Rozpędzam się xD. Ale mając już połowę TP na dysku mogę sobie na to pozwolić xd. Nie będę kłamać, bardzo przyjemnie pisze mi się Tajemnicę. Mam nadzieję, że nie zapeszę. A jeżeli Wam się podoba, to podwójne zwycięstwo ;d.
Ach i co do kontynuacji słodkiej, to pisze się. Powoli, ale się pisze, dokładny plan też już jest, więc jakby połowa sukcesu.
Może później będę wciskała rozdziały kontynuacji pomiędzy Tajemnicę, nie wiem. Jeszcze się zobaczy.
***
III. Cień
Obudził się rano, czując głębokie zmęczenie. Tak jakby w nocy zupełnie nie spał. Wyłączył budzik, przewracając się w pościeli i wtedy poczuł ogromny ból nadgarstka. Jęknął ciężko, wtulając twarz w poduszkę. Jak przez mgłę pamiętał to, co działo się w nocy. Ten elektryzujący zapach, niski głos, delikatny dotyk ust na swojej skórze i przeszywający ból. Uchylił powieki, siadając i wyciągając przed siebie dłoń. Tym razem nie znajdowały się na niej tylko trzy rany, dołączyły do nich kolejne dwie. Wyglądały okropnie, jakby ktoś mu przeciął nadgarstek w poprzek, a później zaczął to rozrywać.
Skrzywił się nieco, dostrzegając, że nie ma na sobie bluzki od piżamy. A był pewny, że ją zakładał… Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu zaginionego ubrania. Niebieska koszulka wisiała na fotelu jakby nigdy nic.
Zmarszczył brwi, nie bardzo wiedząc, co mogło się w nocy wydarzyć. A może jednak naprawdę wariuje?
Przejechał dłonią po szyi i gdy natrafił na niemiłe w dotyku strupy, aż zamarł, aby po chwili wystrzelić z łóżka niczym z procy i pobiec do łazienki. Zatrzymał się dopiero przed lustrem, ignorując zawroty głowy, które nagle go dopadły, spoglądając na swoje odbicie ze strachem. Przez cały prawy obojczyk ciągnęła się rana pokryta zakrzepniętą krwią, skóra (podobnie jak na nadgarstku) dookoła była sina.
A do tego był tak strasznie blady. Jakby stracił naprawdę wiele krwi.
Zagryzł wargę, oddychając niemiarowo.
- Boże… Albo ja tracę zmysły, albo coś z tym domem jest nie tak… - szepnął przerażony. Opłukał twarz zimną wodą, mając nadzieję, że to jakoś zmyje z niego wspomnienia dzisiejszego poranka i nocy. Po krótkim namyśle wziął również szybką kąpiel.
Gdy wyszedł z pomieszczenia, od razu zauważył czarnego, dużego kota na swoim łóżku. Zwierz nawet na niego nie spojrzał, tylko dokonywał toaletki, liżąc sobie łapki. Blondyn nerwowo przełknął ślinę, siadając na materacu i zwracając w ten sposób uwagę kota na siebie.
Zwierzę zostawiło swoje łapy w spokoju, podchodząc do chłopaka i ocierając się o jego rękę główką. Naruto, chcąc nie chcąc, uśmiechnął się rozczulony i zaczął drapać go za uchem, wsłuchując się w pomrukiwanie.
- A ty jak tu się znalazłeś? – spytał, rozglądając się dookoła, aby sprawdzić czy drzwi i okna są zamknięte. Były, a więc jak ten kot tu wszedł?
Zwierzak wbił w niego swoje niesamowicie zielone oczy, przekrzywiając główkę w bok, po czym miauknął cichutko. Zupełnie jakby chciał odpowiedzieć mu na to pytanie. Blondyn ponownie go pogłaskał, przypominając sobie o zaginionej bluzie, która zniknęła mu wczoraj. Może tak samo jak góra od piżamy, jest już w pokoju? Chyba zacznie się przyzwyczajać do tego, że niektóre rzeczy w tym domu po prostu rozpływają się w powietrzu…
Wstał z materaca, podchodząc do torby i jeszcze raz sprawdzając jej zawartość. Nigdzie jej nie było. Zerknął na malutką kupkę ubrań leżącą na fotelu, tu jej także nie było… Odwrócił się w stronę łóżka i przeżył kolejny szok tego poranka. Kot zniknął.
Jego ulubiona bluza także się nie znalazła.
Naruto wyszedł ze swojego pokoju, chcąc zejść na dół do kuchni, gdzie zapewne spotka Suigetsu. Szedł ciemnym korytarzem, jedynym źródłem światła było tu malutkie okienko na samym końcu pomieszczenia. Obrazy i odpadający tynk ze ścian pogłębiały i tak już ponurą atmosferę. Blondyn nie lubił tego domu, nie tylko ze względu dziwnych rzeczy, jakie mu się przytrafiały, ale także ze względu na jego wygląd. Wystarczyło spojrzeć na zamczysko z zewnątrz, a już chciało się wiać gdzie pieprz rośnie, a może nawet dalej.
Zagryzł wargę, gdy poczuł, że temperatura w pomieszczeniu nagle jakby zmalała. A przed chwilą było jeszcze ciepło… Rozejrzał się trochę przestraszony dookoła, czując się tak, jakby ktoś go od dłuższej chwili obserwował. Nie było to przyjemne uczucie…
Przełknął ślinę, przyśpieszając kroku. „Byle do schodów, byle do schodów!” – powtarzał w myślach jak mantrę. Gdy usłyszał skrzypnięcie deski podłogowej za sobą, zaczął biec, bojąc się odwrócić i sprawdzić, co ma za sobą. Nie wiedział, czy to tylko złudzenie, czy może tak dzieje się w rzeczywistości, ale korytarz zaczął się jakby wydłużać. Biegł i biegł, a końca nie było. Czuł się jak w jakimś kiepskim horrorze! Korytarz robił się coraz dłuższy i węższy. W końcu, gdy się zmęczył, stanął w miejscu, rozpaczliwie łapiąc oddech. Wszystko automatycznie ustało, a on odkrył, że wciąż znajduje się w miejscu, w którym znajdował się chwilę temu. Jakby zupełnie nie ruszył do przodu… Przełknął ślinę i rozejrzał się. Sam już nie wiedział, czy to jest rzeczywistość, czy może jego chore urojenia.
Odetchnął ciężko, normując swój oddech. Zaczął powoli iść do przodu, mając nadzieję, że nie wydarzy się nic takiego, co miało miejsce przed chwilą. I nie wydarzyło się. Już po chwili mógł bezpiecznie zejść ze schodów i wejść do kuchni.
- Coś ty taki rozdygotany? – gdy tylko przeszedł przez próg, powitał go uśmiech białowłosego, który tak jak wczorajszego poranka siedział przy stole jedynie z kawą. Naruto wykrzywił tylko usta w parodii uśmiechu. Co miał mu powiedzieć? Że ma omamy?
- Wydaje ci się – wzruszył ramionami, zaglądając do lodówki. Niewiele w niej znalazł, jedynie resztki jakiegoś sera i masło. Westchnął, wyciągając produkty, po czym sięgnął do osobnej szafki po chleb. Starał się zachowywać normalnie, ale drżące dłonie zauważył nawet Hozuki. – To mam dziś zrobić zakupy, tak? – spytał, chcąc przerwać ciszę, jaka między nimi zapadła.
- Tak, jadę dziś do miasta, aby zapłacić rachunki i załatwić pewne um… rzeczy dla pana Uchihy – zawahał się. – Dlatego też podwiozę cię, a później wrócimy razem.
Naruto zmarszczył brwi, siadając z gotowymi kanapkami do stołu. Ciekawe jak ten cały „pan Uchiha” wyglądał. Suigetsu mówił mu już, że nie jest stary…
- Ten Uchiha… On jest w tym domu? – zapytał niepewnie, podnosząc wzrok na Suigetsu, który właśnie brał łyka swojej parującej kawy. Odstawił kubek, mrużąc zabawnie oczy, po czym przytaknął.
- Tak, a dlaczego miałoby go nie być? – zdziwił się, nie spuszczając swojego uważnego spojrzenia z chłopaka. Naruto trochę się zmieszał, ale postanowił ciągnąć rozmowę dalej.
- To dlaczego go jeszcze nie widziałem?
- Bo pan Uchiha nie jest zbyt… towarzyskim człowiekiem – nagle jego uśmiech, który wydawał się nieodłączną częścią koegzystencji białowłosego – znikł. – Nie próbuj dociekać i nie kręć się za bardzo po posiadłości – głos stracił na radosnej barwie. Teraz był jakby matowy, tak samo jak spojrzenie. Mężczyzna wstał od stołu, odstawiając kubek do zlewu. Podszedł do drzwi, przy których się jeszcze zatrzymał. – Skup się lepiej na pracy – dodał, po czym wyszedł.
Naruto wsiadł do białego, nowiutkiego mercedesa. Aż nie chciało mu się wierzyć, że właściciel tej rudery, na którą aktualnie spoglądał, posiadał w garażu (naprawdę niepozornym- złożonym tylko z kilku drewnianych ścian i dachu) takie cacko.
Suigetsu, którego kolor włosów śmiesznie pasował do pojazdu, posłał mu uśmiech, po czym przekręcił klucz w stacyjce, włączając ogrzewanie. Kwestią czasu było tylko, kiedy blondyn odczuł, że skórzany, czarny fotel, w którym siedział, robi się ciepły.
- Tu masz listę zakupów – podał mu kartkę wielkości A4. Naruto zamrugał zaskoczony. Po co komu tyle jedzenia? Przecież prędzej się zepsuje, niż zdołają to wszystko zjeść!
- Nie za dużo? – wyraził swoje myśli na głos.
- Nie – pokręcił głową mężczyzna, wyjeżdżając z podjazdu. Już po chwili pędzili wąską, śliską od śniegu i lodu szosą.
Blondyn już nic nie odpowiedział. Skoro tak miało być, to przecież wtrącać się nie będzie.
Dalszą drogę do centrum Harrisburga pokonali w milczeniu. Naruto był zbyt zaabsorbowany śnieżnym krajobrazem, aby wymyślać jakieś tematy do rozmowy, a Suigetsu najwidoczniej rozmawiać po porostu się nie chciało.
W końcu dojechali. Blondyn wysiadł z samochodu pod jakimś supermarketem, gdy już miał zatrzasnąć drzwi, usłyszał głos białowłosego.
- Za dwie godziny przyjadę, najwyżej zadzwonię do ciebie na komórkę – poinformował. Niebieskooki przytaknął jedynie, zamykając drzwi. Biały mercedes odjechał.
Chłopak westchnął ciężko, bardziej nasuwając ciepłą czapkę na uszy. W samochodzie było tak ciepło, a teraz? Stoi i zamarza!
Szybkim krokiem ruszył w stronę sklepu. Uśmiechnął się do siebie, widząc, jaki panował tam tłok. Nigdy by nie przypuszczał, że będzie mu brakować kolejek do kasy i towarzystwa nieznanych mu ludzi. A tu proszę, dwa dni na pustkowiu wystarczyły, aby zmienić jego nastawienie.
Wziął wózek, po czym krytycznie spojrzał na długą listę. To czas zacząć, w końcu za to mu płacą.
Większość rzeczy z listy udało mu się kupić, z czego był bardzo zadowolony. Pierwszy raz robił tak duże zakupy! Gdy jeszcze mieszkał sam, nie spędzał wiele czasu w sklepach. Kupował tylko to, co najważniejsze, wybierając najtańsze produkty, teraz mógł sobie zaszaleć i sięgać po jedzenie z „wyższych półek”. W końcu te dwieście dolarów, które dostał, nie były jego, a co za tym idzie – nie było mu żal tego wydawać.
Gdy opuścił supermarket z załadowanym wózkiem, na parkingu stał już biały mercedes. Białowłosy wysiadł z niego, uśmiechając się szeroko. Naruto wraz z zakupami podjechał bliżej, dostrzegając, że w aucie siedzi ktoś jeszcze. Niestety nie miał czasu mu się przyjrzeć, wiedział tylko, że to był młody chłopak.
- Nie zabrakło ci pieniędzy? – spytał Suigetsu, otwierając bagażnik samochodu i zaczynając powoli pakować do niego papierowe worki z zakupami.
- Nie, mam resztę, za chwilę oddam razem z paragonem – powiedział, pomagając mu w tej nudnej pracy.
- Potraktuj to jako napiwek – odparł białowłosy, zamykając bagażnik, gdy skończyli. Naruto zabrał wózek, by go odstawić na miejsce. Już po chwili wsiadł na tyły samochodu, gdyż miejsce koło kierowcy było zajęte przez jakiegoś uśmiechniętego od ucha do ucha szatyna z dziwnymi tatuażami na policzkach.
- Cześć, jestem Kiba – przywitał się nieznajomy.
- Naruto… - mruknął blondyn, nie spuszczając uważnego spojrzenia z chłopaka, który był gdzieś w jego wieku, a może nawet młodszy. – Nowy pracownik? – zwrócił się do Suigetsu, wyjeżdżając z parkingu supermarketu na ulicę. Mężczyzna uśmiechnął się do siebie, po czym pokręcił przecząco głową.
- Nie – powiedział jedynie, nie śpiesząc się, aby rozwinąć temat.
- Jedzie z nami do posiadłości? – kontynuował blondyn, rozmawiając o szatynie tak, jakby ten nie siedział z nimi w samochodzie. Kibie najwidoczniej to jednak nie przeszkadzało, gdyż ciągle uśmiechał się i przysłuchiwał wymianie zdań na jego temat.
- Tak, do pana Uchihy – Suigetsu wyszczerzył się do siebie, myśląc o czymś niezwykle zabawnym. Przynajmniej tak to wyglądało dla Naruto.
- W sprawie…? – wiedział, że jest trochę wścibski, ale jakoś nie miał zamiaru się za siebie wstydzić. Nie lubił żyć w niewiedzy, dlatego tak go irytował fakt, że nie zna własnego szefa.
- Kiba jest jakby… Chłopcem lekkich obyczajów – rzucił mu spojrzenie, na co szatyn bez skrępowania przytaknął.
Blondyn wybałuszył oczy, spoglądając to na jednego, to na drugiego.
- To cały ten Uchiha jest gejem?
- Nie przepada za kobietami – sprostował.
Naruto wziął w ramiona trzy papierowe torby wypełnione zakupami, ukradkiem spoglądając na zdumionego szatyna.
- Jej… Jak tu strasznie – wydukał, przyglądając się zamczysku.
- Ciesz się, że tu nie mieszkasz – odpowiedział Naruto, uśmiechając się. – Noce nie dość, że są straszne, to czasami jeszcze jest tak przeraźliwie zimno…! – pokręcił głową. Oczywiście nie wspomniał słowem, o tym, co jeszcze dzieje się nocami, przez co na nadgarstku i obojczyku najprawdopodobniej zostaną mu blizny. Sam nie wiedział, co jest tego przyczyną.
Kiba podszedł do bagażnika, zabierając dwie torby.
- Pomogę ci – wytłumaczył, po czym ruszył za blondynem do budynku.
- Dzięki – odpowiedział chłopak, manewrując łokciem, aby otworzyć sobie drzwi. Niestety, te nie miały najmniejszego zamiaru ustąpić. Naruto warknął coś pod nosem i już miał się schylić, aby odstawić zakupy, gdy drzwi nagle uchyliły się. Naruto pchnął jedno ze skrzydeł nogą, rozglądając się po korytarzu. Pusty… Zamrugał zaskoczony, spoglądając na Kibę, który chyba niczego nie zauważył.
Przełknął ślinę, po czym ruszył do kuchni.
- Ale rudera – burknął szatyn, krocząc tuż za nim. – Jak ty możesz tu mieszkać?
- Sam nie wiem – Uzumaki wzruszył ramionami, wchodząc do kuchni i odstawiając zakupy na blacie. - Przyniósłbyś te jeszcze dwie torby, które zostały? Ja już zacząłbym rozpakowywać.
Szatyn uśmiechnął się szeroko, potakując. Nie minęła chwila, a go już nie było w pomieszczeniu. Naruto właściwie nawet go polubił. Rozmawiał z nim trochę podczas jazdy, Suigetsu się nie wtrącał. Wydawało się, że skupił się na prowadzeniu pojazdu. Blondyn był jednak pewien, że to tylko pozory. Pewnie wyłapywał każde ich słowo… Strasznie dziwny z niego facet. Nie dość, że przewrażliwiony na punkcie zabobonów, to jeszcze wydaje się wiedzieć coś więcej o historii tego domu i o jego właścicielu, ale nie chce udzielać żadnych informacji...
Blondyn westchnął ciężko, wkładając wędliny do lodówki. Oparł się o blat, gdy nagle poczuł straszne zawroty głowy. Dziś w ogóle czuł się jakoś słabiej, to pewnie po nocy… Gdyby tylko wiedział, co się wtedy wydarzyło…
Usłyszał głośny huk na korytarzu, przez co aż podskoczył.
- Kiba? – zawołał, będąc pewnym, że to szatyn coś zrzucił. Odpowiedziała mu cisza, niczego nieświadomy wyjrzał z kuchni na korytarz. Nic jednak nie zobaczył. Żadnego obrazu na podłodze, czy stłuczonego lustra, które wisiało tuż przy drzwiach wejściowych. Naruto zmarszczył brwi, chyba się przesłyszał. I wtedy kątem oka zobaczył na schodach jakiś cień. Tętno automatycznie mu podskoczyło, ale coś ciągnęło go na piętro.
Zwilżył wargi, wychodząc z kuchni i powoli idąc w kierunku schodów. Po chwili wahania, wspiął się do góry do momentu, w którym te rozgałęziały się na dwie strony. – Jest tu ktoś? – spytał tak dla pewności. Może to Suigetsu, a on robi tylko z igły widły, wyobrażając sobie niewiadomo co… Już miał się odwrócić i zejść na dół, gdy znów zobaczył cień, ginący za rogiem korytarza na pierwszym piętrze. Naruto uchylił lekko drżące usta, nie wiedząc, co się dookoła niego dzieje. „To tylko twoja wyobraźnia”, powtarzał sobie w myślach, sam jednak nie był, co do tego przekonany. Czy to możliwe, że ma aż takie omamy?
Miał ochotę zbiec na dół, opuścić budynek i wrócić do swojego starego życia, jego nogi jednak wspięły się na pierwsze piętro, idąc korytarzem, w którym znikł cień. Otaczała go masa starych, drewnianych drzwi. Bóg jeden wiedział, co się za nimi kryło. On jednak nie zatrzymywał się, coś kazało mu iść dalej i na pewno tym „czymś” nie był zdrowy rozsądek.
Westchnął ciężko, gdy już dotarł do samego końca korytarza. Nabrał kilka uspokajających oddechów, wyglądając zza okno. Rozciągał się z niego widok na las i… Na terenie posiadłości był jakiś ogród. Wcześniej go nigdy nie widział, bo raczej nie zwiedzał podwórza. Wszystko było pokryte białym śniegiem, nawet posągi, więc wiele nie zobaczył.
Jego rozmyślania przerwało cichutkie skrzypienie otwieranych drzwi. Szybko odwrócił się od okna, rozglądając się dookoła trochę przestraszony. Wszystko go w tym domu przerażało.
Jedne z drzwi po prawej były otwarte, Naruto mógłby przysiąc, że wcześniej były zamknięte! Zwilżył nerwowo usta, podchodząc do drzwi, pchnął drewno, uchylając je bardziej. Niepewnie zajrzał do pomieszczenia, będąc w każdym momencie gotów uciec z powrotem na dół.
Pierwsze, co zobaczył, to trzy wielkie, zakurzone regały, zapełnione starymi książkami. Przekroczył próg, wchodząc do środka. Wszędzie unosił się kurz, gdzie nie spojrzał, dostrzegał pajęczyny. Ten pokój musiał być dawno nieużywany…
- Naruto?! – usłyszał głos Suigetsu z dołu. Podskoczył przestraszony, szybko wychodząc z małej biblioteczki. Policzył drzwi od końca korytarza, zapamiętując, gdzie się ona znajduje. Coś czuł, że jeszcze tu wróci…
- Już schodzę! – odkrzyknął, biegnąc w stronę schodów.
Och, właśnie przeczytałam drugą część, patrzę.. a tu druga! Ale cieszyłam puchę. Opowiadanie jest fajne. A nawet lepiej, nie mogę się doczekać następnych rozdziałów, mam nadzieję, że dość szybko je napiszesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Szybkie tempo?! Wręcz przerażająco się rozpędziłaś kochana, ale to tylko i wyłącznie plus! Nie zaniedbałaś, jak to zwykle bywa przy pośpiechu, ani jednego fragmentu opowiadania, co zapewne jest dziełem tworzenia i przetrzymywania u siebie na dysku, zamiast publikacji :) Mimo wszystko wolę dopracowane małe perełki, więc cieszy mnie jakość tej historii. Rozwijasz ją powoli, nie zapominając o niczym, zapoznajesz czytelnika z otoczeniem i bohaterami, a przy tym zaskakujesz akcją i trzymasz w napięciu przez liczne tajemnice i niedomówienia...
OdpowiedzUsuńNo cóż, dzięki za smaczny posiłek :) oby więcej i częściej!
;33 *dziki taniec radości*
OdpowiedzUsuńKocham cię za ten tekst! I nawet mogę ci wybaczyć groźby na gadu! XDDD
kurde.... przyznam się, że czytałam wszystkie opowiadania na Twoim blogu, ale kurde jeszcze żadne mnie nie wciągnęło tak jak to. xD normalnie czytając, spojrzałam sobie w prawo, żeby zobaczyć w jakim miejscu jest ten 'sówak' i wręcz się załamałam, dostrzegając, że jest już dalej jak w połowie
OdpowiedzUsuńkurde kocham to opowiadanier i normalnie mnie aż zżera no... chcę nexta! xDD
wczoraj zaczęłam je czytać, te dwa rozdziały i tak w duchu błagałam żeby rozdział był szybko, a jak dzisiaj weszłam i zobaczyłam ten 3, to aż na krześle podskoczyłam i z wielkim bananem zaczęłam czytać.
naprawdę, bardzo wciągające, zapewne przez tą tajemnicę jaką jest Uchiha... no normsalnie nie mogę się doczekać, aż w końcu pokaże się naruto, czy coś... łaaaa! =^Q^=
chcę.. nie ja pragnę.... potrzebuję do życia kolejnego rozdziału! musisz się pospieszyć xD chyba nie chcesz mieć na sumieniu męk swojej fanki, hm?
Taak, Taii Cię kocha! szczególnie za to opowiadanie! *o*
dobra kończę... i wypracowanie normalnie z komentarza wyszło.. xD
czekam z niecierpliwością!
buziaczki ;**
Taii~
Niesamowicie opisujesz atmosferę w posiadłości. Razem z Naruto czuję biegające ciarki po plecach ;) Tak sobie myślę, no niby pasuje ten wampir, ale z drugiej strony, na poddaszu? Wampiry zazwyczaj w piwnicach. No i Naruto widział cień w oknie na początku o.O Wampir w oknie? hm... Ale z drugiej strony wszystko inne pasuje. Ale jak tajemnica to tajemnica ;) Powoli będziesz nam odsłaniać przykurzoną storę.
OdpowiedzUsuńJeśli trzymać się opcji z wampirem, to Kiba chyba głównie jest posiłkiem a nie seks-zabawką ;) No bo ileż można męczyć Naruto. Jakąś odpowiednią dietę powinni mu zapewnić ;) Wracając do Kiby, to jakoś podejrzanie zniknął. Ciekawe co się z nim stanie.
Potrafisz budować napięcie, trzeba Ci to przyznać. Niech wen zatem będzie z Tobą i szaleje nadal.
Daimon :*
Uhuhuhu, jak to czytałam czułam dreszczyk emocji. Biedny Naruto będzie cały zabliźniony... Ale w sumie mogliby się już spotkać, bo jestem ciekawa ich reakcji na siebie, tzn. bardziej reakcji Naruto na "złego" pana Uchicha o.o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
oj kochana, tylko tak dalej :) opowiadanie jest niesamowicie ciekawe!!!! mam nadzieje, ze next niedlugo <3
OdpowiedzUsuńJeju jak tajemniczo xDDDD
OdpowiedzUsuńPrzez Sasuke, Naruto padnie w panikie lub histerie....
Pozdrawiam x3
nanana, nanana, pisać komentarze - to nie ja.
OdpowiedzUsuńlalala, lalala, tworzyć rozdziały - to twój dar.
e, wytnijmy to wyżej, ok ? xD
kocham to opowiadanie noo! <3 :*
i tyle chyba wystarczy, nie?
czytam twoje opowiadania od ładnych paru miesięcy i jak zwykle nie mogłam się przełamać, by skomentować XD no, ale robię to teraz.
OdpowiedzUsuńkurczę, to opowiadanie naprawdę różni się od poprzednich. niesamowicie oddajesz klimat zamku i różnych dziwactw, które się w nim dzieją - aż mam dziwne wrażenie po przeczytaniu dzisiejszej notki. biedny Naruto - zupełnie nie wie co się dzieje XD na jego miejscu raczej bardzo szybko opuściłabym to miejsce.. ale nie, jemu to nawet przez myśl nie przeszło XD i wolę w ogóle się nie zastanawiać co się stanie z Kibą, skoro ma dobrać się do niego Uchiha z małą tendencją do wysysania krwi, hm.
co by tu jeszcze... (czy wspominałam, że jestem naprawdę kiepska w pisaniu komentarzy? ==) tempo dodawania nowych rozdziałów masz naprawdę niezłe, mam nadzieję, że wena nie opuści ♥.
Aż musiałam wapno na uspokojenie odstawić, jak czytałam! Się bałam, że rozleje. x3 Bezbłędne! Skoro tak dużo masz tego na dysku, to może....? x3 *żebrak mode on* Kyaa~! Robi się coraz straszniej! (Groziłaś Silris na gg? :3 Też muszę! Co to znaczy, że zamyka bloga? >< ) Może nawet będę miała przez to opowiadanie koszmary? x3 (Przez Silris na pewno! >:3) Och! Śniło mi się ostatnio SasuNaru! Ale ja ie o tym chciałam! ^^" Rozdział wyszedł Ci wspaniale, tak jak poprzednie. Nie zawiodłam się, a gdy spostrzegłam na horyzoncie, że III część już jest, normalnie piszczałam z radości ^^ Zaczynam podejrzewać, że Sasek sobie pomieszkuje w tym swoim zamczysku, ale kategorycznie dupy nie ruszy, żeby posprzątać xD Ale żeby poznęcać się nad biednym blondynkiem i go wykorzystać, no to jak najbardziej ^^ Chociaż Ty jedna wiesz, co oni tam wyprawiają Dx W sumie to nie wiadomo, bo to Naruto jest main charakter of this story. Ta nieokreślona postać, która nawiedza go nocami jest kreowana normalnie na jakiegoś ducha! x3 Aż mi ślinka cieknie :D Ja bym psychicznie chyba nie wyrobiła xD (Dobrze, że nie wiesz gdzie mieszkam, bo wyszłabym prawdopodobnie na hipokrytkę ^^" Naruto przynajmniej nie ma widoku z okna w sypialni na cmentarz! xD) Wracając do fabuły, to normalnie wszystko może się wydarzyć, i to jest właśnie super ^^ heh. Kiba jako "chłopiec lekkich obyczajów" "hai ^^" No glebnęłam xD Ale jaki zadowolony był! Sasuke jest gejem? Nie przepada za kobietami... Sprostowanie... XDDD Kiedyś przez monitorem dostanę ataku padaczki i zgadnij czyja to będzie wina, no zgadnij? :D a)Twoja b)Twoja c)Twoja d)Twoja e)Richard Nixon. Telefon do przyjaciela? :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Idę się uspokoić na dworze! chyba jest zimno! xD
Pozdrawiam i życzę weny! x3
Jakie tajemnice ! Aż mam ciary przez to :D nie lubię tu Suigetsu, bo jest taki jakiś... taki wujek 'ja wiem co dla Ciebie najlepsze, więc nie sprzeciwiaj mi się!' Wkurzają mnie tacy ludzie.
OdpowiedzUsuńNa miejscu Naruto spałabym z czosnkiem, kołkiem bądź innym ustrojstwem xD
Pozdrawiam
Niepoprawna
Boże! Jaki to jest wspaniały blog yaoi! ^^ Uwielbiam twe opowiadania 'Słodka rywalizacja' - piękne, ściskało mnie aż w żołądku, gdy czytałam rozmowe Sui i Sasu o wykorzystaniu Naru... 'Za wszelką cenę' to też było... no nie wiem, ale normalnie byłam wniebowzięta! Dziennikarz i gwiazda... i Jiraya z tą chorobą... cudne. 'Obsesja' to mnie rozwaliło, pamiętam jak dowiedziałam się, że Sasu ma żonę i w ogóle to się prawie załamałam... i to było wspaniałe! Naru się nie poddawał... a na końcu płakałam, gdy się dowiedziałam, że Uchiha przeniósł się do Herbaty i zginął na ciężkiej misji... TT^TT Wszystko jest takie wciągające... *___* I te oneshoty! *zachwyt* Kami-sama! Uwielbiam to wszystko! ^///^ 'Tajemnica' jest wręcz zaje...bista! I... straszna... teraz tak czytam to mnie ciarki przechodzą. I jeszcze mam słuchawki i tak słucham straszne piosenki i tak babcia mi wchodzi do pokoju, a ja tego nie zauważyłam i poczułam chłód i się odwracam i patrze a ona wyglądała jak jakaś zjawa! Myślałam, że zejdę z tego świata i już chciałam krzyczeć! O tej godzinie wszyscy leża lub śpią. xD Kapnęłam się dopiero po chwili o co chodzi. I tak się łapę za serce i zaczęłam wrzeszczeć, żeby mnie nie straszyła... O.o' To na mnie dziwnie działa. Stawiam, że ten cień czy coś to Sas, ale to jest straszne.. i jak ten 'cosiek' może krzywdzić Naru! *obrażona* Kiba chłopiec lekkich obyczajów? O.o Niezłe. ^.^ Czekam na nn. I już się boje. xD (Na serio! *ciary*)
OdpowiedzUsuńOjejku jejku, robi się coraz strraszniej ;-) I coraz ciekawiej ;-) Biedny Naruciak, ja już bym dawno na zawał zeszła ;-) Powodzenia
OdpowiedzUsuńDo_ris
łaaaaaa . XD nieźle się czyta . wciąga. i to jest super tempo . ^^ przy takich opowiadaniach będę coraz bardziej wielbić twoje blogi . XDDD ja jak przy oglądaniu horrorów : " nie idź tam , przestań , co ty robisz ! jednak poszedł głupek . " ja tak mam , ale trudno . XD widać ewentualnie będę miała zawał serca ,może palpitację . ale trudno się mówi . przyjemności nigdy za wiele . ^______^
OdpowiedzUsuńFenek .
Ołkeeej. Więc właściwie mam Cię już od jakiegoś czasu w zakładkach, jako blog do przeczytania, ale póki co jakoś mi tak czas zbywał i w ogóle, ale ta tajemnicza posiadłości mnie zaintrygowała wręcz nieziemsko, tak więc postanowiłam bez gadania sobie przeczytać. Resztę opowiadań też z pewnością nadrobię, ale póki co skupię się na tym obecnym.
OdpowiedzUsuńOtóż, mnie się bardzo podobało. Czytało mi się lekko, przyjemnie i wiesz, aż czułam, jakbym sama była w tej posiadłości, naprawdę dobrze udało ci się oddać ten klimat, te wszystkie skrzypnięcia, kroki, cienie, znikające rzeczy. Aczkolwiek Naruto to musi być jakiś masochista nieuświadomiony, bo ja to bym zdylała stamtąd aż by się kurzyło. xDD Ale to tylko moje własne odczucie. W każdym razie klimat oddany naprawdę dobrze, ten Suigestu udzielający takich zdawkowych odpowiedzi, wprowadzający jeszcze większe... zamieszanie, mętlik, taki "wiem, ale nie powiem", naprawdę mi się podoba kreacja jego postaci. No i kurde, ciekawość! xDD jestem szalenie ciekawa, Sasuke, ta tajemniczość, którą super fajnie wprowadziłaś i operujesz podsyca niesamowicie emocje. No i ba, Uchiha sprowadza sobie nie dość, że panienki lekkich obyczajów, to jeszcze są to faceci! xDDD Nie wiem, czy tak miało być, ale Kiba skojarzył mi się z takim... może nie małym, ale takim nastoletnim beztroskim chłopcem. xD No same zagadki, jak dobre puzzle, wiesz? xDD Mimo że niektóre rzeczy są nawet oczywiste, to jednak niesamowicie ciekawią. ^^ No, a Uchiha to takie małe sodo-maso uprawia jak widzę. On wampirem jest, hm? bo tak mi się wydaje, aczkolwiek te cięcia... Chyba bardziej mi się podobają od "łał, mam ugryzienia jak od węża i wcale nie wiem o co chodzi". Mnie się te rany bardziej podobają, jakkolwiek szalenie to brzmi. xD No, chwilowo to chyba tyle... *drapie się po głowie* Teraz czekam tylko na ciąg dalszy, bo jestem niesamowicie ciekawe co to dalej będzie, więc niech wen będzie z Tobą! ^^
Hibari.
Dziś się chyba zbytnio nie popiszę, bo czytałam wczoraj po wstawieniu tej mojej, ekhm, notki.
OdpowiedzUsuńJakkolwiek połowa moich jakże 'genialnych' przemyśleń, które nachodzą mnie podczas czytania zniknęło bezpowrotnie. Skupię się więc na dwóch rzeczach, które pamiętam, skracając tym samym komentarz diametralnie.
Po pierwsze Suigetsu wydaje mi się( z naciskiem na WYDAJE MI SIĘ;p) jest rozdarty, pomiędzy powiedzeniem prawdy, a lojalnością wobec swojego dobrodzieja ;p
W końcu, jeśli polubił Naruto( lub też dopiero polubi i nie chodzi mi teraz o żadne wybitnie romantyczne konteksty), a wie, co w końcu dzieje się z 'dostawcami osocza'( bo jak MNIEMAM właśnie o to chodzi w tym wszystkim...Chyba, że Uchiha to wampir energetyczny w pokrętnym tego słowa znaczeniu, co raczej nie zdaje się mieć racji bytu...x)
Następną sprawą jest nagła potrzeba pracodawcy Uzumakiego. Choć i z tym nie mogę być pewna, bo równie dobrze w następnej notce może wyjść, że ta 'potrzeba' jest systematyczna, a jej zaspakajanie ma miejsce, powiedzmy, co X dzień..
I znowu mogą być na to 2 wytłumaczenia, choć ja raczej pozwolę sobie wątpić, aby potomek wielkiego klanu nie potrafił zapanować nad swoimi chuciami. To jakoś kłóci się z moją wizją 'twojego' Uchihy, który, jak mi się wydaje, zdaje się wodzić Uzumakiego za nos, kusząc odkryciem zakazanej tajemnicy, przy czym sam nie jest do końca pewny, czy CHCE, aby Naruto ją odkrył...
Inną koncepcją, która zdaje mi się być wiarygodna, jest to, że Kiba wyjdzie stamtąd albo niesamowicie osłabiony, albo wyleci z krzykiem.
Bo właśnie ta, moim zdaniem bardziej prawdopodobna wersja zakłada, że Uchiha po dwudniowym 'rozkoszowaniu się' Uzumakim, mógł właśnie uzależnić się od tego słodkiego smaku jego krwi. Dlatego, jak alkoholik ma alkoholowy ciąg, tak i on chce się napić, przy czym zdaje sobie sprawę, że zbyt częsta degustacja może spowodować szybkie wykończenie się towaru. Stąd, wierząc, że chodzi o tym osobowości, wybiera osobę podobną, która ma zapewnić mu równie syty posiłek.
Do tego dochodzi czysty pociąg fizyczny, który może się rodzić w naszym 'krwiopijcy' w stosunku do określonej blond czupryny. Stąd szukanie substytutu w osobie o podobnie entuzjastycznym charakterze...Jak mniemam głównym kryterium przy 'zamówieniu' było 'Jak najsłodszy'( Haku był akurat zajęty x)
Sasame
ja tu ciary mam1 pomocy!
OdpowiedzUsuńusagi-san
To naprawdę fajny opok.Muszę przyznać że lepszy nawet od obsesji.Pisz tak dalej^=^.Anemone-sama
OdpowiedzUsuń