niedziela, 20 marca 2011

12. Tajemnica posiadłości

No.
I jest ;D.
Trochę musiałam się zebrać w sobie, żeby przypomnieć sobie to opowiadanie. A teraz usiłuję zebrać się, żeby napisać kolejny rozdział.
Postanowiłam, że Odnaleźć siebie odłożę sobie na później. Tajemnica już niedługo się skończy, zostały mi do napisania dwa rozdziały (które leżą odłogiem już cztery miesiące, ale jakoś nie chce mi się tego pisać), a za OS wezmę się później.
Uprzedzając pytania - TP będzie mieć piętnaście rozdziałów, więc sami widzicie, że koniec już bliski. Plusem jest, że wiem już dokładnie co będzie się w nich dziać.
No, już nie zanudzam.
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest.
Enjoy!
***

XII. Namiętność

Blondyn spoglądał ze strachem, ale też dziwną ekscytacją, na mężczyznę stojącego w drzwiach. Teraz miał chwilę, aby przyjrzeć się mu dokładnie. Był taki idealny… Blady niczym porcelanowa lalka, jego twarz nie posiadała żadnej skazy, była piękna. Duże, lśniące kobaltowe oczy otoczone długimi, czarnymi rzęsami zdawały się hipnotyzować. Samo spojrzenie tych smolistych tęczówek przyprawiało Naruto o szybsze i nierówne bicie serca. Gdy tylko jego wzrok zsunął się na karminowe, wąskie usta Sasuke, przypomniało mu się o porannym pocałunku. Przełknął nerwowo ślinę, zrobiło mu się goręcej.
Uchiha oprócz pięknej twarzy, był jeszcze niezwykle wysoki i smukły. Był po prostu ideałem, ożywionym greckim posągiem.
- J-jak to możliwe, że te listy z drugiej połowy osiemnastego wieku pisane były przez twojego brata i przez ciebie? – spytał drżącym od emocji głosem. Zacisnął dłoń na oparciu krzesła, nie spuszczając spojrzenia z mężczyzny. Ten uśmiechnął się tajemniczo pod nosem, mrużąc drapieżnie oczy.
- Pamiętasz sen? – odpowiedział mu pytaniem, nie kwapiąc się, aby wszystko dokładnie wyjaśnić. Naruto zaczął odnosić wrażenie, że Sasuke się z nim bawi. Że to jakaś durna gra, w której blondyn musi wszystko odgadywać, a brunet się temu tylko przygląda i z satysfakcją podsuwa mu kolejne kawałki układanki, żeby chłopak ułożył je w jedną, logiczną całość. Problem w tym, że na razie niebieskooki nie widział w tym żadnej logiki.
- Sen…? – zmarszczył brwi podejrzliwie.
- Tak, sen. Byłeś w palącym się budynku, długowłosy mężczyzna przybiegł ci na pomoc – powiedział tym swoim niskim, ochrypłym głosem. Naruto zamrugał, sam już nie wiedząc, co ma o tym myśleć.
Skąd Sasuke zna jego sny? Jak to możliwe, że…
- To byłeś ty – w końcu zrozumiał, przecierając zmęczoną informacjami twarz. – Dlatego miałem inny głos… Ale wszystko było takie realne… - pokręcił z niedowierzaniem głową, kątem oka spoglądając na Uchihę. Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco, ani na chwilę nie spuszczając z niego swoich kobaltowych tęczówek. - Jak to możliwe, że żyjesz już trzysta lat? – zapytał, spoglądając na swoje spocone dłonie. – A może coś źle zrozumiałem? – dodał po chwili, zauważając jak absurdalne i śmieszne było jego wcześniejsze pytanie. – Powinienem trafić na oddział zamknięty – westchnął ciężko, przymykając oczy. Gdy je otworzył, pokój był pusty. Sasuke zniknął…
A sam Naruto zdążył się chyba już przyzwyczaić do tego, że w tym domu wszystko tak nagle znika, gdyż nie wywołało to w nim najmniejszego zdziwienia.

Naruto zerknął na pustą walizkę… Jeszcze pięć godzin temu był niemal przekonany, że chce opuścić tą posiadłość i uciec stąd jak najdalej, ale teraz…? Miał wątpliwości. Kto normalny miałby wątpliwości? Każdy już dawno uciekłby stąd, nie oglądając się nawet za siebie, ale Naruto… był po prostu ciekawy. Chciał się dowiedzieć, co takiego dzieje się w tym zamku, chciał odkryć tajemnicę posiadłości.
I tajemnicę Sasuke oczywiście. Bo to on był tutaj największą niewiadomą. Chciał nawet przyjąć zaproszenie do gry, w którą pogrywa sobie z nim brunet od samego początku, teraz jednak był świadom zabawy.
Najgorsze chyba w tym wszystkim było to, że blondyn posiadał naprawdę niską zdolność dedukcji. Łączenie faktów przychodziło mu z wielką trudnością, dlatego nie lubił w szkole przedmiotów, gdzie trzeba było się trochę wysilić i pomyśleć.
Dodatkowo Suigetsu… On chyba też posiadał tajemnicę. Swój, może nawet niezależny od Uchihy sekret, który Naruto chciał odkryć.
Być może był masochistą albo kimś w tym rodzaju, że tak bardzo angażował się w grę, w której może mu się oberwać. Wystarczyło tylko zerknąć na powoli zabliźniające się rany na nadgarstkach i szyi… No i oczywiście nie wolno zapomnieć o tym, co miał na biodrze.
Czuł się jak jakaś oznakowana krowa.
Przełknął ślinę. Wcześniej o tym tak nie myślał, ale jeżeli to Sasuke przychodził do niego co noc, to chyba logiczne, że rana na biodrze była jego dziełem… Czyli… Sasuke traktował go jako swoją własność?
Już nie raz w nocy słyszał wypowiadane przez niego słowa: „Jesteś mój”. Zagryzł wargę. Teraz każdy normalny człowiek wrzuciłby wszystkie swoje rzeczy do torby i uciekł, nie zastanawiając się nad tym długo.
Ale Naruto już od samego początku wiedział, że normalny nie jest.
Zresztą sama wizja tego, że Sasuke zależy na nim, była niezwykle kusząca. Nikogo nigdy nie obchodził.
No, oprócz Sakury, ale Sakura była nudna jak woda w ubikacji. I tak samo inteligentna.
Przełknął ślinę. Trzeba powiedzieć Suigetsu, że jeszcze trochę tu pobędzie, prawda?

Wszedł do salonu, zastając Suigetsu przed płonącym kominkiem z książką w ręku i drucianymi okularami na nosie. Za jego plecami w rogu stała wysoka, idealnie ustrojona choinka, mrugająca wesoło żółtymi światełkami, które odbijały się od jej czerwonych bombek i złotych łańcuchów.
Mężczyzna podniósł na niego swoje fioletowe tęczówki, uśmiechając się pod nosem łagodnie, aby po chwili znowu powrócić do książki ze skórzaną okładką i pożółkłymi kartkami.
- Boska komedia Dantego – wyjaśnił, mimo iż blondyn nawet nie zadał pytania. – Zawsze zastanawiałem się, co jest po śmierci. Jeżeli jest tak, jak opisuje to Dante, to chyba nie chciałbym umierać, bo pewnie cierpiałbym nawet po śmierci – zaśmiał się, zupełnie jakby było w tym coś śmiesznego.
Naruto zwilżył wargi, wahając się przez chwilę. W końcu podszedł do fotela ustawionego naprzeciwko kominka, stojącego tuż obok Suigetsu, siadając. Między nimi zapadło milczenie, trzaski drewna w kominku wypełniały całe pomieszczenie.
- Naruto, wierzysz w Boga? – zapytał nagle białowłosy, zagłuszając odgłosy ogniska. Blondyn zamrugał zaskoczony. Skąd to pytanie? Zmarszczył brwi, nie zastanawiając się długo nad odpowiedzią.
- Nie – odparł. Nigdy nie wierzył w coś takiego jak Bóg. Bo przecież, gdyby istniała siła wyższa troszcząca się o ludzi, jego rodzice żyliby, prawda? Na świecie panowałby pokój, nikt nie byłby niedożywiony…
- Dlaczego nie wierzysz? – zadał kolejne pytanie, nie odrywając wzroku od lektury.
- A dlaczego miałbym? Jest tyle zła, gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby na coś takiego – wzruszył ramionami, tak jakby jego odpowiedź była całkowicie logiczna, a pytanie niedorzeczne.
Suigetsu w końcu oderwał się od treści książki, spoglądając na niego z wyraźnym zainteresowaniem. Na jego ustach jak zwykle błąkał się kpiący uśmieszek.
- A ja wierzę. Trzeba w coś wierzyć, tak mówi pan Sasuke – powiedział, mrużąc z zastanowieniem oczy. – Pan Sasuke już wiele widział, nie mam powodów, aby mu nie wierzyć, dlatego wierzę w każde słowo. Nawet w to dotyczące Boga – szepnął z przerażającym skupieniem i uwielbieniem do Uchihy.
- Nie sprzeciwiasz mu się? Jesteś mu całkowicie posłuszny? – spytał, ciągnąc temat w stronę, jaka najbardziej go teraz interesowała. Wiedział już, że Suigetsu szanuje Sasuke, chciał jednak usłyszeć wszystko z jego ust.
- Sprzeciwiać się? Po co? – zdziwił się, aż otwierając szerzej oczy z niezrozumieniem. – Po co miałbym sprzeciwiać się panu Sasuke i przysparzać mu problemów?
Naruto zwilżył usta, czując nagle dziwną ekscytację. W końcu Suigetsu się przy nim otwierał, teraz wystarczyło go tylko odpowiednio pociągnąć za język. Trzeba było to dobrze rozegrać.
- Każdy chciałby trochę wolności. A ty przez te wszystkie lata trwasz przy jego boku, tak? Chcesz mu nawet towarzyszyć przy śmierci?
Suigetsu aż zacisnął mocniej dłoń na podłokietniku.
- Wolność? Jestem wolny, ale tylko przy panu Sasuke czuję się dobrze. I niestety, ale pewnie nie będę towarzyszyć jego śmierci, choć bardzo bym chciał – westchnął.
- Czujesz coś do niego?
- A co miałbym czuć?
- Kochasz go? – aż się pochylił do przodu. Serce waliło mu w piersi jak oszalałe, nie jednak z przerażenia. Z czystej ekscytacji.
- Kocham? – zdziwił się. – Kocham – potaknął. – Ale jest to miłość czysta, jak do ojca – wzruszył ramionami.
Naruto nie potrafił powstrzymać zadowolonego uśmieszku. Jak na razie chyba wystarczy, dowiedział się wystarczająco.
- Pobędę tu jeszcze tydzień – rzucił, wstając.
- Pan Sasuke się ucieszy.

Naruto leżał na boku, spoglądając z zastanowieniem w okno, za którym widać było księżyc rozświetlający nocne niebo.
Od pewnego czasu, a dokładniej od kąpieli, kiedy to wpadła do jego głowy dziwna myśl, ciągle się nad nią zastanawiał. Wiedział, że jest tak absurdalna jak tylko może być, ale już sam nie wiedział jak sobie to wszystko wytłumaczyć.
No, ale jak Sasuke może być wampirem? Wampiry są tylko w filmach i głupich książkach! Co z tego, że ostatniej nocy prawdopodobnie wypił mu trochę krwi? Może po prostu jest dziwakiem i lubi takie zabawy, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało? Z drugiej strony, każda książka mówiła, że dla wampirów dzień jest śmiertelny. A o ile pamiętał Sasuke nie raz pojawiał się za dnia no i mieszkał na strychu. Każdy normalny wampir mieszkałby w piwnicy. Może i miał okna zakryte kocami, przez co do pokoju prawie w ogóle nie wpadały promienie słoneczne, ale…
- Bezpośredni kontakt jest śmiertelny, tu chodzi o promienie ultrafioletowe w nadmiarze, jak jesteś w domu to niewiele ich do ciebie dochodzi, prawa? – nagle usłyszał ten hipnotyzujący, niski głos, a do jego nozdrzy dotarł przyjemny, znany mu zapach, od którego chyba się powoli uzależniał.
Odwrócił się powoli, spoglądając na stojącego w nogach łóżka Sasuke. Widoczna była tylko jego sylwetka, ale przez zapach Naruto wiedział, że stoi tam Uchiha. Zapach należący do niego rozpoznałby wszędzie. Tak samo jak głos i dotyk.
Blondyn przełknął ślinę, podnosząc się powoli do siadu.
- Czasem wydaje mi się, że czytasz mi w myślach – szepnął cicho, spoglądając na niego uważnie, już nie był przerażony tym wszystkim. To, co działo się wokół niego, było tak nienormalne, że strach zszedł na drugi plan.
- Masz piękne oczy – zmienił temat. Naruto zdążył już zauważyć, że Sasuke często tak robi, co zapewne było elementem gry, w którą blondyn został wciągnięty niemalże siłą. Teraz jednak grał w nią całkowicie dobrowolnie.
- Um, dzięki – burknął chłopak, nie wiedząc jak się zachować w tej sytuacji. Sasuke podszedł do niego, siadając obok i ujmując jego twarz w dłonie. Nachylił się, przyglądając mu się z bliska. Naruto był tylko ciekawy, co Sasuke potrafił dostrzec w tej ciemności…?
Chyba, że to była kolejna jego przedziwna zdolność, niczym kot.
Właśnie kot.
Ostatnio tego czarnego kota w ogóle nie widywał. Już miał zapytać, czym właściwie jest to zwierzę, gdy Sasuke go ubiegł.
- Sam nie wiem, czym jest, ale na pewno nie jest zwykłym zwierzęciem. Kiedyś, naprawdę dawno temu, pojawił się w naszym domu, kiedy mieszkaliśmy jeszcze we Włoszech. I już nas nie opuścił – powiedział, przesuwając palcami po lekko spierzchniętych wargach blondyna. – Nie usuwaj tych blizn – nachylił się i musnął jedne z jego znamion na policzku. Naruto zmarszczył brwi, skąd on wiedział?
Blondyn nabawił się blizn podczas pobytu w poprawczaku. Nienawidził ich, uważał, że go szpecą, a zresztą przywoływały nie najmilsze chwile. Obiecał sobie, że jak kiedyś uzbiera wystarczającą kwotę pieniędzy, to usunie sobie je poprzez operację.
- Skąd ty… - nie zdążył dokończyć, gdyż Sasuke nakrył jego wargi swoimi. Zwinnie wsunął swój język do jego wnętrza, z pasją gładząc podniebienie. Nie trwało to jednak długo, brunet już po chwili oderwał się od niego.
- Po prostu nic z nimi nie rób. Są piękne. Blizny są piękne, bo świadczą o śmiertelności – wyszeptał, ponownie gładząc jego znamiona. Naruto zamrugał, jednak nic nie powiedział. Przełknął tylko ślinę, spoglądając na tą cudowną, bladą, jakby rozświetloną w ciemności nocy twarz. Serce biło mu szybko, nie znał jednak tego uczucia. Nie wiedział, co ono oznacza. Podniecenie i szczęście w jednym, a jeszcze niedawno bał się tego mężczyzny. Sprawił mu on tyle bólu, a mimo to… Chciał spędzać z nim każdą minutę. Czas, kiedy go nie widział, dłużył się w nieskończoność.
Sasuke uśmiechnął się, zupełnie jakby odczytał myśli chłopaka. Nachylił się nad nim, przesuwając językiem po jego wargach. Naruto aż wypuścił powietrze z płuc ze świstem, uchylając usta w oczekiwaniu.
Dłoń bruneta wsunęła się w złociste kosmyki włosów, na co chłopak wydał z siebie przeciągłe jęknięcie. Ten dotyk uzależniał… Tak jak sam Sasuke. Jeżeli tak czuł się narkoman, to Naruto chciał nim być.
Język bruneta wślizgnął się do jego wnętrza, splątując się z językiem blondyna. Całowali się długo i namiętnie. Niebieskooki przesunął dłonią po torsie Uchihy, wyczuwając pod materiałem białej bluzki twarde mięśnie. Aż zadrżał. Był w amoku, pozwalał Sasuke na wszystko.
Mężczyzna pchnął go lekko, nie odrywając się od jego ust. Naruto bez cienia protestu ułożył się na łóżku, ciągnąc na siebie bruneta, zarzuciwszy mu wcześniej ramiona na szyję. Poczuł jak powoli ogarnia go podniecenie. Jak przechodzą go dreszcze, wbrew pozorom bardzo przyjemne.
Sasuke powoli zdejmował z niego ubrania, rzucając je gdzieś na bok. Przesunął usta na szyję chłopaka, którą ten udostępnił mu bardzo ochoczo, ocierając się swoim kroczem o udo bruneta i wzdychając przy tym z rozkoszy. Zupełnie nad sobą nie panował.
Język Uchihy błądził po grdyce blondyna, a dłonie gładziły wysportowany tors i powoli, bardzo drażniąco, przesuwały się w dół. Do miejsca, które tak rozpaczliwie czekało na dotyk, na jakąkolwiek pieszczotę.
Serce blondyna szalało mu w piersi. Nie wiedział już, gdzie jest, nie był pewny co robi, ale wiedział jedno, jest z nim Sasuke. Jest z mężczyzną, który uzależniał każdym aspektem.
Dłoń zacisnęła się na jego wyprężonej męskości, gładząc ją niespiesznie i delikatnie. Naruto na tą pieszczotę jęknął głośno, wyrzucając biodra do góry.
Chciał więcej, a Sasuke zdawał się o tym wiedzieć, gdyż każdy ruch był zgodny z myślami blondyna, który nie miał czasu nawet się nad tym zastanowić.
Ruchy jego dłoni stawały się coraz szybsze, a Naruto mógł jedynie bezwstydnie jęczeć, oczekując finału, który jednak tak szybko nie nastąpił.
Brunet, gdy już miało dojść do spełnienia, zostawił jego członka, łapiąc go pod kolanami i unosząc uda w górę tak, żeby miał dostęp do wejścia chłopaka.
Naruto spojrzał na niego zaszklonymi od podniecenia oczami, podejrzewając już, co za chwilę nastąpi.
Szybciej – pomyślał zdesperowany.
- Wtedy będzie cię boleć, jaki ma sens stosunek, z którego przyjemność czerpie tylko jedna strona? – Sasuke odpowiedział na jego myśli, zbierając z wyprężonego penisa krople nasienia. Nachylił się nad blondynem, ponownie całując – spuchnięte już – wargi. Naruto westchnął mu w usta, gdy poczuł smukły palec gładzący jego wejście. Po chwili wsunął się on w niego, niemal od razu natrafiając na prostatę, przez co chłopak aż wygiął się w łuk, odrywając się od ust mężczyzny.
Do jednego palca dołączył drugi, a Sasuke zaczął skrupulatnie go rozciągać i przygotowywać na doznanie.
W końcu wsunął się w niego, a Naruto poczuł, że Uchiha nie jest taki mały. Przyjemnie go wypełniał, to było cudowne uczucie. Zupełnie inne niż seks z taką Sakurą.
- Nawet mnie do niej nie porównuj – ostrzegł brunet, nachylając się i dziko całując go. Zaczął się poruszać, raz po raz uderzając w prostatę chłopaka. Podczas gdy Naruto wił się, wzdychał i jęczał, Sasuke nie wydawał absolutnie żadnego dźwięku, chociaż blondyn był w stanie – nawet poprzez panujący mrok w pokoju – dostrzec na twarzy Uchihy uśmiech, świadczący o tym, że i jemu jest przyjemnie.
W pewnym momencie usta bruneta znów znalazły się na szyi blondyna. Całował ją, od czasu do czasu podgryzając, nie robiąc mu jednak większej krzywdy.
W końcu Naruto poczuł, że spełnienie się zbliża. W momencie szczytowania, jego ciało przeszedł przeraźliwy ból. Coś wkuło się w jego szyję. Z chwili na chwilę czuł jak ubywa mu krwi. Chłopak jęknął głośno, owe stęknięcie było mieszanką bólu i ogłoszeniem spełnienia.
Sasuke doszedł, wysuwając z niego swoje kły i gładząc jego blady przez utratę krwi policzek.
- Masz najcudowniejszą krew, jaką kiedykolwiek piłem.

14 komentarzy:

  1. Oj jak fajnie... Stęskniłam się za tym opowiadankiem. Teksty są powalające, zwłaszcza ten kawałek jak Naruto myśli "Czuł się jak jakaś oznakowana krowa." No po prostu rozwaliło mnie to.
    Powodzenia
    Do_ris

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał. Czułam się jak zahipnotyzowana czytając.
    Też mam dobrą krew xDD Wiem, bo piłam. Ale nie tak dosłownie ._.
    Bladość, bladość. Wszędzie bladość. Lubię bladość.
    A dawno tak wgl nie było tajemnicy, że prawie żem zapomniała o niej D:
    Wiem, jestem zła i niedobra t.t
    Ale było bardzo dobrze

    OdpowiedzUsuń
  3. Łaa... dawno tego nie było . ^^ i doczekałam się minimalnego wykazu mózgu ze strony naruto !! XD cieszę się , że wreszcie coś tutaj dodałaś . no niektóre teksty są rozbrajające .
    "No, oprócz Sakury, ale Sakura była nudna jak woda w ubikacji. I tak samo inteligentna."
    a ten tekst po prostu kocham . ;DD życzę weny , i to pożądnego kopniaka . ;]] .

    Fenek .

    OdpowiedzUsuń
  4. TAK TAK TAK TAK!!!
    NARESCIE! KOCHAM CIĘ, WIESZ?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  5. eh, wszystko, co dobre, kiedyś się kończy... niestety. kocham cię za to opowiadanie, wiesz? :*
    zabierz się w końcu za te rozdziały, kotku xD to mnie może zmotywuje do MM xDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeee!Super jak mi sie ta scena ich zbliżenia podobała:Dno i wreszcie Sasuke przestał go okaleczać tak fest a Naruto wreszcie ruszył mózgiem i sie domyślił kim on jest :D
    Uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  7. No oczywiście, że jestem! Cierpiałam sobie w ciszy i czekałam aż wen Cię najdzie. Jakbym wiedziała, że filmik Cię natchnie, to bym wcześniej poszukała ;) Teraz będę kopać dalej, może jakaś perełka znowu się trafi :D
    Teraz rozdział. ŁAŁ! Naruto w końcu się domyślił. Ale ja to mu się nie dziwię. Mamy 21 wiek, zatrudniamy się w domu do sprzątania, no kto by pomyślał, że mieszka tam "żywy" Wampir. Bardziej jakiś dziwak bawiący się w takie atrakcje. Mało to takich ludzi Ameryka stworzyła? ;) No ale mamy Wampira, co Naruto już wykumał. Teraz trzeba tylko poodkrywać tajemnice, klątwy, kota, Suigetsu i inne takie. W między czasie można, jak widać, urozmaicić sobie pobyt podgryzanym seksem. Mrrr, było gorąco ;) Ale Uzumaki musi się pilnować i nie rzucać myślami na prawo i lewo. No żeby tak o Sakurze? W takim momencie? Ech...
    "- Masz najcudowniejszą krew, jaką kiedykolwiek piłem." Ależ proszę, bez krępacji. Czym chata bogata tym goście ży... no właśnie ;) Co to ja chciałam... A tak. Pięknie, moja kochana pięknie. Oby tak dalej. Trzymajcie się z wenem razem za łapki. Ja tu z daleka Cię wspieram.
    Ściskam mocno :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  8. ja już nawet nie pamiętam jak onet funkcjonuje - ostatniego bloga miałam tam ładne parę lat temu xD blogspot jest przejrzysty i naprawdę łatwy w użyciu, ale brak niektórych opcji jest strasznie denerwujący. ale jestem za leniwa na bawienie się w htmlu, wystarczy, że w szkole mnie do tego zmuszają =3=
    w mandze Hibari aktualnie jest taki śliczny, że musiałam go pokochać (jak zaczynałam, to lubiłam go najmniej... paring i jego samego zaczęłam uwielbiam przez dojiny). no i nawet w jednym z ostatnich chapterów było coś takiego, że trzeba by było być naprawdę głupim, żeby nie zauważyć tego podtekstu między nimi XD... ok, już siedzę cicho i wracam do jako-takiego właściwego komentarza XD

    szkoda, że Tajemnice zaraz się skończą, bo naprawdę bardzo dobrze mi się je czyta :) uwielbiam takiego Sasuke, który nie jest delikatny i ma w sobie coś takiego... dzikiego?, no i muszę się przyznać, że lubię jak opisujesz mocniejsze momenty, dobrze ci wychodzą ^^. Naru wreszcie zrozumiał, co się wokół niego dzieje... najwyższa pora! XD mam nadzieję, że zanim dodasz kolejny rozdział, to skończę czytać twój autorski twór i tam też coś naskrobię...

    OdpowiedzUsuń
  9. cos niesamowitego twoje opowiadanie jest tak swietne ze siedzialam i wzroku oderwac nie moglam chocby na chwile puki nie przeczytalam do konca XD wielka szkoda ze Tajemnice sie koncza ale mam nadzieje ze opo tym nie przestaniesz dalej pisac :D ahh ta pikantna scena byla boska i taka nawet nie wiem jak to opisac tak mi sie podobalo ^^ pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Miałaś mi napisać, jak coś tu dodasz, no! >< *myśli nad tym, czy włączyć w końcu gg* ^^" Ekhem... ehehe

    Świetna notka? Nie... Zajekurwabista! XDD Kobieto, wymęczysz mnie psychicznie *-* Za co Ci bardzo dziękuję xD W KOŃCU do TEGO doszło *-* Miałam łzy w oczach ^^ Kurcze, ja bym nie wyrobiła, gdyby mnie ktokolwiek czytał w myślach, zwłaszcza taki Sasek xDD Naruto powala mnie całym swym majestatem xD Wliczam w to wrodzoną przebiegłość, zdolność dedukcji oraz spostrzegawczość ^^ Kurde, co za debil XDD Ale za to go kocham x3 (żeby Sasuke tego nie usłyszał ^^" xD)
    "Nie porównuj jej do mnie." <- Słusznie Uchiha XDD No nie mogę! Również porównanie Sakury jako osoby oraz jej wartości intelektualnych było epickie ^^ Zgadzam się z ową koncepcją w 100%. (Chociaż w mandze to była najinteligentniejsza dziewczyna genin, aż strach się bać na jakim poziomie bazowały pozostałe adeptki akademii z jej rocznika Dx Kishi chyba napisał tak o niej, żeby jej nie było przykro xD ^^").
    Od Suigetsu da się w ogóle cokolwiek wyciągnąć? Jak dla mnie, to ma wyprany mózg i tak średnio xD
    Nie no, Sasuke jako wampir w tym opowiadaniu jest świetny ^^ Naruto, choć zwykły śmiertelnik, też wymiata xD Jest taki poszkodowany w tym opowiadaniu ^^" No nie wiem, może się przyzwyczai? Choć mam wrażenie, że nie wyjdzie z tego opowiadania cało ^^" Już się boję! Ty tak kochasz wszelkie tragiczne zakończenia Dx Choć poprzednie dwa opowiadania były optymistyczne ^^ Cóż, pożyjemy, zobaczymy xD
    Pozdrawiam i życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Niedawno odkryłam Twojego bloga i obaliłam dwa pierwsze opowiadania już pierwszego dnia. Następnego zabrałam się za kolejne, a dzisiaj skończyłam czytać całe dwanaście rozdziałów TP. Chociaż do wampirów, krwi i horrorów zazwyczaj podchodzę sceptycznie, tym razem się przemogłam, zachęcona poprzednimi opowiadaniami. I to jest genialne, no... Piszesz takim łatwo przyswajalnym językiem, że się po prostu czyta, molestuje scroll na myszce, a w końcu strona stawia opór, wtedy właśnie warczy się coś pod nosem i pojmuje, że to już koniec rozdziału. Więc weny życzę, żeby się przyjemnie pisało ostatnie rozdziały. To dziwne, ale bardziej niż Suigetsu i wszystko inne, zastanawia mnie ten kot...

    OdpowiedzUsuń
  12. No tak... To prawie jak "Masz piękne oczy"

    shadowstar

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę zdziwiło mnie to że młotek tak szybko jak na niego zaczął troszku myśleć. To jest dość... niespotykane xD
    Ale notka piękna *O*
    Cudowna *O*
    Zacznę wyznawać twoją religię xD

    Nanami

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszyscy obecni! Kohamy cię! ♥
    Usagi -san .

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy