Pod ósmym rozdziałem Tajemnicy, wiele z Was pisało mi, że coś pokręciłam z tym wiekiem i niewolnikami. Nie, kochani, nic nie pokręciłam ;d. Wszystko jest tak być jak powinno.
Wege – to był sen, a opowiadanie rozgrywa się w grudniu 2010 roku, czyli prawie w naszym czasie.
A teraz z innej beczki. Opis opowiadania Odnaleźć siebie macie na podstronie, ale żeby Wam ułatwić klikajcie tu.
Najpierw zajmę się raczej Suigetsu i Gaarą, a dopiero później skupię się na Sasuke i Naruto. Musicie mi wybaczyć, ale obie historie są ze sobą ściśle połączone. Każde wydarzenie ma wpływ na drugie i nie mogę zrobić tego inaczej :).
***
II. Odchudzanie czas zacząć!
Suigetsu siedział pod ścianą, zmęczony spoglądając na uczniów Konohy. Zbliżał się już drugi dzień, kiedy nie miał nic w ustach. Ale musi przecież jakoś zrzucić te głupie dwa kilogramy! Nie może się teraz obżerać.
Rozbrzmiał dzwonek, licealiści zaczęli podchodzić pod drzwi klas, w których mieli aktualnie zajęcia. Białowłosy podniósł się z podłogi, podtrzymując ściany, gdyż zakręciło mu się w głowie, a sam żołądek to mu chyba do kręgosłupa przyrósł!
Zamknął oczy, wzdychając ciężko i oczekując, aż nieprzyjemne zawroty miną.
- Um… Nic ci nie jest? – usłyszał znajomy, lekko ochrypły głos tuż obok. Uchylił powieki, spoglądając na blondyna.
- Nie, nie – pokręcił lekko głową, wolno podchodząc do swojej klasy. Napotkał obojętny wzrok Sasuke rozmawiającego z Nejim.
Jemu i Naruto najwidoczniej się układało. Oczywiście nie dawali znać, że między nimi coś jest, bo takie „ujawnienie się” to nie broszka Sasuke, ale nie kłócili się, a to już plus… Chociaż nie, kłócili się. Dosłownie o wszystko, jednak te kłótnie były już mniej zapalczywe niż kiedyś. Teraz po prostu były zwykłymi przytykami, taką tradycją.
Naruto przytaknął niepewnie, odsuwając się od niego.
Lekcje tego dnia ledwo przeżył. Właściwie to nie wiedział, o czym nauczyciele mówili i jakie tematy przerabiali.
Cieszył się, że nie ma dziś treningu, ale wiedział, że wysiłek fizyczny go dziś nie ominie. Zapisał się do siłowni, aby jakoś zrzucić te przybyłe kilogramy. Nie może być takim grubasem!
Od razu po szkole poszedł na drugi koniec miasta – specjalnie nie zabrał samochodu, przecież idąc pali się kalorie – do jednej z lepszych siłowni.
Jeszcze rok temu był tu stałym klientem, później już nie miał sił tu przychodzić głównie przez Kakashiego, który swoimi treningami zapewniał wystarczającą rozrywkę.
Szybko się przebrał, witając z instruktorem. Rozpoczął swoje ćwiczenia od bieżni, po której już miał wszystkiego dość. Czuł się coraz słabszy, głównie przez to, że nie jadł nic dwa dni, ale czego się nie robi dla pięknej sylwetki…!?
Wykonywał intensywne ćwiczenia przez godzinę, był cały spocony, a do tego przemęczony. Marzył tylko o ciepłym posiłku i łóżku, jednak wiedział, że nie może nic teraz jeść. Gdyby się nażarł, to całe to jego odchudzanie diabli by wzięli.
Wszedł pod prysznic, nie przejmując się, że oprócz niego jest tu jeszcze dwóch mężczyzn. Po czterdziestce, ale z nawet ładnymi ciałami.
Szybko się umył, owijając biodra ręcznikiem i szybko wychodząc do przebieralni. Opadł na ławkę, zupełnie nie czuł nóg. Były jak z waty, ledwo co na nich stał. Ubrał się resztkami sił.
Gdy opuścił siłownię na dworze było już ciemno. Musi teraz pokonać tą wielką odległość do domu…
Wybrał najkrótszą drogę, gdyż teraz już naprawdę chciał się tylko położyć i spać. Szedł więc pomiędzy jakimiś bokowiskami. Wiedział, że tu mieszka Naruto, lecz w tej chwili nie bardzo go to obchodziło.
Ciepłe łóżeczko i mięciutka poduszka…
Człapał wyczerpany, ledwo niosąc torbę z ubraniem na siłownię. Oczy same mu się zamykały, a w żołądku aż huczało. Przystanął, wyciągając z plecaka butelkę wody, którą szybko wypił.
Na chwilę udało mu się zamaskować uczucie głodu. Wyrzucił plastikową butelkę do najbliższego śmietnika i wtedy dostrzegł grupę jakichś rosłych chłopaków siedzących pod klatką i przyglądających mu się.
Przełknął ślinę. Jeżeli rzuciliby się na niego, nie miałby siły się nawet obronić. Zagryzł wargi, dosyć pośpiesznym krokiem ruszył naprzód.
- Ej, ej – usłyszał głos jednego z chłopaków. Zagryzł wargi, nie zwracając na niego uwagi. – Ja go znam! – powiedział do swoich kolegów. – To rugbista z Konohy, środkowy atak – na te słowa białowłosy aż zerknął w bok, niemal od razu rozpoznając chłopaka.
No pięknie. Mógł trafić jeszcze gorzej?
Tak jak Konoha nie lubi się z Suną, tak też nie przepada za pozostałymi liceami w mieście. Liceum Oto nie jest tu wyjątkiem.
To ewidentnie byli uczniowie Oto, a chłopak, który mówił o nim kolegom, nazywał się Kidomaru. Gdy tylko się na niego spojrzało, od razu było wiadome, że z takim gościem lepiej nie zadzierać.
Suigetsu rok temu podczas ich meczu towarzyskiego miał sprzeczkę z tym chłopakiem. Na szczęście do bójki nie doszło, z czego Suigetsu się cieszył.
Nie był jakimś tchórzem, ale zdrowy rozsądek miał i instynkt samozachowawczy również.
A teraz… Stoi przed facetem, któremu się kiedyś naraził, sam i do tego wykończony.
- Ty, panna zatrzymaj się – parsknął. Tak, właśnie to było powodem ich sprzeczki. Kidomaru kiedyś nazwał go pedałem, na co Suigetsu wtedy musiał zareagować. Teraz wolał jednak udawać, że nic nie słyszy.
Szedł więc dalej, już dochodząc do zakrętu, gdy usłyszał za sobą ciężkie kroki i poczuł dłoń na ramieniu,
O Boże… Mógł wybrać tą dłuższą drogę do domu! Nie natrafiłby na tych ludzi!
- Mówiłem coś do ciebie! – warknął opalony brunet. Stali właśnie w świetle latarni, więc Hozuki z łatwością mógł zobaczyć furię malującą się na twarzy Kidomaru. Oj tak, ten facet nie cierpiał, gdy się go ignorowało.
- Serio? Nie słyszałem – burknął. Nie będzie dobrze! Przecież teraz ledwo co stoi! Jeszcze miałby się bić?
- Mam przeczyścić ci uszy? – syknął, mocniej zaciskając dłoń na jego ramieniu. Suigetsu przełknął ślinę.
- Wydaje mi się, że nie trzeba – powiedział bez zająknięcia, z czego był dumny. Przynajmniej nie wyglądał jak ostatnia ofiara, chociaż tak właśnie się czuł.
- Ale gdybym cię obił, mielibyśmy większe szanse na wygranie meczu za tydzień – powiedział z zamyśleniem. Suigetsu parsknął śmiechem, nie potrafiąc tego opanować.
- Coś mi się wydaje, że nawet beze mnie, a jestem dobrym zawodnikiem – podkreślił, tak dla ścisłości. – Konoha i tak by wygrała. Nie stanowicie dla nas problemu – przewrócił oczami. Minęła chwila, a zaczął już żałować swoich słów. Głupi język! Powinien najpierw skontaktować się z mózgiem, a później paplać!
Jego słowa zdenerwowały opalonego chłopaka, który warknął coś pod nosem, łapiąc obiema rękami Suigetsu za ramiona i z całej siły popychając na ścianę bloku. Białowłosy wpadł na nią, nie potrafiąc nawet się oprzeć, uderzył głową w ścianę, po czym zsunął się na trawnik.
Oddychał ciężko, gdyż przez chwilę miał przed oczami ciemno.
- Powtórz! – warknął chłopak, do którego podeszli dwaj koledzy, chichocząc pod nosem. No pięknie. Teraz go zleją, a on nie będzie mógł nawet oddać. Na dodatek głowa pulsowała mu bólem od tego uderzenia.
- Najwidoczniej to ty potrzebujesz przeczyszczenia uszu – warknął, podpierając się ściany i wstając. Brunet groźnie zmrużył oczy, łapiąc go za szyję i z powrotem przyciskając do ściany. Suigetsu zakrztusił się, nie mogąc złapać oddechu.
- Przypomniałem sobie, jak bardzo mnie wkurzałeś – syknął, nachylając się nad nim. Był wyższy od białowłosego o głowę! Miał ze dwa metry! Białowłosy rozpaczliwie rozchylił usta, dusząc się. Cały aż zsiniał.
- Puść go – jak przez mgłę usłyszał znajomy, ochrypły głos. Nie miał pojęcia, co się wydarzyło, ale uścisk na szyi poluźnił się, a on znów mógł normalnie oddychać. Usiadł na trawie, desperacko nabierając powietrza w płuca.
- A ty co tu robisz? – warknął Kidomaru, poświęcając nowoprzybyłej osobie całą swoją uwagę.
- Tobie tłumaczyć się nie muszę – odwarknął chłopak, kucając koło Suigetsu. Hozuki uniósł na niego swoje ledwo kontaktujące spojrzenie. Kręciło mu się w głowie i nie miał na nic siły. Było jeszcze gorzej niż pięć minut temu. – Wszystko w porządku? – zapytał obojętnie rudowłosy. Czekoladowooki przytaknął, starając się podnieść. Udało mu się to z trudem, czuł jak drżą mu kolana.
- To nie twój teren, Gaara – syknął Kidomaru, nie robiąc jednak kroku w stronę No Sabaku. Rudzielec zmierzył go lodowatym spojrzeniem, wstając z kucek.
- Ja nie jestem psem, żeby mieć teren – odpowiedział. Suigetsu dopiero teraz zauważył różnicę w tonie głosu, jakiego używał Gaara do rozmowy z nim i z Kidomaru. Kiedy zwracał się do bruneta, jego głos wręcz ociekał groźbą, kiedy zaś mówił do białowłosego, był on jedynie obojętny.
Kidomaru zmrużył groźnie oczy, nie odpowiadając jednak. Wszyscy wiedzieli, że z Gaarą się nie zadziera. Nawet jeżeli ten był sam, a ich aż trzech. No Sabaku miał znajomości i wielu kolegów, którzy tylko szukają pretekstów do bójki i wyciągnięcia ostrzy.
- Idziemy – warknął do towarzyszy. Zaczęli się powoli oddalać, odprowadzani nieprzychylnym spojrzeniem rudego. Gdy zniknęli za zakrętem, Gaara skierował swój wzrok i uwagę na ledwo stojącego Hozukiego.
- Dobrze się czujesz? – spytał jak zwykle bez emocji. Suigetsu przytaknął, wciąż przytrzymując się ściany, jeszcze chwila, a zsunie się po niej z powrotem na trawnik.
Może powinien zjeść chociaż śniadanie? Jeszcze ta siłownia… Po cholerę on tam szedł?
Ach, już sobie przypomniał… Zerknął w dół na swoje opasłe uda.
Musi schudnąć!
- Jest okej, dzięki – szepnął, robiąc niepewny krok w stronę chodnika. Kolana mu drżały, uginając się pod nim, ale jakoś pokonał tą odległość. W głowie mu się kręciło, od czasu do czasu miał wręcz czarno przed oczami. A żołądka to już chyba nie miał.
- Odwieźć cię do domu? Chyba że mieszkasz gdzieś tutaj, to może po prostu bym cię odprowadził? – zadał kolejne pytanie, a w jego głosie pobrzmiewało coś podobnego do troski. Suigetsu nie mógł się nad tym jednak skupić, gdyż całą swoją uwagę poświęcał temu, aby stać w miarę prosto i nie runąć na ziemię.
- No… Mieszkam na drugim końcu miasta, koło Konohy – wyjaśnił, przymykając oczy. Czy ten cholerny świat musi tak wirować? Nie może po portu stanąć w miejscu i się nie ruszać!?
Gaara już nic na to nie odpowiedział, podszedł tylko do chłopaka, zarzucając sobie jego ramię na bark, pomagając mu w ten sposób iść. Suigetsu odetchnął z ulgą, opadając na niego prawie całym ciężarem. Był mu w tamtym momencie wdzięczny.
Szli w ciszy na parking. Gaara nic nie mówił, gdyż z natury był raczej małomówny, a Hozuki wolał nie tracić energii na rozmowy.
Wyszli drużką tuż za postój taksówek, za którym zaparkowane były samochody. Suigetsu w tamtym momencie otworzył oczy, niemal od razu dostrzegając blondyna i bruneta, stojących przed czarnym BMW i rozmawiających o czymś. Niestety z tej odległości nie był w stanie usłyszeć czego dotyczyła konwersacja, ale dobrze było wiedzieć, że jego wysiłek nie poszedł na marne i Sasuke poczynił jakieś kroki w stronę Naruto.
Samochód Gaary znajdował się tuż obok auta Uchihy, musieli więc do nich podejść.
Suigetsu odczepił się od rudzielca, nie chcąc, aby Sasuke zobaczył go w takiej pozycji z wiewiórką. To byłoby niekomfortowe.
- O! – pierwszy zauważył ich Naruto, odsuwając się nieco od Uchihy, gdyż byli bardzo blisko siebie i właściwie zanosiło się na dosyć namiętne pożegnanie. – Cześć, Gaara – uśmiechnął się szeroko, dostrzegając również białowłosego. – Suigetsu.
- Cześć – Hozuki jedynie westchnął zmęczony. Sasuke zmierzył ich tylko zblazowanym spojrzeniem, nie odzywając się słowem. No Sabaku przytaknął, podchodząc do swojego czarnego rzęchu. Nie miał tyle kasy, co Uchiha czy choćby białowłosy, ale Suigetsu teraz było wszystko jedno, do czego wsiądzie. Byle tylko to coś zawiozło go do domu.
Rudowłosy wsunął klucz do zamka, otwierając swój samochód i ciągle czując na sobie nieprzychylne spojrzenie Sasuke. Suigetsu z trudem obszedł pojazd, wsiadając do środka i aż wzdychając z ulgą.
Oparł głowę o zagłówek, przymykając oczy. Już po chwili usłyszał warkot silnika, który ledwo co zaskoczył, po czym poczuł lekkie szarpnięcie. Wyjechali z parkingu.
- Oni ci coś zrobili? – spytał Gaara, zerkając na niego w lusterku. Suigetsu uchylił powieki, po czym pokręcił przecząco głową.
- Tylko uderzyłem się przez nich w głowę, ale to nic poważnego – zapewnił. Rudowłosy w odpowiedzi zacisnął usta w wąską linię. – Dzięki, Gaara – powiedział po chwili namysłu, uśmiechając się lekko. – Gdyby nie ty, pewnie by mnie tam zlali. Nie mam zbyt dobrych stosunków z Kidomaru – wzruszył ramionami.
- Z tego, co zdążyłem zauważyć, ty z nikim nie masz dobrych stosunków – prychnął rozbawiony, co zaskoczyło białowłosego. Hozuki przyglądał mu się w milczeniu, nie wiedząc, jak zinterpretować ten uśmiech. Gaara się uśmiechał!
- Ym, no – burknął cicho. – Co ja poradzę, że spotykam samych idiotów? – westchnął. Gdy siedział, nie kręciło mu się w głowie i nie było ryzyka, że upadnie.
- Mnie też? – stanęli na światłach, a rudowłosy posłał mu zaciekawione spojrzenie. Suigetsu uchylił, po czym zamknął usta, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
- Nie – powiedział w końcu, kręcąc głową. – Sasuke cię nie lubi, ale w sumie jesteś nawet spoko – uśmiechnął się. Nie kłamał, Gaara nie był taki zły. Dało się z nim porozmawiać albo pomilczeć, zależy, co potrzebniejsze. Nie przerywał w połowie zdania, nie opowiadał nudnych historii. Był fajny.
A do tego – Suigetsu zaczął się obawiać, że cały ten zakład jakoś gejowsko na niego wpłynął – był dosyć przystojny. A nawet bardzo przystojny!
Może i rudy niczym wiewiórka, ale ten kolor włosów mu pasował. Tatuaże też. I podkreślone kredką oczy. I łańcuchy… No, wszystko mu pasowało!
Suigetsu zagryzł wargi, czerwieniejąc nieco. Boże… O czym on myśli?! W dodatku dziewczyny coraz mniej mu się podobają! Już nie patrzy na tyłek i biust Sakury tak jak kiedyś.
A to wszystko przez Sasuke! Ale przecież wszystko jeszcze da się odkręcić. Pójdzie kilka razy z dziewczyną do łóżka i będzie tak jak dawniej. Przynajmniej miał taką nadzieję.
Gaara przytaknął, unosząc kącik ust w parodii uśmiechu. Widać było, że nie jest przyzwyczajony do tego typu gestu.
- Wiesz co? – spytał nagle Suigetsu, bezwstydnie mu się przyglądając. Światło zmieniło się na zielone, a samochód ruszył. Hozuki jednak zdołał wyłapać pytające spojrzenie w lusterku. – Do twarzy ci z uśmiechem – powiedział, samemu lekko się uśmiechając i zabawnie mrużąc przy tym oczy.
Gaara odchrząknął nerwowo, zaciskając dłonie na kierownicy.
- Gdzie teraz? – zmienił temat, podjeżdżając pod liceum Konoha.
- Wjedź w tą uliczkę, a później zaraz skręć w lewo – powiedział, orientując się w terenie. Rudowłosy przytaknął, przejeżdżając obok dużych, bogato urządzonych domów. Ta dzielnica z pewnością należała do najbogatszych w tym mieście. Gaara aż dziwnie się czuł, wjeżdżając tu swoim gratem. Przecież na podjazdach stały same nowiutkie samochody, same najlepsze marki. Jaguary, BMW, Mercedesy… Długo by jeszcze wymieniać, jednak wiedział, że nigdy nie będzie go stać na takie coś.
- To tu – wymęczony głos Suigetsu wyrwał go z zamyślenia. Podjechał pod wskazany dom, starając się nie myśleć, ile rodzice białowłosego mają kasy. Gdy tylko pomyślał o swoich… Uch, wolał jednak nie myśleć.
Suigetsu odpiął pas, czując na sobie uważne spojrzenie rudzielca. Miał tylko nadzieję, że dojdzie do drzwi… I jeszcze musi pokonać te trzy stopnie na werandzie! Niby niewiele, ale dla jego aktualnego stanu był to wielki wysiłek.
- Pomóc ci? – zaoferował wiewiór, przypominając sobie, że wcześniej Hozuki ledwo co szedł.
- Um – wydukał jedynie białowłosy, zagryzając wargi. Tak głupio mu było prosić o pomoc. – Nie, ale dzięki. Poradzę sobie.
Gaara przytaknął, obserwując jak Suigetsu wysiada z samochodu, przez chwilę się go podpierając. Kroki stawiał ospale, ale w końcu udało mu się dojść do drzwi. Chłopak dopiero wtedy zdecydował się odjechać, wcześniej był gotowy w każdej chwili opuścić pojazd i mu pomóc. Zastanawiała go tylko jedna sprawa… Co takiego stało się chłopakowi, że był tak słaby?
no ! gaara jest fajny . w tym opowiadaniu , bo nie w każdym . ale jest . a suigetsu przesadza . co on , anorektyk ? ! głupi . mógłby trochę więcej myśleć . pewnie wyniknie z tego coś złego , a ze złego coś dobrego . ale tak z innej beczki . awww...! ^^ gaara się uśmiecha ! i troszczy o suigetsu . ;DD yeah . XD to dobrze . bardzo . a sasuke też nie będzie takim chamem ? słodko . *_____*
OdpowiedzUsuńFenek .
JA TEŻ ZACZNĘ TAKĄ DIETĘ D:
OdpowiedzUsuńmatko, żeby tylko w anoreksję nie wpadł no! Mam nadzieję, że w końcu Suigetsu sobie uświadomi (lub ktoś go uświadomixD), że jest chudy, bo będzie źle:/
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj cały dzień klikam tu i tam, i czekam na zmiłowanie jakieś. Chyba mi w myślach czytałaś ;)
OdpowiedzUsuńA rób jak chcesz, tylko pisz ;D A tak serio, to historia Gaary i Sui jest równie ciekawa co naszych stałych chłopców. Uwielbiam Suigetsu i czekam na jego totalne nawrócenie, żadnego tyłka Sakury czy innej panny. Do tego Gaara, mroczny typ, lepiej nie mieć w nim wroga ;) Jak tylko Sui zaplątał się na tę dzielnicę, to czekałam aż pojawi się wiewiór. I to w jakiej romantycznej postawie się ukazał! Rozpłynęłam się od tego mrocznego głosu, hehe. Potem spotkanie z drugą parą, już jestem ciekawa komentarzy, bo zapewne będą takowe w części Naruto i Sasuke ;)
To przejdźmy do odchudzania. O Jezus! Ciekawe jak długo tak wytrzyma. Ja po jednym dniu bym umarła. Jak to tak bez jedzenia? A tu mecz się szykuje i treningi wcześniej. No chyba jednak musi coś przemyśleć i to poważnie.
Dziękuję Ci bardzo za umilenie mi wieczoru :* Niech wen dalej z Ciebie kipi.
Daimon
Całe przeczytałam z uśmiechem na ustach. Szczerze? Już miałam nadzieję, że Sui zemdleje czy coś i Gaara będzie go wybudzał ... Tak, tak. I co jeszcze. Moja wyobraźnie szwankuję i spada na psy.
OdpowiedzUsuńMartwiłam się w sumie o Suigetsu. Głupek się głoduje i nie schudnie. Przecież wystarczyłoby się pomęczyć kilka dni jakimiś ćwiczeniami i wsio. Nawet więcej kilogramów by zgubił...
Ale nie, bo by nie było akcji z Gaarą.
Ja już nie wiem...
Dobra, nie męczę cię więcej xd
pozdrawiam
Słodkie nic dodać nic ując !
OdpowiedzUsuńmożliwe, ze suigetsu zmobilizuje mnie do utraty kilogramów ;p cos czuje, ze zaczutujac sie w to opko, nie bede miala czasu na jedzenie :) jest swietne, mimo, ze narazie malutko sasunaru. CZEKAM.
OdpowiedzUsuńSuigetsu zapomniał rzeczy na siłownie z wozu Gaary? xD
OdpowiedzUsuńNo jakoś dalej mi się nie klei do końca ten czas w Tajemnicy, ale jakoś do tego dojdę :3 Z resztą, nie to w tym opowiadaniu jest najważniejsze x3
Ha! Coś przeczuwałam, że dziś coś nowego się tu pojawi ^^ I jest! Gaara jest troskliwy *-* Uśmiechnął się! To wyraża więcej, niż tysiąc słów xD Cieszę się, że Sasuke i Naruto się układa xD W końcu to mój ukochany pairing! Chociaż ostatnio (pewnie mnie za to pobijesz) podoba mi się NaruSasu x3 SasUKE jest UKE lalalalala xD
Ale nie o tym powinnam prawić! Rozdział mi się podoba, a Suigetsu to maniak xD Kiedyś też robiłam jak on... Schudłam dopiero gdy przestałam się odchudzać, powinien mieć na uwadze swoje zdrowie, bo może zginać xD On tak łatwo ładuje się we wszelkie możliwe tarapaty! Ma do tego smykałkę ^^ Jestem niezmiernie ciekawa, jak to dalej będzie wyglądać.
Pozdrawiam i życzę weny! ^^
Biedny Suigetsu... Jeszcze w anoreksję popadnie ;-) Żartowałam. Super opko, z niecierpliwością czekam na dalsze części...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Do_ris
Po pierwsze nie mam polskich znakow( przypominam)
OdpowiedzUsuńPrzechodzac do komentarza.
Ladne rozplanowanie. Jakkolwiek widze tu dwa rozplanowania na te dwie pary. Albo zamierzasz wprowadzic system naprzemienny, albo( co wydaje mi sie jakos bardziej prawdopodobne) zrobisz cos w rodzaju doprowadzenia na poczatku do jakotakich unormowan relacji( w klimacie yaoi oczywiscie) GaaSui, wspominajac o SasuNaru mimochodem, a pozniej, gdy pojawi sie przeszlosc Uzumakiego, odwrocisz konfiguracje...
W koncu, kiedy dojdzie juz do powrotu Oro( bo to w moim mniemaniu oznacza przeszlosc), wydaje mi sie, ze pojawianie sie tego watku co drugi part bedzie odrobine irytujace, ale i tak, nawet jesli by ta bylo, to bede czytac dalej ;)
Kolejna sprawa to zmiana statusu spolecznego Suigetsu, co wydaje mi sie zaledwie kwestia czasu.
Po pierwsze zmizernialy Sui straci rowniez miesnie, zaczna wypadac i matowiec mu wlosy, cera stanie sie przezroczysta i ziemista, bedzie sie przewracal na prostej drodze, a na meczach bynajmniej nie pokaze klasy.
Bedzie tez zbyt rozkojarzony, aby podrywac swoj fanclub, ktory poczuje sie zaniedbany.
Co za tym idzie spadnie zainteresowanie wsrod panien(aby sie do niego dobrac) i panow(aby sie z nim zadawac).
Reasumujac wydaje mi sie, ze odbije sie to najgorzej na...NARUTO!
Czemu, pewnie sie zastanawiasz. Juz mowie.
Drugim w kolei ciachem i pretendentem do bycia szkolnym krolem jest Sasuke Uchiha. Co za tym idzie, gdy lider zejdzie ze sceny, automatycznie w blasku szkolnych fleshy znajdzie sie czarnowlosy. Naruto bedzie czul sie zazdrosny, zaniedbany...a gdyby w TAMTEJ chwili sie jeszcze ktos pojawil...(znowu odzywa sie we mnie fanka PainNaru jako alternatywnego, chwilowego rozwiazania, choc czesciej widuje sie w takich rolach Shikamaru(jak dla mnie 100% hetero) i Neji'ego). Pomijajac fakt, ze w trosce o wizerunek, gdy stanie sie szkolna gwiazda, z pewnoscia Sasuke wybierze opcje asekuracyjna i bedzie go trzymal na coraz wiekszy dystans...Ok. Nie rozpisuje sie i wracam do obecnego partu.
Mowilam juz w poprzednim komencie i powtorze raz jeszcze NIE ROZUMIEM CO TE WSZYSTKIE LASKI( i ryba w tym wypadku =.=) MAJA NA PUNKCIE ODCHUDZANIA! Grrr...Chocby nie szlo po prostu jesc i cieszyc sie zyciem. Jak slysze o dietach kolezanek chudych jak te wyglodzone szkapy( sama przy wzroscie 163 mam 53 kg i dobrze mi z tym! XD) to na 'jestem gruba' odpowiadam wprost ' Chyba na pizdzie(alternatywnie mozgu)'...Nigdy nie zrozumiem bab =/.\=
Poza tym brak zarcia chyba mu sie na zwoje rzuca. Wystarczylo automatycznie zarzucic tekstem, ze zna SASUKE i gosciu dalby mu spokoj. Skad moja pewnosc? Sasuke, jak to on, musial byc w Oto KIMS, co znaczy ze jego imie wzbudzaloby respekt, a ze znajomym Uchihy nikt nie byby tak glupi aby zadzierac, bo mogloby to oznaczac automatyczna zemste czarnowlosego.
Gaara jakis...lagodny sie zrobil. Mam nadzieje, ze w najblizszej przyszlosci pokaze pazur.
Pozdrawiam ;)
Hej! Wiem, jestem straszną kobietą, ale postanowiła jednak wyjść z cienia. Obserwuję twojego bloga, czytam każdą notkę na nim zamieszczaną jednak -zapytają niektórzy - Dlaczego nie komentujesz? Odpowiedz jest straszna, naiwna i w ogóle usprawiedliwiająca, ale...NIE MAM CZASU! Obiecuję teraz, że postaram się (teraz, jak już nadgoniła prawie wszytko, oprócz kontynuacji SR) komentować każdą notkę!
OdpowiedzUsuńMogę jedynie powiedzieć - Twój sposób przekazywania historii jest cudowny! Lubię twój styl i ciekawe, śmieszne akcje. Bardzo podoba mi się kreacja bohaterów. Potrafisz w mistrzowski sposób pokazać zmiany w postaciach, jak np. w Naruto , powracając do SR, kiedy to na początku nie przypadł mi zbytnio do gustu. Oczywiście pod koniec opowiadania kochałam go jeszcze bardziej niż w rzeczywistości !!
Poza tym przyznam szczerze - Pierwszy raz widzę parking GaaSui i powiem : Super! Nie wiedziałam, że można tak fajnie to połączyć :D
Pozdrawiam i czekam na następne dzieła!
Love,
Agii
*.* Gaara naprawdę jest fajny. "Już nie patrzy na tyłek i biust Sakury tak jak kiedyś." - to mnie rozwaliło. Dobrze Sui! Na nią się w ogóle nie patrzy! >.< Nie wolno! A tak propos Sui będzie chyba anorektykiem jak tak dalej pójdzie. Eh, ma niską samoocenę. Gruby?! I ile on waży?! około 65 kilo! -.- Idiota! Baka! Baka yaro! Czekam na nn. ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUm, tak sie zastanawiałam jak to jest z tym Gaarą. Bo w SR pisałaś że był kilka razy zatrzymany ale zawsze wychodził bo jego stary miał kase. Zastanawiam się dlaczego teraz piszesz że o forsie i takich wygodach moze tylko pomarzyć.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie to samo co lucy_el, w SR pisałaś, że Gaara jest jednym z najbogatszych w mieście, hotel, dwie piekarnie i coś tam jeszcze było, i dlatego unika więzienia, bo rodzinka jest bogata. Jak napisałaś o rzęchu jakim przyjechał na plażę, to pomyślałam ok, to pasuje do wizerunku punkowca, plus może rodzice nie dają mu kieszonkowego za jego wybryki. A tu taki spadek społeczny nagle...
OdpowiedzUsuń