Poprawiam właśnie wszystkie rozdziały Słodkiej Rywalizacji, a następnie chcę zabrać się za resztę moich tforów. Przypomnę sobie przy okazji wszystkie ważne informacje i dopiero wtedy będę mogła zacząć pisać OS, bo szczerze mówiąc zapomniałam już nawet na czym zakończył się ostatni opublikowany rozdział...
Co do tłumaczenia tekstu piosenki w tym rozdziale, skorzystałam z portalu tekstowo.pl, gdzie ładnie zostało to przełożone na język polski.
***
Rozdział 6 – Czy my się spotkaliśmy?
- Naruto…? – zamruczał Sasuke, siedząc na obdrapanej kanapie w pokoju blondyna. Oglądali właśnie Disneyowskiego „Króla Lwa”, przez którego do głowy bruneta doszły dziwne myśli.
- Hm? – odburczał chłopak, uważnie oglądający film. Uwielbiał go, mógł oglądać w nieskończoność.
- Masz dziewczynę? – zapytał, spoglądając na niego kątem oka. – Bo mój brat ma.
Blondyn spojrzał na niego zdziwiony, odrywając się od bajki, po czym szybko pokręcił głową, wytykając język.
- Dziewczyny są fu – skrzywił się. – Nigdy nie będę mieć dziewczyny! – oznajmił. – I ty też Sasuke nie miej.
- Nie będę mieć! – potaknął z takim samym zgorszeniem co przyjaciel.
- Przyrzeknijmy sobie, że nie będziemy mieć dziewczyn, Sasuke! Na mały palec! – powiedział blondyn, wyciągając przed brunetem dłoń z wysuniętym małym palcem u dłoni. Twarz Sasuke się rozpromieniła, po czym gorliwie potaknął.
- Na mały palec!
Sasuke dopiero wieczorem postanowił zejść na dół. Gdyby nie głód, to prawdopodobnie w ogóle by tego nie zrobił. Wszedł do kuchni, szybko robiąc sobie byle jaką kanapkę, aby uciszyć żołądek. Gdy już kładł ser na chleb, usłyszał jakieś głosy dochodzące z salonu. Szybko posmarował sobie jeszcze kanapkę keczupem, dopiero po chwili zaglądając do pokoju dziennego, w którym jakby nigdy nic siedział blondyn, nachylając się wraz z Itachim nad gazetą i coś w niej zaznaczając. Tuż obok nich leżał laptop, otwarty na jakiejś stronie z ogłoszeniami o pracę.
- Cześć – przywitał się Naruto, zauważając go. Brunet, nie odpowiadając, zajął miejsce na fotelu, w zastraszającym tempie pochłaniając przygotowany posiłek.
- Obiad jest w lodówce – poinformował go Itachi, po chwili wskazując na gazetę. – To może być dobre. Zwykła praca na zmywaku, ale niepotrzebne wykształcenie i nawet dobrze płacą – mruknął.
Sasuke dokładnie przyglądał się blondynowi. Nie wyglądał na kogoś szczególnie uradowanego albo choćby zainteresowanego. Potakiwał jedynie – jak się brunetowi wydawało – z grzeczności.
Nagle Itachi wstał, mrucząc coś o toalecie, na co Sasuke aż się uśmiechnął. Będzie sam na sam z Naruto, idealna sytuacja na zadanie kilku pytań.
- Kochasz go? – wypalił, wbijając w niego swoje przenikliwe spojrzenie. Chłopak jednak nie speszył się, a nawet jeżeli to zrobił, to nie dał po sobie znać.
- Itachi to świetny facet – najwidoczniej chciał zgrabnie ominąć temat, co pewnie udałoby mu się, gdyby rozmawiał z kimś innym. Sasuke nie był głupi, dlatego też wyłapał jego próbę wycofania się.
Wytarł dłonie od kanapki w spodnie dresowe, po czym bardziej rozsiadł się w fotelu, podpierając głowę i przyglądając się chłopakowi. Blondyn nie odwracał spojrzenia, równie uparcie się w niego wpatrując.
Interesujące…
Sasuke błądził wzrokiem po jego mizernej sylwetce. Chłopak był niby już pełnoletni, a w ogóle na takiego nie wyglądał. Był zbyt chudy, o ziemistej cerze i nieco zapadniętych oczach. Ewidentnie coś brał i tu Sasuke nie miał na myśli tabletek ekstazy…
Ale gdyby tak dłużej nad nim popracować, to mógłby stać się naprawdę atrakcyjny.
- Zadałem inne pytanie – odparł brunet z kpiącym uśmieszkiem. – Nie pytałem o to czy Itachi jest świetnym facetem, ale o to, czy go kochasz.
Naruto zmrużył oczy, milcząc dosyć wymownie. Ach więc tak… Sasuke już miał powtórzyć pytanie, byle tylko usłyszeć to z jego ust…
Tak, chciał TO usłyszeć. Chciał, ale wszedł Itachi, uśmiechając się do blondyna, a Sasuke pierwszy raz widział brata w takim stanie. On… On chyba naprawdę coś czuł do Naruto.
Siedział w swoim pokoju na podłodze, opierając się plecami o łóżko, a na kolanach trzymając swojego Gibsona. Tym razem nie grał żadnej z piosenek z repertuaru Nirvany czy też AC/DC, co najczęściej mu się zdarzało. Teraz był to jeden z klasyków gatunku grunge Black Hole Sun.
Marszczył zdenerwowany nos przy każdym nieodpowiednim dźwięku, chciał się wczuć, ale przez swoje pomyłki nie bardzo mu to wychodziło. A grał ze słuchu, co także było dodatkowym utrudnieniem. Niezbyt znał się na nutach.
- Kurwa – warknął zdenerwowany. Jak mógł bezcześcić tak cudowny utwór?
Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Zdziwiony uniósł głowę, spoglądając na nie. Itachi nigdy nie pukał… - No?
Drzwi powoli uchyliły się, a do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Naruto. Chłopak uśmiechnął się lekko, spoglądając na gitarę. – Masz już odpowiednią ofertę pracy? – zapytał obojętnie brunet, powracając do brzdąkania.
Blondyn uśmiechnął się powoli, podchodząc do niego i siadając naprzeciwko.
- Chyba tak… - odparł, przyglądając się jego grze. – Nie dociskaj tak mocno – poinstruował go. – Jak przesuwasz palcami po strunach, nie rób tego tak mocno – wytłumaczył. Sasuke zaprzestał swojej mizernej gry, spoglądając na niebieskookiego z zainteresowaniem. – Pieść ją, a nie gwałć – wyszczerzył się.
- Umiesz grać? – zapytał.
- Dziadek mnie kiedyś uczył – wzruszył ramionami. Brunet zmarszczył z zastanowieniem brwi, w jego snach o blondynie też przewijał się ktoś, kto prawdopodobnie był dziadkiem dla Naruto… - Mogę? – wskazał na Gibsona. – Co prawda z basem nie miałem dużo wspólnego, ale coś tam chyba ogarniam – wzruszył ramionami, bez skrępowania spoglądając brunetowi w oczy. Sasuke potaknął, przekazując mu gitarę. Coraz bardziej przekonywał się do tego chłopaka.
- Grałeś Black Hole Sun? – dopytał, na co brunet ponownie skinął głową, zakładając ramiona na łóżko i wbijając w blondyna swoje zimne, czarne tęczówki. Blondyn zacisnął palce na odpowiednich progach na gryfie, przesuwając drugą dłonią po strunach, wydobywając pierwsze dźwięki. Uśmiechnął się zadowolony z efektu, po czym zaczął grać. Płynnie, co wprawiło Sasuke w jeszcze większe zdziwienie. - In my eyes, indisposed, in disguises no one knows. Hides the face, lies the snake, the sun in my disgrace* – zaczął śpiewać, znając dokładnie cały tekst piosenki na pamięć. A na dodatek miał naprawdę miły, nieco ochrypnięty głos i jakiś dziwny akcent, którego Sasuke nie potrafił do niczego dopasować. Słuchał jedynie oczarowany, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał. Wciąż utrzymywał obojętny wyraz twarzy. - Black hole sun, won't you come? And wash away the rain? Black hole sun, won't you come? Won't you come?** – zaśpiewał refren, przybierając nieco rozmarzoną minę. Sasuke dokładnie śledził jego mimikę, aby po chwili przesunąć wzrok na palce pieszczące struny. Może i były jakieś niedoskonałości, ale mimo to Naruto grał tak, że aż chciało się go słuchać i na niego patrzeć podczas tej gry. Przymrużał nieco oczy, a już nawet sińce pod nimi nie były aż tak bardzo widoczne.
No i Sasuke wciąż miał wrażenie, że go zna. A te sny wcale nie pomagały. - In my shoes, a walking sleep. And my youth I pray to keep, Heaven send Hell away. No one sings like you anymore*** – robił to z takim uwielbieniem, że brunetowi przyjemność sprawiało samo patrzenie na niego. Ludzie, którzy szanowali muzykę, byli dla Sasuke kimś. Po prostu. Nawet, jeżeli Naruto był dziwką, sprzedawał swoje ciało, aby mieć za co ćpać to i tak… Był kimś.
Blondyn zakończył po drugim refrenie, oddając gitarę właścicielowi. – Świetna jest – przyznał. – Ale to Gibson, więc nic dziwnego – zaśmiał się, przekrzywiając nieco głowę, a Sasuke znów uderzyło uczucie deja vu, które niemal zawsze towarzyszyło mu przy tym chłopaku.
- Naruto, czy my się kiedyś spotkaliśmy? – zapytał, zmieniając całkowicie temat. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, wstając i targając włosy Sasuke zupełnie jak jakiegoś małego dzieciaka.
- Dobranoc – powiedział, wychodząc oraz zostawiając niezadowolonego Uchihę z pytaniem bez odpowiedzi.
Lekcje Sasuke dłużyły się niemiłosiernie, właściwie to żałował, że w ogóle poszedł do szkoły. Mógł sobie odpuścić i nie przyjść dziś. Miałby całkiem niezły dzień przed telewizorem, z gitarą w ręku. Przynajmniej by nie narzekał, a tak…?
Tak to siedział na lekcjach, nic innego nie robiąc, tylko rozmyślając. O nim. O tej głupiej dziwce.
No, może nie takiej głupiej. Ale to i tak nie zmienia faktu, że o dziwce. I o tym swoim dziwnym uczuciu deja vu, które niewiadomo, skąd się bierze…
A na przerwach nie było wcale lepiej. Sakura wraz z Karin doczepiły się do nich, jak zwykle wszczynając kłótnię z Suigetsu, który ewidentnie był z tego zadowolony. Czasami się Sasuke wydawało, że ulubionym zajęciem Hozukiego są właśnie kłótnie z tymi dziewczynami.
- Sasuke, a może poszlibyśmy po szkole do kina? – zapytała Sakura, przysuwając się jeszcze bliżej do bruneta. Uchiha sapnął niezadowolony, wstając ze schodów i idąc w tylko sobie wiadomą stronę. Dzisiaj nie miał dla tej landryny cierpliwości.
Już po chwili dołączył do niego jak zwykle zadowolony Suigetsu.
- Juugo ma urodziny – poinformował przyjaciela.
- No i? – zaburczał Sasuke.
- To i że idziemy dzisiaj do niego pić! – wyszczerzył swoje szpiczaste zęby w uśmiechu. – Ale niestety tylko my, bo Juugo nie lubi tłoku i nikogo więcej nie zaprosił.
- Dla mnie lepiej – wzruszył ramionami, wsłuchując się w dzwonek ogłaszający lekcje. – Kurwa, nie. Mam dosyć, zrywam się – warknął Sasuke, na co uśmiech białowłosego jeszcze bardziej się powiększył.
- Nie myślisz chyba, że pozwolę ci zerwać się samemu, co? – zachichotał.
Sasuke wrócił do domu dosyć późno, gdyż zbliżała się północ. Na świętowaniu urodzin Juugo dużo nie wypił, bo tylko dwa piwa, ale nie miał dziś ochoty na jakieś wielkie picie. W ogóle cały dzień był jakiś dziwny, Sasuke w ogóle nie potrafił się skupić.
Wszedł do przedpokoju, ściągając buty i przy okazji zauważając, że jest jego brat, ale nigdzie nie było widać znoszonych trampek blondyna. A z tego, co sobie przypominał, to blondyn miał u nich na trochę zostać…
Nagle do pomieszczenia wpadł Itachi, a jego mina nieco zrzedła, gdy zobaczył brata. Najwidoczniej to nie jego się spodziewał.
- Świetnie mnie witasz – prychnął Sasuke.
- Naruto nie wrócił – powiedział Itachi, marszcząc zdenerwowany brwi. Brunet wyprostował się, zostawiając swoją torbę na podłodze. – Wyszedł koło osiemnastej i nie wrócił. Nie odbiera telefonów, nie daje znaku życia… No nic.
Sasuke aż przeklął w myślach. Wiedział, że tak będzie, po prostu wiedział! Za szybko to wszystko poszło, przecież nie mógł ot tak zostawić swojego dawnego życia i swoich uzależnień.
Brunet spojrzał jeszcze na zmartwioną twarz brata. On i Itachi tak bardzo się różnili. Długowłosy po pierwsze był o wiele bardziej otwarty niż młodszy brat. Nie bał się okazywać uczuć.
No i jak się wydawało Sasuke – Itachi był wrażliwszy, jakkolwiek pedalsko to nie brzmi.
Zacisnął usta w wąską linijkę, nachylając się z powrotem do butów. Podejrzewał, gdzie jest teraz Naruto i co takiego robi.
- Gdzie idziesz? – zapytał zdziwiony długowłosy.
- Chyba wiem, gdzie on jest, daj mi kluczyki do samochodu – powiedział swoim chłodnym tonem. Itachi otworzył szerzej oczy, szybko się otrząsając i sięgając do kieszeni.
- Jadę z tobą.
- A co jeżeli wróci? Miałbym go szukać na marne? – prychnął Sasuke, wyrywając z ręki brata klucze i wybiegając na chłodne, już prawie zimowe, wieczorne powietrze.
Tłumaczenie pobrane z tekstowo.pl
*W moich oczach, czekając w gotowości, w przebraniu przez nikogo nierozpoznany, ukrywając swą (prawdziwą) twarz, czai się wąż. I obwiniam słońce, że nad nim świeci.
** Czarne słońce zagłady czy nadejdziesz? I deszczu, czy będziesz zmywał? Czarne słońce zagłady czy nadejdziesz? Pragnę abyś nadeszło!
*** Kładę się spać nie zdejmując butów. A cała moja witalność błaga by zabijać. Niebo wypędza piekło precz i nikt nie śpiewa już tak jak wy.
Jak zwykle bardzo fajna notka ;D Myślę nawet , że słowo fajna jej ubliża. Nie mogę się doczekać momentu , w którym Sasuke przypomni sobie w końcu skąd zna Naruto. Bardzo lubię to opowiadanie. Naruto jako dziwka... to jest...nie powiem zaskakujące ale w pewnym sensie jest to pewna przyjemna odmiana:)Musze jeszcze nadmienić, że muzyka w całym opowiadaniu to po prostu...ODJAZD. Masz naprawdę dobry gust muzyczny:) Sądzę, że im starsze piosenki tym lepsze:) A Nirvana i AC/DC to są takie klasyki, których nie można ignorować a wręcz trzeba znać;) Ehh...i jak zwykle się rozpisałam;)No cóż...Na koniec mogę jeszcze powiedzieć, że z utęsknieniem czekam na kolejną notkę CAYA :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuuużo weny ;*
Mizuri, wiesz, dla niektórych osób "klasykami" są teraz ruhanny i inne zgagi, więc czasami aż szkoda o tym mówić... xd
OdpowiedzUsuńMasz racje ;D Szkoda, że dla naszych dzieci "klasykami" będą właśnie Lejdi Zgaga I Ruhanna xD Trzeba będzie dzieciom od maleńkości wbijać w głowę poczucie stylu muzycznego xD
OdpowiedzUsuńNo, no, zamiast kołysanek śpiewać im Nirvanę :D
OdpowiedzUsuńNo kurde, ja bym po piwie w życiu za kółko nie wsiadła Dx Bad Sasuke! Bad, bad Sasuke!
OdpowiedzUsuńAle rozdział świetny ^^ Mam tylko głupią nadzieję, że Naruto po prostu rozładował się telefon, ale szanse na to są nawet mniejsze na to, niż na szanse w punktach % czy będę na imprezie w piątek... A jednak idę! Może... Dx Uch... Lubię ten utwór "black hole sun" <3 Teledysk zawsze mnie intrygował i przerażał.
Pozdrawiam i życzę weny!
I dzięki, że przeczytałaś te żałosne wypociny, które wstawiłam na forum xD :*
Oczywiście, że Nirvanę ;D I to jeszcze "Come as you are" xD
OdpowiedzUsuńItachi jest jak naiwne dziecko. Taki dobry facet, któremu się wydaje, że wszystko da się szybciutko poukładać w życiu. Zdecydowanie za miękki dla Naruto. Takim sposobem to Naruto nie wyjdzie ze swojego życia. Potrzebny mu Sasuke, który go pogoni, przypilnuje, wyśle na odwyk, no, wiecie o co chodzi ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozpoznania, hm. Musiało się naprawdę coś stać, że Sasuke tak totalnie nie kojarzy Naruto, nawet jeśli ten mu się śni po nocach. Ktoś wcześniej pisał o tym. Tak to właśnie wygląda. Bardzo jestem ciekawa, co to będzie jak go olśni. Pewnie w jakimś dramatycznym momencie. Może nawet teraz, gdy pojechał go szukać. Ciekawe gdzie go znajdzie i co najważniejsze, w jakim stanie. Jakoś tak myślę, że w kiepskim. Tak mi się jakoś roi w głowie ;)
Pozostaje życzyć wena na OS i na wszystko co Ci wpadnie do głowy :D
Ściskam mocno i czekam z (nie)cierpliwością na kolejny rozdział :*
Daimon
Jeszcze o tym piwie i samochodzie. Nie wiadomo kiedy skończył pić piwo i ile jeszcze siedział, zależy co zjadł. Poza tym pojechał ratować Naruto! (już to widzę, za kudły i do samochodu ;) ) Myślę, że od razu wytrzeźwiał, jak się tylko dowiedział, że go nie ma ;)
OdpowiedzUsuńAle nie powinien prowadzić po piwie, to prawda. Wybaczamy jednak. Wyjątkowa sytuacja ;)
Daimon
Król Lew. Uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPrzysięgi na mały pacec, umowy przypieczętowane krwią... co to były za czasy xD
Ale wracając do rozdziału: Itachi faktycznie jest za mięki i do tego naiwny. W ogóle nie zauważa, że Naruto nic do niego nie czuje. I tu pojawia się pytanie: skoro nic do niego nie czuje, to dlaczego sie koło niego pałęta? Czyżby chodziło o Sasuke?
Fakt, jazda po alkoholu to nie jest dobry pomysł. Ale to przecież Sasuke - jemu żadne piwa nie sraszne xD
Żadnych błędów nie znalazłam. Pozostaje mi tylko życzyć wena i pomysłów :)
Dobra... Z poczatku niezbyt przypadlo mi to opowiadanie do gustu bo kto to widzial zeby Naruto byl starszy od Sasuke? No ale teraz wszystko sie w calosc uklada. Super, nie moge doczekac sie juz kolejnej notki. Ciesze sie rowniez ze nie zapomnisz o OS. Tak trzymaj i zycze weny.
OdpowiedzUsuńMonil
Świetny rozdział! To opowiadanie z czasem podoba mi się jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńMam takie dziwne wrażenie, że Sasuke znajdzie Naruto ledwo przytomnego, osuwającego się po murze. I mam nadzieję, że to tylko takie głupie przeczucia. ^^
Co do Itachiego, rzeczywiście jest dla Naruto za miękki. Sprawia wrażenie osoby, której wydaje się, że można porzucić dawne życie, narkotyki i przyzwyczajenia ot tak. No i oczywiście jest ślepy, bo nie widzi, że Naruto go nie kocha. No nie wiem, zobaczymy. ^^
Życzę duuużo weny.
Opowiadanie, jak zresztą każde Twoje dzieło jest perfekcyjne i zapięte na ostatni guzik... Z niecierpliwością oczekuję na każdą nową część... Dawno już nie było "Odnaleźć siebie"... Pozdrowienia dla Autorki
OdpowiedzUsuńmaxiii
Tak na dobrą sprawę to czy Naruto chce z tym wszystkim skończyć? Po raz, nie będzie mu łatwo a po dwa jakoś nie czuję by się wyrywał do zmian w swoim życiu.
OdpowiedzUsuńSasuke coraz bardziej przekonuje się do osoby Uzumakiego. Tylko, że raczej do jego "prawdziwej" cząstki własnego ja.
Mam wrażenie, że Naru się gdzieś, dawno temu, zgubił w lesie życia i tylko muzyka pomagała mu przetrwać w tej gęstwinie. Tak samo jest trochę z Sasuke. Ucieka w muzykę. To ich łączy. To i przeszłość, a raczej krótka znajomość jaką nawiązali. Sasuke jeszcze tego nie pamięta, ma przebłyski ale jeszcze do odkrycia całkowitej prawdy mu sporo brakuje.
Co zrobi jak sobie przypomni? Cały czas się nad tym zastanawiam.
Itachi, powoli zaczyna mi się go robić szkoda. Naru go nie kocha. Może na swój sposób coś do niego czuje ale miłością bym tego nie nazwała.
Teraz ciekawię się co zrobi Sasuke jak znajdzie Uzumakiego. Bo go znajdzie?
Pozdrawiam i wen w koszyczku xD
Rozdział jak zwykle świetny ^^ .
OdpowiedzUsuńItachi naiwny, oj naiwny ... .
Mam coraz większe przeczucie, że Naru kręci się wokół Łasica żeby Sasuke se o nim przypomniał ;D .
Pozdro i życzę duużo weny :*
A to dopiero wielkoduszność że Sasuke poszedł szukać Naruto xD Też mi cos hihi
OdpowiedzUsuńDobrze, dobrze rozkręca się akcja :D Choć kto wie co będzie dalej ... hihi
Czekam na kolejny rozdział....
Pozdrawiam cieplutko :))
To jest naprawdę świetne!!! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej notki. Pozdrawiam;****!!!
OdpowiedzUsuń