czwartek, 28 lipca 2011

4. Come as you are

Rozdział 4 – Sen.

Skulił się na łóżku, słuchając odgłosów kłótni. Jego rodzice znów się kłócili, a Itachiego akurat nie było w domu. Wyszedł gdzieś, słowem nie wspominając, o której wróci.
Dlaczego rodzice muszą się kłócić właśnie teraz, kiedy go nie ma? Spojrzał na elektroniczny zegarek, który zabrał od Itachiego. Nie znał się jeszcze na normalnym, a żeby móc spotykać się z Naruto koniecznie musiał wiedzieć, która jest godzina. Zawsze umawiali się o dwunastej na rogu ulicy, na której mieszkał Sasuke.
Przełknął ślinę, stwierdzając, że już powinien wychodzić. Rodzicom najczęściej mówił, że idzie na plac zabaw znajdujący się ulicę dalej. Ani mama, ani tym bardziej tata nie mieli nic przeciwko, bo mieli własne problemy.
Zachowując ciszę, wyszedł do przedpokoju, idąc powoli w stronę drzwi. Wolał zostać niezauważony, bo wiedział, że rodzice nie są w dobrych humorach skoro się kłócą, dlatego też nie chciał, aby zatrzymali go w domu.
Gdy przechodził koło salonu, w którym odbywała się kłótnia, mimowolnie spojrzał w tamtą stronę, gdyż usłyszał histeryczny krzyk matki. Akurat w tym momencie ojciec popchnął jego rodzicielkę cały czerwony ze złości, a kobieta wpadła w szafę ze szklanymi drzwiami, rozbijając ją.
Szkło poleciało na boki, rozcinając policzki brunetki, ramiona i plecy. Chłopiec otworzył szerzej oczy, patrząc jak twarz matki powoli opływa w szkarłat. Krzyk kobiety był jedyną rzeczą, jaką później zapamiętał. Nie wiedział jak zareagował na to ojciec, czy się przejął, czy może zostawił tak żonę.
Po prostu szybko wsunął na nogi trampki i wybiegł, trzaskając drzwiami, nawet nie zapinając w butach rzepów.
Dobiegł na miejsce spotkania z blondynem, czując jak w jego oczach zbierają się łzy. Co teraz będzie z mamą?
Na krawężniku siedział już Naruto, którego w pierwszej chwili nie zauważył. Chłopak podniósł się z uśmiechem, lecz gdy zobaczył, w jakim stanie jest jego młodszy przyjaciel, uśmiech znikł automatycznie.
- Sasuke, co się stało? – zapytał zaalarmowany.
- Mama nie umrze, prawda? – wyjęczał nieskładnie, szybko ścierając łzy.

Sasuke, wbrew swoim wcześniejszym postanowieniom o upiciu się, wcale nie wypił tak dużo. Wolał nie zalewać się w trupa, będąc w takiej dzielnicy.
Nie, żeby się bał. Bił się dosyć dobrze, jeszcze rok temu trenował sztuki walki i był w tym naprawdę niezły, ale ciężko o samoobronę, kiedy ledwo się stoi. A w barze, w którym się znajdowali, było sporo typków, którym jako pretekst do burdy wystarczy krzywe spojrzenie. Ale przynajmniej sprzedali im piwo, nawet nie pytając czy skończyli dwadzieścia jeden lat.
Suigetsu za to wypił więcej, a że miał słabszą głowę od Uchihy, to już był trochę wstawiony. Gadał, śmiał się i burczał pod nosem jakieś bzdury, co właściwie robił nawet wtedy, kiedy był trzeźwy.
Ale teraz było to jeszcze bardziej irytujące.
- Sakura jest ładna, ale te różowe kłaki przeszkadzają… Ty już ją miałeś, farbuje też tam na dole? Goli to w ogóle, czy stawia na naturalność…? Nawet nie wiesz, jak mnie wkurza taki busz pod gaciami, obleśne normalnie i zrób tu takiej jeszcze…
- Dopij to i spadamy – przerwał mu Sasuke, który wcale nie słuchał tego monologu. Cały czas rozmyślał o jednym, denerwującym chłopaku.
Wcale nie pomagało to, że widział go w „pracy”. Jak można tak się sprzedawać i dawać obmacywać jakimś staruchom za trochę kasy? Najwidoczniej musi być zdesperowany, skoro nie chce przejść się do pierwszego lepszego monolopowego i poprosić o zatrudnienie.
A jeszcze po takim czymś sypia z Itachim… No czy to nie jest obleśne?
- Ale już? Ja myślałem, że wypiję sobie jeszcze z trzy…
- Już – warknął Sasuke, biorąc ostatni łyk piwa z kufla, po czym wyciągnął telefon i zamówił taksówkę. Prowadzenie Suigetsu do domu nie wydawało mu się atrakcyjnym zajęciem na wieczór.
- Jutro ta impreza u Ino, idziesz, nie? – zapytał nagle białowłosy, jakby już trzeźwiej. Brunet potaknął, wbijając w niego oczekujące spojrzenie.
Hozuki mimo stężenia procentów we krwi najwidoczniej zrozumiał, gdyż szybko dopił swoje piwo. Tak. Sasuke dobrze go wyszkolił.

Wszedł do domu, zauważając, że w kuchni pali się światło. Zerknął na zegarek na wyświetlaczu telefonu, dochodziła druga w nocy… Itachi jeszcze nie spał?
Zdjął buty, następnie odwieszając swoją skórzaną kurtkę, po czym skierował się do kuchni. Na krześle przy stole siedział Itachi, powoli pijąc kawę.
- Świetną godzinę wybrałeś sobie na kofeinę – zakpił z niego młodszy brat, podchodząc do krzesła naprzeciwko i siadając na nim. – Nie śpisz jeszcze?
- A nie widać? – prychnął Itachi wyraźnie niezadowolony.
- Co się stało? – zmarszczył brwi trochę zaniepokojony. Nigdy by się nikomu do tego nie przyznał, ale martwił się o brata. W końcu miał tylko jego…
- Bo… - odetchnął. – Miło spędza mi się czas z Naruto. W ogóle czuję, jakbyśmy się rozumieli, ale… Kurwa, napisałem do niego godzinę temu sms’a, oddzwonił i… nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że był naćpany. Wiedziałem, że ma problemy z narkotykami, rozmawiałem już nawet z nim o tym, ale twierdził, że nie jest uzależniony i że już nie bierze.
Sasuke słuchał w coraz większym skupieniu. Dobra, podejrzewał, że blondyn może coś brać. W końcu to dziwka, najgorsza warstwa społeczeństwa, ale… ale chyba miał nadzieję, że na podejrzeniach pozostanie.
Oczywiste ta nadzieja to nie wyraz jakiejś troski. Blondyn był dla Sasuke całkowicie obojętnym człowiekiem… prawie. Po prostu polubił go tak trochę za to, że znał się na muzyce i gustowali mniej więcej w tych samych gatunkach. To dlatego. Na pewno.
- Chciałem ci powiedzieć, że spotkałem twojego chłopaczka w trakcie pracy. Wsiadał do jakiegoś samochodu, tak więc radziłbym ci z nim porozmawiać. O ile oczywiście nie chcesz załapać jakiegoś choróbska – mruknął obojętnie, po czym wstał i skierował się do wyjścia.
- Sprzedawał się? – zapytał Itachi, jakby chciał nabrać pewności.
- To w końcu dziwka. Znajdź mu jakąś normalną pracę, bo będziesz w łóżku uprawiać seks z chłopakiem, który godzinę wcześniej robił to z jakimś dziadem – powiedział, wychodząc.


- A to? – czarnowłosy chłopiec wskazał na kolejną kasetę. Blondyn wziął ją do ręki, przyglądając się koślawym literom.
- „Back in black” – przeczytał, po czym poszukał w stercie kaset opakowania od niej. – Jiraya nigdy po sobie nie sprząta – zaburczał, odnajdując plastikowe pudełeczko. – „Hells bells”, „Shoot to thrill”… - czytał na głos. – O, a może to: „You shock me all night long”? – spojrzał na bruneta pytająco.
- Może być – potaknął chłopiec, przesiadając się z kanapy na podłogę, na której stał duży magnetofon. Naruto włożył odpowiednią stronę kasety, włączając. Z głośników popłynęły pierwsze akordy muzyki.
- O, to ta! – powiedział radośnie blondyn. – Ten stary dziad ciągle jej słucha! – Sasuke naprawdę nie potrafił zrozumieć, dlaczego Naruto zwraca się do dziadka w ten sposób, ale wiedział, że go kocha. Uzumaki przecież mówił mu kiedyś, że dziadek jest dla niego wszystkim.
Tak jak dla Sasuke Itachi…
- Ale fajna! – powiedział chłopak, któremu zaczął podobać się ten utwór.
- Shook me all night long! – blondyn zaśpiewał refren. – To dalej! “Hells bells”! – oświadczył, gdy utwór się już skończył.
Sasuke potaknął, spoglądając na kasety. Już po chwili zaczął je przebierać, słuchając przy okazji dźwięków dzwonów w akompaniamencie gitary. Znalazł jakąś kasetę podpisaną Nirvana. Zaczął przeszukiwać jeszcze stertę nagrań, aby odnaleźć opakowanie od kasety. Niestety takowego nie było.
- A to?- brunet pokazał Naruto swoje znalezisko. Chłopiec popatrzył na przedmiot, po czym wyłączył magnetofon i wyciągnął z niego kasetę AC/DC.
- Zobaczymy – potaknął blondyn, wkładając nagranie i włączając. Z głośników popłynęła nieco melancholijna muzyka, a po chwili dołączył do niej głos.
- Fajne – skomentował Sasuke, obejmując kolana ramionami.

Come.
As you are,
as you were,
as I want you to be,
as a friend.

- Ej, to tak jakby o nas, nie? – zapytał uradowany Naruto, uśmiechając się szeroko. Brunet spojrzał na niego pytająco, nic nie rozumiejąc. – No, bo patrz! „Przyjdź, taki jaki jesteś, taki jaki byłeś, taki jaki chcę abyś był, jak przyjaciel”! A my jesteśmy przyjaciółmi, no nie?
- No… - zastanowił się Sasuke. – Lubię tą piosenkę, włącz jeszcze raz! – powiedział, kiedy utwór się skończył.


Otworzył powoli oczy, spoglądając na rozświetlony porannym słońcem sufit. Co to było? Czym był ten sen? Wydawał się taki prawdziwy, zupełnie jakby tam był…
A do tego znowu śnił mu się blondyn, tyle że teraz słyszał jego głos, rozmawiał, a nawet… słuchał z nim muzyki. Co prawda był to jego ulubiony utwór, ale czuł się wtedy, jak gdyby słuchał go pierwszy raz i już od początkowych akordów zaczął mu się podobać. Tak, jakby wrócił do czegoś, czego nie pamiętał.
Znał Naruto w przeszłości? Ale jak to niby możliwe? A może to po prostu głupi sen jakich wiele?
Podniósł się do siadu, przecierając twarz. Pewnie to wszystko przez piwo, które wczoraj wypił. Mogło być po prostu przeterminowane, wygląd tamtego baru mówił sam za siebie.
Westchnął ciężko, wstając i podchodząc do biurka, na którym leżał jego telefon. Zegar na wyświetlaczu wskazywał godzinę jedenastą. Myślał, że pośpi trochę dłużej, bo to w końcu sobota.
Impreza u Ino, na którą odechciało mu się iść, zaczynała się o dziewiętnastej.

Zszedł już ubrany na dół do salonu. Miał ambitne plany zalec na kanapie i oglądać te durne sobotnie programy tak do godziny piętnastej, a dopiero później coś zjeść, umyć się i później znowu zająć kanapę.
Usiadł na sofie, włączając telewizor. Chwilę skakał po kanałach, aż wreszcie znalazł coś, co dało się oglądać.
Nagle do pomieszczenia wszedł jego brat, podchodząc do komody, na której leżały dokumenty od samochodu.
- Wychodzisz gdzieś? – zapytał Sasuke obojętnie, kładąc nogi na stoliku do kawy.
- Z Naruto do kina – odparł mężczyzna, wsuwając kluczyki do BMW w kieszeń. Brunet spojrzał na niego z drwiną.
- Romantyczne, z dziwką do kina – powiedział kpiąco, uśmiechając się pod nosem ironicznie. Itachi spojrzał na niego groźnie, marszcząc brwi.
- Nie mów tak na niego. Porozmawiam z nim o tym – mruknął, wychodząc.

9 komentarzy:

  1. No niemiło Sasuke się wypowiada o Naruto.
    Niby już mu coś tam świta, ale jednak nadal uważa, że go nie zna. Co wcale mu się nie dziwię, chociaż sama nie wiem jak to jest.
    Wgl stary klasyczny rock jest dobrą muzyką z dobrymi tekstami :3 świetnie się czegoś takiego słucha o.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponownie ja dzisiejszego wieczoru...
    Trochę racji miałam z tym Sasuke. Polubił Naru przez tę muzykę.
    Wyszkolił Suigetsu? Ten akurat by się do czegoś takiego nie przyznał. Zresztą nikt by się nie przyznał. Kto lubi jak ktoś ma nad nim nawet maleńką władzę? Nikt.
    Sasuke czyżby był troszkę zazdrosny? O co? O Naruto czy o to, że Itachi się zakochał a może o to, że akurat zakochał się w Naruto?
    Powoli coś mu zaczyna świtać w tej pięknej główce.
    Tak ta impreza Ino jest co raz wspominana. Wydarzy się na niej, po niej coś szczególnego?
    Coś co zmieni bieg wydarzeń, namiesza jeszcze bardziej? Takie moje maleńkie przeczucia. Czasem się sprawdzają. No ale tu tak być nie musi.
    Właśnie, dlaczego Naru robi to co robi? No niby każdy może robić co mu się żywnie podoba ale zazwyczaj w tym wszystkim jest ukryte coś jeszcze. Co ukrywa Uzumaki? Ale tak w głębi siebie, a nie to co każdy może wiedzieć. (?)
    Sasuke kocha brata to oczywiste ale co będzie jak na drodze stanie (właściwie to już stanął)Naruto?
    Wydarzenia z przeszłości, jak ojciec bił matkę - czyżby to miało związek z tym co działo się później pomiędzy Naruto a Sasuke. Mam na myśli to, że sytuacja rodzinna i to co być może się później wydarzyło ucięło tą przyjaźń.
    Rodziców już nie ma, Naruto został wyrzucony z pamięci. Wiążę to ze sobą. Nie wiem czy słusznie. To się okaże.
    Ponownie pozdrawiam i weny życzę.
    xDD
    Teraz już nie powinna mnie informacja o nowej notce zaskoczyć tak jak dziś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niemiło, to fakt, ale jak przyjdzie co do czego, to pewnie on będzie zbierał Naruto do kupy. Prawda? ;)
    I ciekawa jestem, na ile jeszcze wystarczy Itasiowi tej miłości. Kiedy powie sobie dość ;)
    Świetnie przedstawiasz Suigetsu. Poza tym, że jest wkurzający i obrzydliwy, i wszystko inne co fuj, to jest bardzo prawdziwy.
    Czekam niecierpliwe co dalej. I wiesz co? To jest wredne, co robisz. Wystawiasz ankietę i co ja mam teraz zaznaczyć? ;) Z jednej strony chciałabym dalszy ciąg tego tekstu, a z drugiej jestem ciekawa co w OS. AAA!!! :( Nieee wieeem. :(
    No dobrze, pomyślę nad tym ;) Póki co niech wen będzie z Tobą i trzyma Cię pazurami albo Ty jego ;)
    Ściskam mocno :*
    Daimon

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, ale ten Sasek niemiły... Ciekawe co by zrobił, jakby sam miał takie problemy... No ale w końcu to Uchiha ;d
    Rozdział świetny, nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
    Pozdrawiam
    Do_ris

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój zacny mózg przeszedł dzisiaj na emeryturę, więc komentarz będzie mniej elokwentny niż zawsze. A ZA TO, CO PRZED CHWILĄ POWIEDZIAŁAŚ, NIE NAPISZĘ NIC WIĘCEJ! FOCH FOREVER WITH PRZYTUPEN. >___<

    OdpowiedzUsuń
  6. wryyy ... wredny Sasek :! Łasic taki romantyk . <3 Mam nadzieje, że następna notka to będzie OS : D .
    Życze weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. symboliczne komentarze, bo znasz moją opinie na temat rozdziałów, a ja nie lubię się powtarzać : ) <3

    OdpowiedzUsuń
  8. To wkurzające, że Sasu ocenia Naru po tym co on robi. Nie wie, co zmusiło chłopaka do sprzedawania swego ciała. Naru wdepnął w to g***o i trudno z tego wyjść. Tu mam na myśli sprzedawanie się i ćpanie. Jego reakcja na to, jak przypomni sobie wszystko będzie bezcenna. :D
    Pisz dalej i weny życzę. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy wreszcie Sasu sobie przypomni, to będzie dopiero... Powinien sobie takiego siarczystego liścia zapodać... hehe
    Czekam na nexta
    maxiii

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy