Kochani, specjalnie dodałam rozdział wcześniej, aby móc Wam złożyć życzenia noworoczne. Dlatego też wszystkiego co najlepsze w tym 2011 roku, żeby yaoi nie opuściło was nigdy :D. No i spełnienia marzeń, aby nawet te najbardziej nierealne się urzeczywistniły ;).
Szczęśliwego Nowego Roku 2011! :D
***
VIII. Sen
Naruto stał na drewnianym, wysokim taborecie, który ledwo co się trzymał w jednym kawałku. Kiwał się na wszystkie strony, przez co blondyn prawie zawału dostawał. Już od jakiejś godziny męczył się z założeniem światełek na choinkę. Tak! Same światełka, a jeszcze bombki i łańcuchy! Kiedy to niby zrobi? Już zbliżał się wieczór! Dodatkowo świąteczne drzewko było tak wielkie, że niemal dotykało czubkiem niezwykle wysokiego sufitu. Miało prawie trzy metry!
Nagle usłyszał jakby trzask łamanego drewna. Przełknął ślinę, podejrzewając, co to może oznaczać. Krzesło zachwiało się niebezpiecznie, po czym blondyn usłyszał kolejny nieprzyjemny dźwięk. Nie minęła chwila, a chłopak zleciał z półmetrowego taboretu na podłogę. Jego upadkowi towarzyszył głośny huk, niebieskooki upadł na plecy i przez chwilę nie mógł złapać oddechu.
Jęknął głucho, czując paraliżujący ból kręgosłupa. Na szczęście udało mu się uchronić głowę przed uderzeniem w podłogę. Wstał powoli, oddychając ciężko i nieco chrapliwie. Bolało!
Zerknął na połamany taboret, przeklinając pod nosem. Wstał ostrożnie, sięgając po to, co zostało z krzesła. Wolnymi krokami wyszedł na korytarz, a następnie opuścił dom, wyrzucając doszczętnie rozwalony taboret do dużego kontenera. Gdy wrócił, zajrzał jeszcze do kantorka w poszukiwaniu jakiejś drabinki. Znalazł taką kilkustopniową, ale co najważniejsze – wyglądała na stabilną. Nie myśląc więc wiele, wziął ją, zamykając za sobą drzwi od kantorka. Od ostatniego incydentu w nim bał się tego pomieszczenia. Właściwie… Bał się każdego pomieszczenia w tym domu. Pocieszał się jednak, że jeszcze kilka dni i rzuca tą robotę. Dwa razy dostanie wypłatę i spada do centrum Harrisburga. Wkupi się w łaski starego Smitha i poprosi o ponowne wynajęcie mieszkania. Właściwie to Smith nie brał aż tak wysokiego czynszu, jedyne czego wymagał to regularnej zapłaty. Ale jak na centrum stolicy Pensylwanii to i tak to, co wcześniej płacił za wynajem, było śmiesznie niską stawką.
Westchnął ciężko, wchodząc z powrotem do salonu. Podniósł zmęczone spojrzenie w choinkę i aż go zamurowało. Drabinka, którą złożoną trzymał pod pachą, upadła z hukiem na podłogę, a on z szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi ustami wpatrywał się w to, co miał przed oczami.
Białe światełka wesoło świeciły i odbijały się od czerwonych bombek oraz złotych łańcuchów na drzewku.
Choinka była ustrojona! Cała! Wszystko wyglądało tak idealnie jak na filmach! Każdy szczegół wydawał się być wieszany z niezwykłą starannością. Zamrugał... Nie było go chwilę. Dosłownie pięć minut! Kto uwinąłby się z czymś takim w pięć minut?!
- Suigetsu?! – krzyknął spanikowany, biegiem ruszając do kuchni, gdzie spodziewał się go zastać. I tak też było, białowłosy mężczyzna stał przed kuchenką, na której palnikach ustawione były dwa garnki z jakąś zupą w środku.
- Tak? – spojrzał na niego, mieszając potrawę.
- Byłeś w salonie? – spytał drżącym od przerażenia głosem. Białe brwi mężczyzny uniosły się w geście zdziwienia.
- Nie, a coś się stało? – odpowiedział pytaniem zaskoczony. Naruto przełknął ślinę, opierając się o ścianę i starając się uspokoić szaleńczo bijące serce i drżące dłonie. Wykonał dziwny gest głową, który był czymś pomiędzy przytaknięciem, a zaprzeczeniem. Sam już nie wiedział.
Zwilżył wargi, przewracając stronę książki, którą znalazł kiedyś w bibliotece i która tajemniczym sposobem rano znalazła się na jego łóżku. W jednej dłoni trzymał klucz, zaczytany przesuwając po nim palcami.
Nie była to może jakaś bardzo wciągająca lektura, zwyczajna bajka o mitycznych stworzeniach pisana jak tekst dokumentalny, co wydawało się śmieszne. Naruto czuł jednak, że musi ją przeczytać. Ta książka zdawała się go prześladować, więc powinien chociaż zagłębić się w jej treść.
Przewrócił kolejną stronę, zatrzymując się przy rozdziale o demonach. Westchnął ciężko, wkładając pomiędzy kartki swoją ulubioną pomarańczową zakładkę, po czym zamknął książkę, odkładając ją do szuflady szafki nocnej. Przetarł zmęczone oczy, ziewając. Sięgnął do malutkiej lampki, gasząc ją. W pokoju zapadła ciemność, jedynym źródłem światła był księżyc w pełni za oknem, którego poświata oświetlała łóżko blondyna. Chłopak zakrył się kołdrą, mając już za chwilę zasnąć… W jego głowie pojawiła się jednak myśl o tym, co może zdarzyć się w nocy. Zagryzł wargę, niepewnie rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu, każdy przedmiot, nawet krzesło i telewizor złowrogo wyglądały w mroku i zaczynało to niepokoić niebieskookiego.
A co jeżeli i tej nocy poczuje ten otumaniający zapach i kojący dotyk oraz usłyszy hipnotyzujący głos? Czy znów później wszystko zniknie za sprawą rozrywającego bólu?
Zacisnął dłoń na pościeli, wsłuchując się w nocną, przerażającą ciszę. Każdy, nawet najcichszy dźwięk powodował u niego szybsze bicie serca. Nie wiedział jednak, czy bije ono tak szybko z przerażenia, czy może podniecenia.
Bał się tego, co dzieje się w nocy, ale także uwielbiał czuć ten zapach, słuchać tego głosu i doznawać tego subtelnego dotyku na skórze.
Siedział tak z godzinę, stawał się coraz bardziej senny. W pewnym momencie już ledwo co unosił powieki, aż w końcu opadły one na oczy, a on osunął się lekko na poduszki. Zrobił to, czego tak się obawiał, zasnął.
Gorąco i duszno… Czuł jak piecze go skóra, nie mógł złapać oddechu. Dusił się. Uchylił powieki, usiłując nabrać powietrza. Zakasłał, z przerażeniem wpatrując się w płonący sufit, gdzieś dalej słyszał czyjeś krzyki i rżenie przestraszonych koni. Wszystko dookoła się paliło, a on leżał w środku tej kuli ognia, nie mogąc się nawet ruszyć. Zwilżył spierzchnięte wargi, czując ogarniające go przerażenie. Za chwilę zginie… Taka ma być jego śmierć?
Dojrzał czarny cień wyłaniający się spomiędzy języków ognia.
- Bracie! Bracie! – krzyczał owy cień, rozglądając się dookoła i poszukując jednej sylwetki.
- Tutaj! – coś kazało mu krzyknąć niskim i ochrypłym głosem, tak odmiennym od jego zwyczajowego. Zaraz… To nie był jego głos!
Czarna postać podeszła do niego. Blada twarz umazana była sadzą, czarne, długie kosmyki opadały mu na oczy i wyślizgiwały się z jego kitki. Mężczyzna podszedł do niego, pomagając mu wstać. Założył sobie jego rękę na szyję, oplatając w pasie.
- Mama i tata już czekają, niewolnicy się zbuntowali! – oznajmił zdenerwowany.
Naruto szedł, czując jak uginają się pod nim nogi, jak ciężko mu nabrać powietrza w płuca. Nadepnął na coś, spuścił wzrok na podłogę, dostrzegając twarz jakiegoś murzyńskiego dziecka. Jego oczy otworzyły się szerzej, a on był coraz bardziej przerażony. Co tu się działo!? Gdzie on był?! Kim był mężczyzna, który mu pomaga?!
Chociaż… Jego twarz wydawała się znajoma.
I wtedy, gdy byli już przy wyjściu, przed nimi stanął jakiś blady, długowłosy mężczyzna. Uśmiechnął się nieco wężowato.
- Czego jeszcze chcesz?! – krzyknął brunet, który mu pomógł. Długowłosy parsknął, po czym obnażył swoje wynaturzone zęby, rzucając się na nich.
Naruto poderwał się do siadu, oddychając ciężko. Rozejrzał się spanikowany po pomieszczeniu… Był w swojej sypialni…
Otarł spocone czoło, zwilżając spierzchnięte wargi.
- To tylko sen – powiedział, po czym opadł na poduszkę, starając się unormować swój przyśpieszony oddech i bicie serca. Bardzo realistyczny sen… Czuł tamto gorąco i ciągle czuł sadzę w ustach, a nie było to najprzyjemniejsze.
Odrzucił kołdrę na bok, zakładając buty. Wolał nie chodzić po tym domu na boso, nie wiadomo, w co tu można wdepnąć.
Podszedł do drzwi, wychodząc na spowity mrokiem korytarz. Rozejrzał się, przełykając nerwowo ślinę. Nie miał dobrych wspomnień z korytarzami w tej posiadłości.
Wypuścił powietrze ze świstem, stawiając pierwszy krok do przodu. Zamknął za sobą drzwi, słysząc jak nie naoliwione zawiasy wydają nieprzyjemny dźwięk potęgowany przez ciemność panującą w pomieszczeniu.
Ruszył szybko do przodu, ignorując szybko bijące mu w klatce piersiowej serce. Rozglądał się dookoła i aż odetchnął, gdy dotarł do schodów. Jak najprędzej pokonał je, dopadając drzwi kuchni. Sięgnął po włącznik światła, zapalając lampę wiszącą na suficie. Gdy tylko w pomieszczeniu zapanowała jasność, oparł się o ścianę, normując swój oddech.
Nie cierpiał tego domu…
Podszedł do szafki, wyciągając z niej małą butelkę wody, odkręcając ją pośpiesznie i przylegając wargami do gwintu. Pierwsze krople napoju przyjemnie oczyściły jego gardło z nieprzyjemnego smaku, który pozostał mu po śnie. Odetchnął z ulgą, opierając się biodrami o blat stołu kuchennego. Zakręcił pustą butelkę, wyrzucając ją do kosza na śmieci. Niepewnie spojrzał w stronę czarnego korytarza. Za chwilę będzie musiał wejść w ten mrok… Zwilżył wargi, podchodząc do drzwi. Jego dłoń sięgnęła wyłącznika światła. Zawahał się, ale w końcu nacisnął.
Zapanowała ciemność.
Nie myśląc już wiele, pędem ruszył do schodów, o mało nie przewracając się o zagięty dywan. Złapał się balustrady, szybko stawiając kroki na stopniach i wtedy to usłyszał. Cichą melodyjkę, która spowodowała, że aż przystanął. Delikatna pioseneczka niczym z pozytywki niosła się po przestrzeni, wywołując u blondyna niespokojne, przyśpieszone bicie serca. Krew aż wrzała mu w skroniach, a uszy łapały jedynie ulotny dźwięk.
Postawił nogę na wyższym stopniu, nie panując nad swoimi odruchami. Zaczął się wspinać, kierując się za melodią, choć chciał uciec do swojego pokoju i nie wychodzić z niego, póki nie nastanie ranek, to i tak parł na przód. Zupełnie jakby był jakąś marionetką, która wykonuje wszystko to, co każe jej lalkarz. Szedł długim korytarzem, dochodząc do kolejnych schodów prowadzących na drugie piętro. Dźwięki pioseneczki z pozytywki stawały się coraz wyraźniejsze. Przełknął nerwowo ślinę, wspinając się po schodach. Z każdym stopniem robiło się coraz zimniej, Naruto nie miał pojęcia, z czym to może być związane. Gdy dotarł na górę, rozejrzał się w poszukiwaniu źródła melodii. Ruszył korytarzem, czując na sobie spojrzenie postaci z obrazów. Aż dreszcze przebiegły mu po plecach.
Spojrzał na stare, drewniane schody i drzwi prowadzące na strych znajdujące się na ich szczycie. Podszedł bliżej, to stamtąd dobiegały dźwięki pozytywki… Postawił nogę na pierwszym stopniu, który zatrzeszczał złowrogo. Złapał się poręczy, podchodząc do wiekowych drzwi. Gdy wyciągał dłoń w kierunku klamki, melodia się urwała. Przełknął ślinę, przekręcając gałkę.
Zamknięte.
Mył lustro w starej łazience na parterze, będąc jednak myślami daleko od swojej aktualnej pracy.
Zastanawiało go to, co działo się wczoraj. Tamta melodia i to pomieszczenie na strychu. Kiedyś już słyszał dobiegające stamtąd kroki… Ktoś tam musiał być! Tylko kto? Suigetsu? Właściwie to nawet nie wiedział, który z pokoi należy do białowłosego. Może więc była to jego sypialnia…? Ale na strychu?
Zmarszczył brwi, spryskując gładką taflę lustra specyfikiem do czyszczenia okien. Zagryzł wargę.
A co jeżeli właśnie tam spał ten cały Uchiha?
Odsunął się od lustra, przyglądając się efektom własnej pracy. Było idealnie czyste. Uśmiechnął się do swojego odbicia, wrzucając szmatę do miski z wodą. Ukucnął i zaczął ją płukać.
Pomieszczenie było zamknięte.
Nachylił się do wanny, zaczynając ją szorować.
Było zamknięte, a to oznaczało, że ktoś miał klucz. Właśnie… Aż poderwał się na równe nogi, rzucając szmatę z powrotem do miski. Klucz! Wybiegł z łazienki, pędem przemierzając korytarz. Dotarł do schodów, których stopnie pokonał w zatrważająco szybkim tempie. Dopadł do drzwi swojego pokoju, prawie wyrywając je z zawiasów. Doskoczył do szafki nocnej, pośpiesznie otwierając szufladę i sięgając po klucz, który niedawno tajemniczym sposobem znalazł się na jego łóżku.
A co jeżeli to był właśnie znak?
Wyskoczył na korytarz, biegnąc schodami w górę na drugie piętro. Już po chwili dopadł drzwi strychu, z szaleńczo bijącym sercem i wrzącą krwią w skroniach wsunął klucz do dziurki. Zwilżył wargi, przekręcając. Zamek ustąpił.
***
Wiem, że powoli wprowadzam świąteczny nastrój, który u nas już się kończy, ale trudno. Nie udało mi się opublikować tego opowiadania wcześniej.
oh kobieto, przerwywać w takim momencie? :< nie masz serca :(
OdpowiedzUsuńbądź co bądź rozdział super, jak zawsze. po co mówić dużo-gdyby opowiadanie nie było super, nie czytałabym go haha :)
Chciałabym życzyć Ci dużo, dużo weny w nowym roku :)
Hurra! Jaka miła niespodzianka na koniec roku... Robi się coraz niesamowiciej... Już nie mogę doczekać się następnej części.
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego w Nowym Roku
Do_ris
Świetny rozdział:D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to opowiadanie.Świetna niespodzianka jeszcze w starym roku:D
Aaachh przerwać w takim momencie,wiedziałam,że tak zrobisz ;p gdy czytałam to czułam,że tak skończysz.Teraz będzie mnie ciekawość zżerać co on takiego tam znajdzie/zobaczy :D
Wszystkiego najnajlepszego Ci życzę w tym Nowym Roku no i oczywiście duuuużo weny :D
jusoks
Woooooooooooow.
OdpowiedzUsuńZnowu ten klimat grozy.
I jak tu można nie chcieć wracać za każdym razem.
Łe. Mimo wszystko i tak cię uwielbiam xDD
Niech Naruto już ujrzy Sasuke i będzie ok. Chociaż nie, ciekawość zżerająca od środka jest lepsza. Aż czuje się niedosyt.
Nie przejmuj się tym świątecznym klimatem, miło jest powrócić do takich chwil :3
A tak propo, to mogę pożyczyć na przyszły rok Uchichę do ubierania choinki ? Bo to raczej chyba on >.>
Pozdrawiam
Dobre! :) Pochłonęłam do śniadanka, dzięki za tak pyszny dodatek :*
OdpowiedzUsuńAch, bawisz się czytelnikami :D Niby nic się przez cały rozdział nie działo, nawet Uchiha się nie pojawił, ale za to udało ci się spotęgować nastrój grozy i tajemnicy. Skradanie się po schodach, małe przebudzenie w środku nocy... a, właśnie. Sen. Miałam nadzieję na coś więcej, a ty uchyliłaś zaledwie rąbka tajemnicy. Mam tylko historyczne zastrzeżenie co do niewolników. Jeśli dobrze pamiętam, to rodzina Uchiha zginęła w pożarze pod koniec XX wieku? Niewolnictwo w Pensylwanii zniesiono jeszcze przed rokiem 1800. No chyba, że księżulek i Suigetsu kłamali i Uchiha jest starszy, duuuużo starszy, niż mówili ;)
Naruto wreszcie załapał, jaki to klucz trzymał w pokoju. NIe mogę się doczekać następnego rozdziału :D
Szczęśliwego Nowego Roku :* Weny dużo!
alien
PS: Coś dziwnego, nie mogę wysyłać komentarzy jako zalogowany użytkownik O_o
Przerywać w takim momencie?!?! Dx Kurcze! Aż się bałam... W życiu nie chciałabym mieszkać w nawiedzonym domu! A ten sen... Jeszcze raz, w którym roku dzieje się opowieść? xD Niewolnicy? Skoro to miało być 20 lat temu? I nowiutkie BMW? Coś mi się tu nie trzyma kupy :3 Ale podobny błąd zrobiłam u mnie w głównym opowiadaniu. Chyba, że umiesz to zgrabnie wyjaśnić, to nie miałabym nic przeciwko, bo albo nie umiem czytać ze zrozumieniem, albo jakoś nie skupiłam się za bardzo na tamtym fragmencie, albo coś tam się nie klei :3
OdpowiedzUsuńPoza tym jak zwykle prawie przyprawiłaś mnie o zawał x3 Dobrze!
Szczęśliwego nowego roku 2011! X3 Duuuużo yaoi, weny i jeszcze raz pieniędzy! ^-^
Myślę, że to nie pomyłka z tymi niewolnikami, jakoś nie wierzę, że mogłabyś tak się pomylić. Bardziej naciągana jest historia rodu przez Sui i księdza. Chociaż Sui, to pracownik i opowiada co mu każą, żeby ukryć prawdę ale ksiądz? Chyba, że jest zaprzyjaźniony/zastraszony, hm. No zadałaś nam ćwieka moja droga, nie ma co.
OdpowiedzUsuńChoinka, no jaki on kochany, że ubrał ją za Naruto. W końcu nie mógł patrzeć jak jego... hm posiłek? kochanie? robi sobie krzywdę. Co prawda, tym sposobem doprowadził go prawie do zawału lub stracenia rozumu, ale liczy się gest ;)
No i klucz! W końcu zaskoczył! Na szczerbatego Dracule, co jest za tymi drzwiami?!
Mamy Nowy Rok, życzę więc wena :) wredna jestem, bo to jakby życzenie dla nas, czytających ;) A dla Ciebie zrealizowania nawet najbardziej zwariowanych pomysłów :*
Daimon
o kurcze, jak zwykle w najlepszym momencie ! :( No ale tym bardziej czekam na next x3
OdpowiedzUsuńTaki moment! TT.TT Ty mnie nabawiasz palpitacji serca! Wali i wali! Choinka? Co to za sen? O.o Klucz? Drzwi? Ile tu się działo! To opo jest niezwykłe. Nie będę już(narazie) chyba zgadywać. xD Lepiej się dowiedzieć w spokoju i przyśpieszonym oddechu. ^^ Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńA znając życie, na strychu będzie jedynie jakaś trumna? Nie wydaje mi się, że w następnym rozdziale dojdzie w końcu do bezpośredniej konfrontacji Sasuke i Naruto.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiemy już, jak Uchiha stał się wampirem, ale nie można się uśmiechnąć wężowato, nie ma takiego określenia, co to to nie. Ale oprócz tego małego błędu wszystko mi się podobało!:)
Ten FF ma bardzo fajną atmosferę i klimat. Teraz nie mam za bardzo czasu na komentarz, ale jak go znajdę, coś więc napiszę na temat twojego bloga :)
Pozdrawiam!
Koko
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Taki moment...taki dobry moment...czytam, czytam i nagle klapa! Rozglądam się ale dalszej części nie ma...ech...wszystko super, tak jak powinno być ;D Wiesz, że czytam Twoje opowiadanie w nocy przy zgaszonym świetle?? Ten klimat który tworzysz jest genialny. Każdy kolejny rozdział czytam na bezdechu ;D
OdpowiedzUsuńStrych, co? W horrorach zawsze mnie przerażał razem z piwnicą ;o Ale tam nic nie będzie, prawda? Pewnie jeszcze daleko zanim dojdzie do spotkania Naru z Sasuke...ale to nic! Czekanie zaostrza apetyt, potem lepiej się czyta ;D
Szczęśliwego Nowego Roku
Pozdrawiam,
kauru
jest świetnie! tylko tyle!
OdpowiedzUsuńcudo!
Muszę przyznać, że przez dwa dni przeczytałem wszytkie opowiadania oprócz oneshotow! Bardzo pięknie opisujesz całą historię. Masz do tego talent. Chyba pierwszy raz spotykam się z takim SasuNaru opkaowanym w fabule grozy. I twój styl pisania... Nie wiem jak to robisz, ale sprawiasz, że nagle znajduję się w Twoim świecie, gdzie Naruto ma zamiar wejść do tego tajemniczego pokoju a ja wraz z nim. Uwielbiam to!
OdpowiedzUsuńKeTo
Ciekawe. Tajemnice, sekrety, dość intrygujące noce, a to wszystko za sprawą "czegoś", lepiej byłoby "kogoś" :) Oj, biedny Naruto. Coraz bladszy, osłabienie, dobrze, że nie mdleję, ani nic z tych rzeczy.
OdpowiedzUsuńJestem cykorem, mnie tam już dawno nie byłoby, ale sytuacja blondyna nie jest zbyt ciekawa, więc nie ma wyboru. Jeszcze trochę, a będzie mógł wyrwać laczki z tej dziury, która przynosi same negatywne emocje... Chociaż pieszczoty przed zadawaniem bólu są kuszącą sprawą ^^.
Czy teraz Sasuke w końcu pokażę się Uzumakimu? Bo po co dawałby mu klucz skoro nie chciałby się z nim zobaczyć, nie? Cholera same tajemnice i problemy! Eh.
Sui, denerwuje mnie. Doskonale wie co jest grane i to jest właśnie przyczyną irytacji i bezradności Naruto! On też musi być wampirem, skoro został zaadaptowany zaledwie kilka lat po tym "pożarze" i nadal jest młody- może coś przeoczyłam? Jestem trochę roztrzepana, mogłam zapomnieć o czymś :)
Czy białowłosy nie będzie zazdrosny? Może traktuję Uzumakiego jak kolejny pokarm dla Pana, lecz Uchiha z nudów ma ochotę podręczyć swoją zabaweczkę? Czy to jest możliwe, że tak myśli Sui?
Podoba mi się Naruto. Obraca dziewczynami na prawo i lewo ( ciacho ), nie jest ofiarą losu, radzi sobie. Jest taki przyjazny i odważny? Raczej tak ^^
Lecz irytuję mnie trochę, ciągłe zastanawianie się, że jak to się dzieję lub tamto. Rozumiem, żyję w takich czasach, gdzie ludzie próbują wszystko tłumaczyć sobie logicznie, lecz ta jego "głupota" zaczyna mnie dobijać. Ale (kolejne), wiem, że osoba, która nie chcę widzieć i słyszeć niechcianych rzeczy wyjaśnia to byle jaką błahostką, tylko, aby to nie było prawdą... Horrory, brr. Nienawidzę xD Później spać nie mogę :)
Ah! Jestem nową czytelniczką, dobry wieczór :) Cieszę się, że będę czytać twoje ff :)
Życzę dużo weny :)
By Pazurek