niedziela, 21 listopada 2010

Oneshot - Kocham cię (KoteIzu)

Ikuko – staram się nie prosić o komentarze, ale widząc tak dużą liczbę dziennych odwiedzin (wszystkie z Polski) i biorąc również pod uwagę ilość osób, które powiadamiam to tyle komentarzy, ile miałam pod 22 rozdziałem to po prostu kpina. Wiem, że komentujesz każdy rozdział, za co Ci dziękuję. Miło jest mieć stałą czytelniczkę.

Najprawdopodobniej już za tydzień ruszy nowe opowiadanie ;D. W tym tygodniu chcę już zakończyć SR, z czego baaardzo się cieszę. Chociaż nie powiem, będzie mi brakować tego radosnego nastroju, bo kolejna historia już go nie będzie posiadała.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany zapraszam na http://opisy-dream.blogspot.com/2010/08/o-opowiadaniach.html gdzie jest już opis opowiadania (na samym dole strony ;d).  I jakby co, to będzie yaoi xD. Wiem, że z opisu nie wynika ^^'.

Dziś mam dla Was oneshot. Para jak zwykle dziwna, ale co tam. Oneshot napisany dla Silris, która tydzień temu wpadła na ‘genialny’ pomysł, czego rezultatem jest to poniżej. Jakiejś zaskakującej fabuły to on nie posiada, tytuł także nie jest wymyślny, więc lepiej nie miejcie dużych oczekiwań co do niego ;).
***

Oneshot - Kocham cię
(KotetsuxIzumo; SasukexNaruto)

Wioskę liścia powoli ogarniał mrok, gwar panujący w centrum Konohy za dnia powoli cichł. Izumo wolnym krokiem zmierzał do budki wartowniczej, wsunął dłonie do kieszeni, spoglądając na okrągły księżyc odznaczający się na czarnym niebie. Lubił pełnić wartę, mimo iż nie była to lekka praca. Nudą też można się zmęczyć, a w Konoha ostatnimi czasy nic się nie działo…
Doszedł na miejsce, posyłając uśmiech swojemu przyjacielowi. Sam jednak zastanawiał się, czy może jeszcze tak nazywać Kotetsu. Jakiś czas temu zdał sobie sprawę z tego, że inaczej traktuje swojego towarzysza. Wieczorami, tuż przed snem, potrafił długo rozmyślać o brunecie i o tym, jaki on jest idealny. Zawsze uśmiechnięty, przystojny, towarzyski… Nie sposób było go nie lubić, choć zawsze spierali się o to, kto jest silniejszy.
- Cała noc przed nami – westchnął Kotetsu na powitanie. Izumo uśmiechnął się kącikiem ust, nie potrafiąc powstrzymać sprośnych myśli.
Szatyn często wyobrażał sobie przyjaciela nagiego albo w różnych zawstydzających pozycjach.
- Pewnie znów się wynudzimy – przytaknął, zajmując wolne krzesło. Zapalił lampkę przy biurku, wyciągając dokumenty, które Tsunade poleciła mu uporządkować.
- Żeby chociaż coś się działo… - burknął brunet, podpierając głowę dłonią i ze znudzeniem wypełniając jakiś papier.
- Dziś z misji wraca drużyna siódma – powiedział, przeglądając w międzyczasie akta.
- To ta, w której był Sasuke? – spytał Kotetsu, odrywając się na chwilę od dokumentów. Izumo przytaknął. – Biedny Naruto… - dodał z zamyśleniem.
- No – burknął szatyn, przyglądając się swojemu obiektowi westchnień. Dla niego brunet był perfekcyjny, a ta troska, która biła teraz z jego oczu tylko dodawała mu uroku. Czasami zastanawiał się, co Kotetsu sądził o nim. Czy dla niego byli tylko przyjaciółmi? Pewnie brunet nawet nie pomyślał, że między nimi mogłoby być coś więcej…
- Wiesz… Nieraz wydawało mi się, że to, co jest między Naruto a Sasuke już dawno przekroczyło granice przyjaźni – powiedział, posyłając uważne spojrzenie Izumo, który na to aż lekko się zaczerwienił. Szatyn odsunął się od biurka, starając się opanować gwałtowne bicie serca. Tylko ten mężczyzna tak na niego działał.
- Tak myślisz? – szepnął cicho, spuszczając wzrok na dłonie.
- A ci nie wydaje się to dziwne, że Naruto mimo wszystko dalej chce sprowadzić Sasuke do wioski? Przecież ten zdradził Konohę… - pokręcił głową w geście niewiedzy.
Izumo spojrzał na niego, marszcząc brwi.
- Chcesz powiedzieć, że Naruto czuje coś do Sasuke? – wolno wypowiedział każde słowo.
- No… Tak mi się wydaje – burknął. – A ty? Jak uważasz?
Szatyn wypuścił powoli powietrze z płuc, zerkając na pustą drogę, jaka rozciągała się tuż za oknem.
- Właściwie… Nie wiem – powiedział zrezygnowany. Nie potrafił się zastanowić nad tą kwestią, gdyż ciągle męczyło go pytanie, jak Kotetsu go spostrzega.
W budce wartowniczej zapadła cisza. Izumo w milczeniu zabrał się za układanie dokumentów, a Kotetsu za ich wypełnianie. Gdy w końcu udało im się wszystko uporządkować i wypisać, minęła godzina. A przed nimi jeszcze cała noc.
- Chyba pójdę rozprostować kości – westchnął Izumo, wstając z krzesła i przeciągając się. Kończyny zdążyły mu zdrętwieć.
Przez chwilę czuł na sobie wzrok Kotetsu, jednak kiedy zwrócił na niego swoje czarne tęczówki, brunet odwrócił głowę w bok. Szatyn uśmiechnął się pod nosem, przechodząc za plecami siedzącego kolegi. Klepnął go przyjaźnie w ramię, uśmiechając się szeroko.
- Chodź, nie będziesz tu gnić – powiedział radośnie, dochodząc do drzwi i wychodząc na zimne, wieczorne powietrze.
Przymknął oczy, unosząc twarz ku niebu i rozkoszując się chłodnym dotykiem wiatru na policzkach. Kochał tą wioskę, lubił ludzi w niej żyjących, którzy mimo wszystko nie zawsze byli uprzejmi. Ale i tak nigdy nie pomyślałby o tym, że mógłby ot tak zostawić Liścia i przenieść się gdzieś indziej.
- Izumo… Mogę zadać ci pytanie? – usłyszał głos z boku. Spojrzał na bruneta, który wzrok miał utkwiony w bezgwiezdnym, nocnym niebie.
- Co tak oficjalnie? – parsknął, śmiejąc się. – Pytaj – wzruszył ramionami.
- Dlaczego nie masz żadnej kobiety? Przecież nie jesteś… brzydki – powiedział niezwykle cicho jak na niego.
Kamizuki uniósł wysoko brwi w geście zdziwienia. Nie spodziewałby się nigdy takiego pytania od przyjaciela. Odetchnął cicho, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie oglądał się za płcią przeciwną, bo zwyczajnie go ona nie pociągała. Nie widział siebie u boku jakiejś kobiety, z którą jeszcze musiałby spędzić resztę swojego życia. Nie… To stanowczo nie dla niego.
- Nie wiem – skłamał. – Może po prostu… To nie dla mnie? – uśmiechnął się dosyć smutno, odwracając głowę w drugą stronę, gdy poczuł na sobie zdziwione spojrzenie Hagane.
- Nie dla ciebie? – powtórzył zdumiony.
- No… tak jakoś – ponownie wzruszył ramionami, czując jak gorąco wpływa mu na policzki. Szczęście, że było ciemno, a najbliższa latarnia stała kilkanaście metrów dalej, więc Kotetsu nie mógł tego zobaczyć. – A ty? – spytał w końcu, gdy był już pewny, że się nie zająknie.
- Co ja? – odparł brunet, najwidoczniej chcąc zyskać trochę czasu.
- Dlaczego jeszcze nikogo sobie nie znalazłeś? – zadał bardziej sprecyzowane pytanie. Hagane uśmiechnął się szeroko, nieco głupkowato, drapiąc się z zakłopotaniem w tył głowy.
- Tak jakoś wyszło – mruknął, szczerząc się.
Po tych słowach zapadła cisza. Słychać było jedynie cykanie świerszczy w pobliskich krzakach.
Izumo zastanawiał się nad słowami Kotetsu. Przecież on także był niczego sobie, a właściwe… Dla niego był naprawdę przystojny. Wiedział również, że nie jedna mieszkanka Liścia oglądała się za nim. Jaki więc był powód?
Kątem oka zauważył, że Hagane się do niego przysuwa. Tętno automatycznie mu podskoczyło, gdy poczuł ciepły oddech na swoim policzku. Spojrzał na przyjaciela niepewnie, nie wiedząc, co temu chodzi po głowie.
- Izumo… - wypowiedział jego imię niskim, ciepłym głosem, przez co po plecach Kamizukiego przebiegły przyjemne dreszcze. – Czy ty… - zrobił pauzę, jakby jeszcze zastanawiając się, czy wypada zadać to pytanie. – Jesteś gejem?
Oczy szatyna otworzyły się szerzej w szoku. Wstrzymał oddech, tępo spoglądając na kolegę. Uchylił usta, już chciał coś na to odpowiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle.
- Wiedziałem – skomentował Kotetsu, uśmiechając się (o ile to jeszcze możliwe) szerzej. – Nigdy nie miałeś dziewczyny, Izumo – położył mu dłoń na ramieniu. – Nawet nie rozmawiałeś ze mną o nich.
- Oj, no bo po prostu wtedy byłem jeszcze młody – tłumaczył się, mając nadzieję, że uda mu się wybrnąć z tej niekomfortowej sytuacji.
- Tak, tak – prychnął brunet. – Ale czy ja mówię, że to źle? Co się tak burzysz?
Izumo zmarszczył butnie brwi.
- Ty też nigdy nie miałeś dziewczyny – wytknął mu, opierając się o ścianę budynku wartowni. Kotetsu aż na chwilę zaniemówił.
- Za dużo pracy mam – powiedział w końcu trochę zdenerwowany. – Kobieta wymaga czasu i uwagi.
- Jasne – prychnął mężczyzna, czując, że bliskość Kotetsu powoli zaczyna mu doskwierać. Stali tak chwilę w ciszy, stykając się ramionami i spoglądając w czarne niebo. Brunet w końcu westchnął ciężko, wykonując nagły ruch, stając przed Kamizukim i nachylając się nad nim. Swoją dłoń oparł na ścianie wartowni tuż obok policzka szatyna.
- Myślisz, że nie zauważyłem? – spytał wprost, obserwując, jak jego przyjaciel wciska się w budynek, aby być jak najdalej od niego.
- Co?
- Ciężko jest nie zauważyć twojego spojrzenia – parsknął, uśmiechając się – mimo wszystko – przyjaźnie. Izumo aż uchylił usta, nie wiedząc, co powiedzieć. Kotetsu wiedział, że on…? Ale przecież starał się to ukryć! – Już od dawna, prawda? – szepnął cicho, niskim, lekko ochrypłym głosem. Szatyn przełknął ślinę, co ma odpowiedzieć?
- N-no – przytaknął, uciekając wzrokiem w bok. Zacisnął nerwowo pięści. Pewnie za chwilę, brunet go wyśmieje i wyzwie…To będzie koniec ich przyjaźni?
Poczuł ciepły dotyk dużych, męskich dłoni na swoim policzku. Podniósł wzrok na swój obiekt westchnień. W czarnych oczach towarzysza dostrzegł błysk radości. Hagane uśmiechnął się delikatnie, kącikiem ust, zbliżając swoją twarz do twarzy szatyna. Czubki ich nosów zetknęły się.
Izumo miał wrażenie, że jeszcze chwila, jeszcze jeden gest, a serce wyskoczy mu z piersi. Czuł, jak drżą mu dłonie. Wstrzymał oddech, uważnie obserwując bruneta.
- Izumo… To dlatego nie masz żadnego partnera, mam rację? – spytał, a szatyn miał wrażenie, że Hagane z każdą chwilą przysuwa się do niego coraz bardziej.
- Chciałbyś – prychnął. Pogratulował sobie w duchu za to, że udało mu się opanować drżenie głosu.
- Kłamiesz – zaśmiał się łagodnie, przesuwając dłoń z policzka na brodę częściowo osłoniętą czarnym materiałem.
- N-nie – zaprzeczył nieco nerwowo, spoglądając mu w oczy. Czy on śnił? To był sen, prawda? I zakończy się tak jak zawsze… Obudzi się w swoim łóżku sam, ze wzwodem w spodniach piżamy.
Kotetsu w odpowiedzi uśmiechnął się tylko delikatnie, schylając się lekko i muskając jego wargi swoimi. Szatyna uderzyła fala gorąca i przyjemne dreszcze przebiegające mu po plecach. Czuł, jak uginały się pod nim kolana, zupełnie jakby nogi miał z waty. Serce na chwilę zamarło, by zaraz zacząć bić ze zdwojoną siłą.
Język bruneta prześlizgnął się po jego ustach, które odruchowo uchylił. To działo się naprawdę? Brunet był tu przy nim, nachylał się nad nim i całował?!
Zarzucił mu ręce na szyję, bojąc się, że ten mógłby mu w każdym momencie uciec. Nawet jeśli to jest to tylko chwila uniesienia, jeśli Kotetsu miałby zaraz się od niego odsunąć i wyzwać… Chciał czerpać z tych chwil tyle przyjemności, ile może.
Mruknął cicho, gdy poczuł język bruneta ocierający się o jego własny i przesuwający się po podniebieniu. Dłonie Hagane oplotły go w pasie, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej, tak że ich biodra stykały się.
Oddawał żarłocznie pocałunek, tak jakby za chwilę miał skończyć się świat. Odczuwał coraz większe podniecenie, jego oddech stawał się urywany. Stęknął cicho w usta bruneta, gdy dłonie mężczyzny zsunęły się z jego tali na pośladki i ścisnęły je.
To na pewno nie jest żaden głupi sen? W końcu tyle ich było z Kotetsu w roli głównej.
Brunet oderwał się od jego ust, ale tylko dlatego, by sięgnąć dłonią na brodę mężczyzny i ściągnąć z niej czarny materiał. Już po chwili przytknął wargi do odsłoniętej skóry, zaznaczając ją czułymi pocałunkami i powoli schodząc na jego szyję.
Izumo wsunął swoje palce w czarne, miękkie włosy przyjaciela, odchylając lekko głowę w tył i mrucząc z zachwytem, komentując w ten sposób pieszczoty Hagane. Poczuł jak jedna z dłoni bruneta zaczyna bawić się zamkiem od jego zielonej kamizelki, powoli ją odpinając. Zsunął ubranie z ramion Izumo, nie odrywając ust od jego szyi. Kamizelka z szelestem upadła na ziemię.
- Kotetsu – jęknął drżąco szatyn, ocknąwszy się z letargu. Rozejrzał się dookoła spanikowany, czy nikt tędy nie przechodził i ich nie zauważył. Ulica była pusta.
Brunet zostawił jego szyję w spokoju, unosząc głowę na wysokość wzroku Kamizukiego. Jego czarne tęczówki błyszczały dziwnymi, dotąd niezauważalnymi przez Izumo emocjami. Było w nich pożądanie, radość i rozczulenie… Szatyn przełknął ślinę, nie mogąc oderwać spojrzenia od tych cudownych oczu Kotetsu. Od jego regularnych rysów twarzy, przewiązanym przez nos kawałkiem białego materiału, który tylko dodawał mu uroku. – Co my…? - zaczął, ale głos uwiązł mu w gardle. Czuł, że jest już podniecony do granic możliwości, jego penis w zwodzie nieprzyjemnie napierał na materiał bielizny. Uch, jak bardzo chciałby teraz zrzucić dolną część ubioru i… - Co my robimy? – dokończył, przełykając nerwowo ślinę.
Kotetsu uśmiechnął się łagodnie, gładząc dłonią jego tors przez bluzkę.
- A jak uważasz? Całujemy się – parsknął rozbawiony, łapiąc za rąbek koszuli Izumo i wsuwając pod nią rękę. Aż westchnął, czując pod palcami ciepłą skórę przyjaciela z dzieciństwa.
- N-no to zdążyłem zauważyć – nie potrafił powstrzymać cichego jęknięcia, kiedy poczuł dłoń Kotetsu na swoim podbrzuszu. – Ale tak na dworze? – zwilżył wargi uciekając wzrokiem w bok. – Ktoś może zauważyć – aż nabrał powietrza w płuca, gdy brunet zaczął gładzić jego brzuch.
Mężczyzna uśmiechnął się przebiegle, odsuwając się nagle od Izumo i łapiąc go za nadgarstek. Pociągnął go w stronę budki wartowniczej, wpychając go do budynku. Nim szatyn zdążył coś powiedzieć, jego usta zostały zamknięte w namiętnym pocałunku. Upadł na podłogę z cichym jęknięciem, gdy jego plecy spotkały się z zimnymi kafelkami. Kotetsu zawisł nad nim, zażarcie go całując. Tak, jakby za chwilę Izumo miał mu uciec.
Wsunął swoje dłonie pod jego koszulkę, powoli ją ściągając. Szatyn uniósł się lekko, pomagając mu w tym.
Kamizuki w tamtym momencie nie myślał. Nie zastanawiał się nad tym, co będzie, gdy emocje opadną. Po prostu czerpał z tej chwili tyle ile tylko mógł. Nadstawiał się do pieszczot, mrucząc cicho, tak aby zachęcić swojego przyjaciela do podjęcia większej inicjatywy.
Gdy jego koszulka wylądowała gdzieś z boku, brunet przylgnął ustami do jego obojczyka obniżając się nieco i przesuwając je na stwardniały już sutek. Zaczął go trącać językiem, wsłuchując się w słodkie westchnienia wydawane przez szatyna. Czuł, jak jego członek drży i z każdą chwilą erekcja się powiększa. Jeszcze chwila, a spuści się od samego dotykania go…
Błądził dłońmi po biodrach Izumo, co chwilę zahaczając o materiał spodni. W końcu stwierdził, że są one tu niepotrzebne i dosyć nieporadnie zabrał się za rozpinanie ich, nie odrywając ust i języka od twardych brodawek szatyna. Kamizuki mruknął coś pod nosem, czując natrętne ręce w dolnych partiach ciała. Uniósł nieco biodra, spychając z nich spodnie. Kotetsu pomógł mu i rzucił ubranie obok, nachylając się do szatyna oraz miażdżąc jego wydatne wargi w pocałunku. Jedna z jego dłoni ścisnęła twardy członek przez materiał bielizny, co spotkało się z cichym jękiem Izumo. Szatyn zaczął nawet poruszać nieco niespokojnie biodrami, domagając się w ten sposób pieszczot.
Wsunął swoje dłonie pod koszulkę Kotetsu, gładząc okazałe mięśnie. Uszczypnął jeden z sutków, aby zaraz go pogładzić przepraszająco, co brunet skomentował pomrukiem ginącym w namiętnym pocałunku. Podczas gdy ich języki splotły się, Izumo zaczął ściągać z mężczyzny kamizelkę, aby po chwili nieporadnie podwinąć czarną koszulkę.
Hagane oderwał się od jego ust, zrzucając z siebie górną część garderoby, po czym znów powrócił do tych miękkich warg Kamizukiego. Dłonie Izumo błądziły po torsie przyjaciela znajdującego się na nim, drapiąc delikatnie skórę. Przesunął swoje usta na szyję mężczyzny, obejmując jego ramiona i nie pozwalając mu odsunąć się od niego. Błądził językiem po jego obojczykach, ocierając się kroczem o udo bruneta. Obaj byli już bardzo podnieceni…
Dłoń Kotetsu znów zawędrowała w dolne rejony ciała przyjaciela. Wsunęła się pod materiał bokserek, obejmując jego dużego i twardego penisa, co wywołało głośny jęk ze strony Izumo. Szatyn odchylił aż głowę, poruszając chaotycznie biodrami.
Brunet uśmiechnął się do siebie na ten widok. Izumo był naprawdę przystojny… Zsunął z jego bioder bokserki, łapiąc go pod kolanami i zadzierając uda wysoko do góry. Kamizuki przełknął nerwowo ślinę, nie protestując jednak. Wiedział jak wygląda seks w wykonaniu dwóch mężczyzn i podejrzewał, że to mu wypadnie rola pasywa.
- Kochałeś się już z facetem? – spytał troskliwie Kotetsu. Izumo westchnął, po czym przytaknął. Było to dawno, ale zawsze…
- Tylko bądź delikatny. To było trzy lata temu – burknął zawstydzony. Brunet w odpowiedzi uśmiechnął się tylko czule, znów się nad nim nachylając i składając na jego ustach uspokajający pocałunek. W tym czasie jedna z jego dłoni znalazła się na pośladkach przyjaciela, ściskając je nieco. Pogładził okrągłą półkulę, przesuwając palce pomiędzy pośladki. Pogładził jego szparkę, po czym wstał.
- Poczekaj chwilę, chyba mam gdzieś jakiś krem – uspokoił go. Izumo już myślał, że Kotetsu wyjdzie, zostawi go w tym stanie, a później nie będzie chciał go znać.
Przytaknął, uważnie go obserwując. Brunet podszedł do swojego biurka, wyciągając z szuflady tubkę jakiegoś specyfiku. Powrócił do szatyna, od razu całując go namiętnie. Zjechał ustami na jego szyję, robiąc tam kilka malinek.
Na dłoń zaś wycisnął trochę kremu, po czym rozsmarował go wokoło wejścia Izumo.
- Kotetsu…? – spytał szatyn drżącym od emocji głosem. Dotyk w intymnym miejscu wcale nie pomagał mu w ułożeniu jakoś myśli. – A ty… Robiłeś już to z mężczyzną?
Oderwał usta od jego słonej skóry, unosząc się na jednej ręce. Drugą dłonią czule gładził jego szparkę, co chwilę zagłębiając we wnętrzu opuszek palca.
- Zdarzyło się kilka razy – powiedział, po czym znów powrócił do pieszczenia językiem jego obojczyków.
Przez głowę Izumo przebiegła pewna nieprzyjemna myśl… Kotetsu może robić to z każdym… A ten seks z nim, dla Hagane może być tylko kolejną przygodą. Przełknął ślinę, zamykając oczy. Z jego ust wyrwało się westchnienie, gdy palec mężczyzny wszedł w niego i od razu bezbłędnie trafił w prostatę.
Nie… To nie miejsce ani czas, aby rozmyślać o czymś takim.
W jego wnętrze wsunął się drugi palec, zaczynając go rozciągać. Izumo jęczał bezwstydnie, sam nabijając się na nie. Uwielbiał to uczucie… Już zdążył zapomnieć, jakie to przyjemne.
W pewnej chwili palce się z niego wycofały, na co szatyn mruknął niezadowolony. Kotetsu nachylił się nad nim, przygryzając delikatnie jego wargę i przystawiając penisa do jego wejścia. Naparł na nie, a główka z łatwością prześlizgnęła się przez okrąg mięśni, na co brunet aż westchnął.
Izumo zarzucił ramiona na szyję przyjaciela, pogłębiając pocałunek. Uczucie, jakie mu towarzyszyło, kiedy wchodziła w niego męskość mężczyzny z pewnością może zaliczyć do tych dziwnych i mało komfortowych, ale wiedział, że za chwilę się to zmieni. Na samą myśl o tym, po plecach przebiegły mu dreszcze.
Hagane wsunął się do ciasnego i ciepłego wnętrza szatyna, wzdychając mu w wargi. Odczekał chwilę, dając kochankowi przyzwyczaić się do jego penisa. Izumo stwierdził jednak, że jest już gotowy i zaczął poruszać zachęcająco biodrami, wciąż nieco chaotycznie całując usta bruneta.
Kotetsu wbijał się w niego coraz szybciej, naciskając główką penisa na prostatę mężczyzny, na co ten odchylał głowę w tył, odrywając swoje wargi od warg przyjaciela i wykrzykiwał w ekstazie jakieś słowa. Hagane wcale cichszy nie był, z każdą chwilą, kiedy szatyn się na nim zaciskał, jęczał w szyję Izumo, nawet nie starając się tego opanować.
To był jego najlepszy seks… Nigdy czegoś takiego nie czuł, ale wiedział, czym może być to spowodowane.
Gdy już powoli zbliżali się do spełnienia, Kotetsu powiedział coś, co zatrzymało na chwilę dla Kamizukiego czas.
- Izumo, kocham cię – szepnął mu do ucha, poruszając się w nim nieco chaotycznie. Jeszcze chwila, a nastąpi spektakularny koniec.
W momencie, kiedy Hagane i Kamizuki szczytowali, drzwi od ich wartowni otworzyły się z hukiem.
- Ej, ej! Co ta kamizelka robi…? - usłyszeli przyjazny, ochrypły głos. Ich zdenerwowane i zszokowane spojrzenia powędrowały w stronę Naruto, trzymającego w jednej ręce zieloną kamizelkę Izumo, którą zostawili na dworze. Blondyn pokrył się rumieńcem, otwierając szeroko oczy. – To… To ja może nie p-przeszkadzam? – odwrócił się szybko na pięcie i zostawił zawstydzonych mężczyzn samych.
Izumo przełknął ślinę, czując jak jego serce wali mu w piersi, nie tylko po przeżytym orgazmie, ale także przez to, że zostali przyłapani. Przełknął ślinę, spoglądając w czarne tęczówki kochanka, wiedział, że to może nie najlepsza chwila, ale…
- Ja też cię kocham – szepnął.

11 komentarzy:

  1. Hym... Po prostu świetne i wcale nie mów, że źle Ci poszło. Biedny Izumo, czuł się tak zawstydzony...
    Później było tylko coraz lepiej.
    Zwłaszcza jak zostalio "przyłapani". Myślałem, że zejdę ze śmiechu wyobrażając sobie tę scenkę.
    Miło się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje pomysły zawsze są genialne! >.< I dzięki wiesz, jak dla mnie to już mają dużo nie oczekiwać? Foch! I powiedziałabym, czego przez tydzień masz zakaz, ale nie powiem, bo ludzie czytają, o.
    Pffffff!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Odebrałam to opowiadanie jako bardziej uczuciowe, a sex to taki przyjemny dodatek ;) Zakończenie doprowadziło mnie do łez xD Nie mogę się doczekać tego nowego opowiadania : D
    Niepoprawna

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHA, no gratuluję pomysłu :D Od przedostatniego odcinka "Naruto", tak, tak z tym beznadziejnym strusiem, chłopcy za mną chodzili. Oni uratowali ten odcinek. W Polsce byłby ocenzurowany, ani chybi ;)
    A teraz Twój tekst moja droga. No nic dodać nic ująć. Jak Sasuke i Naruto, jak Kakashi i Iruka, tak Ketetsu i Izumo są dla siebie stworzeni ;D Piękne odkrycie uczucia, potem chwila zapomnienia i... trzeba było drzwi zamknąć ;) Wiedziałam, że ta wspomniana wcześniej drużyna 7, zapewne ich nakryje i tylko miałam nadzieję, że dasz im dojść, że nie przerwiesz chłopakom w połowie ;D Świetna miniaturka.
    A teraz w sprawie opisu nowego tekstu. Bardzo intrygujący się zapowiada. Będzie mrocznie, dramatycznie, a czy romantycznie to się okaże.
    Niech wen zatem będzie z Tobą. Czekam na finał obecnego tekstu, a potem na nowe cudo.
    Ściskam :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej świetne :d pierwszy raz czytałam opo a tą parką :)
    Bardzo przyjemnie mi się je czytało,takie pełne uczucia :D
    Koniec był najlepszy,nadal mam uśmiech na twarzy jak sobie wyobrażam minę Naruto gdy ich przyłapał i zawstydzonego Izumiego :D
    bardzo pozytywne opowiadanie,cieszę się że odwzajemniał jego uczucie.
    Już nie mogę się doczekać nowego opowiadanka, z recenzji zapowiada się bardzo ciekawie i intrygująco :D
    pozdrawiam
    jusoks

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha ha ha ha xD Uwielbiam ten paring, a to zapewne przez Kishiego, który tak ich ze sobą złączył. A odcinek ze strusiem jeszcze to stwierdzenie utwierdził, że ta dwójka jest dla siebie stworzona!
    Co do Twojego tekstu, to był bardzo intrygujący. Kotetsu w roli seme, jak dobrze przeczytałam, bo ostatnio mam z tym problemy. xD Bo w sumie w wersji Kishiego byłby uke, to jego uwielbienie dla Izumo xD. Wracając jednak do sedna sprawy, tekst był przyjemny, świetnie poprowadziłaś akcje do samego seksu. ja wiedziałam, że ktoś ich przyłapie. Bo kto normalny zrzuca z siebie ubrania na ulicy, chyba tylko co są w wielkim amoku. Hmmm, ciekawe czy całowanie może być narkotykiem? xD Naruto usiał oglądać taką scenę, albo miał traumę, albo nagle zatęsknił za Sasuke. Pewnie to drogie znając jego Saskomanie.
    Hmm, nowe opowiadanie zapowiada się ciekawie, nawet bardzo *__* nie mogę się doczekać! Taki kryminał! Moje klimaty! [a piszę jakieś parodie xD]
    Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że to było bardzo dobre. Takie naturalne. Ten paring dosyć trudno znaleźć w polskim fandomie, ale ty poradziłaś sobie świetnie. A końcówka mnie po prostu zabiła xD Cudo!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahahaha koncowka dobra ;) ogolnie opowiadanie w porządku, nic specjalnego, nic szczegolnie niedobrego :) czekam na SR <3

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam z niecierpliwością na zakończenie SR i nowe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. fajne:) a zakończenie najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham tą paręę!!!!!! Napisz z nimi jeszcze jeden onestory, albo krótkie opowiadanie! ^^ pplissss :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy