, no nie?

Sasuke szedł ciemnymi ulicami miasta. Nie wiedział gdzie idzie, po prostu nie potrafił wysiedzieć w domu.
Na każdej lekcji, na każdej przerwie czuł się ignorowany przez blondyna. Chłopak zachowywał się tak, jakby go nie było. Wygłupiał się z przyjaciółmi, pyskował nauczycielom, biegał po korytarzach w pogoni za jakimś knypkiem z pierwszych klas. Konohamaru chyba miał na imię. Nawiasem mówiąc, straszne imię. Długie i takie… Nijakie.
Ale powracając do postawy Uzumakiego, Sasuke czasem wydawało się, że była ona sztuczna, że każdy uśmiech chłopaka był wymuszony. Starał się robić dobrą minę do złej gry.
Na długiej przerwie przyłapał Naruto na spoglądaniu w swoją stronę. Gdy tylko jednak podniósł wzrok i odwzajemnił owe spojrzenie, blondyn zmrużył groźnie oczy, odwracając głowę i uśmiechając się szeroko do kolegi, udając, że żart, który właśnie opowiadał Kiba (brunet nawet go usłyszał, stanowczo nie śmieszny) rozbawił go.
Westchnął ciężko, wsuwając dłonie do kieszeni bluzy. Co teraz musiał myśleć o nim blondyn? Nienawidził go, czy może po prostu olał…?
Nie, gdyby całkowicie zignorował, to nie spoglądałby wtedy w jego stronę, z jego oczu nie biłaby złość ani chęć mordu… Choć Sasuke wydawało się, że zauważył też rozczarowanie. Niestety, Uchiha specem od emocji nie był. Sam nie potrafił wielu okazywać…
Przystanął nagle w połowie kroku, marszcząc brwi. Co on wyrabia?! Przegrał zakład, powinien myśleć o tym, jak uprzykrzyć za to życie Suigetsu, a nie zastanawiać się, czy zranił Naruto!
I zresztą, czym on się przejmuje? Uzumaki jest facetem, szybko się pozbiera do kupy i znów będzie jak dawniej!
Wypuścił powietrze z płuc ze świstem, mając ochotę walnąć głową w mur… Albo jeszcze lepiej – walnąć czyjąś głową w mur. Najlepiej głową Suigetsu. Białowłosy bardzo na tym by nie ucierpiał, większym idiotą być nie można. Przekroczył już szczyt możliwości.
Po chwili namysłu ruszył przed siebie słabo oświetloną uliczką. Właściwie to nie bardzo orientował się, gdzie jest. Nie znał miasta na tyle dobrze, aby znać każdy zakamarek. Wiedział tylko tyle, że był daleko od swojego domu. Pewnie drugi koniec miasta…
Wyszedł na jakąś bardziej ruchliwą szosę, stanął na światłach, spoglądając w stronę blokowisk. Coś mu one przypominały…
Tu mieszkał Naruto. Przełknął ślinę, rozważając możliwość zawrócenia. Nagle odezwało się jego wielkie męskie ego. Nie może stchórzyć. Jak spotka Uzumakiego, to go zignoruje, tak jak blondyn robił z nim w szkole.
Gdy zapaliło się zielone światło, przeszedł przez ulicę, wchodząc między bloki. Wszędzie, gdzie okiem sięgnąć, graffiti. Chociaż sam nie wiedział, czy to można tak nazwać. Każda ściana zawierała jakieś napisy godne intelektu przedszkolaka. Graffiti jest sztuką, a to, co znajdowało się na budynkach, było zwykłym niszczeniem mienia.
- A ty, co tu robisz? – usłyszał niski, ochrypły głos dochodzący z boku. Spojrzał na jedną z klatek, dostrzegając pewną znienawidzoną osobę. Gdyby tylko ona była sama, to jakoś mógłby to przeżyć… Ale nie, obok niego stał jego brat, Kankuro, którego Sasuke zapamiętał z imprezy na plaży i jakiś nieznany mu typ, którego twarz zapewne była rajem dla złomiarzy. Jego czerwono-pomarańczowe włosy rzucały się w oczy nawet przy słabym oświetleniu. Nie ma co, Gaara świetnie dobierał sobie kolegów.
- Sprawdzam jak się miewa moja panda – uśmiechnął się złośliwie, mając na myśli sińce dookoła oczu No Sabaku.
Ten odepchnął się biodrami od drzwi, o które się opierał. Sasuke w tej ciemności (lampa uliczna stała jakieś sześć metrów od nich) był w stanie zobaczyć jego – kto by pomyślał, że mężczyzna się maluje - czarne kontury oczu. Tęczówki ciężko było mu zobaczyć, co tylko pogłębiało przerażający wygląd wiewiórki.
- Lubisz ryzyko, Uchiha? – wycharczał, podchodząc do niego. Blisko… Sasuke zaczęło wydawać się, że za blisko, gdyż ich klatki piersiowe prawie się stykały. Uniósł trochę wyżej głowę, uśmiechając się drwiąco, tak jak tylko on potrafił. W końcu ten uśmiech miał już wyćwiczony perfekcyjnie.
- Zwierzęta? Lubię, ale nie jestem zoofilem – położył dłoń na jego torsie odpychając go na bezpieczną odległość. – Tak więc zachowaj odstęp.
Gaara zmrużył gniewnie oczy, zaciskając pięści. Nawet Sasuke w tym momencie potrafił poprawnie ocenić swoją sytuację, która nie była zbyt dobra. Za chwilę ktoś obije mu twarzyczkę.
Jeden na trzech, czy to nie słodkie?
Nie, żeby się bał. Uchiha nigdy niczego się nie boi, ale lubił swój wygląd i swoją twarz, która i tak oszpecona była teraz przez sińce, jakie pozostały mu po zabawie z rudzielcem w łazience.
- Wiedziałem, że nic dobrego nie przyniesie twoja znajomość z Naruto – prychnął No Sabaku, powstrzymując się ostatnimi siłami. Rudzielec z żelastwem na twarzy, jakby nagle się ocknął.
- To on? – spytał, wydawałoby się, że obojętnie.
- To on – odpowiedział mu Kankuro, uważnie śledząc rozwój akcji. Jedna z brwi Sasuke uniosła się do góry.
- Uzumaki się poskarżył? – zadrwił, nie spuszczając bacznego spojrzenia z Gaary. Wiedział, że jeszcze chwila, a ten po prostu nie wytrzyma. Ale Sasuke lubił ogień, chociaż wiedział, że można się nim poparzyć.
- Nie – wtrącił się do ich rozmowy brat Gaary. – Ale wystarczy tylko na niego spojrzeć, za długo go znamy, by nie móc czegoś takiego zobaczyć – wzruszył ramionami, co Sasuke zarejestrował tylko kątem oka. Bardziej skupił się na rudzielcu, musiał się w końcu przygotować do obrony, gdyby temu nagle coś odbiło.
Naruto z tymi dziwakami jest bardzo blisko, tak? Cóż, przyjazne towarzystwo.
- To jak się czuje nasz blondynek? – dolewał oliwy do ognia. Nie chciał kpić z Naruto, ale tak samo jakoś wychodziło…
I wtedy Gaarze puściły nerwy, ta kropla przelała czarę. Chłopak zmarszczył swoje białe, prawie niewidoczne brwi, wyciągając coś z kieszeni i rzucając się na Sasuke. Rzucił go na ścianę budynku, przystawiając scyzoryk do szyi.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? – szepnął mu do ucha, przyciskając ostrze do krtani, przejechał nim po skórze, robiąc niegłębokie nacięcie. Uchiha zebrał w sobie wszystkie siły i nawet nie skrzywił się z bólu, jego wyraz twarzy pozostawał obojętny.
- Gaara? – usłyszał znany mu głos. Niski, ciepły i nieco ochrypły… Serce zabiło mu szybciej, zza ramienia wiewiórki dostrzegł blond czuprynę. – Co ty…? – i nagle niebieskie oczy szeroko otworzyły się w szoku. – Boże… Sasuke?

9 komentarzy:

  1. Ależ wen szaleje! Nawet nie wiesz jak się cieszę :D Co do nowego tekstu, co to znaczy, że nie wiesz czy wstawić? Ja Cię mogę przekonać ;> A teraz do komentarza przystąp.
    No czekałam ja i czekałam, w którym to momencie nadejdzie odsiecz w postaci Uzumakiego. Bo, że nadejdzie, to było wiadomo :D No nie myślałam, że aż w takim, że aż nóż pójdzie w ruch. Niebezpiecznych ma kolegów Naruto, a może jednak bezpiecznych, dobre plecy nie są złe ;) No ciekawa jestem jak to się dalej potoczy. Czeka ich szczera rozmowa, w której szczerość będzie musiał uwierzyć Naruto. Już nie mogę się doczekać.
    A wcześniej? Rozmowa z Suigetsu. No pięknie Sasuke szlag jasny trafił w łazience. Pewnie nikt się nie spodziewał po panu oziębłym jakichś uczuć względem kogokolwiek. Poza nami oczywiście, bo zawsze wierzymy, że gdzieś to serce Uchiha jednak ma ;) Jestem ciekawa, czy Sui coś powie Naruto w tym temacie.
    Niech wen Cię trzyma moja droga w swoich łapkach. Pozdrawiam zatem :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  2. Kya.! to było boskie ..normalnie adrenalina mi podskoczyła ... nie wiem dlaczego ale spodobał mi sie ostatni moment .. - Boże... Sasuke? (kya.!)
    -opanuj się dziewczynko.
    - Sorka .. xd.
    wiesz co.. a Myślałam że takie rzeczy tylko w Erze xd. -ja mam Orange ale sie nie chwale xd.- ; 3 Pozdrawiam. ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! W końcu pierwsza ;)
    Strasznie szkoda mi Naruto... Suigetsu niezbyt zainteresował się losem chłopaka gdy już wygrał ten głupi zakład. No, cóż najwidoczniej ten typ tak ma.
    Czyżby Sasuke się zakochał? Tak dziwnie zareagował. Tak jakby mu na blondynie naprawdę zależało. Hmmm..
    Świetne zakończenie rozdziału! Blondyn znalazł się w dobrym miejscu o dobrym czasie. Hahah Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy. ;)
    Pozdrawiam...
    ~NoName...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zbieram ekipę do wpier***enia Gaarze! On mi SASUKE pociął?!
    Jak. On. Śmiał.
    Teraz to już go nie nie lubię, ale będę się znęcać nad wiewiórkami xD ( nawiązanie do 'rudej wiewiórki - chociaż mnie bardziej pasuje do Gaar(nka)y określenie szop pracz, przez wgląd na jego uroczego jednoogoniastego towarzysza :)

    Swoją drogą widzę, że Sasuke udało się częściowo wycwanić(mówiąc kolokwialnie) x)
    W końcu jeśli Uchiha jest poraniony( swoją drogą na pewno zostanie mu po tym oszpecająca blizna na szyi) to Naruto, pomimo zdenerwowania i próby udawania, że robi to wyłącznie z poczucia winy, będzie z nim przebywał w szpitalu...gorzej z rozmową, której Naru może odmówić.

    Miałam parę rzeczy do omówienia( np. Sui, który NAWET nie przeprosił blondyna!) , ale kiedy w grę weszło końcowe starcie Sasuke versus Gaara to skupiłam się przede wszystkim na tym...

    Jednak nie mogę sobie darować, aby pogratulować Ci bardzo dobrego przedstawienia postaci Sasuke i Gaary, którzy jak w mandze, są do siebie( po zignorowaniu różniących ich oczywistości) bardzo podobni. Jak choćby to, że obaj wstydzą się emocji, uczuć. Obaj postępują tak, aby ukryć jakąkolwiek empatię, czy przywiązanie, a starając się je ukryć, odwracają uwagę odbiorcy poprzez udawanie niechęci, czy wręcz obojętności do przedmiotu( czy też raczej w tym wypadku podmiotu) rozważań x)


    Coś mniemam, że bez szpitala się nie obejdzie. Jednak nie ma co się nastawiać na scenę Naruto wiozącego Sasuke do szpitala, bo możesz zrobić nam psikusa...I zrobić przeskok czasowy ;)


    Pozdrawiam, Sasame

    OdpowiedzUsuń
  5. No ten paring jest niedoceniany. Sui potrafi być słodki jak chce. xD
    Co do tekstu.. Wow, nie sądziłam że Naruto tak ostro zareaguje, fochnął się na cały świat... Znaczy na tą dwójkę, ale dla niego to był prawie cały świat. I znowu dostał nauczkę nikomu nie ufaj. Zdziwiła mnie reakcja Sasuke, ale jak widać związał się z blondynem uczuciowo, sam o tym nie wiedząc. Nawet to słodkie, szczególnie mniemanie o sobie. xD Ja tam twierdzę że sobie zasłużył na manto od Gaary, nawet żałuje że odsiecz przybyła, powinien mocniej oberwać, by później na klęczkach doczołgać się do blondyna ze szczerym przepraszam. Przecież on nawet nie potrafi powstrzymać się przed wykorzystywaniem go w kwestii dokuczania Gaarze. Ech, ten Uchiha, wkurza jak nic. xD A Sui niby żałuje tego a cieszy się jak głupek. xD Czy on naprawdę nie ma mózgu? Wolałabym opcje, by potrafił użyć tego organu. Podobno to nie boli, a mu by się przydało. xD Nawet jeśli nie widzi nic w blondynie, to powinno go zżerać sumienie, bo przecież on zna jego przeszłość. No załamka. Jak dla mnie Naruto powinien ich obu olać i związać się z kimś innym. xD Np. Kimmimaro. Chyba bym padła, gdybym miała takie coś przeczytać. xD

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham cię. nie mam nic więcej do powiedzenia (>^3^)>

    OdpowiedzUsuń
  7. No,no to teraz ciekawe co będzie.Naruto jest wściekły na Saska,ale na pewno by mu się nie spodobało gdyby Garra miał go wykończyć.Reakcja Sasuke gdy dowiedział się że Naru o wszystkim wie troszkę mnie zaskoczyła,ale i ucieszyła wreszcie ukazał jakieś ludzkie uczucia :D(chociaż ja zawsze wierzę że je ma ;p)
    Niech ci wen dalej sprzyja
    Pozdrawiam;*
    jusoks

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej... Sasuke przecholował.. Naruciak go obroni xD :P Nie mam weny do komentowania dzisiaj więc powiem tylko:
    Miodzio! xD (Obejrzałam znów mój brat niedźwiedź ^^)
    Pozdrawiam i czekam na nexta...
    A i zapraszam do siebie bo właśnie opublikowałam pierwszy rozdział.
    No nic. Jeszcze raz pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że chłopaki całkiem nieźle się bawią xD Ale na Jashina! Jak możesz przerywać w takim momencie?! T___T A Naru tylko uderzył Suigetsu? Moim zdaniem należał mu się porządny łomot. Od Sasuke z resztą też. A będą jeszcze Itachi i Mangetsu? Bo ciekawi mnie ta para ^^
    Pozdrawiam
    Ayremi Uzumaki

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy