Rozdział 1 – Deja vu.
Przerażony, wsłuchiwał się w odgłosy kłótni, jaka rozgrywała się tuż za ścianą. Ojciec wydzierał się na matkę, a ta mówiła coś niezrozumiałego przez łzy, aby po chwili przejść do histerycznego krzyku. Skulił się w kącie, zatykając uszy i prosząc w myślach brata, aby jak najszybciej pojawił się w domu, chociaż wiedział, że to niemożliwe. Itachi był w szkole.
Usłyszał, jak coś ciężkiego upada na podłogę, na co aż się wzdrygnął. Ostatnio jego rodzice coraz częściej się kłócili. Nie wiedział dlaczego, nie miał pojęcia, o co te wszystkie krzyki. W końcu był tylko pięcioletnim dzieckiem. Wiedział jedynie, że zawsze po takich incydentach mama zamykała się w łazience i nie wychodziła z niej kilka godzin, a tata siadał w fotelu, nie odzywając się do nikogo. Ale czasem bywało też tak, że zamiast milczenia, wyżywał się na młodszym synu.
Nie, nie bił go, nie był aż tak złym ojcem. Po prostu krzyczał na syna, że mając pięć lat jeszcze nie opanował sztuki liczenia do trzydziestu, że od czasu do czasu mylą mu się kolory albo zwyczajnie, że znowu ogląda te durne bajki lub siedzi jak ostatnia sierota w kącie swojego pokoju, płacząc.
Sasuke szybko otarł łzy, wychodząc po cichu z pokoju i jak najszybciej przemierzając korytarz. Nie chciał być teraz w domu.
Szybko założył swoje trampki na rzepy, otwierając drzwi i wychodząc na zewnątrz, puścił się biegiem w pierwszą lepszą stronę.
Zegar wskazywał godzinę szesnastą, a na dworze panował skwar. Lato zbliżało się wielkimi krokami, co bardzo cieszyło bruneta. W końcu Itachi nie będzie chodzić do szkoły. Sasuke czuł się o wiele bezpieczniej, kiedy jego brat był w domu... Długowłosy nie raz obronił już go przed ojcem albo zajmował mu jakoś czas, aby nie był świadkiem kolejnej kłótni rodziców.
Chłopczyk nie wiedział jak długo już biegnie. Po prostu biegł. Przebiegał przez kolejne ulice, nawet się przed nimi nie zatrzymując, za co nie jeden kierowca skarcił go klaksonem.
A ludzie wcale się nim nie interesowali. Ot, kolejny nieznośny dzieciak, śpieszący się gdzieś na złamanie karku.
Bo nie widzieli łez spływających po policzku tego dziecka.
Zatrzymał się wreszcie, gdy zaczęło braknąć mu tchu. Oparł dłonie o kolana, rozpaczliwie łapiąc oddech po szybkim biegu. Gdy już unormował wszystkie funkcje życiowe, rozejrzał się dookoła, stwierdzając, że nie ma pojęcia, gdzie jest.
Nie znał dobrze dzielnicy, w której mieszkał. W końcu miał tylko pięć lat i wszędzie chodził ze swoim bratem.
Stał przed jakimś dosyć starym blokiem. Niedaleko znajdował się niemal całkowicie opustoszały plac zabaw, którego wygląd mimo wszystko nie zachęcał do zabawy. Zrezygnowany usiadł pod drzewem, kuląc się i chowając twarz w kolanach. Do jego uszu dobiegło skrzypnięcie drzwi od klatki bloku, ale niezbyt się tym zainteresował.
- Ej – usłyszał. Uniósł zdziwiony głowę, spoglądając na stojącego przed nim blondyna. Chłopak był z pewnością trochę starszy od niego. – Płaczesz? – zapytał. Sasuke niemal od razu dostrzegł dziwne znamiona na policzkach nieznajomego. Trzy długie blizny zdobiły każdy z polików, przypominając Sasuke kocie wąsy.
- Nie – mruknął brunet, szybko ocierając ślady łez, które niechybnie go zdradzały.
- Co się stało? – dziwny chłopak usiadł koło niego, zwracając na Sasuke swoje duże, niebieskie oczy.
- Nic – pokręcił przecząco głową. Chciał wstać i ruszyć z powrotem do domu, w końcu Itachi nie pozwolił rozmawiać mu z nieznajomymi. Ale niestety nie wiedział jak się do tego domu dostać i… Zaciekawił go ten dziwny blondyn. – Jak masz na imię? – zapytał pomimo zakazu brata.
Brunet wyszedł na wieczorne powietrze, włączając odtwarzacz muzyki i wsuwając sobie słuchawki w uszy. Przymknął oczy, wsłuchując się w jeden z ulubionych utworów Nirvany - Come as you are. Najbardziej w świecie kochał starego, dobrego grunge. Nie pamiętał już, skąd mu się to wzięło, wydawało się, że te nuty grały w nim od zawsze.
A szczególnie ten zespół i ta piosenka. Znał jej słowa odkąd sięgał pamięcią. Już mając osiem lat nucił jej melodię, dokładnie znając tekst. Zastanawiał się czasem czy jego brat nie słuchał takiej muzyki, będąc młodszym, raz go nawet o to zapytał, ale odpowiedź była przecząca.
Dlatego też Sasuke już dłużej nie zaprzątał sobie tym głowy. Uważał, że to po prostu jakieś przeznaczenie, więc zaczął grać na gitarze basowej. W przyszłości marzył mu się zespół, ale najpierw musiał podszkolić się trochę w kwestii płynnej gry.
Wracał właśnie od swojego przyjaciela, Suigetsu. Robili jakiś durny projekt na biologię, ale w miarę szybko się z nim uporali. Właściwie, to Sasuke miał zostać u białowłosego na noc, aby jeszcze rano dopieścić pracę domową, tak żeby dostać jak najlepszy stopień. Sasuke nie był kujonem, ale lubił dostawać dobre oceny. Lubił pokazywać świadectwo ojcu, który i tak nie zwracał na nie większej uwagi. Mruczał tylko: „Oby tak dalej” i wracał do swojej pracy, która od śmierci matki stanowiła dla niego całe życie.
Jego ojciec zasadniczo nie bywał w domu. Przyjeżdżał tylko na kilka dni latem, następnie na gwiazdkę i jak szczęście dopisze, to też na Święto Dziękczynienia.
Westchnął ciężko, zastanawiając się czy uprzedzić brata o przedwczesnym powrocie do domu. W końcu miał się zjawić dopiero jutro po szkole… Sięgnął po telefon, pisząc krótką wiadomość, że zaraz będzie w domu. Kliknął na „wyślij”, lecz po chwili pojawiła się informacja o braku środków na koncie. Sasuke wzruszył jedynie do siebie ramionami, stwierdzając, że koniecznie musi później doładować kartę.
Zatrzymał się na przystanku, sprawdzając rozkład jazdy autobusu, którym mógł dojechać do domu.
Miał przyjechać dopiero za dwadzieścia minut… Naprawdę nie cierpiał Tennessee – mały, zapyziały stan, o którym mało kto słyszał. Nie mówiąc już o mieście, w którym przyszło mu żyć. Knoxville to z pewnością najgorsze miasto, jakie Sasuke do tej pory widział.
Wszedł do przedpokoju, już mając krzyknąć do brata, że jest w domu, gdy jego wzrok przykuły mocno zniszczone trampki, stojące tuż koło markowych butów Itachiego. Zmarszczył zdziwiony brwi, ściągając swoje obuwie i odwieszając kurtkę na wieszaku. Jego brat zaprosił kogoś, ale tym kimś z pewnością nie byli najbliżsi znajomi starszego Uchihy. Oni z pewnością nie mieliby tak zniszczonych i sponiewieranych butów, które wyglądały na dosyć stare, a także z pewnością przechodzone.
Odłożył torbę na stoliku, gasząc za sobą światło w przedpokoju i w całkowitej ciemności wspinając się po schodach. Dopiero, gdy znalazł się na półpiętrze, do jego uszu dobiegły dziwne dźwięki, które świadczyły tylko o jednym.
Czarne oczy bruneta otworzyły się szeroko w szoku. Z pewnością te westchnienia nie należały do normalnych. Potrząsnął głową, pokonując resztę schodów, a odgłosy stawały się coraz wyraźniejsze. W końcu Itachi był przecież dorosły, miał prawo do seksu. A on popełnił błąd, że nie poinformował brata o wcześniejszym przybyciu.
Stanął w ciemnym korytarzu, do którego przelewało się światło z uchylonych drzwi od pokoju starszego Uchihy. Sasuke chciał przejść jak najciszej się da, aby nie zakłócić „zabawy” bratu. Sam przecież też uprawiał już seks, miał w końcu siedemnaście lat i garści zakochanych w sobie dziewczyn, więc nie miał, co dziwić się starszemu o osiem wiosen bratu.
Gdy jednak przechodził koło pokoju, ciekawość wzięła górę i postanowił zerknąć przez szparę w drzwiach. Przyłożył powoli oko, starając się nie wydawać żadnych dźwięków i… zamarł.
Odsunął się, przylegając plecami do ściany. Itachi kochał się z… chłopakiem. Wprawdzie brunet wspominał już kiedyś, że interesują go także mężczyźni, a Sasuke bynajmniej nie robił mu jakiś kazań, że to jest obleśne. Bo młodszy Uchiha był nad wyraz tolerancyjny. Nad wyraz, gdyż jego rówieśnicy tacy już nie byli. Ale Sasuke wcale nie czuł wstrętu do par homoseksualnych.
Tyle że ten chłopak… Był jakiś… Aż sam nie wiedział jak to ma określić.
Znów zerknął przez szparę w drzwiach, przyglądając się wysokiemu, niezwykle szczupłemu blondynowi. Siedział na biodrach Itachiego, opierając swoje chude, wręcz patyczaste ręce na klatce piersiowej bruneta i poruszając się w wiadomy sposób.
Kilka razy udało się Sasuke nawet dojrzeć twarz chłopaka. Wydawała się dziwnie znajoma. Szczególnie te trzy podłużne blizny na policzkach, które skojarzyły mu się z kocimi wąsami. Deja vu?
Aż nie mogę się nie uśmiechnąć.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak to się w końcu ułoży pomiędzy Sasuke, a Naruto. Znaczy ich przyjaźń, Skoro Itacz się zakochał...
Chociaż, zawsze w grę może wchodzić zdrada, ale Sasuś chyba by nie zrobił tego ukochanemu bratu.
Deja vu, deja vu... Nie koniecznie musi być deja vu.
Kurde, do tej pory tylko tyle napisałaś, a ja to przeczytałam i chcę jeszcze więcej. Narkotyzujesz mnie chyba o.o
Na wstępie, wszystkiego najlepszego z okazji pierwszych urodzin :D :*
OdpowiedzUsuńA dalej to już mamy długo oczekiwany tekst :D Riri, moja droga, jaki zakochany? Wróć do opisu opowiadania ;)
No to Sasuke miał sporą siurpryzę. Nie dość, że brat z facetem, to jeszcze znajomym sprzed lat. Ciekawa jestem czy Naruto pozna go, bo Uzumaki przez te blizny jest dosyć charakterystyczny, a Sasuke żadnego znaku szczególnego nie ma. I też przez życie Naruto przewinęło się raczej sporo osób, z racji wykonywanego zawodu. Pozostaje pytanie, jak duże wrażenie wywarł na nim Sasuke za malucha. Czy wystarczające aby utkwił mu w pamięci. W końcu był trochę starszy, to może coś mu zostało w głowie.
No ciekawe, ciekawe (zaciera ręce). Oczywiście, że już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo ten pierwszy jest takim rozwinięciem streszczenia. Niczego nowego nie wnosi, tylko podkręca jeszcze bardziej ciekawość ;)
Wena moja kochana na OS, skoro to już masz napisane ;)
Ściskam mocno i mogę iść spać ;) :*
Daimon
Na początek życzę wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńBaardzo mi się podoba i nie mogę doczekać się drugiego rozdziału :D
no, no no ;3 Zapowiada się bardzo ciekawie, choć tak jak już Daimon napisała to jedynie paskudne podsycanie ciekawości czytelników ;P No, no tak sobie myślę, co do tego zapamiętania Sasuke jako malca, może Naruto aż za dobrze go zapamiętał czego dowodem jest seks z Itachim. Być może pod powiekami Naruto widzi kogoś zupełnie innego ];> sesesesese... nie mogę doczekać się reakcji Itasia, nie wiem co tam planujesz, czy Sasek wejdzie do pokoju czy cichaczem myknie do siebie. Ach ten dreszczyk emocji ;3
OdpowiedzUsuńCzekam bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział.
Pozdrawiam oczywiście
Kuroneko
Od razu na to opowiadanie mówię TAK. Już mnie wciągnął pierwszy rozdział.
OdpowiedzUsuńW zapowiedzi było wspomnienie o prostytucji. Czyżby Naruś był męską prostytutką i Itachi go wynajął (czy jak to tam nazwać), a może tu chodzi o uczucie. Jeżeli Ita kocha Naru... no dobra, jeszcze nic nie wiadomo, a ja już wymyślam sobie niektóre rzeczy. :D
Ale mi serce waliło jak to czytałam. Opowiadanie zapowiada się idealnie ! IDEALNIE ! Po opisie sądząc zawrzesz w nim wszystko co kocham : Naruto jest biedny, chudy, ledwo wyrabia, prostytucja, Sasuke.. no i moja ukochana muzyka : ) Jejus, wiesz, ze ja wiem, ze ty masz.... dodaj :3 dodaj :3 dodaj :3
OdpowiedzUsuńB Ł A G A M ! :3
Wreszcie! Początek świetny :) A "Come as you are" to mój ulubiony kawałek Nirvany, zaraz po "Something in the way".
OdpowiedzUsuńCierpliwie czekam na nexta i pozdrawiam!
A.
A z okazji urodzin bloga życzę duuużo weny :)
OdpowiedzUsuńA.
To co najbardziej zszokowało mnie to tekst "Sasuke był nad wyraz tolerancyjny" xD W sumie nie wiem dlaczego ^^
OdpowiedzUsuńRozdział dobry. Ciekawie się zapowiada.
Pozdrawiam.
ODRUCHOWA BETA, SORRY. :<
OdpowiedzUsuń"[...]chociaż wiedział, że to nie możliwe."
"Szybko założył swoje trampki[...], otwierając drzwi i wychodząc na dwór, puścił się biegiem w pierwszą lepszą stronę.
Zegar wskazywał godzinę szesnastą, a na dworze panował skwar."
"Stał przed jakimś dosyć starym blokiem. Niedaleko znajdował się niemal całkowicie opustoszały plac zabaw[...]. Zrezygnowany usiadł pod jakimś drzewem[...]."
"Właściwie, to Sasuke miał zostać u białowłosego na noc, aby jeszcze rano dopieścić pracę domową, tak żeby dostać jak najlepszą ocenę. Sasuke nie był kujonem, ale lubił dostawać dobre oceny."
Wiem, wiem — zamiast skupić się na należytej treści, wpierw czepiam się istnych szczegółów. Jednak już się poprawiam i drugi komentarz poświęcę w pełni fabule. :<
Okej, czas poprawy.
OdpowiedzUsuńPod względem treści, jestem w pełni usatysfakcjonowana. Pierwszy rozdział został napisany tyle porządnie, że z powodzeniem służy za fundament akcji — nie ma tu wprawdzie za dużo o miejscu (sorki, samo Knoxville niewiele mi mówi oprócz tego, że niedaleko jest trupia farma), zaś wszyscy bohaterowie prócz Sasuke to szkice. Niemniej, są już pewne niedopowiedzenia — wspomniana raz tajemnicza śmierć matki Itachiego i Sasuke już daje do myślenia. Wprawdzie wątek Naruto przez taką, a nie inną narrację nie posiada aury tajemnicy, ale to nie przeszkadza. Spodziewałam się w końcu, że spotkanie po latach nastąpi szybko - pod nogami będzie się zaś plątać wspomnienie z przeszłości młodszego Uchihy.
Cóż, zobaczymy, jak to się rozwinie. Choć lekko przewidywalne, jest solidnie i smakuje. Kiedy nowy rozdział? ♥
CookieMonster, błędy poprawione ;).
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie zawiodłam pierwszym rozdziałem. A nowy jak złapię betę na gadu :d.
Również jestem zaciekawiona jak dalej potoczy się akcja.
OdpowiedzUsuńZa Sasuke podążają cienie przeszłości. To krótkie spotkanie z Naruto zaważyło na jego życiu w pewien sposób.
Relacja z ojcem też do najlepszych nie należała. Takie wspomnienia będą się tłukły za nim przez całe życie i się już ich nie pozbędzie. Ale też one ukształtowały go takim jakim jest.
Kasa na komórce kończy się zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie. Z tego powodu taka niespodzianka jaką zastał w domu Sasuke.
Ile przez taką małą szparkę w drzwiach można zobaczyć i jak takie momenty wywracają nasze życie do góry nogami. Bo tak się może stać w przypadku młodego Uchihy i nie tylko.
Interesuje mnie postać Naruto. Jak to się stało, że pracuje w takim a nie innym zawodzie.
Pozdrawiam i życzę weny...a może raczej aby beta pojawiła się na gadulcu xDDD
Z okazji urodzin bloga śpozniene zyczenia:)dużoo weny i nieograniczonego czsu na realizowanie planów pisarskich:D
OdpowiedzUsuńZapowiada sie bardzo ciekawie.Ciekawe czy Sasuke go sobie przyponi,skoro jego twarz wydała mu sie znajoma.
Wybacz za tak słąby komentarz,ale ostatnio jestem padnieta przez prace i nie mam ostatnio czasu na czytanie bloga nawet(mam już zaległości na jednym z twoich)
Pozdrawiam;*
Chciało tylko powiedzieć, że chłopcy cierpiący na anoreksję nie mogą uprawiać sexu - chodzi o to, że zwyczajnie nie mają na to sił, nie wspominając o tym, że nie mają wtedy nawet erekcje, a co dopiero mówić o orgazmach. Chodziło oczywiście o "Odnaleźć Siebie". Co do twojego nowego opowiadanie, jest bardzo ciekawe i przypadło mi do gustu. Ogólnie uwielbia twoje wszystki opowiadanie, także "zostawić rzeczywistość". Chciałoby tylko, aby pojawiało się więcej rozdziałów wszystkich Twych op.
OdpowiedzUsuńPS: Nirvana rządzi, a Rihanna błądźi!
Nie powiem któż to pisał.
W anoreksję też od razu się nie wpada. U Suigetsu to są pierwsze początki, a więc seks możliwy.
OdpowiedzUsuńTeż lubię Nirvanę :D. Dlatego też w opowiadaniu na 'głównym' miejscu umieściłam ten, a nie inny zespół ;).
Pf, zapyziałe miasto. Mojego nie widział XD.
OdpowiedzUsuńDobra, ale do tematu.
Nie zawiodłam się. Oj Dream, Dream... Talent masz xd. I te pomysły...
Naruś prostytutką < 33. No ładnie xD.
Też lubię Nirvanę < 33. Nie bardziej jednak og Guns N'Roses (mój Slash;33), Metallici itd. itd.. Ale Kurt i tak rządzi XD.
Lubię tematy o narkotykach i prostytucji. Takie... życiowe.