niedziela, 26 grudnia 2010

7. Tajemnica posiadłości

Tak narzekaliście na moje szybkie dodawanie rozdziałów, to stwierdziłam, że warto zwolnić ;D. Może naprawdę trochę przesadzałam, a i zbiory powoli zaczynają mi się kurczyć.
Na czwartek mam zaplanowany dla Was mały prezent, mam nadzieję tylko, że Wam się spodoba :D
***

VII. Informacje

Wszedł do kuchni, jak zwykle zastając Suigetsu przy stole z kubkiem kawy w ręku i gazetą. Białowłosy zerknął na niego spod swoich drucianych okularów, uśmiechając się szeroko, tak jak to miał w swoim zwyczaju.
- Dzień dobry, widzę, że masz za sobą kolejną ciężką noc – powiedział, nie wiadomo dlaczego rozbawiony. Przymrużył zabawnie oczy, przechylając głowę w bok i uśmiechając się – jak stwierdził blondyn – przerażająco.
Naruto zmarszczył brwi, zatrzymując się w pół kroku w drodze do lodówki. On na pewno coś wiedział…
Przełknął ślinę. A co jeżeli ma jakiś związek z tym, co dzieje się wieczorami? Co jeżeli to on przychodzi do niego każdej nocy? Co jeżeli Sasuke Uchiha w rzeczywistości nie żyje, a ten mężczyzna przed nim tak naprawdę jest psychopatą, którego bawi widok krwi?
W takim wypadku powinien jak najprędzej opuścić ten dom. Wrócić do dawnego życia i… Zamarznąć. Przemęczy się jeszcze z tydzień lub dwa, z tysiącem dolarów powinien sobie poradzić.
Gorzej jeżeli nie przeżyje tych czternastu dni.
Zwilżył wargi, zerkając do lodówki. Nie był głodny, ale wiedział, że powinien coś zjeść. Inaczej zemdleje z wykończenia. Wyciągnął dżem i masło. Wrzucił chleb do tostera, wstawiając czajnik na palnik.
- Masz prawo jazdy? – zapytał nagle Suigetsu. Naruto zerknął na niego kątem oka zdziwiony, po czym przytaknął niepewnie.
- Mam, ale dawno nie prowadziłem. Będzie już jakiś rok – powiedział cicho. Nie było mu po prostu dane prowadzenie auta. Nie miał na nie pieniędzy, z trudem uzbierał je na egzamin. Do teraz pamiętał, jak ciężko było pracować na cały etat w restauracji i czepiać się wszystkich możliwych dodatkowych robót.
- Zaufam ci. Na parapecie leżą klucze od samochodu, obok leży też ten od garażu – wskazał ruchem głowy na okno. Naruto zerknął w tamtą stronę, dostrzegając przedmiot, o którym mówił białowłosy. Kiwnął potakująco głową, zaczynając się trochę obawiać. Suigetsu daje mu ten samochód? A co jeżeli ktoś go porysuje albo, nie daj Boże, się gdzieś rozbije? – Już za niecały tydzień święta. Pan Uchiha kocha święta – westchnął, uśmiechając się pogodnie, jakby z rozczuleniem. Blondyn zmarszczył brwi, lubi święta? Przecież to akurat w ten dzień zmarła jego rodzina… A może to on ich zabił? – Kupisz najwyższą choinkę, jaką znajdziesz, oczywiście żywą. Dokupisz też bombki, koniecznie czerwone, jakieś lampki i złote łańcuchy – wyliczał. Naruto za to skupił się na własnych myślach… Skoro Uchiha obchodzi święta, to czy to nie oznacza, że…
- Sasuke jest katolikiem? – spytał, przerywając mu. Suigetsu spojrzał na niego nieprzychylnie, jakby chciał go zabić samym wzrokiem.
- Pan Sasuke albo Uchiha – warknął niemiło głosem przesyconym jadem. Po plecach blondyna aż przebiegły nieprzyjemne dreszcze. Przełknął nerwowo ślinę, przytakując.
- Pan Sasuke – poprawił się. Pochmurna mina Suigetsu nagle się rozpogodziła, a na jego ustach pojawił się tradycyjny uśmiech.
- Tak, pan Sasuke jest katolikiem. Jego mama była zagorzałą katoliczką, przeszło na syna – zaśmiał się. – Chociaż może nie w takich ilościach – dodał z zamyśleniem. – Pan Sasuke raczej nie bywa w kościele, jednak każde chrześcijańskie święto obchodzi.
Naruto zmarszczył brwi, wyciągając z tostera upieczony chleb. Ułożył go na talerzu, smarując masłem, a po chwili nałożył na niego dżem.
- Jego rodzina nie żyje, tak? – spytał po chwili namysłu.
- Tak – odparł białowłosy dopijając kawę i wstawiając pusty kubek do zlewu. – Mówiłem ci już, nie węsz tutaj – warknął, wychodząc z pomieszczenia.

Naruto wyjechał nowiutkim, białym mercedesem na wąską szosę. Zerknął jeszcze na posiadłość, która jak zwykle nie prezentowała się najlepiej. Zagryzł wargę, zaciskając dłonie na kierownicy.
Nic mu nie pasowało. Suigetsu, te jego zabobony i to jak przewrażliwiony jest na punkcie „węszenia” w posiadłości. Kiba, który nagle zniknął, nie żegnając się z nim nawet. I Uchiha, pracodawca, którego nie widział na oczy.
Jechał drogą prowadzącą do miasta, powoli zbliżał się do małej wioski oddalonej o dwa, może trzy kilometry od zamczyska. Gdy przejeżdżał koło zaśnieżonych domów, dostrzegł szarawy budynek, wyróżniający się na tle wszystko ogarniającej bieli. Kościół… Wyglądał na dosyć stary.
Zwilżył wargi, uważnie przyglądając się budynkowi. W filmach ksiądz zazwyczaj wiedział o wszystkim, co dzieje się we wsi i jej okolicach… A zresztą, gdyby tak popytać miejscowych? Zerknął na zegarek wskazujący godzinę dziesiątą rano. Powinien się uwinąć z tym wszystkim w dwie godziny, później może się tu zatrzymać i odwiedzić miejscową ludność.

Blondyn zatrzymał się przy dziale ozdób choinkowych. Na szczęście w supermarkecie nie było dziś tak wiele ludzi. Chociaż właściwie cieszyło go przebywanie w ich towarzystwie, miła odmiana po kilku dniach spędzonych na odludziu, gdzie mógł porozmawiać jedynie z przerażającym Suigetsu.
Pchnął wózek, uwieszając się na jego rączce i przelotnie przeglądając to, co znajdywało się na półkach. Zatrzymał się przy czerwonych bombkach. Nie patrzał na cenę, wybierał te ładniejsze. Wziął kilka opakowań, gdyż choinka, którą kupił, była naprawdę wielka. Trochę bał się prowadzić teraz samochód, kiedy ta znajdowała się na dachu, ale… Musi sobie jakoś poradzić.

- Naruto? – usłyszał zdziwiony kobiecy głos. Zerknął na różowowłosą uśmiechniętą dziewczynę, trzymającą w dłoniach czerwony, sklepowy koszyk.
- Cześć, Sakurcia – uśmiechnął się pogodnie.
- Cieszę się, że cię spotkałam! I tak miałam do ciebie dzwonić, bo mam propozycję – wydęła zalotnie usta. – Co robisz w Święta? – spytała, przestępując z nogi na nogę. Blondyn zmarszczył brwi, zastanawiając się.
- W Święta…? – chyba nie będzie musiał siedzieć w tym zamczysku… W końcu to już nie należy do jego obowiązków. – Nic… Tak myślę – uśmiechnął się.
- O, to fajnie! – powiedziała zadowolona. – To może byś do mnie przyszedł? Oczywiście nie będziemy jakoś tam tradycyjnie tego obchodzić. Po prostu nie chcę być sama, bo mama nie przyjedzie do mnie w tym roku i tak pomyślałam o tobie – wzruszyła ramionami. Sakura wiedziała, że Naruto nikogo nie ma. Nie znała jednak do końca jego przeszłości, ale blondyn nie chciał, aby poznała. Odwróciłaby się od niego, straciłby ją.
- No pewnie, to się jeszcze umówimy, co? – odpowiedział, sięgając po białe lampki choinkowe.
- Zadzwonię do ciebie jeszcze – podeszła do niego bliżej, unosząc się na palcach i całując go przelotnie w usta. – Do zobaczenia – powiedziała, obracając się na pięcie i odchodząc, kręcąc przy tym biodrami. Naruto uśmiechnął się do siebie, oblizując wargi. Sakura zawsze mu się podobała…

Wysiadł z pojazdu, zabierając specjalnie zakupiony w sklepie notesik i długopis. Zarzucił kaptur na głowę okrytą czapką, gdyż ostatnio było naprawdę zimno. Szybko pokonał odległość dzielącą samochód od wejścia do kościoła. Pchnął jedno skrzydło drzwi, wchodząc do ubogo urządzonego wnętrza. Ukucnął i wykonał znak krzyża, po czym ruszył przodem, przechodząc obok starych, poniszczonych ławek. Nie był katolikiem, ale uważał, że będąc w takim miejscu musi się godnie zachować. Zerknął jeszcze na ołtarz okryty zwyczajnym, poszarzałym obrusem. Wszystko było wykonane z drewna, każda figurka świętego i Jezusa na krzyżu… Mimo wszystko widać było, że owe posążki były niezwykle stare.
Skierował się do zakrystii, słysząc jak jego kroki roznoszą się echem po kościele. Zapukał w wiekowe drzwi, lecz nic mu nie odpowiedziało. Złapał za gałkę, przekręcając i otwierając je, wszedł do środka, rozglądając się po ciepłym, beżowym pomieszczeniu, którego ściany zdobiły obrazy z biblijnymi scenami.
- Przepraszam?– zapytał, gdyż nie był pewny, czy ktoś tu w ogóle jest. Po krótkiej chwili drzwi od jakiegoś pokoju obok otworzyły się, a w nich stanął uśmiechnięty, starszy mężczyzna z krótką, siwą bródką. Ubrany był w długą, czarną sutannę i gruby, kremowy sweter na zamek błyskawiczny. – Niech będzie pochwalony – blondyn przywitał się z duchownym, który przytaknął z łagodnym uśmiechem.
- Na wieki wieków, nie widziałem cię jeszcze tutaj – powiedział lekko ochrypłym, ale miłym starczym głosem.
- Jestem z lokalnej gazety Harrisburg – skłamał, wiedział, że w ten sposób szybko uzyska jakieś informację. – Piszę artykuł na temat posiadłości Sasuke Uchihy i jego rodziny. Wiem, że jest ona owiana tajemnicą i powstaje wiele plotek na ten temat – zmyślał na bieżąco, właściwie wczuł się w swoją rolę wścibskiego dziennikarza. – Ja jednak chciałbym dociec prawdy, pomoże mi ksiądz w tym?
Starzec zaśmiał się cicho, potakując. Był naprawdę przyjaznym człowiekiem… Miła odmiana po przerażającym Suigetsu.
- Oczywiście, że pomogę, wiem jednak niewiele – powiedział, gestem ręki zapraszając do pomieszczenia, z którego właśnie wyszedł. Przepuścił Naruto w progu, wchodząc zaraz za nim do swojego gabinetu. Pokoik był malutki, mieściło się w nim tylko jedno biurko i dwa krzesła. Jedno za nim, drugie przed nim. Był tak samo ubogi jak reszta kościoła. Sufit był pożółkły, a drewniana rama okna wyglądała tak, jakby miała się w każdej chwili rozpaść.
Blondyn zajął miejsce przed biurkiem, obserwując jak ksiądz siada za nim.
- Nazywam się Uzumaki Naruto – przedstawił się, nie zmieniając ani nazwiska, ani imienia. Wydawało mu się to bezsensu. I tak już nigdy tu nie zajrzy.
- Ksiądz proboszcz Jeff Noskov – odpowiedział, układając dłonie na blacie biurka i splatając je ze sobą. Naruto zagryzł wargi, zastanawiając się, jakie pytanie zadać pierwsze.
- Ludzie mówią, że Sasuke Uchiha nie żyje… To prawda? – podniósł na niego swoje przenikliwe, niebieskie oczy. Mężczyzna westchnął, wzruszając bezradnie ramionami.
- Ludzie wiele mówią. Ciężko wyłapać w ich słowach prawdę. Jednak z tego, co mi wiadomo, Sasuke Uchiha żyje i ma się dobrze, choć dawno go nie wiedziałem – uśmiechnął się lekko, obserwując jak blondyn skrupulatnie notuje wszystkie słowa w notesiku. – Nie za gorąco ci w tej kurtce? Tu jest zimno, ale nie aż tak – zaśmiał się.
Naruto zwilżył wargi, odkładając swój kajet. Wstał, ściągając szal, czapkę i kurtkę. Powiesił to na oparciu krzesła, znów zajmując miejsce. Sięgnął po notes, pozory trzeba zachować.
- Możemy kontynuować? – spytał, spoglądając na duchownego. Ten przytaknął. – A co wie ksiądz o rodzinie Uchiha?
Mężczyzna zmarszczył brwi, zastanawiając się chwilę.
- Niewiele – odparł po namyśle. – Przeprowadzili się tu pod koniec lat osiemdziesiątych. Kupili zamek od Lavienów. Ta rodzina od pokoleń zamieszkiwała posiadłość, jednak w końcu dotknął ich brak pieniędzy i byli zmuszeni sprzedać budynek wraz z działką – powiedział pogodnym głosem. W kącikach jego oczu widniały zmarszczki, zapewne od częstego uśmiechania się. Naruto jednak nie mógł powiedzieć, że źle czuł się w jego towarzystwie. Ksiądz Noskov był naprawdę uprzejmym, starszym człowiekiem.
Blondyn zwilżył wargi, notując. Gdy skończył, spojrzał na mężczyznę, oczekując dalszej części jego opowiadania. – Po trzech, może dwóch latach brat Sasuke, mama i tata zginęli w tajemniczym pożarze. Nikt nie wiedział, o co chodziło, nawet policja. Dom był nienaruszony, jedynymi znakami pożaru były ich ciała… A może raczej to, co z nich zostało – mówił dalej, po czym uciął. Pokręcił bezradnie głową, wzdychając ciężko. – To była prawdziwa tragedia dla Sasuke. Wtedy ostatni raz go widziałem. W Boże Narodzenie dziewięćdziesiątego pierwszego roku – zakończył, układając całe dłonie na blacie biurka.
Naruto przełknął ślinę…
- A nie uważa ksiądz, że… Sasuke Uchiha sam ich zabił? – spytał, marszcząc brwi. – Znaczy… W tym wypadku podpalił – poprawił się.
Ksiądz przez chwilę przyglądał mu się z zastanowieniem. Zupełnie jakby słowa blondyna wydawały mu się prawdziwie. Ostatecznie jednak pokręcił przecząco głową.
- Nie… Policja też na początku podejrzewała go, ale Sasuke za bardzo kochał swoją rodzinę. Mama, tata i brat byli dla niego wszystkim – uśmiechnął się do swoich wspomnień. – Sasuke to był naprawdę miły chłopak… Teraz pewnie jest już dorosły, wtedy miał zaledwie dwadzieścia kilka lat…
Naruto przygryzł wagę. Ale czy Suigetsu nie mówił mu, że Sasuke jest młody? Skoro to wszystko, co opowiadał ksiądz działo się w latach dziewięćdziesiątych to… Sasuke miałby już ponad czterdzieści lat!
Chociaż tak właściwie… Gdyby się uprzeć, to dla Hozukiego te czterdzieści lat to może nie być aż tak wiele…
- Wie ksiądz coś o Suigetsu Hozukim? Podobno został przygarnięty przez Uchihę – zadał kolejne pytanie. Siwowłosy mężczyzna odetchnął ciężko.
- O nim wiem akurat niewiele. Został przygarnięty kilka lat po tragedii w posiadłości. Trochę dziwny jest. Miejscowi się go boją… Ale miejscowi boją się wszystkiego. To są tacy ludzie, którzy codziennie biegają do kościoła, a wierzą w zabobony – prychnął. – Są mili, nie zaprzeczę, ale to, co wyrabiają z wiarą przerasta ludzkie pojęcie! – już na pierwszy rzut oka widać było, że proboszcz był niezwykle gadatliwym człowiekiem. To jednak zupełnie nie przeszkadzało blondynowi. Im więcej informacji, tym prędzej zrozumie, co takiego dzieje się w tej posiadłości. – Czarny kot to dla nich symbol śmierci, wystawiają przed drzwi miskę z jedzeniem dla złych duchów. Czczą jakichś innych bożków mających chronić ich pola, domy i rodziny, a wszystko to przy wierze chrześcijańskiej. Mieszkańcy tej wsi są naprawdę głupiutcy, nic dziwnego, że uważają posiadłość Uchihy za przeklętą – wzruszył ramionami. Naruto aż otworzył oczy.
- Za p-przeklętą? – zająknął się. Przecież on tam mieszkał!
- Tak, ale to tylko głupie gadanie – machnął ręką. – Osobiście poznałem Sasuke i muszę powiedzieć, że jest naprawdę sympatycznym człowiekiem – uśmiechnął się. Naruto przytaknął, chociaż nie był co do tego przekonany.
Wstał, ściskając dłoń duchownego.
- Dziękuję bardzo za pomoc przy artykule. Nawet ksiądz nie ma pojęcia, jak bardzo te informacje są pomocne – uśmiechnął się szeroko, chowając notes do kieszeni spodni. Założył szybko kurtkę, owinął się szalikiem i na głowę wcisnął czapkę.
- Bardzo się cieszę, ale niestety nie jesteś dziennikarzem – zaśmiał się rozbawiony. Naruto zamarł. – Jesteś nową pomocą w posiadłości, wszyscy we wsi o tobie mówią – pokręcił wesoło głową. – Ale rozumiem, też chciałbym wiedzieć, dla kogo pracuję – mrugnął okiem, uśmiechając się szeroko. – Poznałem Sauke i oprócz tego, że jest sympatyczny, jest także bardzo tajemniczy. Nic dziwnego, że chciałeś się więcej dowiedzieć. Tak więc życzę powodzenia w pracy.

17 komentarzy:

  1. "Tak narzekaliście na moje szybkie dodawanie rozdziałów, to stwierdziłam, że warto zwolnić ;D." Wiedziałam, że trzeba trzymać gębę na kłódkę (wali głową w stół) ;)
    Czyli nie jest w podobnym wieku jak myślałam, no chyba, że jest tym domniemanym wampirem, to tak ;)
    Sakurka, hm, no i znowu będą bęcki za całowanie się po kątach. A mówił, że jest jego? Trzeba słuchać głosów ;)
    Ciekawa jestem tych świąt. Skoro tak lubi, to będzie musiał obejrzeć tę choinkę, a to równa się z wyjściem z ukrycia. No zobaczymy co to będzie dalej.
    Ściskam jeszcze świątecznie, a co tam, jeszcze są :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha! Niezły proboszczula ^^". Ależ nam Naruto zadziwił. Podoba mi się ten koleś choć na co dzień nie pałam pozytywnymi uczuciami do księży (mimo iż jestem katoliczką. Teoretycznie ^^").
    Uzumaki nie wiele dowiedział się od Noskova pomijając informacje na temat dziwnych mieszkańców wioski i ich strachu przed Suigetsu, ale co się dziwić? W twoim opowiadaniu jest nieco... przerażający. Choć muszę przyznać, że lubię go takiego.
    No i dowiedział się, że Sasuke... PAN Sasuke jest miły, bądź był miły, i że Houzuki ma odmienne pojęcie na temat młodości ^^".
    Sakura... nie lubię jej (wręcz jej nienawidzę) a tym bardziej kiedy podoba się Naruto. Mam nadzieję, że Sasuke nie będzie się znowu znęcał nad blondynem za to, że ta różowowłosa pomyłka genetyczna go pocałowała. I chciałabym żeby Naruto musiał na święta zostać w posiadłości xD (ja wcale nie jestem wredna ^^').
    Czekam na kolejny rozdział i życzę weny.

    PS.
    Niech Naruto zabierze się za czytanie książki o wampirach i etc. x)

    OdpowiedzUsuń
  3. No,no,było trza nie narzekać z tym,że dajesz często ;p
    No ciekawe czy wyjdzie zobaczyć choinkę hehe
    Och coś czuję,że znów Naruto się dostanie za spotkanie z Skurą ;p
    Pozdrawiam
    jusoks

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale do czwartku dodasz chociażby jeszcze jeden rozdział?? Proszę ;D Mi tam podobało się jak dodawałaś wcześniej, teraz nie mogłam w miejscu usiedzieć czekając na kolejną cześć. A co do notki, to cóż, genialna jak zwykle ;D Sasuke pewnie nie puści Naru na święta do Sakury. Byłby zbyt zazdrosny. Hihihi. Czekam na kolejny rozdział i na tę czwartkową niespodziankę ;D
    Pozdrawiam, kauru

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto narzekał?! X.X zabiję... przesz ja kilka razy dziennie zaglądałam tutaj, sprawdzając, czy przypadkiem nie ma nowej notki... ja tu, delikatnie mówiąc, zdychałam czekając na nexta...
    ughh...
    no, a co do Sakury... nie lubię jej! taka suka... jak zawsze z resztą xD i zgadzam się z Daimon, Naruciakowi dostanie się za te całusy... fuu.. x.x w sensie że fuu, bo to ta różowa krowa...
    no...
    ale jak mu się dostanie to fajnie, ja lubię sado-maso xDD chociaż może tak bez przesady... no ale lubię xD
    a jeszcze jedno!
    kurde... inaczej myślałam o wieku Sasuke, ale właśnie, dalej nie wiem kim on jest... może jakiś demon, wampir czy jakaś inna cholera, które nawiasem mówiąc uwielbiam xD
    w ogóle uwielbiam to opowiadanie! kocham! mówię Ci, to najlepsze opowiadanie jakie wymyśliłaś... jest wciągające i niezwykle trzyma w napięciu...
    no... ale to już mówiłam i inni zresztą też xD
    i kiedy Sasu się w końcu pokaże?! i nam i Naruto przede wszystkim... i ciekawe czy mu się choinka spodoba...
    nawiasem mówiąc, ja mam żywą choinkę z przeważającymi czerwonymi bombkami i mniejszą ilością złotych xD no i czerwone i takie żółto-białe[? x.x] światełka.. xD
    dobra, nie ważne ^^"

    dobra kończę już, bo zaczynam pieprzyć od rzeczy...
    całuję i czekam z niecierpliwością na nexta i tą niespodziankę ;*

    życzę dużo weny i radości z pisania! ;] ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. brzuch mnie boli od tego picia, jezuu. musiałam się wyżalić tu, żeby nie było, że ci jęczę ciągle na gg xD
    ale no serio, co za dużo to nie zdrowo, wódka to twój wróg, żołnierzu!
    ale żołnierz żadnego wroga się nie boi nahaha! ;3
    ...
    dobra, już.
    ludzie, czwartek to już niedługo. poniedziałek, wtorek, środa i... CZWARTEK!
    czwaaartek, znów będzie czwaaaartek *śpiewa*
    oh, boże, czy mi się wydaje, że mój komentarz znowu będzie najbościejszy? taki bogaty w treść i z tym no... z puentą, o!
    przesłanie moralizatorskie tekstu w poezji średniowiecznej liryki.
    no przecież ja wiem, co piszę.

    uwielbiam Sui. jest taki ten. tajemniczy. mrohny hahahah xD
    oh boże. więcej nie piję ze szwagrem, bo to się zawsze źle kończy, no. już wczoraj to sobie obiecałam i co?! i nico. nie umiem dotrzymywać postanowień. *użala się*

    JA CHCĘ SASU. SASU NA PEŁNY ETAT, A NIE MA ZMIANĘ NOCNĄ. się nie wysypia przez ciebie chłopak, chamka z ciebie, no.
    kocham cię, wiesz? ;333 *tuli się*

    OdpowiedzUsuń
  7. To się nazywa full zestaw informacji xd!
    i co on ma teraz biedak myśleć? Bo z jednej strony taaka dobra opinia, a z drugiej nocne bóle i w ogóle. eee... majaczę, nie?
    po prostu jak zwykle świetnie! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja i mysle, ze wiekszosc czytelnikow raczej nie narzekala na predkosc notek, wrecz przeciwnie! Umieralam z tesknoty! Jak sie ucieszylam widzac nowy rozdzial! Wspanialy zreszta jak wszystkie inne!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mała przerwa w rwącej akcji jak widzę :) i do tego utrzymana w świątecznym klimacie... Czekam na kolejny fragment z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No w końcu! >:3 Chyba codziennie wchodziłam i sprawdzałam, czy jest nowa część >< (A sama prawie w ogóle nie oddaje ^^" eheheh... ) Ale nie ważne!
    Kurcze, mnie nawet ten ksiądz w Twoim opowiadaniu przeraża xD Suigetsu... Ten człowiek jest zły Dx Sasuke jest zuy... Kurcze! Na miejscu Naruto już bym wiała. Może zarobiłby co nieco przed monopolowym x3 Ewentualnie pod latarnią *-* Em...
    Napisz szybko kolejne części! Ja nie narzekałam, że tak często! Dx Właśnie fajnie było ^^
    No i Naruto znowu w nocy się oberwie za rozrabianie z Sakurwą na boku. Taak... Ulubione święto Sasuke... Pewnie ciała członków jego rodziny były zwęglone na popiół, jak w Buffy postrach Wampirów Dx Uwielbiałam ten serial ^^
    Nie wiem... Byli nieostrożni i odsłonili okno w biały dzień, czy jak? Dx Mieli na obiad sałatkę czosnkową? No bo w to, że nagle wpadł krzyż i ich dorwał, nie uwierzę! ...
    Mam nadzieję, że szybko dowiem się o co tam chodzi x3 To opowiadanie wciąga! xD
    Pozdrawiam! Szczęśliwego nowego roku! x3

    OdpowiedzUsuń
  11. W końcu coś mało przerażającego. Ufff... :3 Nawet nie wiesz jak kamień spadł mi z serca. W sumie jakby nie patrzeć, sama bym też się podała za dziennikarza, a ksiądz rzeczywiście milutki :3 Ale, że go rozgryzł xDD
    A to Ci pech.
    Rozdział, mimo że nie straszny, to i tak świetny.
    Wiesz, że czekam na następne z niecierpliwością i wcale zbyt często nie są dodawane rozdziały... chyba komuś się nudziło w domu i dlatego tak napisał xD
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawe , co tym razem mu się stanie za spikanie się z sakurą . znowu coś niemiłego . zapewne . XDD . rozdział ogólnie fajny . ale wampirkiem i tak może być . a co za psychopata podpalił jego rodzinkę ? każdy jest podejrzany ;> . odbija mi po świętach . XD za dużo czytania czegokolwiek . życzę weny . ^^

    Fenek .

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzy spostrzeżenia:

    1.Suigetsu ma dużo szacunku do Uchihy( a może tylko się go boi?). Jednak najważniejsze jest jego zachowanie. Sama także chciałabym się dowiedzieć, co dziwnego dzieje się wokół mnie, więc inicjatywa Naruto mi się podoba, jakkolwiek. Rozwija to postać i nadaje jej dynamiki x)

    2. Naruto jest chyba SERIO masochistą, przecież jak Sakura go pocałowała, to Sasuke znowu ją na nim wyczuje...a ciągu dalszego nie trzeba dopowiadać.

    3. Nie wiem czemu, ale jak padło stwierdzenie o starym, siwowłosym księdzu, zaraz pomyślałam o Sarutobim xD

    BTW. Sasuke 'kocha' święta...Czyżby dlatego, że był to ostatni dzień spędzony z rodziną?

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój pierwszy komentarz u ciebie :) Na początek powiem, że bardzo podoba mi się kolorystyka bloga i główna ozdoba graficzna. Wszystko jest przytłumione, stonowane, nienahalne. Duży plus i wygoda dla oczu :)
    Swoją przygodę z twoim blogiem zaczęłam właśnie od "Tajemnicy Posiadłości", raz, że uwielbiam klimaty grozy, dwa, ze to po prostu opowiadanie, które w chwili obecnej piszesz na bieżąco.
    I wiesz co? Podoba mi się :) Niech przemówi fakt, że przeczytałam całość za jednym zamachem, i na pewno przeczytam kolejną część, gdy tylko sie pojawi. Opowiadanie jest ciekawie prowadzone, język bogaty, fabuła urozmaicona. Nie jestem jakiś tam ekspertem, dla mnie opowiadanie powinno przede wszystkim zachęcać do dalszego czytania. "Tajemnica" spełnia ten warunek :D
    Wampiry, ach ach :> Sama popełniłam kiedyś one-shota z Sasuke jako wampirem i wiem, że dla autora to naprawdę pociągający temat ;D A jak przyjemnie się pisze! Mniam. Twój Sasuke jest tutaj megatajemniczy. Domyslam się, że to on jest tytułową tajemnicą posiadłości, i za szybko się nie objawi naszemu blondynowi. Mimo to trochę mi marudno, że jeszcze go nie było w pełnej okazałości X) Na osobną uwagę zasługuje Suigetsu - przyznam, że w Naruto jest to postać, która ani mnie ziębi, ani grzeje, a ty wyczyniasz z nim coś dziwnego, coś iście interesującego. Nadajesz mu nową twarz, która nie jest mi już obojętna. Ta jego obsesja na punkcie przesądów! XD Bardzo, bardzo mi się to podobało i miałam szczerą nadzieję, że w każdym rozdziale będzie się pojawiać smaczek w postaci kolejnego przesądu i Suigetsu odczyniającego czary. A tu ni ma XD Nie rezygnuj z tego, proszę cię! :D
    Naruto to również osobna historia - zwykły, normalny chłopak z charakterkiem, którego życie wrzuciło w nieprawdopodobną historię. Dobra kreacja. Nie mogłam znieść tylko jednego momentu - gdy rozpłakał się podczas 'znakowania'. Okej, bolało i tak dalej, ale ja na jego miejscu odwróciłabym się i dała sadyscie w twarz. No, może nie, nie wiem. Ale na pewno nie płakałabym sobie, bojąc się odwrócić i czekając, aż skończy. Wybacz, musiałam to napisać X)
    Poza tym fragmentem nic mnie szczególnie nie zbulwersowało :) Bardzo podoba mi isę motyw czarnego kota - ech, uwielbiam takie 'magiczne' akcenty. Co by nie powiedzieć, wiedźma to moja druga tożsamosć X) Nawet czarnego kota w domu mam XD Tylko miotła nie chce latać, cholerna. Ale dosć, nie o tym mialam pisać.
    Ciekawi mnie incydent z Kibą. Co z nim zrobił Uchiha? Zakonserwował w occie jak Sinobrody swoje żony, i postawił w gablotce na strychu jako nowe trofeum? X) Wybacz, odbija mi już ;D Ale ten zakaz co do odwiedzania pokoju na strychu skojarzył mi się właśnie z baśnią o Sinobrodym. I jeszcze z Disneyowską Piękną i Bestią. WTF, normalnie? Cóż ty tam w swojej główce mącisz i planujesz? X) Nie wiem, czy wytrzymam. Już teraz zżera mnie ciekawość.
    O, zapomniałam o jeszcze jednym bohaterze. Zamek. Tak, tak, zamek to dla mnie też bohater. Dobre opisy, budujące monumentalny obraz nawiedzonej posiadłosci. Jak u Draculi ;D Me likes it. Ogromne przestrzenie, niezmierzony labirynt pokoi i korytarzy... i biedny Naruto, który musi to posprzątać XD Nie no, żartuję. Ale motyw zamku i poświecanie mu tak dużo miejsca w opowiadaniu naprawdę mi się spodobał :) Duży plus za to.
    Kończę już ten wywód. Mam nadzieję, że cię nie znudziłam ;D
    Pisz dalej, niech Moc będzie z tobą ;)
    alien

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja bym na miejscu Naruto uciekała gdzie pieprz rośnie, ale to ja. Wielki marudny tchórz. W sumie niczego się nie dowiedzieliśmy... Nic konkretnego. Ech, Naruto ma przesrane, lepiej by nie spędzał świąt z Sakura bo może nawet umrzeć. Czy ten Uchiha nie wie jak dać komuś odrobinę przyjemności bez zadawania bólu?!
    Ech, a Sui macza w tym palce >.< Zabić go! Na stos z nim, na stos! xD

    Ech, nie mam weny na komentarz... A poprzedni miałam taki długi, a mi się strona odświeżyła >.<. Zło.
    Weny życzę! Więcej zagadek dla nas. xD

    OdpowiedzUsuń
  16. Aj, jak fajnie że jest ciąg dalszy... Napięcie rośnie ;-) Już nie mogę doczekać się, kiedy Naruto spotka się z Sasuke. Pozdrawiam
    Do_ris

    OdpowiedzUsuń
  17. Ech... teraz to się pokręciłam, ale to dodaje smaczku. Dowiemy się wszystkiego w swoim czasie. Uchiha katolikiem? A groby? *zamyśla się* To nie może chyba być wampirem. Nic nie rozumiem, to dodatkowo zachęca do czytania, bo ja człek ciekawski jestem, a ksiądz to mądry człek duchowny. xD Czekam na nn i tak jak pierwszy komentujący:jebudu o biurko. Mogłam też niegderac.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy