niedziela, 19 grudnia 2010

6. Tajemnica posiadłości

Hilisme – oj, są rzeczy, które można mi zarzucić. Jak tak patrzę na TP to dochodzę do wniosku, że tych uchybień jest naprawdę wiele. Ale tak czy inaczej – cieszę się, że Ci się podoba :).

Hibari – masz rację, kochana. Nie skupiałam się nad tym, aby to opisać, ale postanawiam poprawę xD. Mimo wszystko dzięki za wytknięcie, trudniłam się raczej nad innymi aspektami, takimi jak oddanie klimatu miejsca, a zachowanie Naruto w nocy po prostu mi gdzieś uciekło. Mam nadzieję, że w tym rozdziale jest lepiej :).

gg gonia – oczywiście, że się nie gniewam, bo wciąż wyczekiwałam aż ktoś mi to wytknie. To jest na tej samej podstawie, co horrory, czyli – „nikt normalny by tam nie wszedł, ale on wejść musi”. Bo gdyby Naruto stamtąd zwiał, to nie miałabym o czym pisać ;d. No i może ratuje mnie fakt, że Uzumaki nie ma pieniędzy i o tej porze w Pensylwanii nie czekałaby go świetlana przyszłość. Ale też blondyn nie wie do końca, kto za tym wszystkim stoi, wciąż podkreślam, że zastanawia się nad tym, czy przypadkiem nie zwariował i czy sam się nie okalecza. Mimo wszystko, muszę powiedzieć, że jesteś pierwszą osobą, która mi o tym napisała ;D. Brawa za spostrzegawczość :).

Mal. - Ja także nie lubię Sakury (chyba widać to w Obsesji xD), nie trawię tej landryny po prostu, ale stwierdziłam, że raz mogę zrobić wyjątek i pokazać ją w TROCHĘ lepszym świetle ;D.

***

VI. Ból

Blondyn krzywiąc się z bólu pokonał schody i wszedł do kuchni. Zaczynał coraz bardziej obawiać się tego domu. Co tu się działo? Przecież rana na jego biodrze ot tak zrobić się nie mogła, głos który słyszał w nocy także nie pochodził z jego wyobraźni… A może jednak? Co jeśli to wszystko to tylko jego wyobraźnia i tak naprawdę sam się okaleczył?
Zagryzając z bólu wargę wszedł do kuchni, spotykając w niej Suigetsu, który jak zwykle siedział przy stole z kubkiem kawy.
- Dzień dobry – przywitał się mężczyzna, uśmiechając się ciepło. Naruto kiwnął głową, nie odpowiadając. Sięgnął do lodówki po mleko, a z szafki wyciągnął płatki wraz z miską. – Ciężka noc? – zapytał białowłosy, przyglądając się blondynowi. Niebieskooki posłał mu uważne spojrzenie, mrużąc przy tym oczy w zastanowieniu. Ciągle towarzyszyło mu dziwne uczucie, że Hozuki wiedział coś, czego on sam wiedzieć nie powinien.
- Można tak powiedzieć – przytaknął, siadając z miską płatków do stołu naprzeciwko białowłosego.
Zaczął jeść w milczeniu, czując na sobie wzrok mężczyzny siedzącego przed nim. Naruto nie lubił go… Właściwie to Suigetsu przerażał go jak nikt inny.
- Chciałbym abyś dziś odśnieżył chodnik. Śniegu jest tam tyle, że już się iść nie da – uśmiechnął się, ukazując swoje lekko zaostrzone zęby. Ten uśmiech także przerażał blondyna.
Zjadł szybko swoje śniadanie w towarzystwie przyglądającego mu się białowłosego. Odstawił miskę do zlewu, myjąc ją pośpiesznie i dosyć niedokładnie. Wyszedł z kuchni jak najprędzej, gdyż obecność Suigetsu zaczynała mu dziwnie ciążyć. Wbiegł po schodach, zmierzając do swojego pokoju na tyle szybko, na ile pozwalała mu rwąca rana na biodrze. Całe szczęście, że już nie krwawiła…
Ubrał gorszą, ale ciepłą zimową kurtkę, do tego opatulił się szalikiem i naciągnął czapkę na uszy, a na ręce założył grube, narciarskie rękawiczki. Gdy był gotowy, zszedł na dół. Mijając salon, zajrzał jeszcze do niego, gdyż zauważył, że Suigetsu siedzi w fotelu i coś czyta.
- Gdzie jest łopata do śniegu? – spytał w progu. Białowłosy podniósł głowę, spoglądając na niego zza okularów o cienkich drucianych oprawkach.
- W schowku, tuż koło drzwi wyjściowych – uśmiechnął się.
- Dzięki – burknął chłopak, idąc korytarzem. Doszedł we wskazane miejsce, zaglądając do ciemnego kantorka. Starał się znaleźć włącznik światła, ale po chwili zorientował się, że czegoś takiego w tym schowku w ogóle nie ma. Westchnął ciężko, wchodząc do środka i rozglądając się po pomieszczeniu pełnym mioteł, mopów, wiader i tego typu przedmiotów. Łopaty jednak nigdzie nie było widać. Poirytowany, zaczął przeglądać rzeczy i wtedy drzwi zamknęły się z hukiem, na co on aż podskoczył. W środku zapanowała niesamowita ciemność, co zaczęło go przerażać. Wszystkie przedmioty w ciemności zaczęły nabierać nieprzyjemnych kształtów, tylko potęgując atmosferę niczym z horrorów. Dopadł do drzwi zdenerwowany, przekręcając i w panice szarpiąc gałkę, aby jak najszybciej się wydostać. Drzwi ani drgnęły.
Usłyszał niepokojący dźwięk kroków tuż za plecami. Drgnął, bojąc się odwrócić, łapał nerwowo powietrze w płucach, czując jak ciepły oddech owiewa jego częściowo odsłonięte przez czapkę uszy i policzki. Szarpnięcie rękawa kurtki sprawiło, że odwrócił się zaniepokojony, mając wrażenie, że serce ma już w gardle. Nic za nim nie stało, widział jedynie ciemność. Nagle usłyszał chrzęst zamka, a drzwi tak po prostu otworzyły się z charakterystycznym skrzypnięciem. Przełknął ślinę, wypadając na oświetlony korytarz i przestraszony spoglądając w pozornie pusty schowek na miotły.

Odetchnął ciężko, z dumą spoglądając na odśnieżoną dróżkę prowadzącą do drzwi zamku. Został mu jeszcze podjazd… Wbił łopatę w jedną z większych zasp, opadając zmęczony na puszysty i przyjemnie zimny śnieg.
Może i temperatura na dworze wynosiła kilka stopni na minusie, ale przy takiej pracy łatwo się zgrzać.
Wbił swoje błękitne tęczówki w tak samo błękitnie, bezchmurne niebo. Słońce świeciło przyjemnie, nie ogrzewając jednak ziemi. Było tu tylko ozdobą. Naruto uśmiechnął się lekko, zamykając oczy i wylegując się w śniegu. Nienawidził zimna, ale uwielbiał niebo i słońce. Kojarzyło mu się to z plażą Kalifornijską… Jak bardzo chciałby tam teraz mieszkać…
Z rozmyślań wyrwało go miauknięcie. Uchylił powieki, spoglądając na przyglądającego mu się czarnego kota. Zwierz przekrzywił główkę, oblizując czarny nosek. Uzumaki uniósł się na ramionach, wyciągając dłoń w rękawiczce, aby pogłaskać czworonoga, ten jednak zwinnie uchylił się przed jego ręką znów miaucząc i spoglądając na niego wyczekująco. Naruto zmarszczył brwi zdziwiony.
Kot posłał mu ostatnie spojrzenie zielonych oczu, po czym odwrócił się i zaczął zwinnie pokonywać drogę zawaloną śniegiem. Blondyn zagryzł wargę, odprowadzając go spojrzeniem. Gdy zdał sobie sprawę, że ten kot jest tak samo tajemniczy jak cała posiadłość i gdyby tylko dowiedział się, jak to on robi, że potrafi po prostu rozpłynąć się w powietrzu, to możliwe, że odkryłby tajemnicę posiadłości. Od razu zerwał się na równe nogi i pobiegł za zwierzęciem.
Czarny czworonóg zatrzymał się, oglądając na blondyna. Znów miauknął coś pod nosem, najwidoczniej na niego czekając. Kiedy Naruto był już w miarę blisko niego, ponowił swój marsz, prowadząc chłopaka gdzieś na tyły posiadłości.
Wszystko było pokryte białym puchem, a nogi blondyna grzęzły w śniegu do połowy łydek. O dziwo kot zgrabnie radził sobie z tym problemem. Naruto, walcząc z denerwującym puchem, nie miał nawet czasu przyjrzeć się bardziej okolicy. Zrobił to dopiero, kiedy kot się zatrzymał.
Doszli w miejsce, które blondyn widział z okna korytarza, kiedy odkrył, gdzie znajduje się biblioteka.
To najwidoczniej był jakiś ogród, przynajmniej był nim kilkadziesiąt lat temu, bo teraz bardziej przypominał stary cmentarz… Na samą myśl o tym po plecach chłopaka przebiegły nieprzyjemne dreszcze i zrobiło mu się zimno, choć jeszcze chwilę temu był rozgrzany.
Jego uwagę zwrócił posąg stojący na samym środku placu, częściowo przykryty śniegiem. Przedstawiał jakąś kobietę obejmującą się ramionami i spoglądającą w stronę lasu, który rozciągał się na tyłach posiadłości.
Naruto zagryzł wargę, spoglądając na kota, który podszedł do jakiejś wystającej spod śniegu pionowej, marmurowej tabliczki. Blondyn dopiero teraz zauważył, że były takie jeszcze dwie i od razu zrozumiał, co to mogło oznaczać.
- O Boże – aż zakrył usta dłonią, spoglądając na przykryte śniegiem groby. Serce zaczęło mu szaleńczo łomotać w piersi, zaczął się bać, choć sam nie wiedział czego. Zawahał się, ale w końcu zrobił krok do przodu, ostatecznie podchodząc do tabliczki. Litery na niej były nieco zatarte, ale dało się je odczytać. Składały się w jedno imię i nazwisko oraz datę zgonu, nic więcej nie było tam napisane. Żadnej daty urodzenia…
Itachi Uchiha…
Nie było tu również znaku krzyża, co raczej oznaczało, że mężczyzna nie był katolikiem. Naruto wciągnął nerwowo powietrze do płuc, przypominając sobie akty zgonu, które znalazł w bibliotece.
Spojrzał na kota nieco nerwowo, zaczynając się obawiać nawet tego zwierzaka. W tym domu coś było. To nie była normalna posiadłość…! Zwilżył wargi, podchodząc do kolejnego grobu.
Znów tylko imię i nazwisko wraz z identyczną datą śmierci. Fugaku Uchiha… Następny, Mikoto Uchiha.
Wpatrywał się w trzy nagrobki, nie wiedząc, co o tym myśleć. Kto normalny chowa ciała w pobliżu posiadłości, w której mieszka? I dlaczego nie ma tu dat urodzin? Zwrócił swoje spojrzenie na miejsce, gdzie chwilę temu siedział czarny kocur. Teraz było puste…
Co tu się dzieje?
Ten kot też nie był normalny… Tu nic nie było normalne.

Obudził go znajomy, elektryzujący zapach i dotyk na brzuchu. Chłód, jaki odczuwał na skórze, uświadomił mu, że jest nagi… A przecież ubierał piżamę. Ciepła dłoń przesunęła się z jego piersi na biodro, badając subtelnie opatrunek, pod którym kryła się okropna rana w kształcie litery „S”. W tamtym momencie czuł się jak sparaliżowany. Nie potrafił się nawet poruszyć. W głowie miał pustkę, tak jakby coś usunęło jego myśli, omamiło go.
- Zapamiętaj, że jesteś tylko mój – usłyszał niski głos, przez który po plecach aż przebiegły mu dreszcze. Ten ton był taki hipnotyzujący, jego barwa była zimna, ale też ciepła, w uszach Naruto brzmiał jak najpiękniejsza melodia, sprawiająca, że serce zaczęło mu bić szybciej. Chciał go jeszcze raz usłyszeć… I jeszcze raz… Chciał słuchać tego cudownego głosu już zawsze. Chciał ciągle czuć ten zapach.
Ale mimo wszystko także się tego bał. Ten głos, zapach, dotyk kojarzyły mu się z przeraźliwym bólem.
Poczuł pocałunek tuż nad opatrunkiem, a po chwili ciepły język zmierzający do góry. Zatrzymał się na jego lewym sutku, przygryzając go. Z ust blondyna wyrwało się westchnięcie, ten dotyk palił, ale też koił. Naruto nie miał w tamtej chwili pojęcia, co się z nim dzieje. Leżał tylko i oczekiwał kolejnych pieszczot.
Ciepłe, miękkie wargi przesunęły się na jego obojczyk, całując jeszcze niezabliźnioną ranę, która powstała pewnej nocy w nieznanych dla blondyna okolicznościach. Nie minęła chwila, a Naruto poczuł usta osobnika na swoich. Oddychał nerwowo, zaciskając dłonie na kołdrze, chciał otworzyć oczy, ale coś mu w tym przeszkadzało. Chciał wstać, ale nie potrafił. Chciał coś powiedzieć, krzyknąć, a nawet jęknąć, ale nie mógł, głos mu uwiązł w gardle, wydawał jedynie niezrozumiałe charczenie.
- Nie bój się – znów usłyszał jego melodyjny głos. Język postaci z pasją gładził wydatne wargi blondyna, nie starając jednak się w nie zanurzyć. Dłoń znalazła się na udzie chłopaka, masując je subtelnie. Naruto zaczął odczuwać podniecenie, choć przecież osobnik nie robił nic takiego, co mogłoby doprowadzić do wzwodu. Ale ten zapach, głos, a nawet obecność postaci… Blondyn sam nie wiedział, co to wszystko ma oznaczać. Strach i zaufanie w jednym, paranoja.
Usta zsunęły się z powrotem na obojczyk. Język przez chwilę badał ranę, którą pokrywały strupy. Dłoń dalej gładziła jego udo, od czasu do czasu przesuwając się wyżej na pachwinę, omijając jednak powoli już twardniejącą męskość chłopaka. I wtedy cała przyjemność rozpłynęła się, nie zostawiając po sobie nic, prócz bólu. Znów ból… Plecy Naruto wykrzywiły się w nienaturalny łuk, z jego gardła w końcu wydarło się pełne cierpienia jęknięcie. Czuł, jak coś rozrywa mu szyję, a raczej skórę na obojczyku. Całe jego ciało zaczynało promieniować bólem. Czuł również, jak zaczyna ubywać mu krwi, opadał powoli na pościel, będąc coraz słabszym. Nie wiedział, ile to trwało, ból także odczuwał już jak przez mgłę, stawał się mniej realny. Odpływał…
- Śpij – usłyszał jeszcze hipnotyzujący głos. Odpłynął.

Znienawidzony dźwięk budzika wdarł się do jego świadomości. Przez chwilę słyszał go jak przez grubą ścianę. Był cichy, z każdą chwilą jednak wzbierał na sile zmuszając blondyna do uchylenia ciężkich, zmęczonych powiek.
Uniósł rękę, która natychmiastowo opadła z powrotem na poduszkę. Była ciężka… Tak samo jak jego niezwykle wykończone ciało. W końcu jednak udało mu się wyłączyć denerwujący budzik w komórce.
Odetchnął ciężko, wbijając swój wzrok w pożółkły i miejscami odpadający sufit. Zwilżył językiem spierzchnięte wargi, czując, że w ustach ma niezwykle sucho. Chciało mu się pić, nie miał jednak siły, aby się choćby podnieść.
Zaczęło mu się powoli przypominać to, co działo się w nocy. Cudowny, hipnotyzujący zapach. Głęboki, ochrypły głos, którego mógłby słuchać godzinami. Czuły dotyk i… ból.
Tak, znów ból.
Ból towarzyszył mu każdej nocy. Każdej nocy towarzyszył mu również strach i podniecenie zarazem. Gdyby wiedział tylko, co lub kto wywołuje w nim takie emocje…
Wypuścił powietrze ze świstem, podnosząc się ostrożnie do siadu. Przejechał dłońmi po ranie na obojczyku, dostrzegając, że jakby teraz była ona większa. Poderwał się z łóżka, czego natychmiastowo pożałował. Opadł znów na materac, gdyż zakręciło mu się w głowie i aż pociemniało przed oczami.
Wziął kilka uspokajających oddechów, po czym – już dużo wolniej – wstał i skierował się do łazienki. Stawiał ostrożnie swoje kroki, bojąc się, że w każdej chwili może upaść i rozbić głowę o podłogę.
Stanął przed lustrem, ze strachem przyglądając się swojemu odbiciu. Uchylił usta, po czym je zamknął. To na pewno był on?
Jego skóra – zazwyczaj opalona – teraz była niezwykle blada. Oczy były podkrążone zapewne z przemęczenia. Rana na obojczyku wcześniej była tylko wąską, podłużną linią, teraz wyglądała wręcz makabrycznie. Była jakby rozerwana w poprzek, miała około pięciu centymetrów szerokości, lecz jednak nie była głęboka.
Przełknął ślinę, gładząc posiniałą dookoła skórę. A jak wdało się zakażenie?
Zacisnął dłonie na umywalce. Miał już dosyć. Każdej nocy coś… Najpierw nieszkodliwe zranienia na nadgarstkach, później to coś dużego na biodrze, a teraz ten obojczyk… Zsunął się na podłogę.
Co tu się działo?
Przecież sam nie zrobiłby sobie takiej krzywdy! Przetarł dłonią zmęczoną twarz, opierając się nagimi plecami o zimną ścianę. Dopiero teraz uświadomił sobie, że jest obnażony.
Podkulił nogi, opierając czoło na kolanach.
Teraz to wszystko powoli nabierało sensu, w końcu w jakim domu płacą pięćset dolarów na tydzień za zwykłą opiekę nad nim? Może… Może Suigetsu naprawdę wiedział więcej, niż mówił? Może on ma z tym wszystkim jakiś związek?
Jego rozmyślania przerwał odgłos skrzypiących desek podłogowych w sypialni. Serce zabiło mu szybciej z przerażenia. Zamykał przecież na noc drzwi…
Ktoś był w pokoju obok. Słyszał odgłos równomiernie stawianych kroków, które po chwili ucichły, aby za chwilę zadudnić jeszcze głośniej.
Naruto przemógł się, wychylając z łazienki. Pokój był pusty i – wydawałoby się – nienaruszony.
Rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu, zupełnie nie przejmując się swoją nagością. Podszedł do łóżka, a jego wzrok zatrzymał się na jakiejś starej książce leżącej na kołdrze i starym, metalowym kluczu.
Nie przypominał sobie, ze zostawił to w tym miejscu… Sięgnął po książkę, która wydawała mu się dziwnie znajoma. Gdy tylko ją otworzył, przypomniał sobie skąd ją znał. Znalazł ją przecież w bibliotece, była o tych dziwnych, mistycznych stworach. Schował ją później gdzieś do szafy, obiecując, że ją poczyta. Niestety, zapomniał o niej.
Zagryzł wargę, przesuwając palcami po jej okładce.
Zupełnie jakby ta książka go prześladowała. Wtedy w bibliotece, sama przecież wypadła z półki.
Przymknął oczy, opadając na materac. Był wykończony tym wszystkim.

13 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza ! znaczy w komentarzach . ale to nie ważne . rozdział makabryczny . ale fajny . po co mu tyle tych ran ? ! nie możesz oszczędzić biednego Neruto ? ^^ zgaduję , że nie . ale i tak fajnie . za parę dni święta ! a zrobisz jakiś świąteczny mini - bonusik ? ;DD chciałabym , ale mogę sobie chcieć . rozdział niebanalny . podoba mi się .


    Fenek .

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż to jest horror z prawdziwego zdarzenia. Nieprzyjemne ciarki chodzą mi po plecach czytając to wszystko. Zwłaszcza ostatnie dwa rozdziały.
    Ja bym zwiewała z tego domu jak najszybciej.
    Istota, kimkolwiek to jest, zaznaczyła go sobie jako własność, makabryczna to była scena. I cały ten ból, który Naru czuje jest nie do wyobrażenia sobie.
    Ciekawe, kiedy pozna prawdę o tym co się dzieje i czy "to coś" się ujawni na tyle, że blondynek będzie mógł zobaczyć z czym ma do czynienia.

    Luana

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Naruto, tak to już jest, jak się mieszka z niewyżytym wampem :3 Na jego miejscu w tym momencie złożyłabym wymówienie, w ten, czy inny sposób xD Suigetsu od początku był bardzo dziwny, a teraz po prostu straszy x3
    Wampir w szafie... xD Mocne! Jestem bardzo ciekawa, jak to się dalej potoczy. Sui jest wilkołakiem? x3
    Napięcie czytelnika podczas zagłębiania się w rozdział jest wprost proporcjonalne do ilości przeczytanych zdań xD Jak Ty to robisz?! To opowiadanie jest genialne ^^ akie przynajmniej jest moje zdanie xD
    Pozdrawiam i życzę weny! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. az dziwie sie, ze blondynowi nie przeszlo przez czache "spier alaj stad jak najszybciej" ahaha ;D opis nocy - niesamowity <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym juz dwano padla psychicznie! Proponuje szpital psychiatryczny, moze to uwolni Naruto od tego wszystkiego???
    No dobra, teraz na serio. Podobaja mi sie strasznie jak opisujesz wizyte Sasuke u Naruto, choc mam nadzieje ze wreszcie sie czegos konkretnego dowiemy x333
    A Kiba bedzie mial pogrzeb? xD

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny ten Naruto... Znowu się w coś wpakował - jak zwykle ;-)
    Czekam na ciąg dalszy
    Do_ris

    OdpowiedzUsuń
  7. Znów zraniłaś Naruto! Eh.. zresztą też jestem sadystką, więc nie będę się tego czepiać, ale zastanawiam się kiedy wkońcu psychika mu siądzie. No cóż ja kocham horrory i dlatego to opko nawet z niedociągnięciami będzie mi się podobać (choć jak dla mnie twój styl pisania i fabuła jest ok). Eh.. czarny kociak.. naprawdę czasem wydaje mi się, że to sasek pilnuje naruciaka xD A ta książka to co? Czyżby Sasuś chciał by Naruś się dowiedział o tym iż jest wampirem *niewinne spojrzenie*... Wampiry są spoko lubią krew xD Suigetsu jakoś nigdy mi się nie podobał, ale tu wydaje mi się, że go jakoś bawi to cierpienie narusia.. ó.ó Dlatego ma u mnie plus xD Dobra nie przedłużam już. Czekam na nexta..
    Pozdrawiam i życzę weny
    Bye
    Ps. Cieszę się, że tak często wrzucasz nowe notki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać, że Uzumaki powoli nie wytrzymuje, choć nie dziwię mu się. I tak, gdybym nie miała teorii co do tego, że blondyn czuje wewnętrzny 'przymus', aby zostać w tej posiadłości...do czego dochodzi pewnie i ciekawość. W końcu każdy normalny człowiek postawiłby sobie jakże filozoficzne pytanie 'What the Fuck się tu dzieje?!'

    A Sasuke zdaje się( czy ja już o tym nie wspominałam ostatnio? Nie pamiętam =.=') CHCIEĆ, żeby Naruto odkrył jego tajemnicę. Nawet pomaga Uzumakiemu, podtykając mu pod nos układankę i z przekąsem mówiąc 'smacznego', czeka, aż Uzumaki ją ułoży ;)
    Jednak niebieskooki wykazuje tendencje do celowego, choć podświadomego, mijania się z prawdą. Jak z tą książką...


    B.T.W.

    Czy Uchiha zdaje sobie sprawę, że musi trochę zwolnić, bo za parę dni nawet reanimacja nie pomoże? Chyba, że kiedyś zmieni blondyna podczas snu w (o ile Sasu nim jest,bo w końcu nie wyjaśniłaś na 100%) wampira i będzie pozamiatane.


    U mnie nota jutro popołudniu...W końcu. =.='


    Pozdrawiam, Sasame :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej no, ja się zaczynam bać. Jak ostatnio przeczytałam rozdział to miałam koszmar, jakbym sama przeżywała to wszystko co Naruto.
    Naprawdę na jego miejscu bym uciekała gdzie pieprz rośnie i to jak najszybciej.
    Mimo, że jest straszne ( na serio ) to i tak będę czekała z niecierpliwością na następną notkę.
    Chyba jestem masochistką.
    Rozdział świetny, nadal dominuje dreszczyk emocji.
    Ciekawa jestem co dalej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Tego tekstu nie można czytać w dzień zdecydowanie. Lepszy klimat wieczorową porą. Jakby jeszcze wichura za oknem była, deszcz, burza, cudo ;> No ale naszemu blondaskowi takich atrakcji nie potrzeba, on ma swojego, no właśnie, cichego wielbiciela? ;) hehe Taka jestem ciekawa cóż to za stworzenie wymyśliłaś. No bo wampiry przecież śpią w dzień! Prawda? Może Twój jest inny, zmodyfikowany ;) Zwariuje prędzej niż Naruto. I te groby z datą śmierci tylko. Pewnie to ważne, skoro tak napisałaś. hm.
    Dobra koniec dumania, trzeba czekać.
    Wena i czasu :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się Ciebie boje! O.o' *trzęsie się* Czemu ja zawsze czytam, gdy jest ciemno?! Nie, ja nie mogę zajrzeć tu wcześniej, nie! Nigdy więcej! Będę czytać w dzień! *wbija to sobie do głupiego łba* Boże! Czasami lubiłam czytać takie rzeczy, a teraz nie mogę! Chyba za bardzo 'pokochałam' naszego blondyna, aby wyobrażać sobie, ze coś mu się takiego dzieje... Mimo to kocham to opo! >.< Niech się już Sas pokarze i Naru niech przeczyta ta książkę... Sui jest naprawdę straszny.. o.0

    OdpowiedzUsuń
  12. Też mi się wydaje, że Sasek to wampir. Jakoś jego ból nie robi na mnie wrażenia, co nie znaczy, że nie jest mi szkoda biednego, poszkodowanego, okaleczonego Narusza. Suigetsu jest dziwny i fajny zarazem. Podejrzewam, że kiedy Narusz nie może otworzyć oczu Sas pokazuje się w swojej postaci. Twoje opowiadanie jest jeszcze lepsze od pewnej książki o wampirach, którą dostałam od koleżanki na mikołajki, nosi tytuł 'Naznaczona', czy coś. Albo autorki używają tak banalnego języka, albo tłumacz poszedł na łatwiznę, ale nieważne. W każdym bądź razie podoba mi się to opowiadanie i wybacz, że tak rzadko komentuję, ale po prostu wchodzę na laptopa raz na ruski rok, jak to się mówi.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Woow, jestem tu pierwszy raz i na prawdę żałuje! Niesamowicie piszesz! Jest w twoim stylu coć co mnie urzekło! Nie, już koniec nie słodze...

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy