sobota, 20 kwietnia 2013

Oneshot: Pragnienie (LingxEdward)


Nie wiedział, kiedy to się zaczęło. Kiedy zaczął patrzeć na niego inaczej, niż na dzieciaka nielubiącego mleka, kierującego się emocjami i dążącego do znalezienia sposobu na odzyskanie ciała brata. Z początku traktował go raczej jako metodę na osiągnięcie własnego celu. Coś zmieniło się po wydarzeniach we wnętrzu Gluttony’ego.
Edward mógł go przecież zostawić, gdy opadł z sił i nie potrafił już iść dalej. Mógł, ale tego nie zrobił. Z początku Lingowi wydawało się, że to po prostu przejaw egoizmu, w końcu kto chciałby wędrować po bezkresnej otchłani w pojedynkę? Jednak będąc jeszcze we wnętrzu Gluttony’ego, zaczynał stopniowo rozumieć, że Pełnometalowy taki już po prostu był – nie zostawiał bliskich mu osób w potrzebie.  To jedno wydarzenie zmieniło wszystko. Zostali przyjaciółmi, chociaż nigdy nie zostało to wypowiedziane na głos. Żaden z nich nie musiał tego mówić, obaj wiedzieli.
Teraz, kiedy patrzył na śpiącego Edwarda, zdawał sobie sprawę, że już mu nie powie. Nie wyzna, że zaczął patrzeć na niego inaczej. Że w momentach kryzysu, jakie czasem miewał Pełnometalowy, miał ochotę go objąć. Pocałować. Pocieszyć. Powiedzieć, że znów spotka brata, razem odzyskają jego ciało i oczywiście zapobiegną dniu ostatecznemu.
Ale nie mógł. Patrzył na niego, ale jednocześnie jakby tego nie robił. Jakby ciało, w którym był, nie należało do niego. Każdy ruch, każde wypowiedziane słowo, nie było jego.
Żałujesz, co? – zabrzmiał mu w głowie niski głos Greeda. Uśmiechnął się, a przynajmniej chciał, jednak ciało pozostawało głuche. Dalej siedział na swoim łóżku, jakie zostało mu przydzielone w pensjonacie i tępo wpatrywał się w pogrążonego we śnie Edwarda.
Dlaczego miałbym? Jesteś nieśmiertelny, mój cel został osiągnięty. Zdobyłem to, czego pragnąłem – odpowiedział, ale tylko wewnętrznie.
Ciało się poruszyło. Wstało z łóżka i ukucnęło przy Pełnometalowym, teraz z bliska przyglądając się jego spokojnej twarzy, już nie nastolatka, a mężczyzny. To, co stało się z Edwardem w zaledwie przez kilka miesięcy, można było określić imponującym. Zmienił się. Jego rysy twarzy wyostrzyły się, a na dodatek, co zapewne bardzo cieszyło starszego Erlica, urósł. Nie jakoś znacznie, zaledwie kilka centymetrów, ale ktoś taki jak Ling, kogoś, kto potrafi obserwować, widział różnicę.
Pragniesz go, co? – głos Greeda znów rozbrzmiał głuchym echem w jego myślach. Na początku to było denerwujące, jednak już się do tego przyzwyczaił.
– Po co mam ci mówić?
– Jestem Greed, pragnę wszystkiego… A teraz, dzięki tobie, pragnę też i jego. – Dłoń dotknęła policzka Eda. Delikatnie, zaledwie go musnęła, a jednak Ling był w stanie to poczuć. Zdziwił się, w końcu nie czuł własnego ciała odkąd tylko Greed przejął nad nim kontrolę.
Pozwalasz mi na to? To do ciebie nie podobne, Greed – odpowiedział, łapiąc kosmyk włosów Edwarda. Nie były miękkie, ani aksamitne. Były szorstkie, widać, że ich właściciel nie bardzo się nimi przejmował. Ale mimo to, przyjemnie ich się dotykało.
Chcesz tego, prawda? Ja też chcę. Ale spróbuj jakiejś sztuczki, to…
– Rozumiem.
Wsunął dłoń we włosy, a nos i brwi Edwarda zmarszczyły się śmiesznie. Powieki zadrżały. Chłopak powoli zaczynał się budzić.
– Greed? – zapytał zdziwiony, spoglądając na Linga szeroko otwartymi oczami. Ten uśmiechnął się w odpowiedzi, tym razem jednak jego ciało zareagowało. Teraz należało już do niego, nie Greeda.
– Nie tym razem – odparł, mrużąc zabawnie oczy, tak jak miał to w zwyczaju. – Cześć, Ed! – dodał, obserwując jak zmienia się mimika na twarzy Pełnometalowego. Jak jego usta otwierają się, w szoku, a następnie układają w szeroki uśmiech. I już po chwili starszy Erlic poderwał się do siadu, a następnie przytulił go. Objął ramionami, tak, jakby nie chciał już nigdy go z nich wypuszczać. Albo tylko tak postrzegał to Ling.
Może nie do końca – rozbrzmiał głos Greeda w jego myślach. – Może to nie jest jednostronne, co, Ling? W sumie fajnie byłoby go mieć. Jego uczucia. Postaraj się, bo bardzo tego pragnę, a jak czegoś pragnę, to zawsze to dostaję.
Jasne – odpowiedział Greedowi, wtulając twarz w ramię Edwarda.
– Wiedziałem, Ling, wiedziałem! – Pełnometalowy miewał chwile słabości, a ta należała do jednej z nich. Pewnie, gdy już ochłonie, nie będzie chciał się do tego przyznać. – Wiedziałem, że gdzieś tam jesteś. – Edward odsunął się od niego i obdarzył go szerokim uśmiechem. – Jednak nie tak łatwo się ciebie pozbyć, co?
– No pewnie – odparł, również się uśmiechając. – Jeszcze nie raz zapłacisz za moje jedzenie – dodał i chociaż miał teraz kontrolę nad własnym ciałem, więc mógłby coś zrobić, na przykład pochylić  się i go pocałować, to jednak siedział na podłodze i wpatrywał się w niego z nieopisaną radością. Bo patrzył przez swoje oczy, nie Greeda.
Hej, hej! – znów rozbrzmiał w jego myślach niski, ochrypły głos. – Miałeś coś zrobić, a nie siedzieć i pieprzyć o rachunkach za żarcie!
Później, Greed – odpowiedział mu, a w między czasie opisywał Edowi jak to jest żyć z homunkulusem w jednym ciele. – Zrobię to kiedy indziej. Może za kilka dni, a może po dniu ostatecznym.
– Dlaczego?
– Bo to jeszcze nie jest ten czas.
– Nie o to pytam! – zagrzmiał Greed. – Dlaczego myślisz, że znów oddam ci kontrolę? Może to jedyna taka okazja?
Bo Edward nie jest twoim pragnieniem. Ty pragniesz, aby był mój. – Spojrzał na Erlica i utwierdził się w przekonaniu, że to faktycznie nie ten moment. Jeszcze nie teraz. Powie mu kiedy indziej. Również kiedy indziej go pocałuje i poczeka na reakcję. Teraz po prostu chciał z nim porozmawiać. Popatrzeć na niego własnymi oczami, pacnąć w ramę własną ręką i uśmiechnąć się do niego, jednak nie uśmiechem Greeda, a swoim.
– Wkurzasz mnie, Ling.
– Wkurzam? – zapytał w myślach.
– Jesteś spostrzegawczym bachorem. To mnie wkurwia.


1 komentarz:

  1. Świetne. Doskonałe. Idealne. Boskie. U-w-i-e-l-b-i-a-m twoje opowiadania. To było niesamowite. Jakbym czytała oryginalną historię a nie fanfik. Czekam na więcej i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy