poniedziałek, 13 grudnia 2010

4. Tajemnica posiadłości

Wegetatywna – Wybieram odpowiedź „e”! xD. Albo nie! Poproszę koło ratunkowe pół na pół ^^. A co do Twojego widoku z okna… Na cmentarz?! O_O Ja jako cykor numer jeden, nie mogłabym w Twoim pokoju spać! xD.
Hibari – Dziękuję za komentarz ;). Nawet nie masz pojęcia, ile te słowa dla mnie znaczą. Ja jak czytam tajemnicę, mam wrażenie, że ciągle jest sztucznie, dlatego naprawdę bardzo się cieszę, że Twój odbiór znacznie różni się od mojego.

Dziękuję za komentarze ;D. Poprawiają humor i motywują do szybszego wstawiania rozdziałów xd.

***
IV. Niewiadoma

Naruto siedział w salonie, spoglądając na tlący się w kominku ogień. Na fotelu przed nim siedział Kiba, rozglądając się z lekkim przerażeniem po pomieszczeniu. Był wieczór, dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, tak więc blondyn skończył już swoją pracę.
- Ale ten dom jest stary – powiedział szatyn, przerywając ciszę i zagłuszając trzaski palącego się drewna. Niebieskooki spojrzał na niego, uśmiechając się i przytakując. Lubił tego chłopaka, może dlatego, że był jedyną normalną osobą w tym domu? Suigetsu raczej do normalnych zaliczyć nie można…
- To trochę przerażające, nie? – odpowiedział, patrząc na obraz wiszący nad kominkiem, przedstawiający czteroosobową rodzinę.
- No – mruknął chłopak, również przyglądając się portretowi. – Są dziwnie smutni – skomentował wyraz twarzy postaci uwiecznionych na obrazie. Naruto zmarszczył brwi, zastanawiając się chwilę nad jego słowami. Faktycznie, wszyscy mieli jakieś dziwnie ponure miny… Dlaczego wcześniej nie zwrócił na to uwagi? A ich cera była tak nienaturalnie blada, wręcz porcelanowa… Oczywiście mogła to być wizja malarza, niekoniecznie musiało tak być w rzeczywistości, ale… Ten argument jakoś do niego nie przemawiał.
Drzwi do salonu otworzyły się, a w progu stanął białowłosy. Kiba aż odwrócił się w jego stronę, gdyż fotel, w którym siedział, stał tyłem do wejścia.
- I jak? Mam już iść do tego Uchihy? – spytał radośnie, jakby za chwilę miała czekać go jakaś przyjemna i lekka praca.
- Nie, pan Uchiha nie ma dziś nastroju. Może zostaniesz na noc? – zaproponował, siadając na wypłowiałej, podartej i lekko zakurzonej kanapie, która uwieczniona była również na obrazie.
- Na noc? – jęknął chłopak, robiąc minę podobną do zruganego psa. Naruto miał ochotę parsknąć śmiechem, w ostateczności się powstrzymał. Kiba w wielu aspektach przypominał mu właśnie psa. Tylko doczepić mu ogon i uszy. – W t y m domu? – dodał jeszcze bardziej przerażony tą wizją. – I jeszcze może w jakimś starym pokoju, co? Tylko czekać, aż mi coś wylezie z szafy!
- Jak chcesz, to możesz spać ze mną w pokoju. Mam dość duże łóżko – wtrącił Naruto, któremu nagle spodobał się ten pomysł. Właściwie to sam obawiał się wieczorów w tym zamczysku. Nie chciał, aby wydarzyło się to, co miało miejsce każdej nocy. Gdy tylko przypominał sobie ten rozdzierający ból… Bał się bólu. Był przewrażliwiony na punkcie krwi. Cud, że jeszcze nie uciekł z tej posiadłości, ale nie chciał wylądować na ulicy. A zresztą… To mogą być tylko omamy i nic więcej.
Szatyn zerknął na niego niezbyt pewnie, ale po chwili rozpromienił się.
- No, we dwóch zawsze raźniej, nie? – uśmiechnął się szeroko. – Ale nie myśl, że my coś w tym łóżku będziemy robić! Muszę mieć siły na Uchihę! – blondyn uniósł wysoko brwi, powstrzymując się przed wybuchnięciem śmiechem. Nie wytrzymał, parsknął, zakrywając usta dłonią.
- Nawet o tym nie pomyślałem!

Kiba rozejrzał się po pomieszczeniu, rozdziawiając szeroko usta. Ten pokój tak bardzo różnił się od reszty zamku, że wydawało się, iż znajduje się w zupełnie innym budynku! Oczywiście pomijając ściany, z których odpadał tynk.
- Jej, ty to masz życie! – zapiszczał, rzucając się na wielkie łóżko. Rozwalił się na nim na plecach, szczerząc się jak głupi. – Jakie miękkie!
- Na pokój nie narzekam – blondyn wzruszył ramionami. – To może idź się wykąp, co? – wskazał ruchem głowy na drzwi od łazienki. Szatyn podniósł się do siadu, układając usta w dzióbek.
- A dasz mi jakąś koszulkę? Bo nie mam w czym spać, nie wiedziałem, że będę nocować – zaczął się tłumaczyć. Naruto przytaknął, podchodząc do swojej torby. Trzeba ją w końcu rozpakować, ale jakoś nie mógł znaleźć na to czasu. Wyciągnął wielki T-shirt z logo zespołu Three Days Grace. Kupił ją kiedyś na koncercie, ale ostatecznie chyba mógł powierzyć ją w ręce Kiby.
Podał ubranie chłopakowi, który wbiegł do łazienki.
- Ręczniki masz w szafce pod umywalką! – krzyknął jeszcze blondyn.
- Ok.! – odpowiedział mu chłopak, po czym słychać było tylko szum wody. Naruto uśmiechnął się do siebie, spoglądając na zdjęcie stojące na stoliku nocnym. Dobrze, że znów nie zginęło… Szkoda tylko jego bluzy. Wciąż nie mógł jej znaleźć.
Położył się na łóżku, włączając telewizor i skupiając się na jakimś programie rozrywkowym. Właściwie to ostatnio prawie w ogóle nie miał czasu dla siebie! Ciągle coś sprzątał, a posiadłość dalej wyglądała jak jedna, wielka ruina.
Westchnął ciężko, przymykając oczy. Był trochę zmęczony… Już prawie zasypiał, gdy obudziło go miauknięcie. Uchylił powieki, rozglądając się po pomieszczeniu. Nic nie zauważył.
Znów miauknięcie, tyle że teraz trochę głośniejsze. Wychylił się lekko, spoglądając na podłogę. Tuż obok łóżka siedział czarny, wielki kocur.
- O, znów przyszedłeś – powiedział Naruto, uśmiechając się szeroko. Wyciągnął dłoń i pogłaskał kota, który zaczął się do niego łasić.
Blondyn znów przymknął oczy zmęczony. Poczuł, jak coś wskakuje na materac i przytula się do jego brzucha. Niebieskooki mruknął, mierzwiąc jedwabne futerko zwierzęcia, który mruczał cichutko, usypiając chłopaka.
Odgłos otwieranego zamka i drzwi wdarły się do świadomości Naruto.
- Śpisz? – usłyszał głos Kiby, a po chwili poczuł uginanie się materaca. Chłopak położył się tuż koło niego. Naruto uchylił powieki, jego wzrok skierował się automatycznie na okrytą czarnym materiałem koszulki klatkę piersiową chłopaka, na której wisiał jakiś breloczek w kształcie serduszka. Nie przejął się tym jednak, z powrotem zamykając oczy.
- Prawie – zamamrotał w odpowiedzi, przewracając się na plecy. Kot burknął coś niezadowolony, wchodząc na jedną z poduszek i zwijając się w kłębek.
- O, nie zauważyłem go – uśmiechnął się Kiba, głaszcząc zwierzaka. – Maskotka dworu?
- Coś w tym stylu – westchnął blondyn, podnosząc się do siadu. Wyłączył telewizor, po czym wstał z łóżka. Zabrał piżamę i poszedł się kąpać.
Wrócił jeszcze bardziej śpiący. Czuł na sobie wzrok szatyna, który zwilżył wargi.
- Jesteś przystojny, wiesz? – spytał, kokietując go. Naruto był jednak zbyt zmęczony, aby to wyłapać. Rzucił się na materac, przykrywając kołdrą po uszy i gasząc światło. Westchnął cichutko, słodki sen…
Poczuł, jak szatyn przysuwa się do niego i obejmuje w pasie. Przylgnął do jego pleców, składając pocałunek na ramieniu w miejscu, gdzie osunęła się koszula.
- Kiba? – jęknął Naruto, chyba nie rozumiejąc jego intencji.
- Wiem, że mówiłem zero zabawy, ale… Chyba zmieniłem zdanie – przylgnął kroczem do jego pośladków i to ocuciło blondyna, który zerwał się do siadu, płosząc smacznie śpiącego kota. Zwierz zeskoczył na podłogę i tyle go widzieli.
- Odsuń się – powiedział, łapiąc za jego ręce i odsuwając je od siebie. – Kiba, jesteś naprawdę pociągającym facetem, ale ja jestem zmęczony… Proszę, idź spać, co?
Szatyn jęknął, odsuwając się na drugi koniec łóżka.
- Jakby co, to jestem do dyspozycji. Z tobą kochałbym się nawet za darmo – powiedział, jakby miał nadzieję, że między nimi jeszcze coś zajdzie.
- Dobrze wiedzieć – mruknął blondyn, kładąc się i zakrywając kołdrą – Dobranoc – powiedział zarówno do Kiby, jak do rodziców na zdjęciu.
Nie minęła chwila, a zasnął.

Przebudził się w nocy, słysząc skrzypienie deski podłogowej. Uchylił zaspane powieki, spoglądając na Kibę. Chłopak spał jak zabity, pochrapując cicho. Przeniósł spojrzenie na przestrzeń przed sobą, dostrzegając jakiś czarny cień w nogach łóżka. Do jego nozdrzy dobiegał znajomy, elektryzujący zapach, którego nie potrafił określić. Całe zmęczenie nagle jakby z niego opadło, a zmieniło się w strach. Podniósł się na łokciach, wpatrując w postać. Chyba był to mężczyzna, ale nie był tego stuprocentowo pewny. Krew aż mu wrzała w uszach, a serce to miał chyba w gardle.
- Kim jesteś? – spytał w końcu, a jego głos drżał. Cień nawet nie drgnął. Naruto zaczął odczuwać coraz większe zdenerwowanie.
Nagle usłyszał głos. Nie wiedział skąd on dobiega, możliwe, że był tylko w jego głowie, ale coś mu podpowiadało, że znał go już. „Jesteś mój” – chwilę obijało się echem po pomieszczeniu, przynajmniej tak mu się wydawało. Głos był niski i lekko ochrypły, oczywiście, że go znał. Z nocy spędzonych w tej posiadłości…
Poczuł jak ogarnia go zmęczenie. Opadł na poduszkę, walcząc chwilę z powoli zamykającymi się powiekami. Postać jakby rozmyła się w powietrzu, tylko tyle Naruto zdążył zarejestrować, nim zasnął.

Coraz głośniejsze miauczenie i dotyk czegoś mięciutkiego na ramieniu… Uchyli powieki, spoglądając na kota ocierającego się o jego rękę. Do pokoju wpadało poranne słońce, powoli go oświetlając. Naruto przeciągnął się w posłaniu, zerkając na śpiącego jeszcze Kibę, który mamrotał coś pod nosem, wtulając twarz w poduszkę. Blondyn uśmiechnął się na ten widok, podnosząc się na łokciach. Kot zwinnie wskoczył mu na kolana, wbijając w niego swoje zielone ślepia. Miauknął cicho, jakby czegoś oczekiwał od chłopaka. Ten wyciągnął dłoń, drapiąc go za uszkiem i wsłuchując się w jego zadowolone mruczenie.
- Jestem ciekaw, jak ty to robisz – szepnął do zwierzęcia. – Znikasz i pojawiasz się tak nagle… - westchnął, kręcąc głową. Kocur strzyknął uszami, nasłuchując chwilę czegoś. Naruto zdziwił się trochę, sam nic nie słyszał… Zwierz nagle zeskoczył z łóżka, a gdy blondyn wychylił się, aby zobaczyć, gdzie jest, jego już nie było. Zupełnie, jakby rozpłynął się w powietrzu… Tak jak tamten cień, który widział w nocy… Coś było nie tak z tą posiadłością, a Naruto nagle zechciał dowiedzieć się, co jest tego przyczyną. Chyba że to sprawka jego wyobraźni.
- Już nie śpisz? – spytał zaspany Kiba. Niebieskooki spojrzał na niego, uśmiechając się.
- Nie jeste… - nie zdołał dokończyć. Szatyn nagle poderwał się, przerażony wskazując na jego szyję.
- Co ty tutaj masz?! – krzyknął, szeroko otwierając oczy. Blondyn zwilżył wargi, domyślając się o, co może mu chodzić. Rana na obojczyku…
- A to nic takiego – machnął ręką. – Po prostu potknąłem się i poleciałem… Na jakąś wazę – wymyślił na poczekaniu. Nie zależało mu przecież na tym, aby go straszyć.
- Wygląda okropnie – przyznał bez skrępowania. Już miał się położyć, gdy zauważył jego nadgarstek i równoległe cięcia na nim. – To też od wazy? – zdziwił się. Rany były dosyć rozległe, nie wyglądały jak te po żyletce. Zupełnie, jakby ktoś w takie wąskie nacięcie wsadził palce i zaczął rozrywać… Okropne.
- Um, tak – uśmiechnął się nerwowo, wiedząc, że Kiba raczej mu nie wierzy.
- Mocno musiała cię ta waza poturbować – burknął. – Mogę iść pierwszy do łazienki? – zmienił zgrabnie temat. Naruto przytaknął, spuszczając spojrzenie na swój nadgarstek. Przynajmniej tej nocy nie przybyło mu nowych ran…

Gdy tylko weszli razem do kuchni, zastali Suigetsu siedzącego przy stole z kubkiem kawy. Przez głowę blondyna przebiegła nawet myśl, że białowłosy lubi monotonność.
- Cześć – przywitał się z Hozukim, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej potrzebne produkty na zrobienie sobie kanapki. Gdy zobaczył jednak płatki w górnej szafce, szybko zrezygnował z tego pomysłu i wyciągnął mleko.
- Zaraz po śniadaniu zaprowadzę cię do pana Uchihy – białowłosy zwrócił się do Kiby, który właśnie zajmował miejsce przy stole.
- Tak z rana? – zdziwił się. – Zrobisz mi też płatki? – poprosił blondyna, który przytaknął i przysłuchiwał się dalszej rozmowie.
- Tak, pan Uchiha prosił mnie, abym cię przyprowadził do niego o godzinie dziesiątej, ale chyba nie pogniewa się, gdy zrobię to wcześniej – powiedział łagodnie. Naruto postawił przed Kibą miskę płatków wraz z łyżką. Sam usiadł naprzeciwko Hozukiego ze swoim śniadaniem.
- I tak z rana będzie mieć siły? – uniósł brwi w geście zdziwienia. – A ile on właściwie ma lat?
- Wygląda młodo i też się tak czuje – uśmiechnął się białowłosy, dopijając swoją kawę. Wstał, po czym wstawił ją do zlewu. – Jak zjesz, przyjdź do salonu, a ty Naruto… – spojrzał na blondyna – Pan Uchiha prosił, abyś zajął się biblioteką. Jest na pierwszym piętrze w lewym skrzydle. Naprzeciwko tej dużej łazienki. Na pewno znajdziesz – uśmiechnął się jakoś tak tajemniczo, po czym wyszedł.
Blondyn zmarszczył brwi, wpatrując się w swoje płatki. Oczywiście wiedział, gdzie jest ta biblioteka… Wczoraj przecież miał niezbyt przyjemną przygodę w tamtym korytarzu…
Zaczął powoli jeść już rozmoczone płatki. Skrzywił się nieco, nie lubił takich.
- Jestem ciekaw, jaki jest ten Uchiha – westchnął Kiba, kończąc już jedzenie. Uzumaki zastanawiał się, jak to możliwe, że szatyn pochłonął to w takim tempie.
Zwilżył wargi, przełykając to, co miał w ustach.
- Kiba… Mam do ciebie prośbę. Gdy no… Skończysz już pracę, przyjdziesz do mnie jeszcze i powiesz, jak on wyglądał? – poprosił. Szatyn zdziwił się, wstając i łapiąc pustą miskę.
- To ty go jeszcze nie widziałeś? – spytał.
- No, jakoś tak wyszło. Pracuję tu dopiero trzeci dzień.
- To załatwione. Będę tak koło godziny piętnastej wychodził, więc poczekaj na mnie w salonie, co? Ten dom jest wielki, nie znalazłbym cię – wytłumaczył.

Naruto w jednej dłoni trzymał wiadro z wodą i szmatką, a w drugiej ciągnął za sobą odkurzacz. Czekała go niezbyt przyjemna praca w bibliotece. Stanął przed drzwiami, stawiając wiadro na podłodze. Otworzył je, zaglądając niepewnie do środka. Zastał to, co wczoraj, czyli zakurzone regały i mnóstwo pajęczyn. Wtaszczył swój ekwipunek do środka, wzdychając ciężko. Sam nie wiedział, od czego ma zacząć. Może najpierw odkurzyć podłogę?
Niechętnie włączył odkurzacz i zaczął wykonywać swoją robotę. Ściągał pajęczyny z rogów pokoju, trochę się przy tym gimnastykując i wchodząc na jakieś stare krzesło. Później zabrał się za czyszczenie regałów i książek, przeglądając przy okazji tytuły. Większości z nich nie znał, wszystko wskazywało na to, że są bardzo stare. Nadawałyby się do muzeum… Gdy już zrobił jeden regał, zabrał się za drugi. Wyciągnął pierwszą lepszą książkę z najniższej półki, dostrzegając, że są to jakieś akty własności. Zmarszczył brwi, siadając na czystej już podłodze.
Posiadłość została zakupiona przez niejakiego Fugaku Uchihę pod koniec lat osiemdziesiątych. Wcześniej była własnością Louisa Lavien, nic mu to jednak nie mówiło, gdyż zupełnie nie kojarzył nazwiska. Odłożył papiery na bok, zajmując się kolejnymi książkami.
Gdy skończył porządkować drugi regał spojrzał na zegarek, który wskazywał równo godzinę piętnastą. Wyszedł z pomieszczenia, szybko dopadając schodów i zbiegając po nich. Wpadł do salonu, który był pusty. Nie zdziwił się jednak, możliwe, że ten cały Sasuke zatrzymał szatyna.
Po dłuższej chwili czekania, opadł w końcu na fotel, przyglądając się znanemu już mu obrazowi przedstawiającemu jakąś rodzinę z XIX wieku. Siedział tak, nic nie robiąc, pół godziny, nikt jednak nie przyszedł. Zmarszczył brwi, wstając. Wyszedł na korytarz, rozglądając się. Nikogo jednak tu nie było, a i schody świeciły pustkami. Coś mu nie pasowało. Kiba poszedłby sobie tak bez pożegnania? Gdyby tylko wiedział, który z pokoi zamieszkiwany jest przez Uchihę…
Podszedł do drzwi wejściowych w nadziei, że zastanie Kibę na dziedzińcu. Otworzył je, zauważając, że śnieg wokół posiadłości jest nienaruszony. Przecież byłyby ślady, gdyby szatyn wychodził…
Zamknął drzwi, odczuwając dziwny niepokój, a przecież nie miał, o co się martwić. Kiba mógł być jeszcze z Uchihą… Przełknął ślinę, przecierając dłonią zmęczoną twarz. Coś mu nie pasowało, sam nie wiedział jednak, czym było owe „coś”.
Może Suigetsu będzie wiedział? Pozostawało jednak pytanie – gdzie on jest? Mógł być wszędzie! To zamczysko było przecież takie wielkie! Wszedł z powrotem do salonu, ze zdziwieniem dostrzegając, że na jednym z foteli siedzi Suigetsu, popijając niespiesznie jakiś ciepły napój w filiżance. Jak później zauważył blondyn, była to herbata.
- Wiesz gdzie jest Kiba? Przed wyjściem miał się ze mną jeszcze spotkać i porozmawiać – spytał, siadając na fotelu naprzeciwko mężczyzny. Suigetsu oderwał swoje spojrzenie od ognia w kominku, przenosząc je na blondyna.
- Kiba? Wyszedł – uśmiechnął się. Uśmiech ten jednak nie spodobał się niebieskookiemu, był jakiś taki tajemniczy. Do tego coś mu podpowiadało, że białowłosy kłamie.
- Ale śnieg wokół domu jest nienaruszony – zmarszczył brwi.
- Wyszedł dwie godziny temu, padało przecież i ślady się zatarły – wytłumaczył jak małemu dziecku.
Naruto przyjrzał mu się uważnie. Może i poświęcił całą swoją uwagę na sprzątanie biblioteki, ale jakoś nie wydawało mu się, żeby padał śnieg…

16 komentarzy:

  1. Jejciu... Kiba został zjedzony xDDDD
    A przy okazji Kociak jest fajny! Może Naruto wymyśli mu jakieś imię?

    Pozdrawiam x3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się rozpędziłaś xdd
    Powoli przestaję nadążać za Tobą ;d
    Ale nie przestawaj!!! Widać, że pasuje Ci to opowiadanie.
    Mi też. Nawet bardzo! Kotek, kotek, kotek... coś mi w nim nie gra =)
    Ale zobaczymy jak potoczy się akcja.
    Świetne rozdziały, super temat i ekstra nagłówek!
    Pozdrawiam
    Milo

    OdpowiedzUsuń
  3. Eee... co się stało z Kibą?? Ej no bo zacznę się bać xD Mi się wydaje, że ten cudowny kotek, to uchiha jest... ;P A Suigetsu coś strasznie tajemniczy.. Jeny świetny rozdział, jak wszystkie poprzednie zresztą też. Czytając wydaje mi się że przenoszę się do tej histori ;) Ale ja wolę nie żyć w horrorze *buhaha* Czekam jak dalej potoczy się akcja.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Bye

    OdpowiedzUsuń
  4. Hurra, nie ma to jak miła niespodzianka z samego rana - przyda mi się mały dreszczyk na dzień dobry ;-)
    Czekam na ciąg dalszy
    Pozdrawiam
    Do_ris

    OdpowiedzUsuń
  5. Z zadyszką biegnę z komentarzem, bo a nuż nie zdążę przed kolejnym rozdziałem. Szalejesz moja droga, nie żebym narzekała.
    Rozdział jak wszystkie, nadal tajemniczy. Kiba zniknął, ktoś tu wcześniej sugerował, że został pożarty. Cóż, na pewno nie wyszło mu to spotkanie na zdrowie. A fakt, że przystawiał się porą nocną do Naruto zapewne nie polepszył jego sytuacji ;)
    Nadal mi coś ten wampir nie leży, to byłoby takie proste, za proste. No bo umawiać się około 10 rano z chłopcem lekkich obyczajów? Wampir? Nie powinien raczej odsypiać swojej nocnej egzystencji i to nie na poddaszu? Może to jakaś klątwa rodzinna. Jakoś tak mi przyszło do głowy. Mózg mi się gotuje od myślenia i od temperatury, bo zdycham obecnie na łożu udręki mej.
    Nic to, czekam na nowe dane od Ciebie, żeby miał mi od czego puchnąć umysł ;)
    Pozdrawiam gorąco, na zimę się przyda.
    Daimon :*

    OdpowiedzUsuń
  6. rozpieszczasz nas tymi rozdziałami, ale to dobrze ; d . czyżby nasz Uchiha zrobił coś Kibie ? Poza tym jest strasznie zaborczy 'jesteś mój' . A kotek jest poprostu słodki.
    ~Oriss

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe czy sniadanko smakowalo panu Uchiha ;) Ach zakochuje sie w tym opowiadaniu. Czekam~

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze , że mam ostatnio tak mało do nauki , inaczej nie nadążałabym . ^^ Chyba coraz bardziej mi się to podoba . A Suigetsu jest całkiem inny niż w poprzednim opowiadaniu , więc muszę się przyzwyczaić do jego charakterku i ogólnej postaci w tym opowiadaniu . Jestem ciekawa , co wymyśliłaś na Sasuke . i ogólnie na dalszy ciąg opowiadania . Wszystko jest takie mroczne i tajemnicze , ja jakoś daję radę się połapać w tym wszystkim , ale to jakoś , a co dopiero Naruto tam ma . XDD Pewnie chłopak ledwo się trzyma . A Sasuke mógłby się wreszcie mu pokazać , a nie się tak ciągle ukrywa . ^^ Ale naprawdę zaczynam uwielbiać to opowiadanie . Jeszcze jedno mnie gnębi . Sasuke jest wampirem , wilkołakiem czy innym czymś ? Najbardziej przemawia to za wampirkiem , ale u ciebie wszystko jest możliwe . XD Ja uciekam , bo muszę się jeszcze trochę pouczyć . Przynajmniej dobrze , że jutro mają 3 klasy testy próbne ( dobrze niestety tylko dla mnie ) ale i tak się cieszę . ; DDD Gratuluję weny i pomysłów i życzę dalszych . ; ]]


    Fenek .

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, wczoraj napisałam komentarz i chyba już w ogóle internet mnie nie lubi i go nie zamieścił o.o
    Idziesz jak burza :3
    Rozdział był cudowny.
    Wybacz, ale nie chce mi się rozpisywać (wczoraj to zrobiłam i nic T_T)
    Hmmm... Sasuke jest niedobry bo się nie pokazał, a już miałam nadzieję.
    Klimat nadal napełnia grozą czytelnika, przynajmniej ja mam takie odczucia.
    Kiba lekkich obyczajów? O_O
    xDDDDD
    A by było śmiesznie gdyby między nim, a Naruto coś wyszło na noc x3
    Pozdrawiam i czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zawsze świetny,pełen tajemnicy :D
    Kurczę rozpędziłaś się ;p musiałam poprzedni rozdział nadrabiać,ale jestem bardzo zadowolona że tak dobrze Ci idzie pisanie tego opowiadania:D
    Hmm co do naszego drogiego właściciela zamczyska to jak ktoś napisał w komentarzu;to było by za proste żeby on był wampirem skoro rano się umówił z Kibą nie?Ciekawe kim on naprawdę jest.
    Będę niecierpliwie czekać na C.D
    Pozdrawiam ;*
    jusoks

    OdpowiedzUsuń
  11. Kami... to jest straszne... Ciary cały czas mi przechodzą. Co się stało z Kibą? 'Jesteś mój'? Ten cień mnie jeszcze bardziej przeraża. Jeżeli to Uchiha to normalnie zgadzam się z komentującymi wcześniej notki... Przypomina mi wampira. *Brrr* Ten kot jest fajny. ^^ Lubię kotki. I może będzie go bronił? *_* Albo to duch... *dam dam dam dam!+ Ciary* Suigetsu też jest... hmmm? straszny, dziwny, itp. przypomina mi się takiego kolesia z horroru. Nie pamiętam jakiego, ale kiedyś był taki kamerdyner. Czekam na nn i idę się modlić o biednego Kibe i Naruto.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to teraz czas na najlepszy komentarz tej notki. *skromna*
    Nędzni nędznicy nie znają tajemnej sztuki układania komentarzy!
    Tylko jam zgłębił tą tajemną tajemnicę! ;3
    No.
    xD
    Biedny Kiba, tak go lubiłam no. Za dużo to go tu nie było, ale i tak już go kocham. I kocham scenę, jak podwala się do Uzumakiego, to było najbościejsze. xD
    Dobra, nie kompromituję się dalej, obowiązki wzywają, czas by miszcz zajął się swoją gromadką uczniów.
    Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Uno! Nie nadążam z czytaniem, a co dopiero z pisaniem komentarzy! Szalejesz moja droga, szalejesz! Nie mówię że to źle, bo nowe opowiadanie mnie wciągnęło. Jak na początku wydawało mi się że polubię Sui w tym opowiadaniu, tak muszę to cofnąć. xD No normalnie kolesia bym skopała, albo rzuciła na najbliższe okno, co by go podziurawić. xD Podziwiam Naruto, że potrafi z nim wytrzymać. Choć jego ciekawość jest czymś naturalnym to mieszkając w takim domu, omijałabym prawdę szerokim łukiem. Chyba wolałabym słodką niewiedzę. xD
    Kiba! Jak ten Uchiha śmiał go zabić! Nie zgadzam się! Tak liczyłam na mały numerek z Kibą i Naruto! Ech, ten Sasuke wszystko zniszczy. Zazdrośnik jeden! Niech go ktoś zamknie w trumnie na zawsze. xD Wyschnie na wiór. xD Współczuje blondynowi, wpakował się w niezłe bagno. Nie dość że sprząta na darmo, to jeszcze coś go kąsa co noc. xD Oszaleć to mało. xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne opowiadanie. Klimatyczne i bez syfu typu "Zmierzch"
    Tylko Kiby mi jak cholera szkoda. Super postać. Wnioskuję że skończył jako obiad. To serduszko... jeejj... ale to słodkie było. Szkoda że nie napisałaś od kogo dostał, chociaż w sumie efekt fajny. ... tylko szkoda
    Idę się poryczeć...

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko! *-* Kolejny rozdział, jak ja Cię kocham <3 ^^ Co do widoku za oknem to nie jest taki straszny, przecież jak zamkniesz oczy, to go nie widzisz ^^ Cmentarz należy do najstarszej parafii w mieście, niektóre groby są zabytkowe. A na Wszystkich Świętych mam z okna widok jak na centrum handlowe w czasie gwiazdki xD (Ale porównanie ^^") ale ja nie o tym chciałam prawić! :3
    Świetny rozdział! Jeżeli wcześniej było tajemniczo, to teraz to po prostu mistrzostwo! "Jesteś mój" <- no rozpłynęłam się *-* Ach... x3 To było takie straszne! A po Kibie na końcu ślad zaginął... No i ten kot... I ta bluza... To nie trzyma się kupy! Coś knujesz! Wiem o tym! X3
    Drei, przestań złorzeczyć na Sasuke, bo nie będzie więcej ItaNaru w moich opach! >:3 Tak! To szantaż! W końcu coś dodam! Po prostu ściągnęłam sobie grę yaoi, której od dawna szukałam i cały czas w nią pykam ^^" No i jeszcze są studia... I życie towarzyskie! Jak to wszystko pogodzić!? Dx
    Z kolei mnie dopiero teraz Suigetsu zaczął się podobać ^^ Ta poświata uczciwości, świątobliwości, serdeczności i niewinności w końcu zaczyna znikać na rzecz bardziej męskich cech *-* Czy jakoś tak ^^" Miło popatrzeć, że chłopak w końcu przestaje obijać w bawełnę. No i jak dla mnie, to Kiba wcale nie koniecznie zginął. Oczywiście, istnieje spora szansa na taką okoliczność, ale nie ma dowodów! Jeszcze... Pewnie Naruciak znajdzie jego zwłoki w nocy pod łóżkiem, czy coś xD Kurcze... Opis ran na nadgarstku Uzumakiego przyprawił mnie o ciarki. Może niech śpi w wannie? ^^" Wtedy, w decydującym momencie nie zaśnie, bo odkręci zimną wodę, która go wybudzi na dobre i wszystko się wyjaśni!
    ...
    Nie rób tego!!!1!!1
    Chcę jeszcze pożyć w tej słodkiej niewiedzy ^^ Teraz jest tak strasznie i fajnie ^^ Nie wiem czy to czasem nie przez Twoje opowiadanie nie mogłam dziś w nocy zasnąć xD Spałam może godzinkę... A potem obudził mnie czarny kot ><
    ... ehehehehe....
    N-no nie w-ważne..e... *rozgląda się z przestrachem dookoła* ufff...
    W każdym razie to wina Twoja, albo gry! Co do pytania w poprzednim komentarzu, to stosując koło ratunkowe fifty-fifty, otrzymujemy: b)Ty c)T e)Richard Nixon
    Masz jeszcze dwa koła ratunkowe do wykorzystania! >:3
    To ja może jeszcze coś o rozdziale ^^" Jest świetny! Tak, jak poprzednie! Nie wyrobiłam, gdy Kiba przystawiał się do Naruto, a ten był zbyt zmęczony, żeby odpowiednio zareagować... XDDD Przespałby się z nim nawet za darmo... Jakie to szlachetne z jego strony XDD Jesteś boska!
    Pozdrawiam i życzę weny! x3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy